Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

| KIEDY OBMACUJE CIE W MIEJSCU PUBLICZNYM II |

Jean-Jacques Leroy

- Przepraszam cię [__]! To był wypadek, nie poparzyłaś się? - JJ z przerażeniem wycierał twoją bluzkę, która cała była poplamiona twoją herbatą. Jean z niezwykła dla siebie żywiołowością opowiadał ci o jednym z jego występów, przez przypadek wylewając na ciebie herbatę. Na szczęście była juz chłodna.

- J-Jean...- wyjąkałaś z rumieńcami, a chłopak zamarł, wciąż trzymając swoje dłonie na twojej klatce piersiowej. - M-Mógłbyś w-wsiąść swoje r-ręce!

- Przepraszam!

Krzyknął przy okazji wywalając się razem ze swoim krzesłem.

Pchichit Chulanont

Leżałaś spokojnie na leżaku, napawając się ciepłym słońcem, kiedy ktoś ci przerwał. Pchichit, który swoją drogą dopiero co wyszedł z wody, położył się na tobie, kładąc głowę w twoim biuście. Pisnęłaś głośno i z ogromnymi rumieńcami uszczypnęłaś chłopaka w policzek.

- Ał! Za co to [__]?!

- Zejdź ze mnie baranie! Jesteś z-zimny! I s-stanowczo z-za blisko!

- Ale mi jest tak wygodnie - to powiedziawszy, objął cię ciaśniej w pasie.

A ty jedyne co mogłaś zrobić to założyć kapelusz i zasłonić się czytaną książką.

Christophe Giacometti

- Christophe mógłbyś mi pomóc? Nie mogę dopiąć zamka.

Stanęłaś tyłem do mężczyzny, który z zapałem podniósł się z sofy i chwycił za zamek. Już chciałaś się do niebo obrócić i mu podziękować, kiedy to jego ręce wylądowały na twoich piersiach.

- Christophe! Gdzie ty pchasz te swoje zboczone łapy!?

- Sprawdzam jak sukienka na tobie leży - spojrzał w twoje oczy i z psotnymi iskierka dodał: - A leży idealnie.

Strzepnęłaś jego dłonie i niemal błyskawicznie weszłaś do przymierzalni, zasuwając zasłonę.

- Pomoc ci ją zdjąć~?

- Zboczeniec!

Seung-gil Lee

Nie spodziewałaś się tego po Seungu. Z wrażenia aż upuściłaś swojego loda, którego właśnie jadłaś.

Z intensywnymi rumieńcami Koreańczyk odskoczył od ciebie, chowając twarz w dłonie.

- Seung... co to miało znaczyć?

- T-To....to nie chcący! Po prostu... się potknąłem i- i tak jakoś wyszło!

Ku jego zdziwieniu parsknęłaś śmiechem.

- Nic nie szkodzi, w końcu to był wypadek, prawda?

- O-Oczywiście, że tak!

Emil Nekola

- Emil stój tam gdzie jesteś. Emil!

Na nic były twoje protesty. Nekola z wrednym uśmieszkiem podbiegł do ciebie w chwili, kiedy już się odwracałaś i chciałaś uciec jak najdalej.

Chwycił cię w pasie i przerzucił przez swoje ramię. Jego dłonie zjechały na twoje pośladki, a ty trzasnęłaś go w plecy. Czułaś się strasznie zawstydzona, zwłaszcza, że byliście w rynku, gdzie było pełno ludzi, którzy patrzyli na was z rozbawieniem.

- Ależ o co ci chodzi [__]? Przecież było ci gorąco - chłopak stanął obok wielkiej fontanny.

- Jeśli mnie puścisz to cie zabije.

I w tamtej chwili zostałaś wrzucona do wody.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro