Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 51~ Tajemnica

Oczami Nathana:

Kiedy następnego dnia idąc do szkoły spotkałem Yumi i Aphrodiego, dziewczyna zachowywała się naprawdę dziwnie. Nawet z daleka widziałem, że coś jest nie tak. Gdy pobiegłem do nich, czarnowłosa zaraz mnie mocno przytuliła. Złapałem ją za rękę, na co ona się trochę uspokoiła, ale w jej oczach nadal widziałem strach. O co tu chodzi? Może coś się stało?

Kiedy czarnowłosa przez cały dzień rozglądała się wokół ze strachem, w końcu nie wytrzymałem i jak tylko trening dobiegł końca podbiegłem do niej, zanim zdążyła razem z Aphrodim ruszyć w drogę do domu.

- Yumi stało się coś?- zapytałem odciągając ją na bok, a ona odwróciła wzrok.

- Nie, wszystko dobrze.

- Yumi, nie kłam, widzę, że coś jest nie tak. Powiedz mi co.- nalegałem. Naprawdę zaczynałem się martwić. Jeśli czarnowłosa była aż tak przestraszona, że zbyt się boi by mi o tym opowiedzieć, to na serio musiało stać się coś złego.

- Wydaje ci się...- chciała odejść, ale ją zatrzymałem.

- Dlaczego nie chcesz mi powiedzieć?- zapytałem, pomału zaczynając się irytować upartością Yumi.

- Ale nie ma o oczym! Nic się nie stało!

Wyszarpnęła rękę i poszła dalej. Stałem zszokowany, patrząc za odchodzącą dziewczyną, nie rozumiejąc co dokładnie zaszło. Czemu ona nie chce mi powiedzieć? Jeszcze się upiera, że nic się nie stało, a przecież widzę, że coś jest nie tak. Robiłem się coraz bardziej wściekły, więc poszedłem na boisko nad rzeką, żeby trochę ochłonąć.

Siedziałem tam dosyć długo, zanim w końcu uznałem, że jestem na tyle spokojny, żeby wrócić do domu. Gdy wszedłem do środka, usłyszałem jak ktoś rozmawia w kuchni. Pierwszy głos należał do mojego brata, a drugi do jakiejś dziewczyny, której nie znałem.

- Wróciłem!- krzyknąłem, chcąc przekonać się kim jest nasz gość.

- O Nathan, chodź tu!- usłyszałem głos brata z kuchni.

Wszedłem do pomieszczenia, w którym przy stole siedział Jordan i jakaś dziewczyna. Miała krótkie czerwone włosy ze złotym pasemkiem i grzywką opadającą na twarz. Oczy miała ciemnoniebieskie, prawie czarne. Spojrzała na mnie i uśmiechnęła się lekko.

- Kto to?- zapytałem wskazując czerwonowłosą, zaczynając się robić podejrzliwy.

- To jest Tomiko Ise.- przedstawił ją Jordan.

- Tomo dla przyjaciół.- odezwała się ze słodkim uśmieszkiem.

Jej zachowanie przypominało mi zachowanie Mayi. Zaczynałem podejrzewać już o co chodzi i w ogóle mi się to nie spodobało.

- Wiesz, jestem zmęczony, więc położę się spać.- mruknąłem pod nosem, po czym opuściłem pomieszczenie. Jordan zaraz wyszedł za mną i zatrzymał mnie w drodze do pokoju.

- Co to ma być?- zapytałem wściekły, piorunując go wzrokiem.

- Po prostu uważam, że powinieneś zostawić tę całą Yumi i znaleźć sobie jakąś porządną dziewczynę. Tomiko jest śliczna i miła, więc nie widzę przeciwwskazań.

- To się z nią umów, ja chodzę z Yumi!- krzyknąłem. Mało mnie obchodziło, czy dziewczyna w kuchni usłyszy moją rozmowę z bratem. W tej chwili w pełni poświęcałem się próbom nie zaatakowania mojego kochanego braciszka.

Co on sobie myśli?! Jeszcze brakuje, żeby mi codziennie rano mówił co mam zjeść i w co się ubrać. Ni naprawdę, w końcu udało mi się jakoś uwolnić od jego nalegań bym nie grał w piłkę, to teraz będzie mnie dręczył o zmianę dziewczyny.

Wiedziałem, że jeśli teraz coś powiem, nie wytrzymam i się na niego rzucę. Odwróciłem się i bez słowa odszedłem. Zamknąłem się w pokoju, ignorując jego głos i pukanie do moich drzwi. Naprawdę mnie nie obchodzi, co on takiego chce mi powiedzieć, mam teraz poważny problem, a on mi dokłada jakąś obcą dziewczynę, twierdząc, że mamy zostać parą. Na serio mam go już dość...

Oczami Yumi:

Wróciłam do domu i zamknęłam się u siebie w pokoju.

Czemu ja nie powiedziałam Nathanowi o wszystkim? Nawet sama nie wiem co mi strzeliło do głowy, a teraz on pewnie jest zły i ma rację. Sama oczekuję, że powie mi o każdym problemie, ale nie jestem gotowa powiedzieć mu o swoich. Co ze mnie za dziewczyna? Z takim zachowaniem, to się ledwo na przyjaciółkę nadaję. Ale jakoś nie byłam w stanie mu opowiedzieć o Darku. Nawet w rozmowach z Aphrodim ledwo przechodziło mi przez gardło, żeby wspominać o tym co było wczoraj.

Usłyszałam pukanie do drzwi, a zaraz potem do środka wszedł blondyn. Przychodził właściwie co dwie, trzy godziny, żeby sprawdzić czy an pewno jestem cała i zdrowa. Na mój widok, siedzącej na ziemi z zamyśloną miną, zajął miejsce obok, przyglądając mi się.

- Coś się stało?- zapytał z troską w głosie.

- Nathan zauważył, że coś jest nie tak. Zapytał mnie o to, a ja... Uciekłam. Nic mu nie powiedziałam.

- Czemu mu nie powiedziałaś?- chłopak był wyraźnie zdziwiony.

- Nie wiem. Jakoś nie chcę, żeby się martwił.

- Ale on powinien wiedzieć. Zależy mu na tobie i chce cię chronić, więc gdy się od niego odcinasz, martwi się jeszcze bardziej.

- Przecież wiem!- krzyknęłam zła na samą siebie.- Nie wiem czemu mu nie powiedziałam. Teraz pewnie sam się zastanawia, co mi się stało i się na mnie złości.

- Wiesz, akurat nie na ciebie.

- Co? O czym ty mówisz?- nie rozumiałam co ma na myśli.

- Pisałem z nim i okazuje się, że jego brat znalazł mu jakąś dziewczynę, twierdząc, że mają zostać parą. I, że się z nim pokłócił.

Że co?! Wiedziałam, że ten głupi Jordan mi nie odpuści, ale nie spodziewałam się czegoś takiego. Miałam ochotę wybiec z domu, ile sił w nogach popędzić do domu Nathana i bardzo mocno strzelić Jordana w ten pusty łeb, w którym tworzą się takie głupie pomysły. No błagam! Co to ma w ogóle być! Nathan ma dziewczynę, więc czego ten idiota chce! Czy to tak ciężko, dać człowiekowi święty spokój?!

Aphrodi patrzył na mnie, a ja domyśliłam się, że przed chwilą próbowałam zabić spojrzeniem podłogę, z nadzieją, że jakimś sposobem zrani to Jordana.

- Nie martw się, Nathan ją kompletnie olał.- powiedział blondyn.

- Ja się nie martwię, w tej chwili jedyne co czuję to żądza mordu...- warknęłam. Jak spotkam tego niebieskowłosego idiotę, to przysięgam, że z całej siły palnę go w głowę.

Oczami Aphrodiego:

Przez tę całą sprawę z bratem Nathana, Yumi chociaż na chwilę zapomniała o Darku. I dobrze, tylko szkoda, że ja nie mogę zapomnieć. Cały czas mnie to męczy. Co on może planować?

To bez sensu... Ale w sumie, żadne działanie Darka go nie miało. Martwiło mnie, że Yumi nie mówi o tym Nathanowi. Wolałbym uniknąć sytuacji, kiedy to ja mu powiem, bo wiem, że spowoduje to kłótnie jego i czarnowłosej. Ale jeśli ona mu nie powie, ja będę musiał. Kto wie co Dark wymyśli? Wszyscy musimy być na to gotowi, cokolwiek to będzie.

Czarnowłosa przez jakiś czas zabijała spojrzeniem podłogę, a ja próbowałem ją uspokoić. Jeśli Nathan, chociaż spojrzy na tę całą Tomo inaczej niż na przyjaciółkę, to osobiście go zamorduję.

Ale nieważne. Póki co dzielnie się trzyma i olewa brata oraz sprowadzoną przez niego dziewczynę. Ale jeśli Yumi mu nie powie o Darku, on się w końcu wkurzy i to nie będzie jego wina. Po Yumi od razu widać, że coś ukrywa, a i mnie by dobijało, gdyby Hana mi o czymś nie mówiła. Jeszcze gdyby czarnowłosa umiała ukryć swoje uczucia, ale nie umie. I Nathan dobrze widzi, że go okłamuje. Z rozmyślań wyrwał mnie głos Yumi:

- Wiesz, chyba się położę. Zmęczona jestem.

Pokiwałem głową i wstałem. Zanim jednak wyszedłem, powiedziałem jej jeszcze:

- Yumi, musisz mu powiedzieć. Reszta też powinna wiedzieć, że Dark jest na wolności, a póki co, nie mogę im powiedzieć z powodu Nathana.

- Wiem... Powiem mu jutro.- powiedziała dziewczyna.

Uśmiechnąłem się lekko i wyszedłem z jej pokoju. Poszedłem do siebie i sam także położyłem się spać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro