22
Stiles otworzył oczy. Przez chwilę ze zmęczenia nie mógł się ruszyć, jednak kiedy odczekał chwilę, zaczął się podnosić.
- Leż - powiedziała Melissa, uśmiechając się delikatnie do Stilesa.
Chłopak nie wiedział o co chodzi. Na drzwiach nie było już krwi, w szklance była woda, a pani McCall podłączała go do kroplówki.
- Co się stało? - zapytał, wykonując polecenie mamy przyjaciela.
- Musiałeś poczuć się źle i zemdlałeś - wytłumaczyła.
Stilinski spojrzał na nią niepewnie.
- Nikt mnie nie uderzył?
Melissa pokręciła głową, wyglądając na zmartwioną. I tak było. Stiles zaczął się dziwnie zachowywać, najbardziej martwiła ją sytuacja sprzed kilku dni, kiedy jak opętany wybiegł z łazienki.
- Kroplówka jest konieczna? - zapytał, zmieniając temat. Musiał sobie wszystko przemyśleć na spokojnie.
Kobieta zaśmiała się cicho.
- Jesteś odwodniony, odpoczywaj.
Wyszła z jego sali, a Stiles tylko westchnął zirytowany.
- Ciągle odpoczywam.
*
Brunet wyszedł ze swojej sali, chcąc się trochę przejść. Derek nie odwiedział go już od trzech dni i zaczął się martwić. Tęsknił za nim, chciał żeby mężczyzna go przytulił.
Usiadł na jakimś krześle i zaczął się rozglądać. Nikogo tutaj nie było, więc nikt nie mógł wypowiedzieć tych słów.
- Nie możecie mi tego zrobić!
Stiles zamarł, słysząc ten krzyk.
- Czy ktoś tu jest?! - zapytał, jednak nikt mu nie odpowiedział.
- Nie jestem wariatką! Zostawcie mnie!
Stiles poczuł, jak serce zaczyna mu szybciej i mocniej bić.
Wstał powoli, podchodząc do brązowych drzwi. W tej sali nic nie było, oprócz jednej, małej karteczki.
Iris Stilinski,
17 lat,
guz mózgu,
schizofrenia
Brunet wstrzymał oddech, szybko chowając karteczkę do kieszeni.
I wtedy to poczuł. Ból w prawym ramieniu i płynącą po nim nim krew.
- Jesteś niczym, Iris.
Stiles odwrócił głowę w stronę osoby, wypowiadającej te słowa. Stał tam mężczyzna z dużym, ostrym nożem.
- Moja historia nie zostanie zapomniana. Ja tu zostanę.
Mężczyzna wbił mu ostrze prosto w serce.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro