Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2

Stiles rozwalił się na swoim łóżku. Ten mężczyzna. Boże, ten cudowny mężczyzna! To o takim mężczyźnie Stiles marzył. Taki męski. Silny. Jego zielone jak łąka oczy. Jego wspaniały głos. On był taki IDEALNY.
Szybko wyciągnął telefon z kieszeni i zadzwonił do Scotta. Musiał się pochwalić. Przyjaciel po dwóch sygnałach odebrał.
- Tak? - zapytał.
- Cześć, Scotty. Przeszkadzam Ci?
- Nie - odpowiedział chłopak.
- Muszę Ci o czymś powiedzieć! - krzyknął do telefonu podniecony.
- Co się stało?
- Poszedłem do parku, nie? Parę razy się tam potknąłem, pomogłem jakiejś babci i w ogóle. Raz prawie wywaliłem się na ziemię. Gdyby nie ten facet! Boże, on mnie w pore złapał w pasie i przytrzymał. On jest taki idealny! Ma piękne zielone oczy, jest mega umiesniony! A jego głos... - rozmarzył się.
- Czekaj, powoli. Jeszcze raz tylko spokojnie.
- Gdy prawie spałem na ziemię w parku, jakiś cudowny męźczyzna złapał mnie w pasie. Jezu, on ma takie piękne zielone oczy! Jest taki silny i w ogóle.
McCall zaśmiał się.
- Czyli znalazłeś tego jedynego? - zapytał, nadal chichocząc.
Stiles nie widział w tym nic śmiesznego. Po prostu spodobał mu się jeden facet. Idealny facet.
- Chyba tak - mruknął, przymykając oczy.
- A jest chociaż Twojego wzroku? - zaśmiał się McCall.
Stiles prychnął.
- Scotty, wiesz że nie lubię jak ktoś śmieje się z mojego wzrostu.
- Ale Ty jesteś tak wysoki jak Lydia, która ma metr sześćdziesiąt pięć.
- Ha ha.
- Dobra, koniec z wysmiewaniem Cię. Musimy go szybko znaleźć - powiedział Scott.
- Znaleźć?
- No tak. Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że to koniec znajomości z tym facetem?
- No nie.
- Właśnie, dlatego jutro poszlajamy się z Isaaciem po parku i zagadamy.
- Czy ja wiem.
Przecież to takie absurdalne. Co niby powiedziałby mu? Cześć, jestem Stiles i chyba się w tobie zakochałem. No, już widział jak mężczyzna rzuca mu się w ramiona.
- To dobry pomysł. Damy radę.
- No dobra. Spróbujemy.

Następnego dnia w szkole Stiles stał przy szafkach razem z Allison i Isaaciem. Mieli razem historię, więc jak to Lahey, odpisywał zadanie.
- Lahey, Ty to nie jesteś obowiązkowy.
- Cicho bądź, Stilinski.
Stiles jedynie prychnął.
- O Scott tu idzie - mruknęła Allison, chowają zeszyty do torby.
- Cześć - przywitał się Scott, całując swojego chłopaka na powitanie. - Co robicie?
- Isaac odpisuje sobie właśnie zadanie - powiedziała Argent zamykając szafkę.
- Ale Ty jesteś nieobowiązkowy - zaśmiał się chłopak.
- Cicho bądź, McCall.
Odpowiedział mu jedynie śmiech ze strony przyjaciół.
Scott objął Stiles uśmiechając się szeroko.
- Mam dla Was dobrą nowinę - zaczął.
Zaczyna się. pomyślał Stiles. - Nasz Stilinski się zakochał.
- W kim - prychnął Isaac, nie odrywając wzroku od kartki.
Jego niedowierzanie sprawiło, że brunet spłonął rumieńcem.
- Tego jeszcze nie wiemy.
Nie. jękną w myślach.
Lahey i Allison spojrzeli na niego dziwnie.
- Spotykał go wczoraj parku. Mówię wam. Z tego co mi powiedział Stiles, wnioskuję że to miłość od pierwszego wejrzenia.
I zaczął opowiadać krótką historię przyjaciela, przy nim samym. Chłopak był zbyt zawstydzony, aby zaprzeczyć. Miał chociaż nadzieję, że na chwilę obecną dowie się tylko Isaac.
- No, no, krasnalu. Jest chociaż tego samego wzrostu? - zapytał, śmiejąc się cicho.
- Odczepcie się od mojego wzrostu - mruknął.
- Nie przejmuj się, Stiles - powiedziała pocieszająco Allison. - To nie twoja winą, że jesteś wybrykiem natury - parsknęła. - Przepraszam, nie mogłam się powstrzymać.

Stilinski zrobił nieciekawą minę.

- Ale kochamy Cię - powiedział Scott. - Fajnie jest mieć przyjaciela krasnala.

- Ha ha - skomentował.

- Dobra, to tylko żarty, brachu. Isaac, dziś po szkole idziemy ze Stilesem poszukać jego miłości.

- Do parku? - upewnił się Lahey.

-A gdzie indziej? - zapytał McCall.
I w tamtym momencie zadzwonił dzwonek. Isaac, Stiles i Allison poszli do sali historycznej, a Scott do biologicznej.

Trójka chłopaków siedziała na ławce w parku. Czekali na tego przystojnego mężczyznę w milczeniu już od godziny.

- Chłopaki, nie znajdziemy go - jęknął Stiles, który siedział pomiędzy przyjaciółmi. - Nie przyszedł tu dziś.

- Ej, nie trać nadziei - powiedział Scott.

- Scotty, przecież wiesz, że nie przyjdzie. Było to... - zaczął Isaac.

Nie dokończył, ponieważ Stiles złapał ich obydwu za ręce, wciągając ze świstem powietrze. Był tam! Był tam! Taki idealny jak ostatnio. Taki przystojny jak ostatnio, umięśniony i wysoki.

- Który to? - zapytali w tym samym czasie przyjaciela, Scott i Isaac.

- Ten w czarnej kurtce - powiedział wpatrując się w mężczyznę oczarowany.

Isaac gwizdną z uznaniem.

- Serio ten facet jest przystojny.

Scott popatrzył na niego wilkiem.

- Ale oczywiście nie tak jak mój Scott - poprawił się szybko.

Stiles zacisną mocniej ręce na dłoniach przyjaciół. Mężczyzna zbliżał się powoli do nich. Stilinski zaczął rozkoszować się jego nieziemnskim zapachem. Las z niewielką szczyptą wanilii.

- Stiles, weź idz się przywitać - szepną rozbawiony McCall, widząc oczarowanego kolegę.

- Daj mi spokój, Scott. Nie jestem gotowy - mruknął Stiles, nie zaszczycając go spojrzeniem.

- Ej, Stilinski. Idź, bo nie na darmo siedzę tu godzinę.

Chłopak wziął głęboki oddech i puścił dłonie przyjaciół. McCall i Lahey wykorzystali to szybko i szarpnęli Stilesem, który spadł na tego mężczyznę.
Jak za pierwszym razem, Stilinski nie spadł na ziemię. Facet przytrzymał go w pasie. Chwilę patrzyli sobie w oczy. Stilesowi pod tym spojrzeniem zmiękły kolana. Na szczęście Szatyn bezpiecznie podtrzymywał go.
- Znowu na siebie wpadamy - zaśmiał się mężczyzna, nadal wiercąc go spojrzeniem. Stiles zrobił się cały czerwony na twarzy. Wiedział, że chłopaki cicho śmieją się z niego. - Jestem Derek Hale.
Puścił zdezorientowanego Stilesa na ziemię. Chłopak chwilę zastanawiał się o co mu chodziło; dopiero po paru sekundach skapnął się, że mężczyzna przedstawił się.
- Stiles - mruknął, nie mogąc wykrztusić nic więcej.
- Stiles? - zapytał zdziwiony, unosząc jedną brew w górę.
- Mam bardzo trudne imię. To jest tylko ksywka od nazwiska.
- Jesteś synem szeryfa, nie? - zapytał, zwalając nowego kolegę z nóg.
- Ttak.
Derek uśmiechną się do Stilesa ciepło.
Poklepał go po ramieniu i powiedział.
- Uważaj, naprawdę. Przyjdzie taki dzień, w którym nie będzie mnie w parku i złamiesz sobie nos.
Stilinski zaśmiał się nerwowo, odwracając wzrok.
- Do zobaczenia - powiedział Derek i odszedł.
- Cześć.
Odwrócił się do przyjaciół.
- Zbłaźniłem się - powiedział, rzucając im pełne wyrzutu spojrzenie.
- Przynajmniej z nim pogadałeś. - McCall podniósł ręce w górę.
- I powiedział 'do zobaczenia'. Czuć od was seks na kilometr, Stilinski. Nim się obejrzysz, będziecie się dziko kochać.
Isaac i Scott wybuchnęli śmiechem, a Stiles usiadł pomiędzy nimi, ciągle czerwony i zawstydzony.
- Następnym razem nigdzie z wami nie idę - jęknął Stiles, chowając twarz w dłoniach.

Derek wszedł uśmiechnięty do domu. Zamkną za sobą drzwi, ściągnął buty, przywitał się z rodzicami i poszedł do pokoju. Stiles. Wiele razy wyobrażał sobie spotkanie z takim uroczym chłopakiem, jednak nie wiedział, że tak szybko to nastąpi. Mimo że Stiles nie był umiesniony i wysoki, to coś magicznego w nim było. Był słodki, jednak odrobinkę zbyt wstydliwy. No, może jemu też byłoby głupio, gdyby po raz drugi wywalił się przed jakimś chłopakiem.
Do jego pokoju ktoś zapukał. Mruknął proszę i czekał na wejście swojej siostry.
- Cześć, Laura - powiedział, uśmiechając się do starszej siostry. Była tylko parę centymetrów od niego niższa, miała lśniące czarne włosy i zielone oczy.
- Cześć. - Usiadła na łóżku brata. - Gdzie byłeś? - zapytała, podciągając nogi do klatki piersiowej.
- W parku - odpowiedział krótko.
- Pachniesz trochę jak truskawki - mruknęła. - Z kim się widziałeś?
- Synem szeryfa, Stilesem.
Dziewczyna zaśmiała się, zakładając kosmyk włosów za ucho.
- Wywalił się i po prostu go złapałem - wyjaśnił.
- Jest w twoim typie. Mówiłeś o jakimś uroczym brunecie, który ma dobre serce. I proszę, spadł ci z nieba.
Derek zdziwił się.
- Skąd co znasz? - zapytał.
- Cora opowiadała mi o nim. Mówiła o dziewczynie, która miała padaczkę i on jako jedyny nie bał się do niej podejść i przytrzymać jej głowę, gdy dostała ataku.
Derek uśmiechną się. Rzeczywiście chyba miała dobre serce.
- To nie wszystko. Wspiera akcję charytatywne i w ogóle. Ma ADHD, jego najlepszymi przyjaciółmi są Scott i Isaac, którzy są w związku.
- Dlaczego ja nie słyszałem jak Cora o nim opowiadała? - zapytał nie kryjąc zdziwienia.
- Bo nie zwracałeś na to uwagi - uśmiechnęła się.
Derek odwzajemnił uśmiech i razem z siostrą poszli na kolację.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro