Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 69~ Walka przyjaciół

Oczami Yumi:

Przyszła pora na mecz z Zeusem.

Właśnie całą drużyną jedziemy autokarem do znienawidzonej przez nas szkoły. Przez te kilka dni, nie dowiedziałam się niczego nowego o tej całej sprawie z Nathanem. Nadal nie wiem nic...

Dotarliśmy na miejsce. Wysiedliśmy z autokaru i wszyscy od razu skierowaliśmy się na boisko Zeusa. Był tam już całkiem spory tłum osób, ale z naszej szkoły nie było prawie nikogo. Nic dziwnego, jakby nie było, szkoła Zeusa ma znacznie więcej uczniów, a na trybunach, mimo ich wielkości brakowało miejsca na dodatkowych kibiców innej drużyny.

Poszliśmy do wyznaczonych dla nas szatni. Ja, jako jedyna dziewczyna z zespołu, miałam szatnie obok chłopaków. Szczerze, mogłabym nawet przebierać się u nich, czułabym się lepiej, niż będąc sama w obcej szkole, gdzie nikt za nami nie przepadał.

Skończyłam się przebierać i usłyszałam pukanie do drzwi. Myśląc, że to ktoś z zespołu otworzyłam, ale tam zamiast jakiejś znajomej twarzy zastałam Matsuo.

- Czego chcesz?- zapytałam oschle, patrząc na niego z niekrytą wrogością. Nie oszukujmy się, nie przepadam za ludźmi, którzy mnie atakują.

Chłopak popchnął mnie do tyłu, wgłąb szatni, sam również do niej wchodząc. Zaczął podchodzić, a ja uparcie się cofałam, do czasu, gdy za plecami poczułam ścianę. Zbliżył się jeszcze bardziej, tak, że czułam jego oddech na twarzy.

- Uznałem, że warto dać ci nauczkę, że nie podsłuchuje się cudzych rozmów.- usłyszałam jego głos, wprost ociekający kpiną.

Próbowałam jak najbardziej wcisnąć się w ścianę. Zamknęłam oczy, przerażona jak nigdy dotąd. Pierwszy raz jestem w takiej sytuacji u o ile zazwyczaj jestem w stanie jakoś się bronić, teraz strach wziął nade mną górę i nie byłam w stanie nawet drgnąć.

- Odsuń się od niej.- usłyszałam wściekły głos.

Otworzyłam oczy ze zdumienia i spojrzałam nad ramieniem Matsuo, na stojącego w drzwiach chłopaka. Po chwili rozpoznałam niebieskie włosy i brązowe oczy.

- N-Nathan?- wydusiłam z siebie z trudem przez zaciśnięte gardło.

Matsuo odsunął się i spojrzał na niebieskowłosego.

- Wiesz jak się to skończy, jeśli ktokolwiek się dowie. Lepiej pilnuj, żeby ta tutaj niczego się nie domyśliła.

Po tych słowach wyszedł, a Nathan natychmiast do mnie podszedł.

- Nic ci nie jest?- zapytał z troską, przyglądając mu się.

Pokiwałam głową.

- O czym on mówił?- zapytałam, uspokajając się.

- Naprawdę nie mogę powiedzieć. Ale Yumi... Ja będę grać ten mecz na serio. Nie zamierzam przegrać.

Otworzyłam szerzej oczy ze zdumienia. Zaraz się opanowałam.

- My też.- odpowiedziałam po chwili.

Uśmiechnął się lekko i wyszedł z szatni.

Oczami Nathana:

Wróciłem do zespołu. Po chwili zjawił się Raimon i zaczął się mecz. Taisuke zaraz przejął piłkę od naszego przeciwnika.

- Pan Światła, Valgus! Uzbrojenie!

Gdy tylko jego Avatar się pojawił, zaraz rozpłynął się w czarną mgłę, z której utworzyła się zbroja Taisuke. Od ostatniej walki Raimona z Burzą, chłopak dużo trenował i teraz widać tego efekty.

Taisuke pędził w stronę bramki, nabierając coraz większej prędkości. Przebiegł prawie połowę boiska, po czym podał do mnie.

- Bóg Wiatru, Ventus! Uzbrojenie!

Za moimi plecami ukazał się niebieskoskóry wojownik, który zaraz przemienił się w moją zbroję. Ja także trenowałem.

Po chwili dotarłem do bramki. Otoczył mnie wiatr. Podbiłem piłkę do góry i wyskoczyłem za nią.

- Północny Wiatr!- krzyknąłem.

Piłka, otoczona przez miniaturowe tornado, popędziła do bramki, z ogromną siłą. Tego oczekiwałem. Po to, przez cały ten czas przed meczem tyle trenowałem.

Zauważyłem, że ramię Marka rozbłysło, a z tego światła wyłonił się czerwony symbol, przedstawiający otwartą dłoń. Potem, mój były kapitan, zadziwił mnie jeszcze bardziej.

- Niezwyciężony Obrońca, Varmarin!

Za jego plecami ukazała się sylwetka ogromnego mężczyzny. Miał ogniście czerwoną zbroję, a w ręku trzymał niesamowitych rozmiarów tarczę. Czyli Mark ma Avatara. Ale to i tak za mało, by powstrzymać strzał hiistatsu, na dodatek z użyciem Uzbrojenia.

Wtedy jednak, stało się coś, czego kompletnie się nie spodziewałem. Aphrodi stanął na linii strzału.
Nagle, jego włosy zafalowały i zmieniły kolor na granatowy. Nie całkiem, ale część, a dodatkowo, dwa pierwsze pasemka jakby się skróciły.

Oczy rozbłysły i w połowie stały się jasnozielone. Co to ma być?! Pierwszy raz widzę coś takiego! Nie miałem jednak czasu namyślać się nad tym.

Aphrodi kopnął pędzącą piłkę i bez problemu ją zatrzymał. Jak on to zrobił? Przecież... Nagle mnie olśniło. Spojrzałem na ławkę Raimona, a tam mój wzrok natrafił na Hanę, ale wyglądała inaczej. Włosy stały się dłuższe, a końcówki blond. Oczy, wyglądały identycznie jak u Aphrodiego.

Nie możliwe... To jest Mixi-Max! Ale przecież Hana nie gra! Hitomiko mówiła, że to jest wymiana talentów między dwoma zawodnikami!

Po drużynie Raimona poniosły się wiwaty, ale ja nie czekałem aż ucichną. Rzuciłem się do przodu i odebrałem Aphrodiemu piłkę. Z całej siły kopnąłem ją do bramki, a Mark, nadal rozkojarzony po Mixi-Maxie Aphrodiego, nie zdołał dotrzeć do niej na czas.

Gol to gol, nawet jeśli nie tak widowiskowy jak wygrana w starciu avatar kontra avatar.

Oczami Aphrodiego:

To jest naprawdę dziwne. Nathan się tak nie zachowuje. Wyglądał, jakby był gotów wygrać za wszelką cenę, a jeszcze niedawno, byliśmy razem w zespole!

Teraz, gdy byłem w trakcie Mixi-Maxa z Haną, czułem się inaczej. Byłem pewien, że biegam teraz dwa razy szybciej i lepiej analizuję pozycje przeciwników. Zastanawiało mnie tylko, jak to możliwe? Przecież Hana nie gra.

Moje rozmyślania przerwał gwizdek. Axel ruszył do przodu. Podbiegłem za nim, ale zaraz drogę zablokował chłopakowi Nathan.

- Bóg Wiatru, Ventus!- krzyknął.

Tym razem został z samym Avatarem. Jakby czekał na ruch Axela.

- Płomienny Wojownik, Eldor!

Za jego plecami z czarnej mgły utworzył się mężczyzna, z ognistym mieczem, w płomiennej zbroi. Nathan uśmiechnął się lekko i ruszył na chłopaka. Starli się ze sobą, ognisty miecz Axela i kostur Nathana. Po jakimś czasie walki, zwyciężył niebieskowłosy. Ruszył na naszą bramkę, ale tym razem, Yumi zagrodziła mu drogę.

- Mroczny Anioł, Tenebris! Uzbrojenie!- krzyknęła.

Z czarnej mgły, na dziewczynie utworzyła się czarna zbroja.

- Uzbrojenie!- wrzasnął Nathan.

Zbroja, która pojawiła się po chwili na nim, była niebieska. Razem z Yumi ruszyli do przodu, gotowi do walki.

Oczami Nathana:

Zaczęła się moja walka z Yumi. Przez chwilę nie było wiadomo kto wygra. Potem jednak, zacząłem zyskiwać przewagę.

- Przepraszam Yumi.- powiedziałem cicho.

Po tych słowach, mocniej naparłem na piłkę i przełamałem obronę Yumi. Upadła na ziemię, a ja ruszyłem dalej do bramki. Tym razem, Aphrodi jest za daleko, więc jego Mixi-Max mi nie przeszkodzi.

- Północny Wiatr!- wrzasnąłem, zbierając całą siłę jaką dawało mi Uzbrojenie.

Piłka otoczona przez wiatr uderzyła w bramkarza, wrzucając go do bramki, zanim zdołał zareagować. Teraz jest przewaga 2:0. Jak tak dalej pójdzie, wygramy, a ja będę mógł odejść z tej szkoły. Odwróciłem się i podeszłam do Yumi

Wyciągnąłem do niej rękę i pomogłem wstać.

- Przepraszam, że musiałem tak mocno kopnąć.- powiedziałem.

- Nie szkodzi...- mruknęła.

Widziałem, że nadal ją męczy, czemu gram przeciw niej i czemu chcę wygrać za wszelką cenę. Ale nie mogę jej powiedzieć. Rozległ się gwizdek kończący pierwszą połowę, więc chcąc nie chcąc, musiałem wrócić do zespołu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro