Rozdział 50~ Ponowne spotkanie
Oczami Nathana:
Lekcje tego dnia dobiegły końca i przyszła pora na długo wyczekiwany trening. Musiałem jeszcze coś załatwić, więc przyszedłem na boisko spóźniony. Wszyscy już byli i stali wokół jakiegoś chłopaka o krótkich czarnych włosach. Kiedy się zjawiłem, wrogie spojrzenie ciemno fioletowych oczu przeniosło się na mnie. Wzdrygnąłem się lekko, po czym stanąłem koło Yumi, a nieznajomy w końcu odwrócił ode mnie wzrok.
- Kto to?- zapytałem stojącej obok mnie czarowłosej.
- Hiroya Aoki. Chce dołączyć do zespołu.- dziewczyna zdawała się nie polubić chłopaka. Nie dziwię się jej, w tym momencie miota piorunami w każdego zawodnika.
- Na jakiej grasz pozycji?- zapytał czarnowłosego Mark.
- Napastnik.
- To może zagrajmy? Sprawdzimy twoje umiejętności!- zaproponował kapitan, jak zwykle się uśmiechając, ale na Hiroyi to raczej nie zrobiło najmniejszego wrażenia.
- Jak chcecie...- mruknął chłopak, ruszając w stronę środka boiska.
~~~
Kilka minut później staliśmy gotowi do gry. Kilkoro z zawodników, w tym ja i Yumi stanęliśmy naprzeciwko chłopaka, a Mark zajął miejsce na bramce, szykując się do obrony. Rozległ się gwizdek, a czarnowłosy ruszył do przodu z piłką, omijając pierwszych dwóch zawodników.
Ruszył dalej, całkiem nieźle prowadząc piłkę. Umiejętności nie mogłem mu odmówić. Yumi pobiegła do niego, pewnie z zamiarem odebrania mu futbolówki, ale ten odepchnął ją mocno, nawet nie próbując tego ukryć, tak że dziewczyna upadła na ziemię. Zagrodziłem mu drogę, czując jak się we mnie gotuję. Już pomijam, że tak się nie gra w piłkę. On śmiał zrobić krzywdę Yumi.
Chciał mnie minąć, widocznie widząc, że nie uda mu się mnie zwyczajnie odepchnąć, ale skutecznie uniemożliwiałem mu zaatakowanie bramki. Po kilku sekundach zirytowany chłopak z całej siły kopnął mnie w kostkę i minął mnie, podczas gdy ja syknąłem z bólu, upadając na ziemię. Odezwał się ostatni uraz nogi.
Zaraz usłyszałem obok siebie kroki, a przede mną pojawiła się zmartwiona twarz Yumi.
- Nathan nic ci nie jest?- zapytała z troską w głosie.
- Wszystko okej.- wydusiłem z siebie przez zaciśnięte z bólu gardło.
Z drobną pomocą czarnowłosej wstałem i próbowałem postąpić choćby jeden krok do przodu, ale skończyło się to grymasem bólu. Yumi cały czas patrzyła na mnie z niepokojem, a niedaleko nas stała cała drużyna, łącznie z Haruyą, obrażonym o wstrzymanie gry.
- Co to miało być?- warknął na niego wściekły Aphrodi.
Czarnowłosy przeniósł na niego znudzony wzrok.
- O co ci chodzi? Ja po prostu grałem, skoro oni nie są w stanie dotrzymać mi tempa, to chyba normalne, że mogą doznać kontuzji.- wzruszył ramionami, a ja gdybym tylko był w stanie utrzymać się w tej chwili na nogach, rzuciłbym się na niego z pięściami. Blondyn był za to zdecydowanie bardziej opanowany niż ja.
- Ciebie zupełnie pogięło, czy zwyczajnie nie myślisz?- zapytał, mimo wszystko od razu nie atakując Haruyi.- Tak się nie gra! Słyszałeś ty kiedyś, żeby w piłce nożnej ktoś kogoś CELOWO kopał i uderzał?!
Czarnowłosy jakby zupełnie nie przejmował się słowami Aphrodiego i zwyczajnie zwrócił się w stronę Marka, ignorując blondyna, który wręcz aż się trząsł ze złości.
- To jestem w drużynie?- zapytał Marka czarnowłosy.
Ten spojrzał po całej drużynie, a widząc w naszych oczach pełne poparcie, odpowiedział:
- Przykro mi, ale nie. Nie możesz grać w ten sposób, bo zrobisz komuś krzywdę. Nie na tym polega piłka. Ale wystarczy, że trochę odpuścisz i chętnie przyjmiemy cię do zespołu! Byłeś całkiem niezły!
Haruya mruknął coś wkurzony pod nosem, po czym potrącając bruneta zszedł z boiska, nawet nie zaszczycając nas pożegnaniem. Przez chwilę patrzyliśmy za nim, nie bardzo wiedząc co powiedzieć, po czym zaczęliśmy trening, no bo co innego mieliśmy zrobić?
Na początku starałem się jakoś zignorować tępe pulsowanie w rannej kostce, ale później musiałem usiąść na ławce, bo ból się nasilił. No nieźle, zjawił się jakiś idiota, a przez jego głupotę ja mam rozwalony trening.
Usłyszałem jak ktoś zajmuje miejsce koło mnie. Nieźle się zdziwiłem, nie widząc tam którejś z menadżerek czy zawodników a Natsuo. Po krótkim przywitaniu zapanowała niezręczna cisza, ale zaraz zaczęliśmy rozmowę na jakiś nieistotny temat. Muszę przyznać, że chłopak nie był taki zły jaki wydawał mi się na początku. Choć nadal mam do niego uraz za tę akcję na balu.
Oczami Yumi:
Ten cały Haruya na serio był dziwny. Co prawda znał się na rzeczy, był w stanie nieźle poprowadzić piłkę, ale to jak atakował graczy było aż nienormalne. Rozumiem, czasem cierpliwość się kończy i takie tam, ale to był raczej najzwyklejszy w świecie brutalny atak! Nijak nie można tak robić w piłce!
Miałam już wracać do domu, ale zatrzymał mnie Natsuo. Spojrzałam na niego zaskoczona, nie bardzo wiedząc czy mam go spławić, czy zapytać o co chodzi. Mimo wszystko próbował zniszczyć mój związek z Nathanem.
- Moglibyśmy pogadać?- zapytał, sam chyba lekko zestresowany. No, przynajmniej nie jestem jedyna.- Chcę cię przeprosić za wtedy na balu. Masz chłopaka, a ja powinienem był się z tym pogodzić i nie wtrącać się. Teraz mi głupio.
- Nie ma sprawy.- uśmiechnęłam się lekko słysząc szczere przeprosiny. Może i za łatwo wybaczam, no ale nie mogę nadal się wkurzać po czymś takim!
- Możemy zostać przyjaciółmi?- zapytał po chwili.
Pokiwałam głową, przypominając sobie jak Nathan z nim rozmawiał. Najwyraźniej mu wybaczył i się zaprzyjaźnili, więc czemu i ja nie miałabym odpuścić? Co nie zmienia faktu, że i tak będę ostrożna. Nie chcę drugiego takiego błędu jak wtedy. Byłam zbyt naiwna i przez to mogłam stracić Nathana. A tego naprawdę nie chcę.
Chłopak zaraz musiał iść, więc pożegnał się, a do mnie zaraz podszedł Aphrodi i we dwoje ruszyliśmy w stronę domu.
~~~
Gdy następnego dnia się obudziłam, było dosyć wcześnie, ale ja nie byłam już w stanie zasnąć. Wstałam z łóżka i po szybkim ubraniu się, zeszłam na dół do kuchni, żeby przygotować coś innego niż czekolada i kanapki Aphrodiego. Blondyn po kilku minutach do mnie dołączył i razem zjedliśmy przygotowany przeze mnie posiłek.
Nie wiedząc co innego moglibyśmy robić przez czas pozostały nam do rozpoczęcia lekcji udaliśmy się na boisko, gdzie oczywiście zaczęliśmy grę. I w ten o to sposób, mimo że wstaliśmy dużo za wcześnie, ledwo zdążyliśmy na pierwszą lekcję.
Wpadliśmy zdyszani do klasy, w ostatniej chwili zajmując swoje miejsca. Siedzący obok mnie Nathan spojrzał na mnie zaskoczony.
- Gdzie byliście?- zapytał cicho.
- A gdzie moglibyśmy być?- odpowiedziałam, zerkając na niego, a on cicho się zaśmiał.
- No tak, głupie pytanie.
Oczami Aphrodiego:
Trening dobiegł końca, a ja postanowiłem odprowadzić Hanę do domu. Droga zeszła nam szybko, jak dal mnie stanowczo zbyt szybko, a później pozostało mi wrócić do domu. Idąc ulicami miasta, nagle zobaczyłem przed sobą znajomą sylwetkę.
- Nie możliwe...- wyszeptałem przerażony, szybko chowając się za rogiem.
Ubrany na czarno mężczyzna najwyraźniej mnie nie zobaczył. Odetchnąłem z ulgą, jednak zaraz usłyszałem zbliżające się w moją stronę kroki, więc popędziłem ile sił w nogach do domu. Musiałem okrążyć z pół miasta, żeby tam dotrzeć i po drodze nie trafić na mężczyznę. A naprawdę nie chciałem na niego wpadać.
Dark uciekł z więzienia. Znowu. Ten gościu naprawdę ma za dużo szczęścia w życiu. Jeśli on jest na wolności, to Yumi znowu jest zagrożona. Ja też, ale bardziej mnie obchodzi czarnowłosa. Naprawdę nie chciałem powtórki z rozrywki, kiedy musiałem słuchać jej płaczu, nie mogąc nic z tym zrobić.
Muszę ją ostrzec, bo jeśli on znowu ma zamiar w jakiś sposób ją skrzywdzić, to musi być ostrożniejsza. Wszyscy musimy. Wbiegłem do domu i pędem wbiegłem po schodach a piętro, gdzie zaraz wpadłem do pokoju czarnowłosej.
Dziewczyna stała akurat przy szafie i układała ubrania.
- O co chodzi?- zapytała, patrząc na mnie lekko zdziwiona. No tak, wpadłem do niej jak jakiś wariat, zdyszany i wciąż przerażony po spotkaniu Darka.
- Muszę ci coś powiedzieć.- zacząłem, a ona spojrzała na mnie z ciekawością.- Spotkałem Darka.
Patrzyła na mnie w milczeniu. Potem na jej twarzy pojawiło się przerażenie.
- Ale przecież... On... Nie, to niemożliwe...- w jej oczach zalśniły łzy, a ja widząc to, podszedłem do niej i przytuliłem ją mocno.
- Nie pozwolę mu zrobić ci krzywdy. Wszystko będzie dobrze.- powiedziałem cicho, głaszcząc ją po włosach. Czarnowłosa wtuliła się we mnie.- Spokojnie. Nic się nie stanie, wszystko będzie okej.
W końcu się uspokoiła i przestała płakać, choć nadal była roztrzęsiona.
- Idź się już połóż spać.- powiedziałem, puszczając ją i patrząc na nią z lekkim uśmiechem. Sam musiałem zapomnieć o strachu, żeby dodać jej otuchy.
Kiwnęła głową i poszła do siebie do sypialni, gdzie położyła się do łóżka. Czekałem obok niej, aż zasnęła. Dopiero wtedy opuściłem jej pokój, ale nadal cały czas martwiłem się o Yumi.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro