Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

| PO KŁÓTNI II |

WITAM! Kolejna część dodana. Cieszcie się. Czytajcie. Have fun!!♥︎♥︎

Jean-Jacques Leroy

Od czterech dni nie miałaś żadnego kontaktu ze światem zewnętrznym. Odcięłaś się od portali społecznościowych, wyłączyłaś telefon i zamknęłaś się w swoim malutkim mieszkanku, spędzając cały ten czas na sklejaniu się do kupy. Czasami zaglądał do ciebie [I/P], chcąc upewnić się, że jeszcze żyjesz. Wiedział, że potrzebujesz czasu na przemyślenie i poukładanie sobie wszystkiego, dlatego nie naciskał na ciebie.

Kiedy odprowadził cię całą zapłakaną i roztrzęsionią do domu, myślał, że wściekłość rozsadzi go od środka. Już myślał, że znalazłaś tego odpowiedniego i odpowiedzialnego chłopaka, koniec końców Jean okazał się takim samym śmieciem jak twój były. Serce mu się krajało, na dźwięk twojego łkania. Zadbał o ciebie najlepiej jak potrafił. Posłał cię na długą kąpiel do łazienki, a on w tym czasie przygotował twoją ulubioną kawę, rezygnując z czegoś do jedzenia. Domyślał się, że nie będziesz dała rady nic przełknąć, dlatego ze znalezionym w sypialni kocem, rozsiadł się na kanapie, czekając na twój powrót.

Ty wróciłaś odświeżona, ze zmytym rozmazanym makijażem, i z rozluźnionymi mięśniami. Nieco już uspokojona, rzuciłaś się na siedzącego z rozłożonymi ramionami chłopaka, upadając na kanapę. Chłopak tylko uśmiechnął się, przykrywając kocem i opatulając swoimi rękami. Widząc cię tak wykończoną, nie zagajał rozmowy. Jedyne czego teraz potrzebowałaś był sen, i ciepło osoby, której ufałaś bezgranicznie.

Nie czułaś się na siłach, aby wrócić do pracy, gdzie bardziej niż prawdopodobne było spotkanie Jeana, dlatego wzięłaś kilkudniowe wolne, a że twoja szefowa była wyrozumiałą kobietą, do tego bardzo dumną, po usłyszeniu co się stało, tak spsioczyła biednego łyżwiarza, że aż opowiadającemu ci to [I/P] było głupio to powtórzyć.

Ostatnie dni spędziłaś na myśleniu nad tobą i Leroyem. Napisałaś mu tylko jedną wiadomość, aby dał ci spokój i przez najbliższy czas się z tobą nie kontaktował, bo nie masz zamiaru zatrzymywać [I/P] kiedy go spotka. Nadal nie docierało do ciebie dlaczego to zrobił. Do tego przed waszą randką. Kilka tygodni wcześniej oświadczył ci, że uczucia do byłej narzeczonej wygasły, a teraz odstawiał takie coś? Już nie było ci smutno, wypłakałaś chyba wszystkie łzy, i zastąpił go gniew, rozczarowanie.

Miałaś gdzieś na dnie serca nadzieje, że cała ta sytuacja to nieporozumienie. Że nie doszło do pocałunku, a tobie to wszystko się po prostu wydawało i wasz związek wróci do normy.

Pchichit Chulanont

Zawód jaki czułaś po usłyszeniu słów swojego chłopaka był nie do opisania. Liczyłaś na niego, a on potraktował tak ważną dla ciebie sprawę jak coś błachego. Nie chciałaś płakać. Łzy w niczym by nie pomogły, jednak same cisnęły ci się do oczu.

Klnąc pod nosem Pchichita i jego zachowanie, nie pomyślałaś o wzięciu taksówki do domu. Całą drogę przeszłaś na nogach, zaznaczając, że na dworze było minus trzy stopnie, a ty miałaś na sobie tylko niezbyt grubą kurtkę. Podczas półgodzinnej trasy zdążyłaś się wypłakać, wywrzeszczeć i wywrócić, po nieudanym kopnięciu w kamyk. Byłaś zła, a na domiar złego złapało cię straszliwe przeziębienie.

Smutna i pogodzona ze swoim losem, przygotowywałaś się na reprymendę profesora, któremu z pewnością skończyła się do ciebie cierpilwość. Już dwa razy dał ci szanse na oddanie prac w późniejszym terminie, jednak i on ma swoje limity. Nie miałaś jak dokończyć zaliczenia, bo nie miałaś wywiadu z łyżwiarzami, a nawet gdybyś go skończyła, przez chorobę nie mogłabyś dostarczyć go na uczelnie. Przeklinałaś staromodne metody swojego wykładowcy, który zawsze karze dostarczać mu prace tradycyjnie na papierze. W inny sposób zmusiłabyś się do spędzenia kilku godzin przed ekranem monitora, wymyślając odpowiedzi do swoich pytań.

Całe trzy dni przeleżałaś w łóżku, śpiąc lub jedząc. Już pierwszego dnia dostałaś masę wiadomości od Chulanonta, a nawet odważył się przyjść do twojego domu, jednak twoja mama na twoją prośbę, powiedziała, że śpisz i nie możesz zejść. Musiała siłą wyprosić łyżwiarza z domu, był bardzo zdeterminowany, aby cię zobaczyć. Nie miałaś siły na konfrontacje z chłopakiem. Wysmarowałaś mu okropnie długiego i dosadnego esemesa, zakazując mu zbliżać się do siebie oraz aby nie kontaktował się z tobą.

Nawet po zranieniu, nie chciałaś, aby Pchichit się od ciebie zaraził. W końcu ma za niedługo turniej i ciężko do niego trenował.

Christophe Giacometti

Tej nocy już nie zasnęłaś. Razem z siostrą do szóstej rano, nie zmrużyłaś oka. Za każdym razem kiedy zamykałaś oczy, miałaś przed nimi rozczochranego, umazanego czerwoną szminką Chrisa, z którego ust wydobywało się damskie imię. Nie twoje.

Nie wiedziałaś ile kaw wypiłaś. Chyba trzy? A może cztery, nie pamiętałaś. Byłaś wyczerpana i wycieńczona, twoja siostra ze zmartwieniem pilnowała cię, do momentu aż w końcu zasnęłaś. Kiedy opowiedziałaś jej co się stało, od razu chciała wrócić do twojego mieszkania, porządne sprać łyżwiarza i wyrzucić na klatkę schodową, aby tam marzł i spał, na niewygodnej i zimnej podłodze. Gdyby mogła, sprałaby go na kwaśne jabłko, lecz wiedziała, że nie pochwaliłabyś takiego zachowania. Mimo zdrady, kochałaś mężczyznę, myślałaś, że jest tym jednym na milion. Choć Christophe cię skrzywdził, nie chciałaś widzieć jego cierpienia. Nie chciałaś go widzieć w ogóle.

Przez całą noc, wylewałaś swoje emocje starszej siostrze, siedząc przy kuchennym stole, z małą lampką oświetlającą ich twarze. Nie chciałaś płakać, bałaś się, że jeśli wpadniesz w histerię, obudzisz męża swojej siostry i małą chrześniaczkę. [I/S] dała ci tabletki na uspokojenie, które z wdzięcznością przyjęłaś. Twoje dłonie już się nie trzęsły, a noga przestała wybijać nerwowy rytm o wykładzinę. Kilka razy nawet poprosiłaś swoje rodzeństwo, aby poszła spać i się tobą nie przejmowała. Było ci głupio, że w środki nocy zrzuciłaś się jej na głowę, do tego przetrzymując na głupich żalach. Siostra bardzo szybko wybiła ci to z głowy.

Kiedy przekroczyłaś próg mieszkania, nerwowo rozglądałaś się po jego wnętrzu. Było już południe i miałaś nadzieję, że twój były chłopak już sobie poszedł. Z westchnieniem upadłaś na łóżko, zerkając na nakastlik. Szklanka z wodą była opróżniona niemal do końca, tabletka zniknęła, a karteczka z wiadomością wciąż była na swoim miejscu. Chwyciłaś ją, przeczytałaś i machinalnie odwróciłaś. Otworzyłaś oczy widząc wiadomość od Chrisa.

Wiem, że schrzaniłem po całości [__] i wiem, że twoje zaufanie do mnie zniknęło. Dzwoniłem i pisałem, jednak nie dawałaś żadnych oznak życia, dlatego zostawiłem wiadomość tutaj. Zawiodłem cię i przepraszam cię, ale to co zobaczyłaś to nie porozumienie. Nie było tak jak wyglądało. Proszę, spotkajmy się, twój Chris

To nie tak jak wygląda. Zawsze tak mówią.

Seung-gil Lee

Zaraz po wyjściu z jego mieszkania, upadłaś. W oczach zebrały się łzy, jednak nie z powodu łyżwiarza. Ból promieniujący w twoich stopach był niewyobrażalny. Poparzenia pulsowały i piekły, a ty nie mogłaś ustać na nogach. Usiadłaś na schodach, zsunęłaś ostrożnie buty i pociągnęłaś nosem.

Miałaś szczęście, że spotkałaś wchodzącą na górę starszą kobietę. Kiedy zobaczyła ciebie, oraz w jakim stanie są twoje stopy, krzyknęła przestraszona, od razu do ciebie podbiegając. Bez namysłu weszła do swojego mieszkania krzycząc na swojego syna, aby jej pomógł. Nieco starszy od ciebie młodzieniec wyszedł za drzwi i na prośbę swojej matki, chwycił cię pod nogami i za plecy, zanosząc do samochodu. Zabrali cię do szpitala, gdzie lekarze opatrzyli rany, założyli opatrunki i przepisali maści do codziennego użytku. Musiałaś oszczędzać stopy przez najbliższe dwa tygodnie, co przyjęłaś z zadziwiającą ulgą. Nie miałaś zamiaru kontaktować się z Seungiem, w żaden sposób.

Ze zdziwieniem, po wyjechaniu z sali zobaczyłaś, że kobieta, która cię przywiozła i jej syn wciąż są w szpitalu. Z zatroskanym uśmiechem podeszła do ciebie i oznajmiła, że odwiozą cię do domu. Myślałaś, że się popłaczesz ze wzruszenia. Obcy ludzie okazali ci więcej empatii niż własny chłopak.

Dwa tygodnie spędziłaś na kurowaniu się. Codzienne byłaś odwiedzana przez panią Kim — jak zdążyłaś się dowiedzieć — która pilnowała cię, abyś regularnie zmieniała bandaże i zdrowo jadła. Z jej synem za to załapałaś bardzo dobry kontakt. Sam czasami przyjdzie z mamą, choć zazwyczaj piszecie ze sobą, a kiedy ci się nudzi, gracie w chińczyka na telefonie, od którego jesteście obydwoje uzależnieni.

Ta dwójka pomogła ci zapomnieć o przykrościach, które sprawił ci Seung. Nie miałaś zamiaru robić pierwszego kroku, ani przepraszać kolejny raz. Co prawda brakowało ci chłopaka, w końcu przyzwyczaiłaś się do jego obecności. Wieczorami zdarzało ci się o nim myśleć, momentalnie psując sobie humor.

Cóż, jedynym plusem tego wszystkiego było poznanie najmilszej kobiety na świecie, która kazała nazywać się ciocią i jej syna, którego charakter niemal w niczym nie ustępował twojemu. Zostałaś nawet powiadomiona, że możesz wpadać do nich kiedy tylko będziesz chciała.

Miałaś tylko nadzieje, że Seung-gil przemyśli swoje zachowanie i przemoże się, aby pierwszy wyciągnął dłoń.

Emil Nekola

Wychodząc z pokoju, nie wiedziałaś gdzie chciałaś pójść. Po prostu musiałaś odetchnąć. Nogi poniosły cię do niedużej kawiarenki, znajdującej się w schronisku. Usiadłaś przy jednym ze stolików, mając widok na cały kompleks narciarski, widoczny przez ogromną przeszkloną ścianę. Uśmiechnęłaś się smutno, na myśl, że razem z Emilem mogliście teraz tam być.

Zamówiłaś sobie zieloną herbatę, w której kilka chwil później zawzięcie mieszałaś łyżeczką. Z policzkiem opartym na dłoni przyglądałaś się kręcącemu się płynowi.

Dlaczego Emil musi być taki wybuchowy? Zawsze w coś się wpakuje, nie patrząc na konsekwencje. Kochałaś go i akceptowałaś w nim wszystko, lecz trzeba potrafić zachować umiar. Zdenerwowało cię podejście Nekoli do tego wszystkiego. Czy to źle, że się o niego martwiłaś? Twój chłopak o mało co się nie zabił, nic dziwnego w tym, że się zdenerwowałaś. Przez głupi zakład, który tak na prawdę wyszedł z niczego, załatwił się na cały wasz wspólny wyjazd, nawet na dłużej!

Jeszcze jego oskarżenia. Przecież nie flirtowałaś z tamtym chłopakiem, ba, nawet mu nie odpowiadałaś! Myślałaś, że zignorowanie go było najlepszym rozwiązaniem, ale jak widać, nie wyszło. Zastanawiało cię tylko skąd twój chłopak wysnuł teorię, że podobało ci się bycie podrywaną przez tego chłopaka? Nie wiedziałaś, i chyba nie chciałaś tego wiedzieć.

Koniec końców postanowiłaś nie brać jego słów zbyt do siebie. Emil był obolały i zdenerwowany. Potrzebował po prostu wydostać swoją frustracje i niestety trafiło na ciebie. Wiedziałaś, że łyżwiarz zaraz zmięknie, jest wrażliwy i cię kocha, dlatego spodziewałaś się przeprosin jeszcze dzisiaj.

Uśmiechnęłaś się pod nosem, dopijając herbatę.

[ROZDZIAŁ NIE SPRAWDZONY]

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro