Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 12

Ana – obecnie

Patrzyłam na swoją twarz zastanawiając się jak mogłam zrobić coś aż tak głupiego.

Rany na moich policzkach lekko przyschły,  a ja użyłam odrobiny podkładu ponieważ chciałam wyjść, aby spotkać się z Ruby.

Musiałam z kimś porozmawiać.

Wczoraj byłam tak pijana i naćpana, że nie miałam pewności co wydarzyło się kiedy wróciliśmy z Hunterem do domu.

Wcześniej adrenalina wrzała pod moją skórą, kiedy spieprzałam przed moimi niedoszłymi gwałcicielami, czułam się brudna i słaba i naprawdę żałowałam swojego postępowania. Wcześniej nie myślałam – nie chciałam myśleć, nie chciałam czuć, a potem… Nie mogłam sobie wybaczyć tego jaka głupia byłam.

To co robiłam uderzało nie tylko we mnie, ale też w ludzi których kochałam. W Huntera. A on na to nie zasłużył. Ja mogłam cierpieć przez swoją głupotę, ale nie zniosłabym jego cierpienia. Musiałam więc zacząć o siebie dbać nie tylko dla siebie samej, ale również dla niego.

Owszem miałam złamane serce, natomiast on miął Penelopę. Bolało jak diabli. Ale ćpanie, picie i ryzykowanie swojego zdrowia lub życia, plus spotykanie się z przypadkowymi facetami, którzy mogli mnie skrzywdzić to był koszmarny pomysł.

Koniec tego.

Tylko… Nie bardzo mogło do mnie dotrzeć to co stało się wczoraj po powrocie do domu. Pamiętałam wszystko jak przez mgłę – Benny i Miles musieli dosypać mi coś do zioła, bo gdyby była to czysta marihuana chyba by mnie tak nie pozamiatało.

Pamiętałam, że płakałam a Hunter był smutny, więc miałam straszne wyrzuty sumienia. Był zły i mógł zrobić coś głupiego, a ja się o niego bałam.

Powiedziałam mu jakieś ogólne informacje o tym do czego doszło, aby mniej więcej miał rozeznanie co się stało, ale bez nazwisk by nie wiedział kto mnie skrzywdził, bo nie chciałam aby oni mu coś zrobili, albo aby on zrobił coś im i miał później przez to kłopoty.

Potem pamiętam, że roztłukłam coś pod prysznicem, on mi pomógł… Rozebrał się… – tak to mocno utkwiło w mojej pamięci.  Pamiętałam jego nagie umięśnione ciało na które patrzyłam jak zahipnotyzowana – i istniała spora szansa że to była jakaś wyjątkowo realna fantazja spowodowana przedawkowaniem alkoholu i dragów ale…  Pomagał mi się umyć, a ja byłam niemożliwie wręcz podniecona i nie wiedziałam czy to wina tego co mi dali do palenia, czy tego że po prostu przy Hunterze podniecałam się jak facet po viagrze.

Ocierałam się o niego próbując dojść, mimo że on  chciał mnie jedynie niewinnie umyć, aby pomóc mi zmyć z mojego ciała zaschniętą krew i obrzydliwe wspomnienie dotyku tych dupków. A ja oczywiście go wykorzystałam.

Nawet nie wiedziałam, czy on to zarejestrował. Dotykał mnie? A może ja jedynie ocierałam się o niego, a on był w takim szoku że pozwolił mi na to, albo nawet nie domyślił się co wyprawiam… Matko, co za wstyd.

Mój biedny. Najukochańszy. Jak mogłam?!

Pewnie czuł się przez to źle, no i jeszcze Penelopa! Miałam nadzieję że nie zrobiła mu awantury za to iż musiał zniknąć w nocy, aby pomagać swojej niezrównoważonej, wiecznie pakującej się w kłopoty, problematycznej przyjaciółce.

Byłam złą osobą.

Nie zasługiwałam na niego.

Rano, kiedy wstałam pytał wiele razy czy dobrze się czuję, a potem zabrał mnie na komendę policji. Czekał przed gabinetem aż złożyłam zeznania, a później przeprowadził ze mną poważną rozmowę, ale naprawdę nie musiał mi już tego powtarzać - zamierzałam być grzeczna.

Później odwiózł mnie do domu ponieważ musiał jechać do pracy. Zostały mu jeszcze niecałe dwa tygodnie przed wakacjami, a potem… Ciekawe jakie mieli plany z Penelopą. Może zamierzali gdzieś wyjechać, może nawet chciał się jej oświadczyć? Pewnie dzisiaj w nocy zostanie z nią aby wynagrodzić jej swoją nieobecność. Zaszlochałam chowając twarz w dłoniach, a potem wzięłam głęboki oddech.

Muszę być twarda. Ludzie mają większe problemy niż złamane serce, a  ja się nad sobą użalam. Koniec tego.

Pomalowałam usta i uczesałam włosy. Oczy miałam zmęczone i lekko napuchnięte ale walić to.

Założyłam krótki top ponieważ było gorąco i wcisnęłam się w jakieś potwornie dopasowane, czarne jeansy w wysokim stanem. Serio – ledwo wepchnęłam w nie tyłek, ale koniecznie chciałam mieć na sobie coś zakrywającego moje ciało i ciężkiego do zdjęcia – może to dziwne, ale sprawiły że czułam się bezpieczniej.

Wzięłam głęboki oddech kierując się do drzwi. Otworzyłam je z impetem i niemal wpadłam na Huntera, który stał na korytarzu niczym zbity pies. Serce ścisnęło mi się boleśnie na ten widok. To na pewno przeze mnie miał taki podły humor…

- Hunt? Myślałam, że jesteś jeszcze w pracy.

- Wyszedłem wcześniej bo chciałem cię zobaczyć. Martwiłem się… Idziesz gdzieś? – omiótł dziwnym spojrzeniem moją sylwetkę, skupił wzrok na moich pomalowanych na ciemnoczerwony kolor ustach, a później na moich oczach. – Ślicznie wyglądasz, żabko.

- Dziękuję… Planowałam pogadać z Ruby. Nie chcę być sama, a byłam pewna że po pracy pojedziesz do Pen. Hunter… tak strasznie cię przepraszam za to co zrobiłam. Przysięgam, że nie będę sprawiła ci więcej problemów. Zachowywałam się jak wariatka, ale koniec z tym. Koniec z alkoholem, nie tknę nawet piwa, przysięgam. O narkotykach nie wspomnę. Mam dość imprez do końca życia. Wiem, że cię zraniłam, wiem że popełniłam głupstwa….

- Żabko, daj spokój. Przepraszałaś mnie już rano i to wiele razy. Wysłuchałaś mnie i widzę że wzięłaś to co mówiłem do siebie. Dobrze słyszeć, że kończysz z alkoholem i imprezami. Cieszę się…

- Choćbym nie wiem ile razy cię przepraszała to i tak będę miała wyrzuty sumienia…

- Posłuchaj, ja… Chcę żebyś była bezpieczna. Tylko to się dla mnie liczy… Nie przepraszaj mnie, bo nie masz za co. Owszem bolało jak cholera kiedy widziałem cię w takim stanie, ale… Chciałem się tobą zaopiekować i być wtedy przy tobie. Mi też to otworzyło oczy. Zbyt mało uwagi ci poświęcałem i zamierzam to zmienić. Jesteś dla mnie najbliższą osobą i myślę że powinniśmy spędzać razem więcej czasu.

- Hunter, też strasznie tego chcę…

Przytaknął, zanurzył dłoń we włosach i zamrugał.

- Dziękuję ci – podeszłam do niego i przytuliłam się do jego piersi, ale zauważyłam że wygląda na smutnego, więc dotknęłam jego policzka – Stało się coś jeszcze?

– Dowiedziałem się, że Ash miał poważny wypadek…

- O mój Boże tak mi przykro! Wszystko z nim dobrze?

- Trochę go połamało, jest stabilny, ale mocno poobijany. Poinformowali mnie wczoraj i chciałem z tobą pogadać, jednak było już późno kiedy wyszedłem od Pen, więc zamierzałem przyjść do ciebie dopiero dzisiaj… Ale wiadomo co się wydarzyło w  między czasie…

- Hunter tak strasznie cię przepraszam! Nie dość, że Ash miał wypadek to jeszcze ja narobiłam ci problemów… Tak strasznie mi przykro…

- W porządku. Smutno mi tylko że nie mogę przy nim być, to koniec roku szkolnego  muszę przeczekać te dwa tygodnie, bo inaczej mnie zwolnią. Ogólnie chyba bym to nawet olał i tak poleciał, ale Sunny już jest w Montanie. Kiedy się dowiedziała przerzuciła szafę do walizki i ruszyła na lotnisko.

- Hunter... Jesteś cudownym przyjacielem i polecisz do niego jak tylko będziesz mógł, a Sunny na pewno dobrze się im zajmie… Będzie dobrze - poczułam jak obejmuje mnie mocniej ramionami i wzdycha głęboko. Zaczęłam masować jego plecy okrężnymi ruchami w uspakajającym geście i poczułam jak się rozluźnia – Będzie dobrze – powtórzyłam stając na palcach, aby pocałować go w szyję

Odsunął się ode mnie odrobinę i spojrzał mi w oczy.

- Czuję się do dupy – powiedział i w tym czasie zadzwonił mój telefon.

Wzięłam go do ręki widząc, że to Ruby.

- Zostanę dzisiaj z tobą. Chcesz? – zerknęłam na niego z nadzieją, a on pokiwał głową patrząc na wyświetlacz mojego telefonu –  Super. Tylko powiem Ruby, że musimy to przełożyć. – dodałam i odebrałam połączenie mówiąc mojej przyjaciółce że spotkamy się innym razem, po czym rozłączyłam się i schowałam telefon do kieszeni spodni. Ledwo je tam wcisnęłam, uff, musiałam je niedługo zdjąć, bo mogłam zatamować sobie krążenie.

Spojrzałam na Huntera, który ciągle przyglądał mi się nieco dziwnie, ale najwyraźniej wciąż był w szoku po usłyszeniu informacji o Ashu.

- Ustalałaś coś z tym Connorem? – spytał zupełnie mnie zaskakując.

- Z Connorem? W związku z czym?

- Z tym o czym rozmawialiśmy… Od czasu, kiedy wam przerwałem minęło kilka dni… Co prawda namawiałem cię abyś z nim pogadała o ewentualnym związku, ale myślę że powinnaś sobie odpuścić na razie jakichkolwiek chłopaków…

- Oczywiście - przerwałam mu – Żadnych facetów. Między mną i Connorem nic  nie ma, nie było i nie będzie… Chodź – złapałam go za dłoń i pociągnęłam do swojego pokoju. Weszliśmy do środka i zatrzasnęłam za nami drzwi, a potem padłam na łóżko poklepując materac koło siebie. Hunt położył się i objął mnie w talii przysuwając w swoją stronę, po czym zsunął się i zanurzył nos w moich włosach i szyi. Przeszły mnie dreszcze. Dosłownie.

- Martwisz się o Asha? - spytałam czując się dziwnie pobudzona.

- Tak…  Dziękuję, że zostałaś dzisiaj ze mną – wyszeptał muskając gorącym oddechem moją wrażliwą skórę tuż pod uchem, więc zacisnęłam uda czując przypływ pożądania.

- W-w porządku – wybąkałam, po czym odchrząknęłam zażenowana tak intensywną i niewskazaną reakcją mojego ciała - Nie wyobrażam sobie, że mogłabym być gdzieś indziej… Jestem tu zawsze dla ciebie, tak?

- Jesteś kochana.

- Ty też… A co z Pen? Poleci z tobą do Montany?

- Właściwie… Wczoraj zerwaliśmy.

Fala lawy przepłynęła po moim ciele niczym lawowe tsunami.

- Że co?

- No… Ona mnie nie chce, Ana. Cały czas coś jej nie pasuje. Nie spełniam jej oczekiwań.

- Co?? Chyba żartujesz? Hunter, ty nie możesz nie spełniać oczekiwań. Jesteś idealny, wiesz?

- Dla kogo? – zaśmiał się gardłowo muskając ustami moją szyję.

- Dla mnie – wzruszyłam ramionami.

- Yhymm… To miłe.

O rany… gorąco. Było mi niemożliwie gorąco. I chyba zaczęło mi się kręcić w głowie.

- Możliwe, że ona również nie spełniała moich oczekiwań…. – dodał, a ja wypuściłam drżący oddech – Powiedzmy, że nie pasowaliśmy do siebie…

- Mówiłam ci to od początku – odparłam muskając palcami jego przedramię.

- Mówiłaś… - wyszeptał, a wtedy dostał wiadomość więc odsunął się lekko ode mnie, a ja znowu zacząłem oddychać.

O matko.

Zerwał z Pen….

Zerwał! Z! Pen!

To naprawdę się stało!

Miałam ochotę odtańczyć taniec hula i wywrzeszczeć to na cały głos.

Drodzy Państwo właśnie mój największy koszmar dobiegł końca!

Oczywiście nie oznaczało to jeszcze, że będziemy razem ale szansa na to właśnie przed chwilą gwałtownie wzrosła.

Rany, nie powinnam cieszyć się aż tak bardzo, ale nic nie mogłam na to poradzić.

- Ana? -  usłyszałam głos Huntera i domyśliłam się, że coś mówił.

- Tak?

- Może się dzisiaj trochę zrelaksujemy? Możemy po prostu nie robić zupełnie nic tylko  leżeć przed telewizorem i oglądać filmy, albo słuchać muzyki i gadać. Co ty na to?

- Brzmi super, tylko musisz im pomóc zdjąć spodnie. Nie dam rady się relaksować w czymś takim…

- Słucham? – spojrzał na mnie z dezorientacją, kiedy zaczęłam swoją walkę z guzikiem i rozporkiem.

- Muszę je ściągnąć, bo zaczyna mi odcinać nogi

- Żartujesz sobie? – zaśmiał się i zmrużył brwi.

- O nie. Wcisnęłam się w nie mimo, że są cholernie obcisłe, ale to jeansy z wysoką talią! Talie mam wąska ale biodra dość szerokie, a te spodnie są zupełnie nieelastyczne. Jak ludzie chodzą w czymś takim? Blokują krążenie!

Zaczęłam zsuwać to cholerstwo z bioder, a Hunt zaśmiał się z pobłażaniem jakbym była zabawnym szczeniaczkiem.

- Nie chichocz tylko mi pomóż – siłowałam się przez chwilę, ale Hunter w końcu zlitował się nade mną, wstał z łóżka, złapał za jeansy i ściągnął je z moich nóg jednym płynnym ruchem, który przy okazji zmiótł mnie z materaca.

Walnęłam tyłkiem o podłogę  z głośnym hukiem, a Hunt odrzucił nieszczęsne spodnie i podniósł mnie z ziemi.

- Cholera, Ana przepraszam! Nie sądziłem że one trzymają się aż tak mocno. Byłem pewien, że jak pociągnę to po prostu je zdejmę, a nie zrzucę cię z łóżka… – mówił sadzając mnie, razem z moim obitym tyłkiem na swoich kolanach.

Hunt był naprawdę wysoki i silny podczas gdy ja byłam drobna i lekka więc stało się, ale walnęłam naprawdę mocno, także zaczęłam się śmiać, chociaż lekko przez łzy bo bolało jak cholera.

- Nic się nie stało – zaśmiałam się unosząc się na jego kolanach. Pomasowałam swoje obolałe pośladki, a on położył dłonie na moich udach tuż pod nimi. Ten dotyk sprawił, że zrobiłam się mokra. Dosłownie. Jego place delikatnie masowały moją skórę jakby chciały sprawić, że będzie mniej bolało, i to naprawdę przynosiło efekty, bo nagle zupełnie przestałam myśleć o bólu, tylko uświadomiłam sobie w jakiej pozycji się znaleźliśmy.

Kilka chwil wcześniej podniosłam się lekko z jego kolan, klękając z nim między swoimi udami, aby móc dotknąć swojej obolałej pupy, a była to naprawdę intymna pozycja. Czułam ciepło jego ciała, jego umięśniony brzuch, miałam na sobie tylko majtki i ten krótki top i… No cóż, podobało mi się. Bardzo mi się podobało.

- Boli mnie wyżej – wyszeptałam do jego ucha, ale nie patrzyłam mu w oczy bo z pewnością wtedy bym stchórzyła.

Dotknęłam jego rąk i nakierowałam na swoje pośladki. Poczułam jak jego oddech się zmienia. Jak przyspiesza, jak  mięśnie jego ud i ramion się napinają. Jęknęłam cicho do jego ucha na co westchnął, więc zachęcona tą niespodziewaną reakcją docisnęłam swoje ciało do niego, lekko się kołysząc.

Rany, ależ go potrzebowałam. Jego ręce masowały mnie delikatnie, a moje usta wylądowały na jego szyi. Dotknęłam nimi wrażliwej skóry tuż pod uchem i usłyszałam jak cicho pojękuje, więc zaczęłam pieścić  wargami wgłębienie jego szyi.

Nie wiem co mi odbiło, ale chyba nie miałam z tym szans. Podczas silnego
podniecenia z naszym ciałem dzieją się naprawdę niecodzienne rzeczy.

I to wszystko odbywa się w dużej mierze poza naszą kontrolą. To biologia. Instynkt. Wycisza się układ limbiczny czyli ciało migdałowate, odpowiedzialne za emocjonalność. Działają mięśnie włączając ruchy, których nie jesteśmy w stanie do końca kontrolować. Wyłącza się natomiast kora przedczołowa, odpowiedzialna za logikę, analizę i poczucie wstydu. Stajemy się bardziej odważni, wyłączamy częściowo kontrolę, odpływamy. Poddajemy się naszym instynktom – jako przyszła studentka medycyny doskonale wiedziałam co dzieje się z moim ciałem i umysłem. Właśnie to czułam w tym momencie i nie potrafiłam z tym walczyć.

- Hunter. Chciałbym żebyś to był ty – wyszeptałam wprost do jego ucha – Skoro oboje nie jesteśmy związku, moglibyśmy to zrobić. Nauczyłbyś mnie wszystkiego, nie zrobiłabym tego z kimś kto nic dla mnie nie znaczy. Byłbyś czuły i delikatny, zaopiekowałbyś się mną…. Marzę żebyś to był ty. Ufam ci, kocham cię, nie chcę robić tego z innym. Dlaczego nie mógłbyś mnie nauczyć?

- Ana…

- Powiedz mi, że to zły pomysł… To genialne. Dlaczego mam się oddawać chłopakowi do którego nic nie czuję, dlaczego mam szukać kogoś kto i tak nie będzie mi wystarczał, po co ryzykować z innym facetem? Zróbmy to razem. Nie proponuje ci związku, tylko chcę żebyś wprowadził mnie w ten świat. Kocham cię, ufam ci, ile godzin spędziliśmy w swoich ramionach, hmm? Dlaczego nie moglibyśmy się dotykać w bardziej intymny sposób? Dlaczego nie mógłbyś nauczyć mnie jak to jest być z mężczyzną? Jak przyjaciel, no wiesz… Tylko dla mojego bezpieczeństwa. To będzie racjonalne i rozsądne rozwiązanie. Tobie też będzie dobrze, obiecuję, zadbam o to… A ja wiem, że będzie mi dobrze z tobą…

Wciąż nic nie mówił ale czułam to jaki był pobudzony i gotowy.

Moje dłonie zaczęły sunąc po jego ramionach, podniosły jego koszulkę i muskały mięśnie brzucha, więc zaczęłam wariować z potrzeby.

- Ana to nie jest dobry pomysł – odparł bez przekonania, a ja nie mogłam uwierzyć, że on jeszcze nie uciekł, nie zrzucił mnie ze swoich bioder dając mi umoralniające kazanie.

Przesunęłam palcami na jego klatkę piersiową i zakręciłam pupą ocierając się o niego.

- Chcę żebyś zrobił to chociaż raz, pokazał mi wszystko. Dziewczyny mówią, że pierwszy raz jest nieprzyjemny i bolesny. Boję się robić to z kimś innym. Ty będziesz delikatny, prawda? Wiesz jak to zrobić… Chyba wolisz żebym zrobiła to z tobą i była bezpieczna, niż z jakimś chłopakiem któremu nie ufasz? – dobra, grałam trochę nie fair, wykorzystując jego największe słabości, ale kora przedczołowa zupełnie mi się wyłączyła, okej?

- Chcę żebyś była bezpieczna… Chcę wiedzieć, że nie stanie ci się żadna krzywda… - wyszeptał i jęknął cicho, kiedy przesunęłam paznokciami po jego mięśniach.

- Podotykamy się? Pokażesz mi na czym to polega?

- Jak wiele robiłaś z chłopcami, Ana? – spytał, a ja dostałam dreszczy.

- Nic. Nie robiłam jeszcze nic oprócz całowania i to tylko dwa razy. Wtedy kiedy nakryłeś mnie z Connorem to był pierwszy raz kiedy ktokolwiek widział mnie nago i dotykał mojego ciała, ale nie zdążył nic zrobić, poza tym byłam tak pijana że niczego nie kontrolowałam, więc…

- Czego byś ode mnie chciała? – położył dłonie na mojej talii i odsunął od siebie delikatnie. Spojrzał w moje oczy i chyba zabrakło mi słów.

- Nie wiem… Chciałabym spróbować tego wszystkiego z tobą.

- Czego?

Zerknęłam na jego usta i pocałowałam je delikatnie. Rany, Hunter miał najcudowniejsze usta a ziemi, słowo daję. Całe życie marzyłam, aby je pocałować. Jego klatka piersiowa unosiła się i opadała, kiedy nieśmiało cmoknęłam jego dolną wargę, później górną, później przesunęłam się w kierunku szczęki, na te ślady które tyle go kosztowały. W między czasie zsunęłam top odsłaniając swoje piersi.

- Wszystkiego… Pokażesz mi? – spytałam, a Hunt zamknął oczy i wziął głęboki oddech.

- Pokażę ci wszystko co cię ciekawi i to co chciałabyś przeżyć. Zrobię co tylko będziesz chciała, zadbam o ciebie i zrobię to ostrożnie, powoli i delikatnie – powiedział, a ja uszczypnęłam się w ramię, zastanawiając się czym mi się to nie śni. – Zrobimy to krok po kroku, nie będziemy się spieszyć. To będzie proces, bo chcę żebyś się w tym upewniła i chcę żebyś powoli przyzwyczajała się do tego rodzaju intymności, ale musisz obiecać mi że bez względu na wszystko nigdy nie oddasz się przypadkowemu dupkowi, który tego nie doceni – wyszeptał patrząc mi w oczy – Obiecujesz?

Zamrugałam czując jak wali mi serce.

- Obiecuję.

 ***

Kochani!

Bardzo Was przepraszam za to że nie publikuję Huntera tak często jak zakładałam, ale niestety piszę tę historię na bieżąco. Nie mam żadnych rozdziałów zapasowych, czasami nie mam weny, piszę też drugą książkę, którą zaczęłam publikować troszkę wcześniej i mam ją napisaną w znacznie większej części niż historię Huntera, ale tak czy inaczej postaram się publikować jeden lub dwa rozdziały w tygodniu. Nie wykluczam nagłego przypływu weny dzięki któremu napiszę trochę więcej, ale wybaczcie mi jeśli uda się tylko ten jeden lub maksymalnie dwa na tydzień.

Dodatkowo w tym tygodniu jadę na urlop, więc może być ciężko, ale mimo to spróbuję coś dodać. Dziękuję Wam serdecznie za Waszą obecność i pozdrawiam!❤🥰😘

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro