Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Talerze

  Alisa ma siedemnaście lat. Jej brat zginął trzynaście lat temu... W piątek trzynastego maja. Jutro jest rocznica jego śmierci, natomiast za cztery dni jej urodziny.
°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•
  Dzień rocznicy śmierci Alexa. Gdyby tylko nie była tak zachłanna na ten soczek... Alisa mówi tak praktycznie codziennie. Razem z rodzicami poszli na mszę za jego duszę.
°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•
Dzisiaj osiemnastka Alisy. Dziewczyna próbuje zapomnieć o wydarzeniu z przed trzynastu lat i czterech dni. Właśnie miała układać talerze na stole. Nie miało być wiele osób. Tylko kuzyni i przyjaciele. Nagle coś przeleciało tuż przed jej nosem.
  - Co do diaska?!- był to talerz. Naj-
pierw myślała, że rozbije się o ścianę, lecz ten ułożył się na stole. Przez chwilę nie była pewna czy to co się stało było na prawdę, czy to wydarzyło się tylko w jej głowie, a talerz położyła sama. I właśnie taką teorię przyjęła.
  - Dlaczego?- usłyszała głos. A raczej go POCZUŁA, ponieważ "usłyszała" go całym swoim ciałem i wewnątrz jego.
  - Co to było!?- rozejrzała się przestraszona i zobaczyła unoszącą się postać, która prześwitywała.
  - Witaj siostro... Wszystkiego najlepszego z okazji osiemnastych urodzin... - Powiedział duch.
  - Oliwier? Ale ty... Przecież ty... - zaczęła zdziwiona.
  - Zginąłem?- powiedział już normalnie - Owszem. Ale kiedy skończyłem siedzieć w czyśćcu Bóg pozwolił mi tu wrócić. Obserwowałem cię przez cały czas i...
  - NAWET KIEDY ZAŁATWIAŁAM PRYWATNE SPRAWY!?
  - NIE! Spokojnie! Nie jestem taki zboczony...
  - Taki...? Czyli że w pewnym stopniu jesteś? OMG...
  - No może w pewnym stopniu tak... A tak wogóle masz przystojnego chłopaka...
  -  Czy ty jesteś...
  - Gejem?- przerwał jej - Jestem bi. Czyli zarówno homo i hetero.
  - Wiem co to znaczy bi... Ale ty tak na serio?
  - Z tym że jestem bi czy tym że twój facet mi się podoba?
  - Z obiema sprawami.
  - I na obie sprawy odpowiadam TAK.
  - Okeejjj... Czemu mi to mówisz i to tak jakby bez zastanowienia?
- Bo bałem się, że bym mógł nie zdążyć... I wogóle jest dużo rzeczy które mam do powiedzenia i.... Ale to później może lepiej.
-  A jak długo mnie obserwujesz?
  - Tak z dziesięć lat...
  - Dobra. Pomożesz mi z przygotowaniami?
  - Oczywiście.
°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•
  Już przygotowali prawie wszystko. Tylko jeszcze krzesła. Całe szczęście pomimo tego że te dodatkowe były na strychu, to Oliwier jako duch bez problemu je przyniósł
  - Dobrze. Tu będzie Zuzia, tu Magda i Karol, tu Sandra, tutaj trojaczki cioci Madzi, tu Grzesiek, dalej Wojtek, i reszta. Obok mnie mój chłopak.
  - Czyli że Franek też będzie?
  - Moja osiemnastka nie  może obejść się bez MOJEGO chłopaka.
  Oliwier tylko wzruszył ramionami i poszedł czekać na gości.
°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•
  - Już są!- zawołał swoim duchowym głosem by nie wystraszyć gości.
Lecz to nie byli CI goście...
  - To ty jesteś Alisa?- powiedział mężczyzna a po nim jakaś kobieta dodała
  - Poszukiwana jest za zbrodnie popełnione w Spodzie.
Mężczyzna był wysoki i umięśniony, miał orzechowe włosy, czarne oczy, tatuaże, rogi, skrzydła- z czego jedno poszarpane i jakby złamane, a z ubrań miał tylko BARDZO krótkie spodenki.
  - Jestem Rafał, a to jest Herfeb.
  Kobieta była wysoka, ubrana w postrzępioną suknię z wypalonymi dziurami, tak jak jej towarzysz miała skrzydła, lecz te były przypalone, nie miała zaś rogów, za to biła od niej dziwna aura. Jej oczy były czerwone, skóra w niektórych miejsca zwęglona, a włosy białe.
______________________________________
Przyjęcie
______________________________________

- PRZECIEŻ JA NIC NIE ZROBIŁAM!!! - Zaczęła zdezorientowana Alisa.
- Jeden ze świadków zdarzenia zeznał, że widział panią w pociągu gdzie podłożyła pani bombę. Nie zdążył jednak ostrzec rodziny królewskiej, która znajdowała się na pokładzie. Opisał nam panią oraz podał nam adres. Twierdzi, że znał panią w poprzednim wcieleniu.- odparł mężczyzna.
- Mogę na chwilę?- wtrącił się duch - jestem Oliwier, brat Alisy.
Istoty pokiwały głowami i zniknęły razem z duszą.
Alisa została sama. Nagle rozległ się dzwonek do drzwi.
- Już chwila.- Po tych słowach poszła do kuchni po nóż. Powiedziała sobie w duchu, że jeżeli to znowu będą jakieś nadprzyrodzone istoty, to oderżnie im łeb. Nawet jeżeli go nie będą miały. Rozległ się powtórny dzwonek do drzwi.
- Już otwieram.- mówiąc to schowała nóż za pasek w dżinsach.
- Hej. Co tak długo. Wejść do ciebie do domu to jak mówić coś do ściany.- powiedziała na wejściu Zuza.
- Wiem, przepraszam...
- Nie przepraszaj... Przypaliłaś coś?- dodała ciocik Madzik.
- Nie. Ciasto i to co mogło się przypalić już dawno skończone.
- UWAGA!!!- usłyszałam Oliwiera.
Nagle straciłam przytomność. Gdy się ocknęłam leżałam na czarnej ziemi. Domu nie było. Słyszałam syreny.
- Chodź, szybko! Musimy uciekać!
  _____________________________
Witajcie!
Mam nadzieję, że rozdział się spodobał. Przepraszam, że jest taki krótki, lecz nie miałem wiele czasu. Postaram się zrekompensować następnym.
Do zobaczenia!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro