Co mówią łzy?
"Maga to strażnika wymaga" - mówili rodzice i nauczyciele, bo Maga co i raz miała jakiś pomysł spod ciemnej gwiazdy i były z tego straszne kłopoty. A to wsiadała bez biletu do pociągu byle jakiego, a to właziła na najwyższy komin w mieście, a to spala pod mostem z włóczęgami.
"To istne pół diable" - mówił ksiądz Jan, a więc Maga chciała go zaskoczyć i pokazać, że może tak właśnie wyglądać.
I włazła w szkolnej kotłowni do zimnego pieca, a potem do komina chcąc się umazać cała sądzą, i przyjść tak na religię, ale coś w tym kominie ją przywaliło, więc wyła tam tak teraz jak upiór wzywając pomocy. I z tą pomocą pobiegł ksiądz Jan włażąc do tego pieca i komina. Ciemno tam było jak w piekle, a Maga zaczęła się dusić sadzą. Ksiądz jakoś dotarł do niej i zaczął ją wydobywać spod sadzy i gruzu.
Kiedy już wynosił Magę na rękach, spadła jakaś cegła rozcinając mu głowę.
Ledwie doniósł Magę do gabinetu pielęgniarki. Ona była brudna, ale nic jej się nie stało, a ksiądz miał całą głowę we krwi.
Przyjechał ambulans i zaczęli opatrywać księdzu rany. I wtedy wpadła tam Maga, już wymyta i w zmienionym ubraniu.
Kiedy zobaczyła tę ranę, uklękła obok łóżka, na którym leżał ksiądz i zaczęła płakać. Nie dała się odciągnąć, tylko przycisnęła brudne od sadzy ręce księdza i przycisnęła je do zapłakanej twarzy.
- I co teraz powiesz widząc skutki twojego szaleństwa? - Powiedział pan dyrektor
- No co powiesz księdzu, który cię uratował? - dodała wychowawczyni Magi.
Ale Maga nie mówiła nic, tylko wciąż płakała i przyciskała te brudne ręce księdza do twarzy. Nie. One już nie były brudne, to jej łzy je wymyły.
- No i nic nie powiesz? - Powtórzył pan dyrektor.
Na to odezwał się ksiądz:
- Ona już nic nie musi mówić. Wiele powiedziała i przeprosiła bardziej niż jakimikolwiek słowami.
A Maga wciąż płakała.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro