Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5~ Zaproszenie

Oczami Yumi:

Obudziłam się i rozejrzałam po pokoju. A no tak. Dom Aphrodiego. Choć minęło już kilka dni, wciąż nie mogłam się przyzwyczaić do pobudek tutaj. Spojrzałam na zegar, wskazujący 4:24. Strasznie wcześnie... Uznałam, że i tak już nie zasnę, więc wstałam i zaczęłam się ogarniać. Jak zwykle rano włączyłam cicho muzykę i usiadłam w fotelu.

Przed oczami stanęły mi wydarzenia z wczoraj. Pojawienie się Fubukiego, zazdrość Nathana i w końcu... Na moją twarz wypłynął ognisty rumieniec. Przecież to tylko całus w policzek! Właśnie, tylko...

- O czym ja myślę?!- złapałam się za głowę, czując jak cała moja twarz dosłownie płonie.

Usłyszałam jak drzwi do mojego pokoju się otwierają. Zerknęłam na stojącego w progu Aphrodiego.

- Coś ty taka czerwona?- zapytał.

- Nie ważne.- burknęłam.

Blondyn usiadł koło mnie na oparciu. Nawet nie chciało mi się go zrzucać.

- To może teraz mi opowiesz co się stało wczoraj?- odezwał się, uśmiechając się szeroko.

Cofam to, mam dosyć chęci, żeby zwalić go z tego fotela. Po chwili chłopak leżał na ziemi, a ja byłam przy drzwiach, które zaraz zamknęłam, opuszczając pokój.

~~~

Gdy byłam już w szkole, moją głowę zaprzątał tylko niebieskowłosy. Co mam zrobić jak go zobaczę? Udawać, że nic się wczoraj nie wydarzyło, czy o tym pogadać? A jak mam go przywitać? Może powinnam go przytulić?

Nie zorientowałam się nawet, gdy byłam pod klasą. Uświadomił mi o tym Nathan we własnej osobie, kiedy wpadłam na niego zamyślona.

Moje serce przyspieszyło, a ja starałam się w końcu podjąć jakąś decyzję. Ostatecznie czerwona jak burak, wydusiłam:

- Cześć.

On równie czerwony co ja, powiedział:

- Hej.

Zza moich pleców wyszedł Aphrodi i położył jedną rękę na moim ramieniu, a drugą na tym Nathana.

- Dobrze wam idzie- zwrócił się do mnie.- Powodzenia.

Ruszył dalej, a ja zaczęłam planować jak go ukatrupię po powrocie do domu.

~~~

Lekcje mijały spokojnie. Właśnie zakończyła się ostatnia z nich tego dnia i wszyscy właśnie opuszczali klasę. Teraz został mi tylko trening.

Pakowałam ostatnie rzeczy do torby i byłam już gotowe udać się do szatni, gdy pojawił się przede mną niebieskowłosy, wciskając mi jakąś kartkę do ręki.

Patrzyłam zaniepokojona na skrawek papieru w moich rękach. Ostrożnie ją rozłożyłam i zaczęłam czytać co Nathan na niej napisał.

Oczami Aphrodiego:

Kiedy szedłem na trening, zobaczyłem na korytarzu jakąś dwójkę. Chciałem ich normalnie minąć, ale gdy rozpoznałem kim są, stanąłem zaskoczony w miejscu.

Yumi patrzyła na niebieskowłosego, lekko zarumieniona i powiedziała coś, na tyle cicho, że nie usłyszałem co mówi. Nathan natomiast musiał bardzo dobrze usłyszeć, bo jego twarz rozjaśnił uśmiech, po czym objął mocno Yumi, a ta zaraz odwzajemniła uścisk.

Zanim zdążyłem się nad tym zastanowić, moje spojrzenie trafiło na pierwszy lepszy zegar i uświadomiłem sobie, że za kilka chwil zacznie się trening. Pobiegłem na boisko, próbując wymyślić co Yumi mogła powiedzieć Nathanowi.

~~~

Gdy byliśmy już w domu, postanowiłem pogadać z Yumi co właściwie jest między nią i Nathanem. Albo sama sobie to uświadomi, albo ja to zrobię.

Wszedłem do jej pokoju, gdzie zastałem ją szukającą czegoś w szafie.

- Co robisz?- zapytałem, podchodząc i zaglądając jej przez ramię.

Wyjęła ze środka bluzę i jakąś torbę.

- Idę do centrum. Muszę kupić sukienkę.

Patrzyłem na nią zaskoczony. Yumi? Do centrum? Po sukienkę? Jakoś nie przypominam sobie, bym kiedykolwiek widział ją w czymś takim.

- Po co?

- Na bal.

Wszystkie elementy układanki wyskoczył na swoje miejsce. Scena jakiej byłem świadkiem nagle nabrała sensu.

- Idziesz z Nathanem?- spytałem, na co ona nieśmiało pokiwała głową.

Uśmiechnąłem się zwycięsko.

- Wiedziałem, że tak będzie.

Na twarzy czarnowłosej pojawił się rumieniec. Odwróciła się i pośpiesznie ubierając bluzę wyszła z pokoju.

Oczami Yumi:

Szłam do centrum, gdzie miałam spotkać się z Celią i Silvią. Gdy tam dotarłam, dziewczyny już na mnie czekały.

Podeszłam do nich i razem udałyśmy się do pierwszego sklepu. Najpierw buty.

- Z kim idziecie?- zapytała Silvia, gdy spacerowałyśmy między półkami.

- Ja z Axelem.- odpowiedziała Celia, na co prawie się zakrztusiłam.

- Tym Axelem? Axelem Blazem?

- To takie dziwne?- spytała granatowowłosa, lekko się rumieniąc.

- Nie tylko... On jest raczej taki milczący.

- Faktycznie.- zaśmiała się Celia.

- A ty z kim idziesz?

- Z Nathanem.

Dziewczyny aż pisnęły z radości.

- Wiedziałam, że tak będzie!- powiedziała, uśmiechając się szeroko Silvia.

Wszyscy o tym wiedzieli poza mną?

- A ty? Idziesz z Erikiem, nie?

- Tak.- zielonowłosa pokiwała głową.

- A Nelly?- spytała Celia

- Chyba z Markiem. Słyszałam, że ją zapraszał...- odpowiedziałam, choć nie byłam tego pewna.

Gdy przejrzałyśmy całe dostępne obuwie i każda znalazła coś dla siebie, razem ruszyłyśmy dalej po sukienki.

Wszystkie trzy wybrałyśmy sobie sukienki do kolan. Celia miała złotą, z czarnym paskiem w talii, a Silvia jasnoróżową w jakieś wzory.
Moja była czarna, na ramiączkach z koronką na plecach. W talii się zwężała, tam też zdobił ją cienki srebrny łańcuszek.

Po szybkim wybraniu dodatków i kilku telefonach do rodziców dziewczyn i Aphrodiego, udałyśmy się do mnie, gdzie dziewczyny miały dzisiaj spędzić noc.

Gdy weszłyśmy do mojego pokoju, w oczy od razu rzucił mi się blondyn ze słuchawkami na uszach, siedzący w MOIM fotelu.

Westchnęłam, starając się zachować spokój. Ruszyłam w jego stronę, zabierając po drodze poduszkę. Gdy znalazłam się dość blisko, uderzyłam go nią w twarz, tak że zleciał na ziemię z głośnym hukiem.

Po chwili dziewczyny również zaczęły rzucać w chłopaka poduszkami. Aphrodi po chwili wybiegł z pokoju, unikając kilku ostatnich poduszek, a my jeszcze chwilę śmiałyśmy się z jego panicznej ucieczki.

~~~

Zaczynało robić się już późno. Na szczęście jutro było wolne, więc mogłyśmy spokojnie siedzieć nawet i pół nocy. Już od dłuższego czasu rozmawiałyśmy o wszystkim i o niczym, co jakiś czas wybuchając głośnym śmiechem.

- Yumi, od jak dawna podoba ci się Nathan?- zapytała nagle Silvia.

- C-Co?- wyjąkałam rumieniąc się mocno.

- No przecież widać, że jesteś nim zainteresowana. Przecież nie poszliśmy na bal z kimś kogo nawet nie lubisz.- poparła zielonowłosą Celia.

- Tak, ale... Ja nie wiem- przyznałam.- Strasznie krótko go znam...

- Nie przejmuj się tym! To nie ma znaczenia. Liczy się, że oboje jesteście w sobie zakochani!

- Nie przesadzaj! To tylko bal!- zaprotestowałam.

- Taak, tylko bal.- zaśmiała się, nic sobie nie robiąc z moich protestów.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro