| PIERWSZE SPOTKANIE I |
Krótka ściąga:
[T/I] - twoje imię ; [T/N] - twoje nazwisko
[I/B] - imię brata ; [K/W] - kolor włosów
[K/O] - kolor oczu
Victor Nikiforov
Byłaś naprawdę zdenerwowana. Mogłaś pokusić się nawet o stwierdzenie- wściekła. Szłaś przez park szybkim tempem, klnąc i warcząc na każdego kto w jakikolwiek sposób cię szturchnął.
W końcu miałaś spotkać się ze swoją babcią, która od dwóch tygodni przebywa w szpitalu, lecz jak na złość twoja szefowa stwierdziła, że nie może dać ci płatnego urlopu ponieważ w firmie jest "urwanie głowy", jak ładnie powiedziała. Prychnęłaś i ze skwaszoną miną usiadłaś na ławce, ciesząc się chociaż ostatnimi promieniami słońca, choć i to nie potrwało długo. Powoli stres się z ciebie ulatniał, kiedy nie wiadomo skąd i jak zostałaś zrzucona z ławki na ziemię i przygnieciona wielkim cielskiem, którym okazał się brązowy pudel. W twoich żyłach krew zawrzała i kiedy miałaś już zepchnąć psa i na niego nawrzeszczeć, ten zamerdał energicznie ogonem i zaczął lizać cię po twarzy. Jęknęłaś mentalnie, czekając aż zwierzak się uspokoi. Kątem oka zauważyłaś obrożę na szyi pudla. "Świetnie"- pomyślałaś- " Niech ja tylko spotkam tego Victora, to już ja mu wyjaśnię jak pilnuje się psów."
- Makkachin, Makkachin gdzie jesteś?!
Mężczyzna o włosach koloru platyny, biegał po całym parku nawołując czegoś, a raczej kogoś, jak przypuszczałaś. Miałaś sposobność myśleć, że szuka psa. A konkretniej pudla, który właśnie postanowił z ciebie zejść i zaszczekał radośnie, zwracając na was uwagę mężczyzny.
W trzech susach jasnowłosy znalazł się przy was, tuląc pudla do piersi, zawodząc i pochlipując pod nosem.
Odchrząknęłaś, czym zwróciłaś na siebie jego uwagę.
- Nie przeszkadzam za bardzo? Bo jeśli nie, może łaskawie wyjaśniłbyś mi dlaczego twój pies się na mnie rzucił?! Mam ci wyjaśnić jak pilnuje się zwierząt w miejscu publicznym?- podniosłaś się niezgrabnie z ziemi i zaczęłaś swój wywód. Mężczyzna z lekka przerażoną ekspresją na twarzy słuchał cię dopóki nie skończyłaś.
Nie miał nawet czasu cię przeprosić, a co dopiero przedstawić, kiedy ty odwróciłaś się do niego plecami, podniosłaś z ziemi torebkę, która upadła ci przy małej kolizji i ruszyłaś prawie biegnąc do swojego domu.
Yuri Katsuki
Lubiłaś poniedziałki. Wbrew pozorom nie są takie złe. Przynajmniej dla ciebie. Pracę masz przyjemną, robisz to co uwielbiasz - choć od niedawna- a po pracy zawsze chodzisz na lodowisko. Miałaś szczęście, że w poniedziałki masz najkrótszy grafik. Tylko trzy lekcje po godzinę i jedną po półtorej. Plusem baletu, było to, że zawsze po zajęciach jesteś dobrze rozciągnięta i większość figur nie sprawia ci większych trudności.
Przekroczyłaś właśnie próg i skierowałaś się w stronę recepcji. Kiedy zauważyłaś Yuuko, machającą ci energicznie ręką, zachichotałaś i podbiegłaś ostatnie parę kroków.
- Witaj „Lodowa Księżniczko", dzisiaj tylko na dwie godziny - powstrzymałaś cisnący się na twarz uśmiech, widząc jak policzki twojej przyjaciółki różowieją. - coś ty taka czerwona? Zapowietrzyłaś się?
Spojrzała na ciebie spod byka.
- Mówiłam żebyś mnie tak nie nazywała „Prima Balerino". Już od dawna nikt tak mi nie mówi...
- Oprócz mnie - zaśmiałaś się i przymknęłaś oczy rozkoszując się przyjemnym ciepłem w pomieszczeniu. Na dworze było naprawdę chłodno. Przynajmniej masz chwilę na podniesienie temperatury zanim wejdziesz na lodowisko.
Zdjęłaś kurtkę i czapkę, zostawiając tylko materiałowe rękawiczki, które zawsze nosisz do jazdy. Zamiast skierować się do szatni zostałaś jeszcze chwilę w holu. Na lodowisko zawsze przychodziłaś przebrana. Wolałaś czas zagospodarowany na przebranie się, przenieść na rozmowę z Yuuko. Pomimo czteroletniej różnicy wieku, dogadujecie się naprawdę dobrze.
- [__] wiesz, że Yuri wrócił do Japoni? Jest teraz na lodowisku- zagadnęła brązowowłosa.
- Ten Yuri, z którym jeździłaś za dzieciaka?- upewniałaś się. Kobieta skinęła głową na tak, szczerząc się od ucha do ucha. Rozumiałaś niemy przekaz.- Mam iść popatrzeć jak jeździ? - ponowne energiczne potrząśnięcie głową.
Westchnęłaś i szybko założyłaś swoje białe łyżwy. W towarzystwie Yuuko poszłaś na lodowisko. Stanęłaś przy barierce i wbiłaś spojrzenie w robiące różne skoki czarnowłosego mężczyznę. Był całkowicie skupiony, prawdopodobnie w ogóle nie zauważył, że weszłyście i go obserwujecie. Musiałaś przyznać, że był bardzo seksowny. Przygryzłaś dolną wargę, z ciekawością patrząc na jego ruchy.
- Dobry jest no nie?- szepnęła Yuuko. Pokiwałaś żarliwie głową, na co zareagowała śmiechem. W zamian dostała od ciebie cios z łokcia. Pisnęła głośno. W tej samej chwili odgłos kruszonego lodu ucichł. Spojrzałyście się w stronę Yuri'ego, który wpatrywał się w was. Kiedy zauważył, jak intensywnie mu się przyglądasz, cały spłonął czerwienią. Pomachałaś do niego, uśmiechając się szeroko.
Na lodzie tygrys, a poza nim potulny kociak? Ciekawe połączenie.
Yurij Plisetsky
Wracałaś zmęczona z treningu, który przeciągnął się o bite dwie godziny. Zbliżała się siódma wieczór, kiedy minęło cię stado podnieconych dziewczyn. Prawie cię staranowały, jednak jakimś cudem utrzymałaś równowagę. Odetchnęłaś z ulgą, po sprawdzeniu czy nie zostałaś uszkodzona w jakikolwiek sposób. Za parę miesięcy masz ważne zawody i nie możesz złapać kontuzji.
Postanowiłaś odwiedzić jeszcze mały sklepik za rogiem, który prowadziła naprawdę miła kobieta której stłukła już czterdziestka. Przywitałaś się z nią uśmiechem i zniknęłaś w dziale ze słodyczami. Może nie było ich nazbyt wiele ale wystarczały ci jedynie twoje ulubione żelki, które akurat tutaj były sprzedawane hurtowo. Zgarnęłaś paczkę szybkim ruchem, jakby ktoś miał zwinąć ci je z przed nosa i prawie pobiegłaś do kasy.
Miałaś już wychodzić, do sklepu wpadł ubrany w biało-niebieską bluzę z kapturem, nasuniętym na głowę, młody chłopak. Rozejrzał się dziko swoimi zielonymi oczami po całym sklepie, zawieszając na tobie swój wzrok. Analizował czy jesteś jedną z "jego aniołków".
Przełknęłaś gule w swoim gardle i uśmiechnęłaś się nerwowo. Kiedy tak na ciebie patrzył, miałaś wrażenie jakby miał się na ciebie rzucić.
- Wszystko w porządku?
Parsknął ironicznym śmiechem.
- Pytasz się czy wszystko jest kurwa w porządku?! W jak najlepszym, nie licząc tych pieprzonych wariatek nie dającym mi w spokoju nawet pójść na spacer!
- Nie krzycz na mnie. Nie jestem jeszcze na tyle stara żeby niedosłyszeć.
- Zamknij się! Jak nie rozumiesz mojej sytuacji to po cholerę się odzywasz?!
Umilkłaś i przyjrzałaś mu się. Podczas jego emocjonalnej wypowiedzi, kaptur zsunął mu się na plecy, ukazując dłuższe blond włosy, opadające na jeden bok, uwydatniając jego niezwykle intensywne zielone oczy. Był dość niski, jak zauważyłaś.
W tym momencie cię oświeciło. Dodając do niego te wrzeszczące wariatki z kocimi uszami na głowie... To na pewno musiał być Yurij.
Nie lubisz kiedy ktoś na ciebie krzyczy, bardzo się w tedy denerwujesz i robisz się kąśliwa i agresywna. Uśmiechnęłaś się kpiąco pod nosem, kiedy do głowy wpadł ci pewien iście ciekawy pomysł. Chłopak widząc twoją minę, zmarszczył brwi i cofnął się, jakby instynktownie.
Jak gdyby nigdy nic pożegnałaś się z właścicielką i przeszłaś obok zdezorientowanego Yurijego, który sunął za tobą wzrokiem. Stanęłaś w drzwiach i odwróciłaś głowę w jego stronę.
- Wybacz Yurij i do zobaczenia- przeszłaś przez próg i nabrałaś dużo powietrza w płuca, aby następnie krzyknąć najgłośniej jak potrafisz: -Aaa, Yurij Plisetsky tutaj jest!! Dziewczyny szybko zanim ucieknie!
Usłyszałaś głośnie piski i rzuciłaś się w szaleńczy bieg do domu, zaśmiewając się. Byłaś odprowadzana wyzwiskami i groźbami skierowanymi do swojej osoby.
Otabek Altin
- Podaj klucz francuski- krzyknęłaś spod samochodu. - Hej, [I/B] jesteś tam?
Nie dostając żadnej odpowiedzi, westchnęłaś i wysunęłaś się spod czarnego mercedesa. Rozejrzałaś się po całym warsztacie, jednak stwierdziłaś, że z tej pozycji nic nie zobaczysz. Podniosłaś się, wycierając dłonie brudne ze smaru w swoją białą bokserkę(już dawno pobrudzoną) i ponownie rozejrzałaś się po pomieszczeniu.
Twój brat kolejny raz zrobił sobie przerwę, kiedy ty musiałaś wymienić chłodnice w samochodzie, który tak w ogóle on miał naprawiać! Zdmuchnęłaś niesforny kosmyk włosów, który wydostał się z twojego koka i sama skierowałaś się do pułki z kluczami. Nuciłaś piosenkę, która właśnie leciała w twoich słuchawkach.
Przez cały czas czułaś na sobie czyjś wzrok, jednak przypuszczając, że to twój brat, zignorowałaś to.
Stając pod półką, przeszukałaś wszystkie możliwe dla twojego wzrostu pięterka, jednak nie znalazłaś go. Uniosłaś wzrok na najwyższą część szafy i ponownie westchnęłaś. Zauważyłaś, że wzdychanie jest jakimś twoim tikiem. Cały czas to robisz, kiedy jesteś zirytowana, zestresowana lub zawstydzona.
Podskoczyłaś parę razy lecz to nic nie dało. Nadal było dla ciebie za wysoko. W tedy nad tobą pojawił się cień, i duża dłoń wyciągnęła z potrzebnej szuflady klucz francuski. Pisnęłaś cicho i odwróciłaś się jak poparzona.
Za tobą( teraz już przed) stał całkiem wysoki(na pewno wyższy od ciebie) chłopak o czarnych włosach, przyciętych po bokach i brązowych oczach. Patrzył na ciebie obojętnym wzrokiem, trzymając klucz centralnie przed twoim nosem. Poczekałaś aż twoje tętno wróci do normy i jednym szybkim ruchem zerwałaś słuchawki z uszu i chwyciłaś klucz. Zaśmiałaś się, nerwowo uśmiechając.
- Dziękuję, długo pan już tutaj jest?- czułaś zażenowanie kiedy ciemnowłosy obadał twoją sylwetkę z góry na dół.
- Góra dziesięć minut.
- Bardzo przepraszam, nie zauważyłam pana. W czym mogę pomóc? - Westchnęłaś ponownie, kiedy kątem oka zarejestrowałaś stojący za chłopakiem czarny motor. - To twój? Jest genialny! - zapytałaś, nie rejestrując kiedy przeszłaś z "pana" na "ty".
Kiedy chłopak skinął głową, ruszyłaś prawie biegnąc w stronę dwuśladowca. Zignorowałaś wciąż obserwującego cię bruneta. Dopadłaś maszyny, od razu jeżdżąc po niej dłońmi i wpatrując się w nią roziskrzonymi oczami. Zauważyłaś, że przednia część motoru nie jest w zbyt dobrym stanie.
- Nie jesteś za młoda aby pracować w takim miejscu?
Właściciel odezwał się zaciekawiony choć cały czas zachował kamienną twarz. W jednym momencie ocknęłaś się i odskoczyłaś od maszyny. Uwielbiałaś motory czego wcale trudno nie było się domyślić.
- To warsztat mojego brata. Ja tutaj tylko pomagam, ale jak widzisz gdzieś go wywiało i jestem tylko ja- zaśmiałaś się i pozwalając sobie na bardziej śmiały gest, oparłaś się o siedzenie motoru a nie widząc żadnego sprzeciwu ze strony chłopaka, rozluźniłaś się. - no więc, z czym masz problem?
Rozumiejąc zachęcającą aluzję, podszedł w twoim kierunku i przykucnął przy przedniej części maszyny.
- Potrzebuję wymienić lusterka i odnowić lakierowanie. Ostatnio spotkałem bardzo miłego faceta na autostradzie. Jego miłość do motorzystów jest niezwykle widoczna prawda?
Wbiłaś w niego zdziwiony wzrok. Niektórzy ludzie naprawdę cię zadziwiają. Co właściciele dwuśladowców im zrobili? Potrząsnęłaś głową i wypuściłaś powietrze z płuc.
- Spoko, zajmę się tym. A tobie nic nie zrobił? Mogę się domyślać, że nie był zbyt del-
- Nowy klient?- czyjeś ramię zawiesiło się na twoich barkach. Westchnęłaś zirytowana. Ten to ma wyczucie czasu. Ostatnio zastanawiałaś się czy twój brat nie posiada czasami radaru na chłopców. Za każdym razem, kiedy jakiś przystojniak przychodził, pojawiał się niczym zjawa i nie dopuszczał cię do niego. Nawet kiedy nie próbowali z tobą flirtować.- Idź mała dokończyć wymieniać chłodnicę, ja zajmę się panem.
- Dupek- syknęłaś przez śmiech i zamachnęłaś się na niego chustką, którą miałaś przywiązaną do szlufki w za dużych, dżinsowych bojówkach. Ten zachichotał i machnął na ciebie ręką.
Ostatni raz spojrzałaś w stronę chłopaka i pomachałaś mu, wsuwając się ponownie pod czarnego mercedesa.
- Dobrze, pan Altin tak?
Michele Crispino
Lodowisko było już praktycznie puste. Jedynymi osobami, które nie wróciły jeszcze do domu, byłaś ty i twoja najlepsza przyjaciółka, Sara. Za niedługo macie zawody,dlatego ćwiczycie niemalże cały czas. Mimo tego, że wasz trening skończył się prawie godzinę temu, zawsze zostajesz nieco dłużej, aby dopracować swój układ.Wolałaś aby twoi potencjalni rywale nie znali wszystkich twoich ruchów. Jedyną osobą, która zna cały twój program jest właśnie Sara mimo, że ona również bierze udział w tym samym konkursie. Wiedziałaś, że ona w żaden sposób by cię nie skopiowała choć to oczywiste, że zażarcie ze sobą rywalizujecie. Ufałaś jej całkowicie tak jak ona tobie.
Właśnie dlatego teraz opierasz się o rampę, popijając wodę ze swojego bidonu i oceniając układ Crispino.
- Sara, weś się skup! Co to miał być za Axel? Nie możesz tak latać w chmurach. - Wzięłaś jeszcze jeden łyk i rzuciwszy gdziekolwiek bidon, podjechałaś do zdyszanej dziewczyny.
Brała głębokie wdechy, przymknęła oczy marszcząc brwi. Ewidentnie coś ją dręczyło, jednak to nie był czas na pocieszanie. Mimo, że dla ciebie byłoby lepiej gdyby jej występ poszedł gorzej, to nie chciałaś aby zawaliła ten konkurs. Wiedziałaś, jak bardzo zależy jej aby zakwalifikować się dalej a bez opanowanego Double Axel'a na pewno tak się nie stanie.
-Jeśli chcesz dobrze wykonać Axela, po pierwsze musisz złączyć dłonie blisko klatki piersiowej i kiedy się rozpędzisz odepchnij się z całej siły, wybij z lewej nogi, obróć się i wyląduj. Musisz to zrobić swobodnie i najlepiej by było gdybyś rozpędziła się najszybciej jak możesz. Wybijesz się wtedy wyżej. Capito?
Kiwnęła głową i wyprostowała się. Uśmiechnęłaś się do niej pokrzepiająco i ponownie oparłaś się o barierki.
Początek szedł jej dobrze. Rozpędziła się wystarczająco aby wybić się wysoko, ale kiedy naszła część główna, coś poszło nie tak i Sara wybijając się w powietrze, nie obróciła się i źle wylądowała. Cudem utrzymała się na nogach. Syknęłaś z niezadowoleniem.
- Ancora una volta! Skup się!
Odwróciłaś głowę w poszukiwaniu swojego bidonu, który wylądował nie wiadomo gdzie, omalnie dostając zawału. Nie całe dziesięć centymetrów od ciebie opierał się brązowowłosy chłopak. Pisnęłaś głośno, strasząc również owego chłopaka. Musiałaś przytrzymać się rampy aby nie upaść. Chłopak odskoczył jak poparzony,rumieniąc się soczyście. Zachichotałaś i uspokoiwszy się, wróciłaś do wcześniejszej pozycji, gestem pokazując chłopakowi aby również się oparł.Zrobił to z ociąganiem. Przyjrzawszy mu się, zauważyłaś, że ma śliczne fioletowe oczy, niemalże takie jak Sara. Wróć. Miał identyczne oczy jak ona. Wtedy przypomniałaś sobie, że wspominała, że ma brata, który również jeździ na łyżwach. Twoja głowa obróciła się w tak szybkim tępię, że w rezultacie twój kucyk trafił Michele'a prosto w twarz. Zamachałaś rękami gestem przypominającym odganianie muchy.
Zarumieniony chłopak mimo uderzenia, zauważył, że twoje włosy pachniały lawendą. Zburaczał jeszcze bardziej zdając sobie sprawę o czym właśnie myślał.
- Przepraszam cię Michele! Jestem trochę nadpobudliwa...- zachichotałaś i wyprostowałaś się.
Zdezorientowany szatyn wbił w ciebie zamglone spojrzenie.
- Skąd wiesz jak się nazywam?- zapytał zdziwiony.
- Oh- włożyłaś luźny kosmyk za ucho. - Sara mi o tobie opowiadała. A tak poza tym jestem [T/I] [T/N]. Miło mi cię w końcu poznać.
Posłałaś mu ciepły uśmiech, który strasznie mu się spodobał. Ponownie skarcił się w myślach. Podałaś mu dłoń, którą uścisnął niepewnie.
- M-michele Crispi-no, m-m-mi również miło- przedstawił się, jednak ty już go nie słuchałaś. Musiałaś przecież pomóc swojej przyjaciółce, prawda?
- Sara! Jeszcze raz!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro