Rozdział 48~ Problemy
Oczami Nathana:
Yumi ciągle do mnie dzwoniła i pisała, ale ja nawet nie sprawdzałem komórki. Jak zobaczyłem ją całującą się z Natsuo, po prostu wybiegłem z sali. I ona się złościła, że Maya stała tak jakbyśmy się całowali? Jest chyba drobna różnica! Zresztą też mam teraz prawo do złości.
Kilka razy przyszła nawet do mnie do domu, ale jej nie wpuściłem. Nie chcę z nią rozmawiać. Dzisiaj kończy się weekend, więc muszę iść do szkoły. A siedzę z nią w ławce. Przyszedłem szybko do klasy, zanim ktokolwiek wszedł i usiadłem. Gdy zjawiła się Yumi, siadła koło mnie.
- Nathan? Możemy pogadać?- zapytała.
Nie odpowiedziałem. O czym ona niby chce gadać? Wszystko już wiem, nie mamy o czym.
Lekcja mijała nam w ciszy. Zerknąłem do jednej z ławek z tyłu. Natsuo siedział i ze smutkiem patrzył na Yumi. Już nie wiem, czy bardziej złoszczę się na nią czy na niego...
Zadzwonił dzwonek i wyszliśmy z klasy. Yumi chciała do mnie podejść, ale ja przyspieszyłem i szybko znalazłem się za domkiem klubowym. Prawie nikt tutaj nie przesiadywał, więc miałem spokój.
Gdy lekcje się skończyły, postanowiłem, że pójdę na trening lekkoatletyczny. Raz na jakiś czas nie zaszkodzi, a dzisiaj koniecznie muszę pobiegać. Wtedy mogę na spokojnie myśleć. Gdy się tam znalazłem, mocno zdziwiłem wszystkich lekkoatletów. Wytłumaczyłem, że szykuję się do zawodów i pozwolili mi z nimi poćwiczyć.
Po godzinie przyszła pora na trening.
Oczami Aphrodiego:
Patrzyłem, jak Yumi po raz kolejny, bezskutecznie, próbuje pogadać z Nathanem. Chłopak cały czas odchodził, nie mówiąc ani słowa i nie pozwalając się odezwać Yumi. Zaczynał mnie tym wkurzać. Ale w sumie, on nie wie, że to Natsuo pocałował Yumi. Ma prawo być zły. Nawet bardzo zły.
Zerknąłem na stojącą koło mnie Hanę. Od balu wiosennego dużo się zmieniło.
Ona wraz z menadżerkami usiadła na ławce, a ja dołączyłem do reszty zawodników.
Nathan nadal unikał Yumi jak ognia. Widziałem, że czarnowłosej jest naprawdę przykro z tego powodu. A ja nie mogę na to dłużej patrzeć, ma serdecznie dojść tej jego upartości, kiedyś musi odpuścić i wysłuchać Yumi, a jak na mój gust już i tak za długo się obraża.
Podszedłem do niego.
- Co ty wyprawiasz?- zapytałem wściekły.
- O co ci chodzi?
- Dlaczego po prostu nie porozmawiasz z Yumi?
- Bo może nie mam ochoty z nią gadać?
Myślałem, że się na niego rzucę. Albo przynajmniej walnę w ten pusty łeb. Czy on nie może zrozumieć, że to nie tak jak mu się wydaje?
Zauważyłem, że cała drużyna przysłuchuje się naszej rozmowie.
- Ale czemu?- zapytał Mark.
- Czemu z nią nie pogadasz?- dołączył się Erik.
Nathan spojrzał po nich i na koniec zerknął na Yumi stojącą niedaleko.
- Nie muszę z nią rozmawiać!- warknął.
- Musisz!- krzyknąłem.
- Nie! Wystarczy mi jak widziałem ją z tym całym Natsuo! Nie musi mi powtarzać, że ze mną zrywa!- wrzasnął.
Odwrócił się i poszedł. Spojrzałem na Yumi. Stała, a po jej policzkach spływały łzy. Zapłakana odbiegła gdzieś, a ja chciałem za nią pobiec, ale zatrzymała mnie Hana.
- Ja z nią pogadam. Ty trenuj.- powiedziała i odbiegła.
Oczami Nathana:
Co on sobie wyobraża? Będzie mi rozkazywać... Nie ma mowy. Nie muszę rozmawiać z Yumi. I mam do tego prawo. No błagam, w takiej sytuacji chyba mam prawo być zły i nie chcieć z nią rozmawiać!
Odszedłem na bieżnię. Usiadłem na trybunach. Usłyszałem kroki i myślałem, że to ktoś z drużyny. Gdy jednak tam spojrzałem, zobaczyłem osobę, którą naprawdę najmniej chciałem widzieć, Natsuo.
Wstałem, gotów rzucić się na niego z pięściami.
- Czego chcesz?- warknąłem.
- Tylko pogadać.
Jakoś mu nie wierzę. To przez niego te wszystkie problemy. Gdyby odczepił się od Yumi, nic by się nie stało. Ale nie, po co dać sobie spokój i pozwolić innym na normalny związek, lepiej się wtrącać tak długo, aż się go zniszczy.
- Posłuchaj, to nie jest tak jak myślisz- powiedział.- To ja pocałowałem Yumi. Ona od razu mnie odepchnęła i pobiegła za tobą. Właściwie to ja ją zatrzymałem...
Patrzyłem na niego uważnie. Kłamstwo? Nie wydaje mi się. Może nie jest wcale taki zły? Jakby nie było, przyszedł do mnie, żeby pogodzić mnie z moją dziewczyną, która mu się podoba. Z drugiej strony to jego wina, że w ogóle się kłocimy.
- Naprawdę.- powiedział, po chwilach widząc, że nie do końca mnie przekonał.- Po prostu, ja myślałem, że zakochałem się w Yumi, ale skoro ona ma ciebie, dałem sobie spokój.
Szkoda, że tak późno... Westchnąłem wstajac.
- Dzięki.
Spojrzał na mnie zaskoczony.
- Że to wytłumaczyłeś. Wybacz, ale muszę iść pogadać z Yumi.
Pokiwał głową, a ja pobiegłem na boisko. Nie podchodziłem blisko, ale zauważyłem, że Yumi tam nie ma. Zerknąłem na Aphrodiego. Cały czas potykał się o piłkę i wywracał. Ja też tak wyglądam, gdy jestem zamyślony?
Wszedłem na boisko i dołączyłem na treningu. Nagle poczułem mocne uderzenie w ramię.
Spojrzałem na tego co kopnął piłkę. Axel, oczywiście. No jakżeby inaczej
- Zasłużyłem?
Pokiwał głową. Podszedł do nas Mark.
- Axel, ty nie możesz tak we wszystkich kopać piłki, bo zrobisz komuś krzywdę.
Blondyn wzruszył ramionami.
Oczami Yumi:
Biegłam aż pod wieżę Inazumy. Dopiero tam się zatrzymałam. Usiadłam na ziemi i zaczęłam płakać.
Nathan nawet nie chce ze mną rozmawiać...
Poczułam jak ktoś siada koło mnie. Zerknęłam z nadzieją, że to Nathan. Koło mnie siedziała Hana.
- Yumi, nie płacz już.- powiedziała i przytuliła mnie.
- Ale on nawet nie chcę pogadać! Nie słucha mnie, a ja...- płacz zakłócił moje dalsze słowa.
Gdy się uspokoiłam, kontynuowałam.
- Ja nie chciałam tego. To Natsuo mnie pocałował.
Hana uśmiechnęła się do mnie ciepło i przytuliła mocniej.
- Nie martw się. Na pewno zrozumie, że to nie twoja wina i, że tobie na nim zależy. Z resztą mu zależy na tobie.
Uśmiechnęłam się przez łzy.
- Jakbym słyszała Aphrodiego.
Też się zaśmiała.
- Trochę z nim spędziłam czasu.
- Jesteście razem?- od razu zapomniałam o smutku. W końcu trzeba kontrolować życie uczuciowe kuzyna. Skoro on mi nie dawał żyć, teraz moja kolej.
- No nie wiem...
- Inaczej: całowaliście się?
Zarumieniła się. Czyli tak!
- No to jesteście razem.
Obie się roześmiałyśmy. Po jakimś czasie, wstałyśmy i ruszyłyśmy z powrotem na boisko. Tam zastałyśmy Nathana.
Hana odeszła, a niebieskowłosy zbliżył się do mnie.
- Yumi...- przytulił mnie mocno.- Przepraszam. Powinienem najpierw posłuchać ciebie, dopiero potem osądzać.
Wtuliłam się w niego. Tak mi ulżyło, że w końcu się skończyła ta cała kłótnia.
- Ale skąd wiesz jak było?- zapytałam.
- Natsuo przyszedł i mi powiedział. Jest nawet miły kiedy cię nie podrywa.
Zaśmiałam się, podobnie cała drużyna. Dopiero zdałam sobie sprawę, że słuchają naszej rozmowy.
- A teraz wracajcie do treningu!- krzyknął trener- Najpierw dwójka zawodników se gdzieś biegnie, potem trzeci nie pamięta jak się biega i potyka się o piłkę, a gdy w końcu są wszyscy, to jakiś teatrzyk odstawiają!
Roześmialiśmy się i wróciliśmy na boisko.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro