Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

| WSPÓLNE SPĘDZANIE CZASU II |

Jean-Jacques Leroy

Można zacząć od tego, że zdążyłaś oddać swoje prace i mogłaś już w spokoju spędzać wieczory przed ulubionym serialem.

Któregoś wieczoru zadzwonił do ciebie JJ z zapytaniem o spotkanie, wiec bez problemu się zgodziłaś. Spędziliście ten czas bardzo wesoło, dlatego postanowiłaś jakoś rozwinąć tą znajomość. Od waszego pierwszego spotkania minęły prawie dwa miesiące a wy czuliście się w swoim towarzystwie niezwykle swobodnie. No cóż, widzieliście się naprawdę często, gdyż Jean stwierdził, że kawiarnia, w której pracujesz serwuje najlepszą kawę w całej Kanadzie i odwiedzał cię codziennie, oczywiście na twojej zmianie.

A właśnie teraz, siedzieliście razem w kawiarni, oglądając z chłopakiem twoje projekty. Skończyłaś swoją zmianę godzinę temu, a czarnowłosy, kiedy tylko dowiedział się, że studiujesz projektowanie ubrań, zarządził natychmiastowy przegląd twoich prac.

Popijając kawę wyszukiwałaś jakichkolwiek zmian na twarzy Jeana. Co chwila marszczył brwi lub przygryzał górną wargę.

- Co, nie są zbyt dobre? Wiesz, ja dopiero zaczynam, jestem dopiero na drugim roku...

- Nie, nie, nie o to chodzi. Po prostu męska część bardzo mi się podoba.- oderwał wzrok od kartek i uśmiechnął się w twoją stronę. - nie chciałabyś zaprojektować kolekcji dla mojej marki?

I w tamtej chwili prawie udławiłaś się swoją kawą.

Pchichit Chulanont

Nie wiedząc skąd, Pchichit zawsze, podkreślam zawsze, wie kiedy gdzie się znajdujesz. Od prawie dwóch miesięcy chłopak towarzyszy ci w każdej możliwej chwili, nawet w drodze na twoją uczelnie. Na samym początku cię to przerażało, zwłaszcza, że sam przyznał się do zapoznania się z planem zajęć twojej uczelni, mówiąc o tym uśmiechał się dumnie ze swojej pomysłowości.

Pewnie gdyby nie Celestino, już dawno poszłabyś na policję zgłosić napastowanie, na szczęście udało mu się cię od tego odwieść, tłumacząc zachowanie Pchichita nadmierną ekscytacją nową zawartą znajomością.

Sama nie wiedziałaś co natchnęło cię to tego, że umówiłaś się z chłopakiem z własnej inicjatywy.

W tej chwili czekałaś przed budynkiem kina na łyżwiarza, z każdą chwilą stresując się coraz bardziej. Próbowałaś się jakoś mentalnie przygotować na konfrontacje, jednak nic to nie dało.

- [__]! Pięknie wyglądasz! - Pchichit pojawił się nie wiadomo skąd, od razu zamykając cię w niedźwiedzia uścisku. Wyjąkałaś, że nie dasz rady oddychać, przez co chłopak cię wypuścił. Natychmiast wyjął telefon i zrobił sobie z tobą parę zdjęć. - Dam je na instagrama! Wyszłaś i~de~a~lnie~.

Westchnęłaś i wbiłaś wzrok w tablice z dostępnymi filmami. Cóż, musisz przyzwyczajać się do energicznej osobowości Tajlandczyka.

Christophe Giacometti

Prawdę mówiąc od waszego drugiego spotkania wiedziałaś, że się dogadacie. Mieliście podobne charaktery, a Chris posiadał niezwykły zasób tekstów i komplementów, przez co zawsze było wesoło.

Nie byliście w stanie spotykać się bardzo często, jednak kiedy tylko była możliwość spotkania, decydowaliście się na nie niemal natychmiast. Najczęściej spotykaliście się w kawiarniach lub restauracjach, siedząc tam godzinami, dopóki nie zostajecie wyproszeni. Nie można zaprzeczyć, że zachowujecie się bardzo głośno.

Pomimo tego, czasami zdarzało wam się po prostu pójść na spacer, tak jak teraz. Krążyliście po parku i ulicach, które z każdą pojawiającą się ciemną chmurą na niebie pustoszały coraz bardziej. W pewnym momencie lunął gwałtowny deszcz, a wy skryliście się pod jakimś przypadkowych daszkiem.

- Hej, Christophe, chcesz do mnie wpaść? Mieszkam nie daleko, a nie będziemy chyba marznąć na dworze, prawda?

- To wspaniały pomysł, słońce! W końcu zobaczę twoją sypialnie! - rozmarzył się, przez ci dostał od ciebie w żebra. Zaśmiałaś się i pobiegliście do twojego mieszkania.

Resztę wieczoru spędziliście przy winie i jakieś tandetnej komedii.

Seung-gil Lee

Waszą znajomość bez wyrzutów można było nazwać specyficzną. Od kiedy znasz Seunga, czyli sześciu tygodni, czterech dni, siedemnastu godzin i dwudziestu trzech minut, plątałaś się w pobliżu jego osoby, za każdym razem zaczepiając go i dołączając do niego. Postronny obserwator mógłby pomyśleć, że Koreańczyk męczył się twoją osobą, co w sumie nie mijało się z prawdą. Twoje ciągle trajkotanie nad uchem było irytujące, jednak coś w tobie sprawiało, że chciało się z tobą spędzać czas. Coś go do ciebie pchało, i nie wiedząc dlaczego, denerwowało go to coraz bardziej.

Za to z twoje strony, wyglądało to z goła inaczej. Kiedy zauważyłaś, że chłopak od ciebie nie ucieka i z cierpliwością godną anioła, wysłuchuje twojego gadania, zaczęłaś coraz bardziej się nim interesować. Niestety musiałaś przyznać, że mało ludzi było w stanie z tobą wytrzymać. Strasznie dużo gadałaś.

Któregoś razu zauważyła, że Seung czeka na ciebie w miejscu, w którym zazwyczaj go łapałaś. Nie chciał się przyznać, ale twoje towarzystwo nie przeszkadzało mu tak bardzo jak innych dziewczyn. Nawet znosił to, że za każdym musiał kupować ci gorącą czekoladę.

- Seung co o tym myślisz? Oi, Seung! - trzepnęłaś go w ramie. Spojrzał na ciebie groźnym spojrzeniem, ale ty i tak pewnie patrzyłaś mu się w oczy.

- Co.

- Mówiłam, że ten wybór jest zbyt trudny, dlatego postanowiłam, że ja wezmę karmelową a ty o smaku pierników!

- Widzę, że już przyzwyczaiłaś się do mojego portfela.

Mimo swojego tonu, wyjął portfel i zapłacił za zamówienie.

Emil Nekola

Ty i Emil załapaliście dobry kontakt od samego początku. Oboje jesteście duszami towarzystwa i uwielbiacie się bawić. Między innymi macie taką samą tendencje do uprawiania sportów ekstremalnych. Podczas waszej trzymiesięcznej relacji, zdążyliście już przetestować wszelkie możliwe niebiezpieczne dyscypliny. Oczywiście nie obyło się od wizyt w szpitalu, jednak nie były to poważne urazy. Zazwyczaj zwykłe potłuczenia lub wybicia.

Jak to wy, uwielbiacie spędzać czas aktywnie. Mogłaś pochwalić się tym, że potrafiłaś jeździć dosłownie na wszystkim. Od wrotek po deskorolki i wiele innych. Dlatego nie przepuściłabyś okazji do jazdy na wrotkach z Emilem, kiedy tylko nada żyłaby się okazja.

Dzisiaj był ten dzień. Poprawiłaś sznurówki i popatrzyłaś na Nekole, który z nietęgą miną zakładał rolki. Położyłaś dłonie na biodrach.

- Emil, nie rób takiej miny! Potrafiłeś zjechać na nartach z niestrzeżonego terenu w górach, a boisz się przejechać na rolkach po asfalcie?

- Wcale się nie boje! Po prostu będę na nich jeździć pierwszy raz - obruszył się i jakby na potwierdzenie swoich słów, wstał pewnie i zrobił krok w przód. Jak można się domyślić, nie skończyło się to dobrze. Emil źle zawiązał sznurówki, przez co jedna z nich zaplątała się w kółko. Blondyn poleciał jak długi, a ty wybuchła głośnym śmiechem. Podjechałaś do niego i chwyciłaś go pod ramionami.

- Efektywna gleba.

Tym razem pozwolił sobie pomoc, przez co chwile później już ścigaliście się, zakładając o głupie rzeczy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro