Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5 Pochłaniające żywioły



„Wiesz Nobu.. na początku jak proponowano mi współlokatora myślałam, że będę z nim spędzała tak samo mało czasu jak robiłam to z innymi ludźmi. Jednak ty byłeś inny. Niczym Hachiko garnąłeś się do kontaktu z obcymi dla ciebie ludźmi starając się ich lepiej poznać. Shin też był taki — chętny do poznawania innych chcąc im pomóc. Może to była jedna z cech dla których czułam do ciebie coś więcej? Kto wie."

Czy było mi przyjemnie patrzeć, co dnia na radość Nobu, gdy przebywał z Hachiko? Sama nie wiem. Z jednej czułam okropną zazdrość, że to właśnie brązowowłosa miała ten zaszczyt widzieć jego uśmiech. Móc go dotknąć bez krzywych spojrzeń, bo każdy brał to za normalny stan rzeczy. Kiedy on spędzał czas ze swoją jak to mówił miłością życia ja zamykałam się w czterech ścianach robiąc dobrą minę do złej gry. Podeszłam do magnetowidu, który chłopak wyniósł z pokoju specjalnie dla nas chcąc mnie namówić do gry na gitarze — uważał, że powinnam coś z tym zrobić skoro potrafię grać. Szkoda marnować mój czas jak naprawdę mogłam zaciągnąć się do jakiegoś zespołu. Nawet padały propozycję by dołączyć do nich jako dodatkowy gitarzysta. Ale czy tego właśnie chciałam?

Mieko uniosła dłoń wpychając płytę do środka by z odbiornika zaczęła płynąć muzyka „Les Rois du Monde" z musicalu „Romeo i Julia", którą dziewczyna dostała jako prezent od Okazaki'ego. Nastolatek często przebywał w sklepach z płytami, więc potrafił przynosić ich wiele do mieszkania blondyna, bo przebywał w nim ostatnimi czasy więcej niż własny właściciel. Mimo iż na płycie było wiele piosenek to ona niczym Ookeiko zaczarowała się jedną jedyną, której mogła słuchać bez przerwy. Czy wzbudzało to niej wspomnienia? Tego też nie potrafiła określić — wyzwalała w niej pewnego rodzaju siłę, która chciała wyjść na wierzch. Czasami chciała powiedzieć blondynowi prawdę zżerającą ją od środka, ale tak jak on nie miał odwagi wyznać Nanie uczuć tak ona dusiła w sobie uczucie nie chcąc go stawiać w krępującej sytuacji. W miłości zawsze, ktoś musi się poświęcić dla dobra drugiej osoby — tym razem to ona jest tą osobą.

Od rozmowy z psychiatrą minęło już sporo czasu i dziewczyna nie potrafiła tam pójść by z nią porozmawiać. Nie po tym jak usłyszała o tym, co planuje brązowowłosa. Nie mogła jej odwieść od decyzji jaką podjęła Yamaza. Doskonale zdawała sobie sprawę czym jest stwardnienie rozsiane zwłaszcza, jeśli w tak szybkim tempie się rozwija, a chory nie chce z tym walczyć. Sama skazuje się na szybką śmierć, a przecież dopiero ma trzydzieści lat!

— Nie miałaś dzisiaj ćwiczyć Neko chan? — Podskoczyła przy radiu odwracając szybko głowę w stronę framugi widząc w wejściu niebieskowłosego w towarzystwie Nany i Yasu, który jak zwykle nie rozstawał się z papierosem. Popatrzyła na czarnowłosą, która posłała jej prawie, że karcące spojrzenie miała wrażenie, że kurczy się niczym laleczka. Otarła ramiona odwracając wzrok by na nich nie patrzeć.

— Nie czuję takiej potrzeby..

— W takiej sytuacji nigdy nie dostaniesz się do żadnego zespołu — Uniosła wzrok na Osaki siadającą już przy stole i to samo zrobił także Takagi.

— Ale kto powiedział, że ja tego chcę — Przewróciła oczami zniesmaczona odwracając się już do odbiornika chcąc przyciszyć melodię. Nie wiedziała czy im przypasuje muzyka, więc wolała wyłączyć to zanim Nana wywali radio przez okno.

— Czy to czasem nie Les Rois du Monde? — Prawie zakrztusiła się powietrzem słysząc pytanie Yasu i jak na zawołanie odwróciła w jego stronę głowę. Skin z zainteresowaniem paląc papierosa patrzył na nią oraz radyjko, które dalej leciała swoim rytmem.

— T.. tak..

— Podobała mi się okładka, więc postanowiłem zrobić prezent Neko — Tym razem głowy obu członków BLAST poszybowały w stronę Shina, który zachowywał się jakby tłumaczył im zasady dawania nagrody zwierzęciu — od razu spodobała jej się ta piosenka, więc trafiłem w samo sedno.

Jakiś ty skromny Shinichi.

_______ ♥♠♣♥♠♣♥ _______

Walka z nimi nie była łatwa, bo członkowie zespołu starali się jak mogli mieć ją na oku. Czasami odnosiła nawet wrażenie, że monitorowali ją w kiblu. Jak tylko miała wolne była zaciągana na próby do nich, ale najgorsze miało dopiero nadejść, kiedy skończyła się jej kolejna praca. Nie mając nic do stracenia przyjęła propozycję Nobu i wraz z wokalistką dołączyła do pracy przy przeprowadzkach. Niby robota dla mężczyzn, ale czemu miała być przy tym gorsza?

Wracała właśnie ze zmiany — to był pierwszy raz jak wracała w sama, bo zawsze miała towarzystwo w charakterze Terashimy czy Osaki, ale dzisiaj zgodziła zamienić się z kimś, kto miał chore dziecko. Dzisiaj miała mieć cały wieczór dla siebie, bo blondyn miał iść na noc do Komatsu. Bolało cholernie, ale co miała zrobić? Przecież nie zabroni się im spotykać! Dopóki nie ma odwagi powiedzieć mu prawdy prosto twarz musi cierpieć — taka dola ludzi słabych. Włożyła ręce głębiej do kieszeni po obu stronach bluzy wzdychając zmęczona. A mogła zamówić sobie taksówkę.

Będąc zbyt zamyślona nie zwracała uwagi na ludzi by wreszcie wpaść na kogoś wywalając się na ziemię. Potarła obolały tyłek w myślach przeklinając na swoje chujowe życie.

— Przepraszam powinnam bardziej uważać na.. — Zamarła patrząc przed siebie. Te długie falowane blond pukle pozna wszędzie. Siedziała na ziemi otwierając coraz szerzej oczy tak samo jak kobieta po drugiej stronie. Chyba tak jak ona nie mogła uwierzyć w to co widzi.

— Nie... szkodzi.. — Mówiła prawie, że machinalnie nie spuszczając wzroku podnosząc się z ziemi starając się przy okazji utrzymać równowagę, bo jej szpilki miału dobre trzynaście centymetrów. Na cholerę jej to było Bóg, jeden wie jak sama była wysoka — co u ciebie i twojej mamy Mieko..?

— Dla ścisłości moja matka nie żyje już od pięciu lat — Niebieskie oczy otworzyły się szeroko kolejny raz jakby zobaczyła ducha. Blondynka otworzyła usta jak ryba by zaraz jej bezdźwięcznie zamknąć.

— Przykro mi...

— Przykro to powinno być ci wiele lat temu jak odbiłaś męża kobiecie, która miała małe dziecko — Widziała jak twarz kobiety zaczyna oblewać rumieniec. Chyba wreszcie zrozumiała jaką wielką krzywdę wyrządziła obcej dla niej rodzinie.

— Czemu po śmierci nie pojawiłaś się u nas? Przecież byłaś niepełnoletnia musieli cię...

— Sama nie chciałam by szukali ojca. Nie chciał mnie wtedy to na cholerę miał mnie chcieć teraz? — Blondynka zacisnęła nerwowo dłonie czując jak drży. Pamiętała ją jaką małą szczęśliwą dziewczynkę, która często zadawała masę pytań i była przywiązana do swojego ojca. Owszem sama zaczęła się interesować nim, bo spędzali ze sobą masę czasu w pracy i długie godziny zbliżają. Nie chciała by zostawiał córkę i żonę same, ale uparł się iż dłużej nie da rady żyć w małżeństwie, które nie miało dla niego prawa bytu. Chciał ze sobą zabrać Mieko, ale żona się nie zgodziła. Zresztą jaka matka by chciała by jej dziecko wychowywała obca kobieta?

— Mieko chodź ze mną.. twój ojciec otworzył dobrze prosperującą firmę budowlaną i jego zyski..

— Nie interesują mnie jego zyski tak jak wasze życie, a teraz przepraszam śpieszy mi się. W porównaniu do niektórych wiem, kiedy ogranicza się kontakt — Wyminęła ją ruszając pędem by nie chciało się tamtej za nią biec. Znalazła się dobra samarytanka! Trzeba było myśleć nad tym, gdy była mała. Teraz sama umie o siebie zadbać!

Wybiegła przy znanym jej markecie chcąc jak najszybciej znaleźć się w domu. Rozglądała się nerwowo mając wrażenie, że wszyscy ludzie na nią patrzą oskarżycielsko. Powiedziała coś nie tak? Cofnęła się odrobinę czując jak powoli zaczyna jej brakować powietrza, a ludzie się do niej garną. Znowu to samo. Przecież ostatnio było znośnie i nie musiała brać tak często leków. Kucnęła łapiąc się za głowę i zamykając oczy modląc o to by przestali tak na nią patrzeć. Poczuła nagle jak ktoś zaczyna ją stukać po ramieniu i przerażona cofnęła się kawałek zahaczając o sznurek od swoich spodni wywalając się przez to na tyłek.

— Wszystko w porządku Mieko...? — Zdarła szybko głowę widząc pochylającego się nad nią prawnika, który był tak samo zdziwiony jej pojawieniem w tym miejscu jak ona jego. Zacisnęła nerwowo dolną wargę przełykając szybko ślinę. Czy wszystko w porządku? A JAKŻE! Chciała się odezwać, ale usta odmawiały jej posłuszeństwa, aż wreszcie usłyszeli wołanie z uliczki skąd biegła zmachana blondynka. Czarnowłosa momentalnie podniosła się z ziemi chowając za zdziwionego Yasu, który nie rozumiał dalej co się dzieje.

— Mieko...

— Zostaw mnie — Takagi patrzył to na dziewczynę stojącą za nim to na kobietę przed nim. Nie wiedział do końca co się tutaj dzieje, ale z tego co widać blondynka naprzykrza się Miyagi, bo czuł jak drży. Podniósł głowę poprawiając okulary by skupić się na wyglądzie dość dobrze ubranej kobiety. Z tego, co wiedział współlokatorka Nobu nie miała żadnej rodziny, a matka umarła wiele lat temu.

— Chce pani czegoś od mojej klientki?

_______ ♥♠♣♥♠♣♥ _______

Blondyn ściągnął buty w korytarzu nie zapalając nawet światła. Miał dzisiaj nocować u Hachiko, ale telefon Yasu utwierdził go w innej decyzji. Skin twierdził, że Mieko potrzebuje pomocy i by jak może przeprosił brązowowłosą wracając do domu. Ruszył przez pomieszczenie zaglądając pierw salonu nie znajdując tam nikogo, więc stanął przed pokojem Miyagi odrobinę się wahając. Znowu się wścieknie, że wchodzi do jej pokoju bez pukania. Zabawne, bardziej się bał zdania dziewczyny niż tego, że w sumie odmówił Hachiko chcąc pomóc czarnowłosej. Czy to nie jest dziwne? Co z niego za chłopak?

Nacisnął klamkę zaglądając do środka. Pierw w ciemności zarejestrował jak zwykle bałagan by wreszcie na łóżku dojrzeć zwinięta kulę, która co jakiś czas miarowo oddychała. Wariatka nawet zasłoniła okna by zrobić tutaj prawdziwą bóźnicę. Poszukał włącznika światła i nacisnął go słysząc zdenerwowany syk.

— Neko chan...

Zamarła słysząc głos Nobu podrywając się zrzucając z siebie pościel. Odwróciła szybko głowę jakby niedowierzała w to co widzi. Chłopak stał w drzwiach trzymając dalej rękę na klamce i jak tylko zobaczyła, że dziewczyna nic nie mówił ruszył przez pokój by w milczeniu pokonać wszystkie przeszkody i usiąść na jego skrawku.

— Nie miałeś dzisiaj spać u Hachiko?

— Dzwonił do mnie Yasu — No tak powinna się tego spodziewać. Opadła na poduszki z cichym jękiem jakby powiedział jej, że nie zdała co najmniej dziesiątki egzaminów i położyła dłoń na twarzy zakrywając oczy. Prawdziwa dramaturgia pełną gębą — mówił mi o jakiejś napastującej cię kobiecie, która..

— Czy właśnie próbujesz mi zrobić sesję niczym Ookeiko..? — Właściwie sam nie wiedział czemu tutaj przyszedł. Telefon od przyjaciela tak go przeraził, że nie potrafiłby siedzieć u Komatsu nie wiedząc, co dzieje się z tą kobietą. — miała rację. Mimika twarzy wszystko zdradzi. Pamiętasz jak rozmawialiśmy, kiedyś o moim ojcu, który nas zostawił dla cycatej sekretarki? Ta napastująca kobieta to była ta sekretarka.

— Co od ciebie chciała?

— Czy to ważne Nobu? — Widząc jak twarz chłopaka zaczyna się coraz bardziej skrzywiać jak u zganionego psa była bliska westchnięcia z rozpaczy. Przy Nanie się uśmiechał odżywał, a przy niej wyglądał jakby powoli umierał w cierpieniach. Chciałaby u niego zobaczyć ten jego uśmiech spowodowany przez nią, a nie Hachiko — przepraszam.. nie potrafię się przyzwyczaić, że ktoś jeszcze się o mnie martwi. Chciała... chciała bym się przeprowadziła do niej i ojca, bo myślała, że mnie interesują jego pieniądze.

— Bezczelna! — Blondyn poderwał się z miejsca i Miyagi prawie podskoczyła tą nagłą reakcja. Terashima zaczął się kręcić po pokoju jak wściekła puma mrucząc do siebie pod nosem by po chwili zbladnąć i popatrzeć na Mieko — nie przyjęłaś jej propozycji, prawda Neko chan?

Dziewczyna uniosła brew do góry słysząc w jego głosie nutkę nadziei i przerażenia w jednym. On zgłupiał czy jak? Miała przyjąć propozycję od kogoś takiego? Nie bez powodu schowała się za Yasu i chwała za to, że mężczyzna udawał jej prawnika — pozbył się uporczywej blondynki bez problemu. Kobieta dała mu numer, ale ona go nie chciała. Nie potrzebowała ich tyle lat to teraz tym bardziej ich nie chce.

— Nie powinieneś się tym przejmować Nobu.

— Oczywiście, że się przejmuje jesteś dla mnie ważna! — Poczuła jak fala gorąca owiewa jej twarz spływając do żołądka, gdzie już zaczęły jak to ludzie mawiają fruwać motyle. Widząc pewność w oczach blondyna uśmiechnęła się delikatnie i podniosła z łóżka mijając zniszczone rzeczy. Stanęła przed chłopakiem obserwując uważnie każdy jego ruch. Nawet najmniejszy mięsień twarzy. Nie wiedzieli ile stali w tej pozycji, ale jak tak dalej pójdzie Terashima nie wytrzyma i odwróci się uciekając, gdzie pieprz rośnie. To, co właśnie czuł było dziwne. Tak inne do tego, co czuł do Komatsu, a zarazem tak samo przyjemne. Kobieta była niewiele niższa od Nobu, więc złapała go za podbródek przysuwając do swoich ust by złożyć na jego wargach delikatny pocałunek.

— Dziękuje Nobu.. a teraz zasuwaj do swojej dziewczyny, bo robi się zbyt krępująco.. — Nim zareagował wypchnęła go nie tylko z pokoju, ale także z mieszkania zamykając drzwi na zamek — oddam ci klucze jutro rano!

Słysząc oddalające się kroki blondyn nie zmienił nawet swojej postawy przejeżdżając po ustach próbując zrozumieć, co się właściwie stało. Neko chan, go pocałowała! Tak po prostu. To tak jakby... zdradził Hachiko! Zbladł jakby zobaczył ducha by zaraz jednak odzyskać kolor. Przecież Nana także całowała brązowowłosą w podzięce, więc to może całkiem normalne podziękowanie wśród kobiet? Lepiej nie wspomni o tym Komatsu. Zresztą Terashima także mu nie odpowie, bo zamknęła drzwi na zamek nie oddając mu kluczy. Cwana bestia. Odwrócił się od drzwi idąc przez klatkę na dół. Mógłby się ze sobą kłócić, ale przez całą drogę w głowie wcale nie miał myśli o Hachiko, a o myślał o czarnowłosej — dokładniej o jej delikatnych ustach. Zawsze wydawało mu się, że wszystkie kobiety są podobne —mylił się. Cholernie się mylił.

Miyagi słysząc jak chłopak odchodzi od drzwi ruszyła biegiem do salonu wyglądając ostrożnie przez okno. Zobaczyła idącego blondyna i poczuła jak jej twarz znowu się rumieni na wspomnienie pocałunku. Pocałowała go.. Zrobiła to.

Oczywiście, że się przejmuje jesteś dla mnie ważna!

Ważna? Dotknęła dłonią szyby jakby chciała zatrzymać w niej wszystkie myśli by wreszcie usiąść na kanapie podciągając kolana pod brodę. Nigdy nie będę tak ważna jak Komatsu — zawsze dla niego będę tylko Neko chan. Pilotem włączyła radio na swoją ulubioną płytę i pozwoliła płynąć łzom.

_______ ♥♠♣♥♠♣♥ _______

To był pierwszy z dni, kiedy wreszcie odważyła się pojawić u swojej psychiatry. Nie było tak samo przyjemnie jak zwykle, ale od czegoś musiała zacząć. Uśmiechnęła się pod nosem podchodząc już do klatki by poszukać w kieszeni kluczy. Blondyn napisał jej, że po próbie idzie do Hachiko, bo dawno jej nie widział i by się nie martwiła. Żadne z nich nie wspominało więcej o sytuacji z przed dobrych dwóch tygodni jakby poszła ona w niepamięć. Może i dobrze, bo pewnie Nobu czułby się skrępowany, ale czarnowłosej było przykro z tego powodu. Często skracała się w myślach dalej mając nadzieję, ale czy to sens ją mieć? Ostatnio Terashima zostawił swoją komórkę i dziewczyna zobaczyła odkręconą na nim naklejkę, gdzie widniała brązowowłosa oraz on z napisem „Nana żona Nobu".

W tej chwili zdała sobie sprawę, że już od początku była na przegranej pozycji, bo przecież ona jest tylko współlokatorką. Starała się unikać go jak mogła tylko iż on sam się do niej garnął nieświadomy tego jaką krzywdę jej wyrządza. Tak bardzo nie chciała go widzieć — a tak bardzo chciała go zobaczyć. Yamaza dalej prowadziła jej sesję i dziewczyna nie raz widziała jak kobieta zaczyna się coraz gorzej czuć. Dosłownie z tygodnia na tydzień widać zmiany w jej ciele — czemu ona zaprzecza. Ale jej nie oszuka. Ona to widzi. Czuje. Czuje całą sobą.

Otworzyła drzwi z zamka zapalając światło by ściągnąć buty i ruszyć przez korytarz do salonu planując jeszcze coś zjeść. Było dobrze po dwunastej w nocy i może nie powinna o tej porze niczego już zjadać — ale kto jej zabroni? Jak tylko zapaliła światło w salonie prawie wrzasnęła widząc w niej obcą osobę. Jak tylko się przyjrzała poznała w niej blond czuprynę i chłopak odrobinę się trząsł.

— No... Nobu?

Słysząc głos kobiety drgnął i uniósł głowę w jej stronę, a oczy dziewczyny otworzyły się szeroko. Terashima płakał — co ona gada. Wył. Nie pamiętała, co się wydarzyło niczym pchana przez anioła ruszyła pędem przez pomieszczenie obejmując Nobu mocno jakby miał jej uciec. Chłopak czując zapach perfum wiśniowych, którymi kobieta wypsikała się co dnia zaciągnął się lekko by zaraz przytulić do jej ciała zaczynając skomleć bardziej. Zadrżała niepewnie przejeżdżając dłonią po jego głowie tak samo jak, kiedyś zrobił jej.

— Ona... ona mnie okłamała.

— Kto?

— Hachiko! — Oczy kobiety otworzyły się szeroko jakby dopiero teraz do niej dotarł sens jego słów. Ona go okłamała? Jak!? Gdzie i kiedy!? Przecież zawsze mówiła jak bardzo go kocha — ona jest w ciąży!

Mieko zbladła puszczając chłopaka i cofając się odrobinę czując jak drży. W ciąży..? Zacisnęła nerwowo dłonie w pięści przełykając nerwowo ślinę. W ciąży..?

— Nie zabezpieczaliście się do cholery?! — Myślała, że jeszcze jakiś czas zostanie z Terashimą. Że będzie mogła się cieszyć widząc go co dnia. Móc z nim porozmawiać. Pograć. Napić się, bo wreszcie czuła się odrobinę lepiej, ale w tej sytuacji. Pogorszyło się jej diametralnie. Hachiko odbierze jej go. Mimo, że nigdy nie był jej.

— Oczywiście, że tak! Tu jest inny problem! W tym samym momencie spotykała się z Takumim! — Kurwa, co!? Przyłożyła rękę do ust. Leciała na dwa fronty? Hachiko? Niemożliwe! Uwierzyłaby w tysiące innych rzeczy, ale nie w to. Nie po tym, co mówiła jej Ookeiko.

— Podejrzewasz, że to.. jego dziecko..?

— Zadzwonił do mnie z jej komórki! Był w jej mieszkaniu! Co mogę o tym myśleć?!

Spuściła wzrok niczym skarcony pies. Rzeczywiście brzmiało to jakby jednak mężczyzna spędzał tam dużo czasu. Zacisnęła mocniej pięści. Teraz mogłaby oczernić brązowowłosą — pomóc sobie zdobyć Nobu, kiedy bogowie jej sprzyjają. Zmusiła się do podniesienia na niego wzroku.

— Ona cię kocha Nobu.. i pewnie to jest powód, dlaczego pojawił się tam Takumi.. — Oczy mężczyzny otworzyły się szeroko by przerażony spojrzał w jej stronę. Czuła jak każdym słowem wbija w siebie tysiące igieł niczym masochistka, a w głowie warczała jej Yamaza mówiąc jaka ona jest niemiłosiernie głupia. Ma miłość w zasięgu rąk, a rezygnuje z niej dla wyższego dobra. — rozmawiała o tym na sesjach z Ookeiko i..

Terashima podniósł rękę przez co momentalnie zamilkła. Przycisnęła dłonie do piersi obserwując jak usta zapłakanego blondyna rozszerzają się w szerokim uśmiechu. Tym pięknym uśmiechu, który zawsze powodowała Nana.

— Ona już podjęła decyzję i tym kto obok niej będzie. I tą osobą na pewno nie będę ja, ale.. — Czuła jak jej twarz robi się czerwona, a ciężar odrobinę zelżał. Uśmiechnął się. To było dla niej najważniejsze — Dziękuje Mieko.

_______ ♥♠♣♥♠♣♥ _______

„Nie wszystko szło tak jak sobie wyobrażaliśmy. Hachiko odseparowała się od nas. Wiele razy jak głupia próbowałam z nią porozmawiać, jednak ona milczała. Milczała jak zaklęta jakby tylko czekała aż stanie w jej drzwiach Nana chcąc odbyć szczerą rozmowę. Przestała się nawet pojawiać na sesjach Yamazy. Pragnęłam tylko szczęścia Nobu. Czy to grzech?"

Każdy dzień wyglądał podobnie. Praca, dom, praca, dom. Blondyn starał się żyć jak wcześniej za to Osaki ciężko było na początku zaakceptować wszystko, co się wokół niej działo. Właściwie jej się nie dziwiłam wszystko przewracało się w kompletnie inną stronę. Jednak dopiero jak Mieko jako ostatnia usłyszała o ślubie Komatsu miała ochotę zestrzelić wszystko, co było w tym domu. Jak ona w ogóle śmiała zrobić, coś tak obrzydliwego? Czy ona naprawdę nie kochała Nobu? Czy zależało jej na pieniądzach Takumi'ego?

Odsunęła się od biurka zostawiając zeszyt otwarty i potarła obolałe skronie. Zegar wskazywał jedenastą wieczorem, a blondyna dalej nie było w domu. Walczył ze sobą czego ona nie potrafiła znieść. Ukrywał swój ból przed światem, mimo iż ona mogła go wysłuchać. Może wcale nie była tak ważna jak mówił.

„A jeśli znajdzie sobie kogoś innego?"

Zadrżała na samą myśl. Nie powiedziała mu tego, co czuje. Wiernie stała u jego boku zadowalając się tylko głupią przyjaźnią, która coraz bardziej niszczyła ją od środka. Gdy znajdzie kogoś innego odejdzie — zostawi ją samą w tym mieszkaniu. Tak jak Hachiko zostawiła Nanę. Czy się widują? Nie wiem. Czy dalej odbudowują kontakt? Kto wie.

„Zostawi ją tak samo jak Ookeiko pewnego dnia. Tak samo jak Shin. Tak samo jak mama."

Podniosła się gwałtownie z siedzenia rozglądając nerwowo po pokoju mając wrażenie, że robi się strasznie wielki i przygwożdża ją swoją pustością. Zdenerwowana kręciła głową jakby chciała pozbyć się niechcianej wody i pędem złapała za tabletki. Pusto. Zapomniała wykupić nowe. Zacisnęła wargi mocniej. Miała przestać. Miało już jej przejść. Przecież była zdrowa.

„Jak weszłam do domu zobaczyłam pusty pokój Hachiko to było dla mnie najgorsze, co widziałam."

Nie chciała tego widzieć. Wróciła do zeszytu nabazgrowując ostatnie parę zdań i łapiąc tylko za futerał z gitarą oraz marną płytą musicalową, którą dostała od Shina wyskoczyła z domu. Jest jeszcze tylko jedno miejsce jakie chce zobaczyć zanim zniknie.

_______ ♥♠♣♥♠♣♥ _______

„Czym jest miłość? Nie wiem. Czy warto dla niej umrzeć? Nie wiem. Ale czy czegokolwiek mi żal? Tego, że nigdy nie powiedziałam jak bardzo cię Kocham Nobu."

Blondyn wszedł do mieszkania po próbie czując jak rozsadza mu głowę. Dzisiejsze nagrania były okropne, bo Nana strasznie dokazywała. To niby on zawsze widząc Hachiko czuje ucisk w piersi, że wybrała tamtego nieszanującego kobiety gnojka. Ale to Osaki najbardziej okazuje, że brakuje jej dziewczyny. To jest dziwna sprawa, nawet jak dla niego.

— Mieko jestem... — Nie widząc jej butów rozejrzał się po korytarzu by wreszcie dobiec do salonu. Ciemno. Odwrócił się w stronę pokoju kobiety widząc z niego małe światełko — czemu siedzisz po ciemku..?

Zobaczył puste pomieszczenie, a na biurku leżał otwarty zeszyt. Nigdy do niego nie zaglądał, bo uważał to za zbyt prywatne zapiski. Ale dzisiaj. Coś go tknęło. Coś go popchnęło w stronę biurka i ruszył w jego stronę podnosząc i prze wertując szybko od pierwszej strony. Pamiętnik? Zaczynał się od początku wyprowadzki tutaj po ich koncert i poczuł jak lekko drży, gdy zobaczył jak jej pisanie drastycznie zaczęło się zmieniać. Przynajmniej o nim. Zacisnął usta w wąską linijkę sunąc po tekście nie potrafiąc już przerwać czytania. Każdy dzień, każda kartka zrzucała na niego większy ciężar i coraz to bardziej zdawał sobie sprawę jak wiele jego gestów musiało być dla niej kłopotliwe. Na jednej ze stron był naklejony numer. Od razu go rozpoznał to był numer Ookeiko. Dostał go od niej po sytuacji z Naną. Zresztą nawet wcześniej kobieta go nagabywała by zajął się czarnowłosą, bo dzięki niemu odżyła — teraz chociaż wiedział dlaczego.

Przy samym końcu wypisy dziewczyny były mroczniejsze. Mniej pewne. Aż trafił na ostatni wpis, który był z dzisiaj. Zatrzymał drżącą dłonią kartkę i podniósł nerwowo głowę z nad lektury. Pokój wyglądał jak zwykle z jedną różnicą. Nie było gitary! Zaciskając w dłoni zeszyt wypadł z pokoju podbiegając do radia. Nie było płyty.

— Kurwa... — Wyciągnął telefon próbując dodzwonić się do kobiety, jednak spotykał się tylko ze skrzynką. Co ma robić?! Przebiegł przez korytarz zakładając buty i wykręcając numer tym razem do jej psychiatry — Ookeiko?!

— Nie masz co robić tylko wydzwaniać o tak nieludzkich godzinach? — Usłyszał zniesmaczony głos po drugiej stronie — może powinnam zacząć naliczać sobie dodatkowe opłaty za taryfę nocną..?

— Nie ma u ciebie Mieko? — Zapadła cisza i to mu wystarczyło by zrozumiał, że Yamaza nie trzyma u siebie swojej pacjentki — czytałem jej zeszyt. Ona chce sobie coś zrobić!

— To jej szukaj debilu.. myślałam, że miłość wszystko znajdzie — No, gdyby mógł wyciągnął by łapska w jej stronę i ją udusił. Ona wiedziała, a mimo to milczała jak zaklęta.

— Nie martwisz się? To twoja pacjentka do cholery!

Już nie. Jak tylko ją znajdziesz pozdrów ode mnie.. powiedz jej, że idę „dalej" — Rozłączyła się w tym samym momencie jak tylko skończyła mówić. Jakie „dalej" kurwa? Nie mając zbytniego wyboru wykręcił kolejny numer tym razem do Osaki, która odebrała niemal natychmiast.

— Coś zapomniałeś Nobu?

— Nana proszę musisz mi pomóc!

_______ ♥♠♣♥♠♣♥ _______

Szum wody. Przyjemny, ale ona była dzisiaj nader niespokojna. Tak jak ona. Zapaliła papierosa zaciągając się by dymem spojrzeć w dół jak woda rozbryzguje się o ścianki. Byli tu parę tygodni temu na sztucznych ogniach. Wtedy wszystko wyglądało tak niewinnie. Ale czy takie właśnie było? To właśnie jest dowód na to, że za wszystko trzeba kiedyś zapłacić. Hachiko pochłoną ogień — a ją za chwilę pochłonie woda. Tak jak przewidziała to Ookeiko. Nie potrafiły pokonać swoich żywiołów — przegrały.

— Jak zawsze ty tylko ze mną zostałaś przyjaciółko — Poklepała z zadowoleniem gitarę, której pusty dźwięk odbił się po ulicy — razem zaczęłyśmy i razem kończymy.

Nie chcąc się już zawahać skoczyła. Myślała, że nic nie usłyszy jak wpadnie do wody lecz chwilę przed była pewna, że słyszała krzyki wołające jej imię. Nawet przez moment myślała, że słyszy krzyczącego Yasu i Nanę. Mogłoby być to możliwe w końcu skakała niedaleko mieszkania Osaki. Nie chciała żyć kolejny dalej ze świadomością, że znowu będzie musiała patrzeć jak jakaś kobieta rani Terashimę. Chciała go zapamiętać z tym pięknym uśmiechem jakim ją uraczył przy sztucznych ogniach.


*****

No i tak właśnie dobrnęliśmy do końca książki. Miała zaplanowane niezbyt dużo rozdziałów i tego się trzymałam. Wiele razy wahałam się przed tym jakie ma być zakończenie i czy Mieko przeżyje  ( bo w sumie ta książka została dosłownie wymyślona i zapięta nie wiem czy w przeciągu dwóch tygodni ). Ale spoko nie martwmy się jeszcze będzie specjal ^^" Wtedy się wyjaśni czy ktoś wyłowił naszą bohaterkę z żywiołu. Tak, więc do zobaczenia w specjalu, który będzie kończył te króciutką książeczkę, która mam nadzieję przypadła komuś do gustu. Nana to jednak stara dość manga/anime czekająca na dalszą kontynuacje, a wiele ludzi odrzuciło właśnie to czekanie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro