[× 2 ×]
Dwaj chłopcy szli przez miasto, jeden niebiesko-żółty, a drugi czerwono-biały. Było już późno. Rozmawiali o różnych rzeczach, aż do drugiego zadzwonił telefon. Kanada chwile rozmawiał przez telefon. Po chwili rozłączył się i schował telefon do kieszeni.
- Przepraszam, ale muszę już iść - powiedział Kanada - do zobaczenia! - dodał, mając nadzieję że kiedyś jeszcze spotka Ukrainę, przyjemnie mu się z nim rozmawiało, na początku wydawał się ponury, ale potem miłym, wesołym człowiekiem.
- Do zobaczenia - odpowiedział Ukraina. Kiedy kanada odszedł już na jakąś odległość, Ukraina też poszedł w stronę domu. Szedł do domu, który był położony na obrzeżach miasta. Miał jeszcze kawałek do domu, kiedy wychodził z tej większej części miasta. Szedł z rękami w kieszeni, patrząc w dół. Znał dobrze okolicę, więc nie musiał patrzeć, żeby dojść do domu.
Po jakimś czasie, stanął przed swoim - i jego rodzeństwa - domem. Przed jego domem rosły kwiatki, czerwone i żółte, które on posadził. Ukraina przeszedł przez ścieżkę, prowadzącą do drzwi domu. Wszedł do domu, na kanapie leżał jego brat, Rosja, spał, jak przynajmniej uważał Ukraina, sobie rozwalony na całej kanapie, z telefonem w ręce. Ukraina przechodząc obok kanapy, by pójść na schody, czuł że Roja chlał wódke, bo strasznie od niego nią jebało. W końcu wszedł na poddasze, gdzie miał swój pokój on, jego siostra, Białoruś i jego brat Kazachstan, a Rosja pokój miał na dole. Ukraina wszedł do swojego pokoju i zamkną drzwi za sobą. Zdjął swoją szarą bluzę, pod którą miał czarną koszulką z krótkim rękawkiem, i rzucił ją na łóżko. Potem podszedł do okna, przy którym był dosyć szeroki parapet, na którym był rozłożony szary koc i szara poduszka, usiadł na tym parapecie, wziął słuchawki z półki, która wisiała na ścianie i telefon, który miał w kieszeni. Podłączył słuchawki pod telefon i je założył, puścił sobie jakąś muzykę i popatrzał na ogród za domem, w którym rosły różne kwiatki, oświetlane światłem lampy z domu.
~"*"~
Kiedy Kanada dotarł do swojego domu, by przygotować się na imprezę, a bardziej na co tygodniowy melanż, na który Rosja zaprosił większość jego znajomych. Wszedł do domu i poszedł prosto do swojego pokoju. Po drodze spotkał swojego brata, Amerykę, który szedł już najprawdopodobniej do Rosji. Wymienili się spojrzeniami i każdy poszedł w swoją stronę, Kanada do swojego pokoju, a Ameryka do drzwi wyjsciowych. Kanada wszedł do swojego pokoju i ściągnął z siebie swoją koszulę, a na jej miejsce założył białą koszulkę z krótkim rękawem. Na białą bluzkę założył jeszcze czerwoną bluzę, której nie zapiął. Potem tylko wyciągnął telefon z kieszeni swojej czerwonej koszuli i wyszedł ze swojego pokoju. Poszedł przed dom, gdzie się na chwilę zatrzymał, czy na pewno wziął telefon, miał go, więc poszedł już w stronę domu Rosji.
Kiedy Kanada dotarł do domu Rosji, po tej nudnej przechadzce, po prostu wszedł do jego domu bo wiedział, że wszyscy już tam byli. Niektórzy chlali wódke, niektórzy gadali, niektórzy po prostu się nudzili. Kanada usiadł na kanapę, wyjął telefon z kieszeni w swojej bluzie i zaczął przegladać jakieś nudne media społecznościowe.
Tymczasem Ukraina siedząc w swoim pokoju, nie mógł wytrzymać tego hałasu na dole, więc postanowił wyjść, jak to zazwyczaj robił, gdy Rosja zaczynał swoje imprezy, które Ukraina uważał za głupie. Nie wiedział dlaczego podobają się innym, bo tam tylko chleją. Więc chcąc stąd iść jak najszybciej zszedł z parapetu, nie ściągając słuchawek i ubrał na szybko swoją szarą bluzę, która wcześniej wrzucił na łóżko. Wyszedł że swojego pokoju i szybko schodził po schodach, przy czym się przewrócił, ale szybko wstał i poszedł dalej. Kilka osób, w tym Kanada, zwrócili na niego uwagę, ale po chwili wrócili do swoich czynności, oprócz Kanady. Ukraina wyszedł z domu, a za nim wyszedł Kanada, tak by nie zwrócił nikt na niego uwagi.
Ukraina szedł w stronę, e którą oddalał się od miasta, co zdziwiło Kanade, bo myślał, że Ukraina pójdzie się przejść do miasta, jak każdy inny, kiedy się nudzi. Kanada poszedł za Ukrainą, ale nie chciał, by Ukraina uważał, że on go śledzi, więc podszedł do niego i położył rękę na jego ramieniu, a ten się przestraszył, i spojrzał na Kanade.
- Boże, nie strasz mnie - powiedział zdziwiony Ukraina, wyjmując słuchawki z uszu i zatrzymując się - A co ty tu wogule robisz¿
- Byłem u Rosji na imprezie,i widziałem jak wychodzisz na dwór, a mi się nudziło, więc postanowiłem pójść z tobą - odpowiedział - a tak wogule, gdzie idziesz¿
- gdzieś - odpowiedział, znowu idąc w stronę oddalającą się od miasta, a Kanada poszedł za nim - wracaj tam do tych twoich schlanych przyjaciół.
- Ale ja.. - niedokończył, bo Ukraina mu przerwał:
- Idź, i mnie zostaw.
Ukraina szybszym krokiem poszedł w swoją stronę, a Kanada stwierdził, że pójdzie za Ukrainą, jak ten trochę odejdzie.
Ukraina odszedł na dość spory kawałek od miasta, kiedy Kanada zaczął za nim iść. Po kilku metrach iścia za Ukrainą, Kanada pomyślał, że to tak trochę nie w porządku śledzić kogoś, jeżeli ten mówił, że ma wracać, ale Kanada był zbyt ciekawy, gdzie idzie Ukraina. Chłopcowi z wianka odpadło już kilka kwiatków, i były w nim braki, przez co spadał mu na oczy. Ukraina co chwilę poprawiał to sobie wianek, dlatego skupił się na nim, a nie na tym, że ktoś za nim idzie.
-==-==-
×835 słów×
Miało być w sobotę, ale nie mogłam pisać ;-;
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro