Rozdział I
Biegłam przez las. Uciekałam przed ludźmi ze ZŁO (Zawodowi Łapacze Odmieńców). Był późny wieczór, akurat wracałam z kina. Nie mogłam się przemienić i po prostu odlecieć, ponieważ ten las był monitorowany, bo ludzie chcą udowodnić, że są tutaj wilki. Rozmyślając tak, usłyszałam jak jeden mężczyzna krzyczy do reszty, że mnie widzi. Zdwoiłam wysiłki i zniknęłam im z pola widzenia.
Po kilku następnych minutach odwróciłam głowę, dalej biegnąc prosto, i patrzyłam czy mnie nie doganiają. Na szczęście nie było ich widać. Niestety, w tej chwili na coś wpadłam. Pierwszą moją myślą było drzewo, ale jak odwróciłam głowę zorientowałam się, że wpadłam na jakiegoś chłopaka. Podniosłam się z ziemi i otrzepałam spodnie.
- Nie zauważyłam cię. - powiedziałam z opuszczonym wzrokiem, czyszcząc dłonie. Wiedziałam, że nie mam zbyt wiele czasu. Zaraz mogą się tutaj zjawić.
- Nic się nie stało. - odparł i w tym samym momencie dołączyła do nas dziewczyna.
Pomyślałam, że to bliźniacy, ponieważ wyglądają na podobny wiek, oboje mają czarne i błyszczące włosy, oraz metalowe oczy. Ale coś w ich oczach było... smoczego.
- Dragoni? - to jedyne pytanie, jakie przyszła mi do głowy.
- Tak. - odparła dziewczyna - Anielica? - skinęłam głową - Idą tu. - powiedziała to w tej samej chwili zmieniając oczy na złote, te smocze. - Uciekajmy! - krzyknęła.
Pobiegliśmy w stronę, w którą oboje zmierzaliśmy. Po kilkuset metrach biegu, korzeń drzewa podniósł się i podciął chłopaka. Popatrzyliśmy na dąb, którego korzeń się podniósł. Z pnia wyłoniła się głowa Driady.
Miała blond włosy, zielonkawą cerę (bardzo jasną) i przepiękne szmaragdowe oczy. We włosach miała masę liści.
- Właźcie na tamto drzewo. Przykryję was liśćmi. - powiedziała szeptem i opuściła gałęzie drzewa na przeciwko, obok którego staliśmy.
Wspięliśmy się na górę i liście natychmiast nas zakryły. Siedzieliśmy w ciszy czekając aż nieprzyjaciele miną naszą kryjówkę. W końcu stanęli pod naszym drzewem. Obserwowaliśmy ich przez małe szparki w liściach. Stali tu zaledwie minutę, ale ciągnęła się ona jak wieczność. Kiedy odbiegli, poczekaliśmy jeszcze kilka minut aby się oddalili. Kiedy uznaliśmy, że jesteśmy bezpieczni, zeszliśmy na dół.
Zeskoczyłam pierwsza, za mną zeskoczyła dziewczyna, a na koniec dołączył do nas chłopak.
- Uciekliśmy! - powiedzieli równocześnie bliźniaki i się roześmiali.
- Nie na długo. - odparłam chłodno.
- O co ci chodzi? - spytał chłopak.
- Jestem realistką. Oni nie dadzą nam żyć, nikomu z nas. - syknęłam. - Rozumiecie?
- Oni po nas wrócą, prawda? - spytała dziewczyna.
- Owszem. - skinęłam głową. Odgarniając czarne włosy i powiedziałam - Ja jestem Aila i jak wiecie, jestem aniołem. A wy to...
- Ja nazywam się Dalia, a to mój brat bliźniak, Nathan. - powiedziała smoczyca.
- Miło mi was poznać, chociaż wolę poznawać nowe osoby w weselszych sytuacjach.
- I ja. - odparła z uśmiechem. - Gdzie idziesz teraz?
- Sama nie wiem. Mój dom zabrali mi dzisiaj rano. Sąsiadom wmówiono, że w moim domu doszło do morderstwa i jestem martwa. Nie miałam gdzie się podziać, więc odeszłam.
- Poczekaj, to ile ty masz lat? - spytała Aila.
- Dziewiętnaście, a wy?
- 20. - odparł Natan.
- A dokąd idziecie?
- Słyszeliśmy, że tuż za naszą granicą kraju jest "opuszczony" budynek. W nim jest około setka takich jak my. Zjeżdżają się tam odmieńcy z całego świata. - powiedziała uśmiechnięta Dalia, z radosnymi iskierkami w oczach.
- Czyli zostało wam jakieś... 20 km drogi? - pokiwali głowami - To w takim razie idę z wami. - Ruszyliśmy dalej. - Aha i zaraz po wyjściu z lasu, ja zmieniam postać i resztę drogi mam zamiar pokonać na skrzydłach.
- Myślisz, że my nie? - odparła z uśmiechem Dalia. Chyba się zaprzyjaźnimy - pomyślałam.
Zostało nam kilkadziesiąt metrów do końca lasu, gdy zauważyłam, że rozwiązał mi się but.
- Idźcie, zaraz was dogonię. - zatrzymałam się i zawiązałam trampka.
Ruszyłam do przodu i nie zauważyłam korzenia, o który się potknęłam. Popatrzyłam do przodu. Zauważyłam uciekające bliźniaki i goniących ich ludzi ze ZŁO. Z ruchu warg wyczytałam, że krzyczeli abym uciekała. Na moje nieszczęście zanim się podniosłam, spadła na mnie siatka. Spróbowałam ją zrzucić, ale w tej samej chwili jakiś człowiek uderzył mnie kamieniem w tył głowy. Zatrzepotałam rzęsami i zapadłam się w czarny niebyt...
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tak, wiem. Zaczęłam dwie książki, ale miałam taki pomysł, że trudno było mi czekać :D Oczywiście części będą pojawiały się z obu książek. Mam nadzieję, że ta książka spodoba się wam tak jak i "Tajemnica żywiołów". Oczywiście jeżeli przeczytacie książkę to ją komentujcie i piszcie swoje opinie. Dzięki, do następnej części :3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro