Rozdział 16
Hunter
To był trudny wieczór. Czułem się podle w stosunku do rodziców Any, Tylera, w sumie w stosunku do wszystkich.
Miałem wrażenie jakbym zdradzał każdego po kolei i bolało jak cholera, ale… Nie umiałem przestać.
Nie potrafiłem sobie odpuścić i nie miałem prawa rezygnować, skoro obiecałem to Anie… Albo tak to sobie tłumaczyłem, ponieważ w ten sposób było łatwiej. A jakie były fakty? Takie że pragnąłem jej do szaleństwa i nie umiałem oddać Any innemu.
Wariowałem z tęsknoty za nią przez te kilka dni i zaczynałem bać się intensywności moich uczuć.
Wyjazd do Montany był nam potrzebny. Mi – abym ochłonął i spróbował po powrocie podejść do tego nie aż tak emocjonalnie, jej – aby wszystko przemyślała i upewniła się w swoich postanowieniach.
Ale dzisiaj? Dzisiaj nie umiałem sobie odmówić jej dotyku. Zbyt mocno tego pragnąłem.
Dzisiaj zamierzałem dać nam tę jedną noc – być może ostatnią, jeśli ona zmieni zdanie, być może jedną z wielu, jeśli po powrocie wciąż będzie mnie chciała.
Wstyd było mi się przyznać przed samym sobą jak bardzo na to liczyłem.
- Połóż się – wyszeptałem jej do ucha czując jak szybko oddycha. Jej pełne piersi unosiły się i opadały w rytmie niekontrolowanych, płytkich oddechów, a ja dosłownie płonąłem z żądzy, która przejmowała władzę nad moim ciałem i duszą. Położyłem dłoń na jej szczęce, więc spojrzała na mnie z oddaniem i rozchyliła swoje pełne, zmysłowe usta. Dotknąłem ich palcami, a potem zsunąłem je niżej i lekko zacisnąłem rękę na jej długiej, smukłej szyi. Wyciągnąłem język przesuwając nim po jej drżącym ciele, wzdłuż szyi, w kierunku piersi.
- Czego mnie dzisiaj nauczysz? – spytała kładąc się na swoim łóżku, a ja dołączyłem do niej, nie odrywając rąk od jej ciała.
- Czego byś chciała się dzisiaj nauczyć…?
- Wszystkiego – jęknęła, kiedy mój język kreślił ślady na jej rozgrzanej skórze, więc zaśmiałem się cicho.
- Jesteś bardzo niecierpliwa – wyszeptałem napawając się tym że mogę swobodnie dotykać jej w ten sposób – Kiedy wrócę nauczymy się swoich ciał, dobrze? Nauczę się ciebie na pamięć, a ty nauczysz się mnie…. – dodałem zsuwając ramiączko biustonosza – Poliże każdy fragment twojej skóry, pocałuję każdy jej milimetr, skupiając szczególną uwagę na miejscach których dotykanie będzie dla ciebie najbardziej przyjemne.
Rozchyliła uda, a ja popatrzyłem na to jaka jest doskonała. Lada chwila wyjeżdżałem więc przed tym została nam tylko ta jedna noc i zamierzałem ją wykorzystać. Zdjąłem więc z niej biustonosz i zacząłem ssać sutek sunąc dłonią po nagim brzuchu aż trafiłem na majtki.
- Lubisz się tam dotykać? – spytałem z jej piersią w ustach.
- Średnio… - westchnęła wplatają mi palce we włosy - Znaczy tak, jeśli muszę. Ale zdecydowanie wolałabym, abyś ty to robił…
- Nie dotykał cię tam nikt oprócz ciebie i mnie, prawda?
- Nie… - wyszeptała gdy moje palce powoli zsunęły się niżej i zacząłem ją masować przez cienki, wilgotny materiał. – Potrzebuję więcej… - wyjęczała, więc zaśmiałem się cicho i ugryzłem ją w sutek.
- Więcej? – podniosłem się i usiadłem okrakiem na jej biodrach. – O czym myślałaś wtedy, kiedy nakryłem cię na tym jak robiłaś sobie dobrze?
Otworzyła oczy i spojrzała na mnie lekko zawstydzona.
No proszę kto by pomyślał, że tak łatwo ją zawstydzić? Ana wydawała się dość bezwstydna i to nie tylko teraz – od zawsze była wyszczekaną, przebojową, wiecznie pakującą się w kłopoty nastolatką. Nie przebierała w słowach, i zazwyczaj kręciło się wokół niej zdecydowanie więcej chłopaków niż powinno, a ona uparcie udawała starszą niż jest w rzeczywistości i często robiła głupstwa, wciąż udając kogoś, kim być może jedynie chciała być.
Ale jej niedoświadczenie uważałem za całkiem urocze, mimo że widziałem iż nie chce mi go pokazać, zapewne po to abym dostrzegał w niej tylko kobietę którą się stała, a nie dziewczynkę, którą kiedyś była.
Prawdę mówiąc nie musiała nic przede mną ukrywać, ponieważ aż nazbyt wyraźnie widziałem to, co chciała abym dostrzegł. Widziałem w niej już tylko kobietę – silną, zmysłową, inteligentną i tak nieskończenie piękną – nie tylko na zewnątrz ale i w środku.
- O… Tobie. Zawsze myślałam o tobie – odpowiedziała cicho, więc westchnąłem z ulgi patrząc w jej kocie oczy.
- Co ci robiłem? – spytałem masując jej piersi.
- Pieściłeś mnie palcami, językiem, ustami… Zależy - poruszyła się pode mną jakby nie mogła wytrzymać dłużej mojego niespiesznego dotyku.
- Gdzie? Tutaj? – polizałem jej szyję opierając się ramieniem na poduszce.
- Niżej…
- Tu? – zassałem jej piersi, wziąłem je do ust pracując językiem na sutkach a ona jęknęła głośno, kręcąc biodrami.
- Tak… Tak… - wyjęczała z rozkoszy, ocierając się o mnie bezwstydnie. Była naprawdę namiętną kochanką. Jej ciało było perfekcyjne a sposób w jaki nim poruszała hipnotyzujący, ale złapałem ją za pośladki unieruchamiając jej niecierpliwe biodra i zaśmiałem się cicho, aby nie doszła po kilku chwilach ocierania się o mój brzuch.
- Jeszcze nie… Powoli… - wyszeptałem, po czym zdjąłem jej majtki ponieważ musiałem poczuć jej ciepło i wilgoć na sobie, nawet jeśli nie mogłem wejść do środka. Zsunąłem swoje spodnie, docisnąłem do niej swoje biodra i westchnąłem głośno niemal niekontrolowanie ocierając się o jej miękkie, mokre ciało – Teraz… Teraz możesz mnie pieprzyć. Zrób sobie mną dobrze, kochanie - wyszeptałem rozgorączkowanym tonem.
Jęknęła i zaczęła sunąc cipką w górę i w dół. Była tak mokra, że dosłownie ociekała, uczucie było niewiarygodne więc napiąłem wszystkie mięśnie oddając się tej niecodziennej rozkoszy. – Tak… Tak… - Jęczała coraz głośniej, wiła się pode mną ocierając się coraz bardziej desperacko i intensywnie więc poczułem zbliżający się orgazm, ale nie chciałem jeszcze kończyć. Złapałem ją za pośladki, przekręciłem się na plecy i posadziłem ją na sobie.
- Pokaż mi jak dotykasz się palcami - posiedziałem usadawiając jej tyłek na swoich biodrach. Zamarła w bezruchu najwyraźniej nie bardzo wiedząc jak się zachować, więc poczułem że być może trochę przesadziłem – Jeśli nie chcesz…
- Chcę – odpowiedziała szybko i rozłożyła szeroko uda pokazując mi się w całej okazałości. Miała wilgotny, płaski brzuch, jej pełne piersi sterczały i delikatnie podskakiwały, jędrne i miękkie zarazem, pod nimi odznaczały się delikatne żebra, a ten widok doprowadzał mnie do szału. Odchyliła się lekko do tyłuu rozstawiając uda jeszcze szerzej, więc zagryzłem zęby, i zacisnąłem dłonie w pięści aby się na nią nie rzucić. Była mokra, jasnoróżowa, i taka delikatna. Marzyłem o tym aby ją polizać, ale chciałem dać nam jeszcze chwilę zanim zaczniemy dotykać się w ten sposób. Położyłem swoje pobliźnione dłonie na jej smukłych udach po ich wewnętrznej stronie, rozszerzając jej nogi jeszcze mocniej. Podziwiałem to jak jej jedwabista jasna skóra kontrastuje z moimi szorstkimi, opalonymi dłońmi, masowałem ją aż dotarłem do łechtaczki którą zacząłem pieścić kciukiem. Napięła mięśnie ud i brzucha, odrzucając głowę do tyłu i zaczęła się kołysać w rytmie ruchu moich palców. Widok był niewiarygodny, więc wziąłem swojego penisa w rękę i zacząłem ją nim masować. Warknąłem cicho i zagryzłem wargę kiedy nasze najintymniejsze miejsca ocierały się o siebie, a ja widziałem wszystko tak wyraźnie i dokładnie.
- Zrób sobie mną dobrze – wyjęczałem, a ona popieściła mnie dłonią i przycisnęła do swojej łechtaczki drażniąc się nim i masując. Cholernie chciałem w niej być, ale musiałem się kontrolować, ponieważ to nie mgło stać się tak niespodziewanie i w tak nieprzemyślany sposób. Byłem mokry od jej wilgoci, a kiedy zaczęła drżeć wziąłem swojego penisa w dłoń i przejąłem kontrolę, aby doszła mocniej. Kiedy kończyła złapała mnie w swoją rękę i zaczęła mnie pieprzyć jednocześnie wciąż masując całą moją długość swoją cipką i nim się obejrzałem krzyknąłem czując cholernie intensywny orgazm. Ana jęknęła, kiedy zobaczyła że dochodzę, pieściła mnie delikatnie i nakierowała tak abym skończył na jej podbrzuszu i niżej. Drugą ręką zaczęła rozsmarowywać moją spermę na swojej łechtaczce i wzdychać z przyjemności, więc prawie doszedłem drugi raz widząc co robi.
- Mmmm – zamruczała dociskając mnie do siebie i poruszyła biodrami, jeszcze bardziej wcierając w nas efekt mojego spełnienia.
- Ana… - wydusiłem z siebie totalnie skołowany i otumaniony przyjemnością – Ana, kochanie musimy uważać. To za blisko, nie możesz zajść w ciążę…
- Pójdę do lekarza i wypiszę sobie tabletki. Nie chcę się hamować, chcę mieć cię głębiej, więcej i…
- Ana! – głos cioci Zary sprawił, że oboje podskoczyliśmy jak poparzeni.
- Tak mamo?! – Ana zarzuciła na siebie koszulkę, a ja wskoczyłem w ciuchy tak szybko że zostałbym chyba pieprzonym rekordzistą Guinnessa gdyby ktoś liczył mi czas.
Ciocia zapukała, a my zerknęliśmy na siebie z niepewnością i lekką paniką.
- Proszę? - zawołała Ana, a ciocia weszła do pokoju z szerokim uśmiechem.
- Jest może u ciebie… O jesteś kochanie – uśmiechnęła się jeszcze szerzej kiedy mnie zobaczyła, a ja nie mogłem przestać myśleć o tym czy Ana zdążyła założyć majtki…
- Skarbie jutro wstaje wcześnie do pracy i nie chcę cię budzić, a nie wiem czy będziemy mieli okazję się pożegnać przed twoim wyjazdem do Asha?
- Nie jestem pewien, ale mogę wpaść jutro wieczorem, aby się pożegnać…
- Nie wiadomo czy będziesz miał czas, a ja chciałam ci dać leki dla Asha które przepisała ciocia Cassie. Podobno bardzo bolą go te złamania, nie może spać po nocach, a lekarze w Kalisspel przepisali mu tylko ibuprofen i paracetamol. Tam jest dawkowanie, Sunny będzie wiedziała jak mu to podawać bo ciocia wszystko wytłumaczy jej jeszcze w smsie. Po co ma się męczyć, prawda? – powiedziała ciocia dając mi dwa pudełeczka.
- Jasne, przekażę mu…
- Dziękuje, kochanie. No i bezpiecznego lotu – objęła mnie po czym zerknęła na Anę, później na łóżko i omiotła nieprzychylnym spojrzeniem cały jej pokój więc prawie dostałem zawału ale ona jedynie westchnęła z dezaprobatą i pokręciła głową.
- Córko, możesz ogarnąć ten bajzel?
- Zaraz posprzątam.
- Hunter pewnie nie ma przyjemności siedzieć w takim barłogu. Zadbaj trochę o takie rzeczy, oboje jesteście już dorośli, masz gościa i to naprawdę nie wypada, córko - dodała patrząc na nią wymownie.
- Dobrze mamo, ale możesz już iść? Jesteśmy zmęczeni…
- Nie wiem jak ty przeżyjesz kiedy się wyprowadzisz… Może Hunt cię przygarnie chociaż na kilka tygodni i nauczy najważniejszych rzeczy, bo ja sobie z tobą już zupełnie nie radzę – dodała z głośnym westchnieniem – Oczywiście nic nie sugeruję, kochanie – zwróciła się do mnie – Ale byłabym ci naprawdę wdzięczna. Zaczynam się o nią martwić…
- Ona tu jest i cię słucha, mamo – żachnęła się Ana zaplatając ręce na piersi.
- Słucha? Poważnie? No to jakaś nowość, naprawdę – dodała ciocia na co Ana wywróciła oczami – Już wam nie przeszkadzam, tylko Hunter, skarbie, chciałam jeszcze przeprosić cię za te wnuki. Głupio wypaliłam…
- Ciociu żaden problem, daj spokój – odpowiedziałem ogarnięty wyrzutami sumienia, że to ona przeprasza mnie, po tym co zrobiłem.
Ciocia znowu mnie przytuliła, a ja miałem wrażanie że to właśnie mi okazywała zawsze najwięcej czułości. Więcej niż Tylerowi, Anie czy Sunny, a ja nie wiedziałem czym na nią zasłużyłem. To ona mnie znalazła. Była wolontariuszką w Domu Opieki Społecznej i Domu Dziecka - ciocia i wujek byli bardzo zamożnymi ludźmi, i zawsze bezinteresownie pomagali biednym, szczególnie poszkodowanym dzieciom.
To ona odebrała telefon od moich sąsiadów którzy słyszeli strzały i wrzaski z naszej przyczepy. Szkoda że nie zadzwonili wcześniej - z tej meliny nazywanej moim domem non stop słychać było wrzaski i krzyki, ale potrzebna była prawdziwa tragedia aby ktoś się w końcu nami zainteresował. Na szczęcie kiedy ciocia przyjechała unieszkodliwiłem już swojego pojebanego ojca, bo mógłby skrzywdzić nie tylko Sunny ale i ją. A perspektywa że coś mogłoby się jej stać – tym bardziej że była wtedy w ciąży z Aną – napawała mnie przerażeniem, które było niemal nie do zniesienia.
Tak czy inaczej uratowała mnie. Gdyby nie ona pewnie wykrwawiłbym się albo zadusił własnymi rzygowinami.
- Aj wypaliłam bez sensu. Ana ma rację, po kilku tygodniach związku nie ma mowy o dzieciach, Poza tym ona na pewno na ciebie nie zasługiwała, znajdziesz lepszą dziewczynę.
- Dla ciebie żadna nie niego nie zasługuje – zaśmiała się Ana.
- To prawda – zachichotała ciocia.
- Mamo idź już, muszę się umyć… – Ana podeszła do swojej mamy i zaczęła ją w żartach wypychać z pokoju.
- I miej na oku tę wariatkę – pokazała na Anę, na co ta znowu wywróciła oczami – Jesteś jedyną osobą, która ma na nią jakiś sensowny wpływ…
- Mamo… - dodała ostrzegawczym tonem, a ciocia zaśmiała się, puściła nam oczko i wyszła tanecznym krokiem z pokoju, a Ana natychmiast przekręciła zamek i spojrzała w moim kierunku z nieco zaniepokojoną miną.
- Hunter… - podeszła obejmując mnie w pasie.
- Gdyby się dowiedziała…
- Cieszyłaby się jak cholera – wypaliła, więc parsknąłem śmiechem i pokręciłem głową – Jedyna dziewczyna, która zasługuje na jej ulubieńca to ja - dodała z dumą i uśmiechnęła się szeroko stając na palcach, żeby lekko ugryźć mnie w szyję, i jakimś sposobem sprawiła że ja również uśmiechnąłem się naprawdę szczerze – „ Gdyby się dowiedziała” – powtórzyła naśladując mój ton – Zaczęłaby wymyślać imiona wymarzonym wnuczkom i odgrzebałaby swoją starą suknie ślubną, niby nic nie sugerując – zaśmiała się głośno i złapała mnie za rękę, ja poczułem jak coś ciepłego rozpływa się po mojej piersi – Mówię ci, już to widzę… A teraz będziesz miał na mnie oko kiedy będę brała prysznic, a właściwie liczę na to że mi pomożesz - mrugnęła do mnie i podniosła koszulkę zrzucając ją przez głowę i zupełnie naga ruszyła do łazienki kręcąc biodrami. Poszedłem za nią niemal nieświadomie i stanąłem patrząc jak wchodzi pod prysznic i wciera w siebie żel. Po chwili puściła wodę więc płyn powoli zamieniał się w pianę, a ona zasunęła prysznic i docisnęła piersi do przezroczystej szyby wzdychając zmysłowo, wiec uśmiech spełzł mi z ust. Odwróciła się i tym razem docisnęła do niej pośladki schylając się tak abym zobaczył dosłownie wszystko, więc ręce opadły mi z wrażenia.
Krótko mówiąc byłem bez szans.
Uchyliła drzwi od kabiny i wyciągnęła dłoń kiwając na mnie palcem.
Tak - dosłownie kiwnęła na mnie palcem i pobiegłem do niej jak szczeniak wpadając pod ten cholerny prysznic w ciuchach, a jej głośny, śmiech odbił się echem od ścian, brzmiąc jak dzwoneczki. Uśmiechała się szeroko pokazując mi jaka jest piękna. I moja.
Zaczęła zrzucać ze mnie ubranie, a ja skupiłem wzrok na jej nagim, mokrym ciele. Kiedy ściągała mi spodnie niemal popłakała się ze śmiechu bo prawie się przewróciłem , ale gdy w końcu byłem nagi docisnąłem ją do siebie z głośnym westchnieniem i wpiłem się w jej usta scałowując z nich jej śmiech i ciepłe kropelki wody.
- Mmmmm – zamruczała – Smakujesz najlepiej na świecie – dodała wtulając się we mnie czule, a ja zacisnąłem dłonie na jej talii starając przemówić sobie do rozsądku. Po prysznicu będziemy musieli iść grzecznie spać, aby nie zrobić przed wyjazdem czegoś co mogłoby jeszcze bardziej skomplikować naszą sytuację. Ale póki mogłem zamierzałem jej dotykać i cieszyć się każdą wspólną sekundą.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro