Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 38~ Odwiedziny

Oczami Nathana:

Dzisiaj ma przyjechać mój brat. Dosyć długo się nie widzieliśmy i raczej przez ten czas nie odzywałem się do niego. Nawet nie wie, że już nie biegam, tylko gram w piłkę... Na pewno się wścieknie... Ale trudno, jakoś dam radę.

Usłyszałem jak drzwi się otwierają i do środka wszedł mój brat. Na czas kiedy przyjechał, miałem wrócić do swojego domu z siostrą, zamiast mieszkać u Yumi.

Na korytarzu rozległy się kroki i po chwili w drzwiach do kuchni stanął mój brat. Był ode mnie trzy lata starszy, włosy, tak jak ja, miał niebieskie, ale, w przeciwieństwie do mnie, krótkie. Oczy miał brązowe i był o niecałą głowę wyższy niż ja. Uśmiechnął się do mnie.

- Część Nathan.

- Hej Jordan.

- Gdzie Nina?- zapytał rozglądając się.

- U siebie w pokoju, śpi.

Było już dość późno, kiedy Jordan przyjechał, więc kazałem Ninie się położyć. Jordan usiadł naprzeciwko mnie przy stole.

- I jak? Dobrze ci idzie w biegach? Masz jakieś nowe puchary?

Spochmurniałem.

- Wiesz, ja już nie biegam. Teraz gram z piłkę.

Spojrzał na mnie, a ja już wiedziałem, że zaraz się wkurzy. Jednak nic nie powiedział, a ja spodziewałem się krzyku. Wstał i poszedł do swojego pokoju. Zgasiłem światło i udałem się do siebie.

~~~

Następnego dnia była sobota, więc miałem poranny trening. Już myślałem, że uda mi się niepostrzeżenie wyjść z domu, gdy zatrzymał mnie głos Jordana:

- Gdzie idziesz?

Odwróciłem się i spojrzałem na niego.

- Na trening.

- Nie idziesz.

- Co?!

- Nie pozwalam ci.

- Nie możesz mi rozkazywać!

- Mogę.

- Nie, nie możesz! Nie masz prawa mną rządzić.

- Owszem, mam. Jestem starszy.

- To ja się przenoszę z powrotem do Aphrodiego.

- Nie ma mowy!

- To pozwól mi iść na trening!

- Nie!

- Ale czemu?

Nie rozumiem o co mu chodzi. Co mu przeszkadza, że trenuję piłkę nożną?

- Bo nie jesteś piłkarzem! Powinieneś skupić się na biegach, a nie za gonieniem za piłką!

- Nie ty o tym decydujesz!

- No i? Nie będziesz biegał za piłką!

- Sam widzisz, w piłce nożnej też się biega.

- Przecież wiesz, że to nie to samo.

- Masz rację, piłka jest lepsza!

Odwróciłem się i wyszedłem na dwór. Popędziłem na boisko, ignorując krzyki brata. Najwyraźniej wciąż biegam dość szybko, by przed nim zwiać.

Co on sobie wyobraża? To moja decyzja, nie jego! Więc co go to obchodzi, czy wybiorę piłkę, czy biegi? Właściwie to już wybrałem i to piłkę, więc nie ma o czym rozmawiać. Nie zmienię decyzji!

Dobiegłem na boisko, gdzie już wszyscy byli. Podszedłem do Yumi i zacząłem rozgrzewkę.

- Co tak długo?- zapytała.

- Mój brat przyjechał...

- Było aż tak źle?

Pokiwałem głową.

- Z samego rana zrobił mi awanturę, że powinienem biegać, a nie grać w piłkę.

- I co zrobiłeś?

- Wyszedłem.- uśmiechnąłem się lekko.

Też się uśmiechnęła, ale widziałem, że jest zmartwiona.

Oczami Yumi:

Gdy Nathan opowiedział mi po treningu, jak wyglądała kłótnia z jego bratem, naprawdę się zasmuciłam. Było mi przykro, że Nathan ma taki problem z Jordanem, jego bratem.

Chciałam iść właśnie do domu z Aphrodim, kiedy podszedł do mnie niebieskowłosy.

- Chcesz się przejść?- zapytał- Możemy pójść potem do mnie się czegoś napić.

Pokiwałam głową. Zrozumiałam, że chce jak najdłużej odkładać kolejną kłótnię z bratem, więc chętnie się zgodziłam. W końcu jestem jego dziewczyną. Powinnam mu pomagać i go wspierać. Nie tyle powinnam, co zwyczajnie chcę, bo mi na nim zależy.

Ruszyliśmy przez miasto, a po jakiejś godzinie chodzenia poszliśmy do domu Nathana. Na miejscu od razu usłyszałam kroki, po czym na korytarz wszedł chłopak o brązowych oczach i niebieskich krótkich włosach.

- Nathan, co ty sobie...- na mój widok zamilkł.

- To Yumi, moja dziewczyna.- złapał mnie za rękę i poprowadził do swojego pokoju.

Gdy już tam byliśmy, usiadłam na krześle od biurka i odezwałem się:

-vWiesz, ty wyglądasz dużo lepiej niż on jak masz takie długie włosy.

Spojrzał na mnie i przez chwilę powstrzymywał śmiech, ale potem nie wytrzymał. Zaczął się śmiać, a ja do niego dołączyłam. Fryzura Jordana, była pierwszym na co zwróciłam uwagę i od razu stwierdziłam, że lepiej by mu było we włosach Nathana.

W końcu się uspokoiliśmy, kiedy brat niebieskowłosego wszedł do pokoju.

- Nie idziesz więcej na trening.- oświadczył.

Nathan z kompletnym spokojem odpowiedział:

- Idę.

- Zabraniam ci.

- No i? Jak coś, przeniosę się do Yumi i Aphrodiego.

Spojrzał na mnie.

- Mogę?

Pokiwałam głową.

- Nie pozwalam.- odezwał się Jordan, tym razem głośniej.

Źle się czułam, słuchając ich kłótni, ale wiedziałam, że Nathan czuję się pewniej, gdy jestem w pokoju. Zresztą chłopak cały czas starał się panować nad sytuacją, żeby nie zaczęła się prawdziwa awantura. Ale jak Jordan dalej będzie taki uparty, nic z tego nie wyjdzie.

- Nie obchodzi mnie to! Ja wybrałem piłkę, więc i ty się z tym pogódź!

- Nie!- krzyknął starszy brat.

- Może powinieneś mu odpuścić?- zaproponowałam cicho.

- Ty się nie odzywaj!- warknął.

- Nie mów tak do niej!- wrzasnął Nathan, stając przede mną.

- A ty słuchaj co do ciebie mówię!

- Ale ja słucham. Po prostu nie obchodzi mnie co mówisz i to ignoruję.

Złapał mnie za rękę i pociągnął z pokoju. Wyszliśmy na zewnątrz i poszliśmy dalej miastem. Chyba szliśmy do mnie.

- Przepraszam cię za niego.- powiedział po chwili ciszy niebieskowłosy.

- Nie trzeba. To nie twoja wina.

Zatrzymał się nagle. Odwrócił się do mnie i przytulił. Zaskoczył mnie, ale po chwili odpowiedziałam tym samym.

- Czemu on nie może odpuścić?- zapytał cicho Nathan. Po tonie jego głosu słyszałam, że cała sprawa bardzo go dotknęła. Musi być ciężko kłócić się o własne marzenia z rodziną.

- W końcu zrozumie, że to jest to czego ty chcesz.- próbowałam go pocieszyć.

- Mam nadzieję, że szybko.

Puścił mnie i poszliśmy dalej w stronę mojego domu. Gdy byliśmy na miejscu, Nathan spytał:

- Mogę dziś u was nocować? Jakoś nie chcę mi się wracać na kolejną kłótnię.

Pokiwałam głową.

- Nie możesz zostać u nas do końca pobytu twojego brata.

- Wiem. Tylko dzisiaj. Jutro wrócę do domu.

- No dobrze.

~~~

Zaprowadziłam go do góry. Aphrodi wyszedł ze swojego pokoju i spojrzał zdziwiony na Nathana.

- A ty co tu robisz?- zapytał.

- Będzie dzisiaj spał u ciebie. Ciocia już się zgodziła.- powiedziałam.

- No okej.

Odwrócił się i wszedł do swojego pokoju, a Nathan poszedł za nim. Ja weszłam do siebie, cały czas myśląc nad tą sytuacją. Smutno mi było jak słuchałam rozmowy Nathana z Jordanem. Nie chciałam, żeby się kłócili, ale rozumiem, że Nathan musi się jakoś bronić. Szkoda, że jego brat nie rozumie, jak bardzo Nathanowi zależy na piłce.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro