Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Yona x F!Reader

Zamówienie od: Juqiia

Anime: Akatsuki no Yona

Mam nadzieję, że shot się spodoba:>
Tak wiem, w stawiam nie pokoleji, ale to dlatego, że na to weny dostałem.

_____________________________________

Pov: Yona

Od pięciu minut biegam po targu w poszukiwaniu Yun'a. Miałam mu pomóc w zakupach, ale przypadkowo się rozdzieliliśmy i nie mogę go znaleźć.

Zatrzymałam sie i zaczęłam się rozglądać, biorąc oddech. W końcu zauważyłam blond czuprynę z piórkami. To na pewno musi być on.

- Yun! - Krzyknęłam rzucając się do biegu, by go dogonić.

Nagle na kogoś wpadłam przewracając się.

- Nic ci nie jest? - Zapytała postać, pomagając mi wstać i otrzepując z kurzu.

Miała na sobie [Ulubiony kolor] płaszcz. Za kaptura można było zobaczyć białe kosmyki włosów, jej oczy były szafirowe jak moje włosy, a cera blada.

- Nic się nie... stało? - Gdy wypowiedziałam ostatnią część zdania, jej już nie było.

- Yona, gdzie ty byłaś? - Zapytał Yun.

- Ja..

- Gdzie twoje kolczyki? - Przerwał mi.

Sięgnęłam ręką do uszu, na których nic się nie znajdowało.

- He? A...ale jeszcze dzisiaj rano je miałam! - Zdziwiłam się.

- Ech. Wracajmy bo jeszcze głowę zgubisz. - Złapał się za głowę i zaczął iść w kierunku naszego obozu.

---

-  Jak to zgubiłaś biżuterię i złoto?! - Krzyknął Kija gdy Hak i Jae-Ha śmieli się z mojej niezdarności. - Może ktoś cię okradł? - Zapytał

- Hm, nie jestem pewna. Był duży tłum. - Odpowiedziałam.

- Opowiedz wszystko co pamiętasz od wyjścia. - Zaproponował Kija. - I pamiętaj by dokładnie opisać ludzi których widziałaś.

- A więc, na początku trzymałam się Yun'a... - Zaczęłam opowiadać. - ... I kiedy już znalazłam Yun'a, wpadłam na bladą dziewczynę, miała białe włosy, zakryte [Ulubiony kolor] płaczem, jej oczy były szkarłatne...

- Chwila. - Przerwał Hak. - Chyba widziałem jej portret na liście gończym w poprzedniej wiosce. To złodziejka.

- Ale nie wydawała się być złodziejką. - Powiedziałam.

- Yona, nie oceniaj książki po okładce. To że nie wydawała się być złodziejką nie znaczy, że nią nie była. - Powiedział Yun.

- No to będzie trzeba ją znaleźć. - Powiedział Jea-Ha wstając z pieńka i rozciągając nogi.

---

Pov: [Twoje imię]

Dzisiaj mi się poszczęściło. Posiedzię tutaj jeszcze jeden dzień i ruszę dalej. Nie powinnam zostawać tak długo w jednym miejscu.

Przechadzał się po pustej uliczce gdy parę metrów przede mną spadł jakiś zielono włosy typek. Stałam w miejscu z szoku.

- Nareszcie cię znalazłem. - Powiedział zielonowłosy.

Czemu mnie szukał?

- Oddawaj to co ukradłaś. - Powiedział.

- Co?

- Nie chcę się więcej powtarzać. Oddaj to co ukradłaś po dobroci, albo zrobi się nie przyjemnie. - Uśmiechnął się sadystycznie, a przez moje ciało przeszły ciarki.

Gdy zaczął stawiać pierwsze kroki w moim kierunku, błyskawicznie się odwróciłam i zaczęłam uciekać.

- Ej! Zaczekaj! - Krzyknął, ruszając za mną.

Wbiegłam w główną ulicę, na której były duże tłumy, przez które jest dosyć ciężko się przecisnąć, lecz dla mnie to nie było zbyt dużym problemem.

Podczas przeciskania się między ludźmi mój kaptur zsunął się z mojej głowy.

(Jaki zbieg okoliczności, bo gdy to piszę włączyło mi się "Runaway Baby" Spotify ma wyczucie xD)

Parę metrów przed sobą zobaczyłam żołnierzy, więc szybko skręciłam w uliczkę. Zielono włosy nie tracił czasu i też skręcił w uliczkę.

Wbiegłam do najbliższego mieszkania. Przebiegłam przez pomieszczenie.

- Co robisz w moim domu?! - Krzyknęła kobieta, gdy przebiegłam przez kuchnię.

Nic jej nie odpowiedziałam, tylko wyskoczyłam przez otwarte okno. Po chwili usłyszałam krzyk kobiety i głośny huk.

Zatrzymałam się na chwilę i spojrzałam przez ramię. Przez okno wyskoczył zielono włosy. Z jego nosa lała się krew. Uśmiechnął się sadystycznie na mój widok i zaczął biec w moim kierunku.

Rzuciłam się do ucieczki przede mną pojawił się ślepy zaułek. Zaczęłam wskakiwać na beczki i skrzynie, by dostać się na dach.

Gdy już stanęłam na dachu, ten typo nie wiadomo skąd pojawił się przede mną. Przestraszyłam się i chciałam zrobić krok do tyłu, ale tam nic się nie znajdowało. Miałam już zacząć spadać, ale chłopak złapał mnie za rękę.

- Na reszcie cię mam. - Powiedział po czym przerzucił mnie przez ramię.

- He? Puszczaj mnie! Skąd się urwałeś?! Z psychiatrkowa?! - Krzyczałam uderzając go w plecy.

- Namęczyłem się ganiając ciebie, więc teraz cię nie wypuszczę. A po drugie nie masz na co narzekać, każda kobieta chciała by być w moich ramionach.

- Chyba w twoich snach. - Zaczęłam się wiercić.

- Trzymaj się mocno bo jak wypadniesz to nie będzie moja wina.

Jeszcze czego. Gdy będzie przechodzić przez główną ulicę zacznę krzyczeć i na pewno będzie musiał mnie wypuścić. Bo inaczej, wpadnie w poważne kłopoty.

Nie minęła nawet chwila, a znaleźliśmy się wysoko nad ziemią. Odruchowo złapałam się go mocniej i zaczęłam krzyczeć. Czułam jak się śmieje.

Po paru skokach znaleźliśmy się w lesie. A następnie posadził mnie na ziemi.

- Już jestem. - Powiedział.

Rozejrzałam się do okoła. Nie kojarzyłam nikogo poza dziewczyną w czerwonych włosach, którą dzisiaj okradłam. Czy to właśnie z tego powodu ten zielony dupek mnie ścigał? No jasne, że tak. Czemu zadaje sobie takie głupie pytania?!

- Strasznie długo ci zeszło. - Powiedział czarno włosy mężczyzna, biorąc moją torbę.

- Ej! To moje! - Krzyknęłam.

Odwróciłam się, słysząc głos.

- Jea-Ha, nic ci nie jest? - Powiedziała czerwono włosa podchodząc do mojego porywacza.

- Nic mi nie jest. Tylko jakaś baba walnęła we mnie patelnią. - Powiedział, gdy dziewczyna wycierała krew z jego twarzy.

- Yona, trzymaj swoje kolczyki. - Powiedział chłopak który przeszukiwał moją torbę, rzucając w dziewczynę kolczykami.

- Nie rzucaj we mnie moimi rzeczami. - Krzyknęła czerwono włosa.

- Jea-Ha, czemu zabrałeś ze sobą tą dziewczynę? - Zapytał chłopak o białych włosach.

- Dałem jej dwie opcje, by oddała fanty po dobroci, albo zrobi się nie przyjemnie. Wybrała tą drugą opcje. - Odpowiedział Jea- Ha.

Wtedy też dziewczyna o imieniu Yona zwróciła na mnie uwagę.

- Czemu kradniesz? - Spytała czerwonowłosa dziewczyna.

- Yona! Czemu zadajesz takie głupie pytanie? To tak jak byś się pytała alkoholika czemu pije. - Odezwał się czarnowłosy.

- Nie porównuj mnie do jakiegoś obrzydliwego alkoholika! - Krzyknęłam. - A więc wracając do twojego pytania. - Zwróciłam się do dziewczyny. - Tak zostałam nauczona, a gdy skapnełam się, że to jest złe było już za późno. - Wyjaśniłam.

- Twoi rodzice namawiali cię do kradzieży? - Spytał się białowłosy, który zamiast normalnej ręki miał gadzią.

- Nie. Ojca nie znałam, a matka powiesiła się od razu po moim urodzeniu. - Odpowiedziałam.

Wszyscy zrobili wielkie oczy.

- Emm... Wszystko w po... - Przerwałam gdy Yona rzuciła mi się na szyję przytulając się do mnie.

Odruchowo ją objęłam. Pachniała lasem i kwiatami, a jej uścisk był mocny.

Po chwili poczułam jak ktoś łapie mnie za kołnierz i odciąga od dziewczyny.

- Dobra. Koniec tego tulenia się. Yona nie zapominaj, że ona cię okradła. - Powiedział Jea-Ha trzymając mój kołnierz.

- I zrobiłabym to drugi raz, by zobaczyć jak okładają cię patelnią. - Uśmiechnęłam się do chłopaka uchylając głowę do tyłu. - Żarcik. - Zaśmiałem się.

- Zaraz ją utluke jak psa. - Powiedział zielonowłosy przez zęby.

- Tylko spróbuj. Ona miała ciężkie dzieciństwo więc trzeba okazać jej trochę współczucia. - Odezwała się Yona.

Uśmiechnęłam się do niego złośliwie, gdy odstawił mnie na ziemię.

- Yona, tak? - Spytałam.

- Tak. - Odpowiedziała.

- Widać, że ty tu dowodzisz, więc chciałam się spytać czy mogę do was dołączyć, bo całkiem zabawnie tu u was. - Spytałam.

- A co potrafisz? - Spytał się czarnowłosy kładąc rękę na ramieniu Yony.

Pomyślałam przez chwilę i zaczęłam wymieniać.

- Gotuje, piorę, pozbywam się śladów i jestem cudownym iluzjonistą. - Wyciągnęłam sakiewkę złota, która potem rozpłynęła się w mojej dłoni.

W oczach dziewczyny były widoczne gwiazdki w oczach. Widocznie była zachwycona moimi zdolnościami. Międzyczasie Jea-Ha przeszukiwał swoje kieszenie.

- Ej! Oddawaj moje złoto! - Krzyknął wściekły zielonowłosy porywacz.

- Prosze, trzymaj. Wzięłam je tylko dla pokazu. - Odpowiedziałam oddając mu woreczek ze złotem. - To jak z tym? Mogę z wami zostać? - Spytałam Yony.

Zanim dziewczyna zdążyła odpowiedzieć chłopak o czarnych włosach zakrył jej usta i zabrał głos.

- Musimy to omówić. - Powiedział poczym pociągnął Yone gdzieś na bok.

Po około 30 sekundach odwrócili się, a głos zabrała ona.

- Możesz zostać. Yun'owi przyda się pomoc. Tylko uważaj, Yun potrafi być wymagający.

I w taki sposób zaczęła się moja przygoda w drużynie Yony.

A jeśli chodzi o Yun'a to miała rację. Czepia się o najdrobniejsze szczegóły, gorzej z nim niż z babą.

W czasie walki zostawałam gdzieś na uboczu z Yun'em jak by komuś stała się krzywda. Na szczęście nikomu nic się na razie nie stało.

Yona prubowała uczyć mnie strzelać z łuku co nie było wcale takie łatwe, a zwłaszcza gdy dotykała mojego ciała próbując mnie ustawić, lub gdy przybliżała swoją twarz do mojej by spojrzeć na cel z mojego punktu widzenia. W takich chwilach czułam jak bym miała nogi z waty, a twarz czerwoną jak jej włosy. Dlatego właśnie tylko próbowała mnie nauczyć.

W między czasie żartowałam sobie z chłopakami, albo z nich. A smoczych wojowników przechciłam na "Gadzią Czwórkę" Jea-Ha i Kiji to przeszkadzało, ale pozostała dwójka mieli w to wywalone.

Siedziałam na klifie obserwując blask księżyca w nowiu i wsłuchując się w szeleszczące liście.

Słysząc zbliżające się kroki odwróciłam się za siebie i ujrzałam zaspaną dziewczynę o czerwonych włosach.

- Znowu nie możesz spać? - Spytała siadając koło mnie.

- Księżyc za jasno świeci i nie mogę spać. Przydał by się taki wyłącznik. - Żartowałam wywołując uśmiech u dziewczyny.

Uwielbiam gdy tak się uśmiecha, a zwłaszcza z mojego powodu. Wtedy wszystko na świecie przestaje istnieć.

Szybko skierowałam swój wzrok na księżyc zdając sobie sprawę, że za długo się na nią patrzę, a na mojej twarzy pojawił się lekki rumieniec. Moja reakcja sprawiła, że z ust Yony wyrwał się delikatny chichot.

Kątem oka zauważyłam jak Yona obserwuje księżyc. Jej oczy były wypełnione blaskiem. Zbliżyłam się do niej. Mój ruch spowodował, że się odwróciła, jej twarz była w letnim zakłopotaniu.

W szybki jak i delikatny sposób zlaczylam nasze usta. Czułam jak Yona wzdryga się na ten gest, ale potem się rozluźnia.

Szybko dotarło do mnie co zrobiłam i odsunęłam się od niej jak poparzona.

- J..ja... Wcale... Ja tylko.. - Bełkotałam gdy Yona się zbliżyła i ponownie złączyła nasze usta.

Jej usta były delikatne i zmysłowe. Moje dłonie wysunęły się w jej puszyste włosy.

Po chwili odsunęliśmy się od siebie. Czułam, że moja twarz jest piekielnie gorąca.

- Od dłuższego czasu o tym myślałam. - Przyznała dziewczyna znów łącząc nasze usta w subtelnym pocałunku.

______________________________________

Na ile oceniacie shota? Od 1 do 10.

Czekam na szczerą krytykę, by wiedzieć jakich błędów nie popełniać ponownie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro