Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 36~ Nieporozumienie

Oczami Nathana:

Gdy następnego dnia pojawiłem się w szkole, wszyscy zawodnicy z klubu piłkarskiego i menadżerki, rzucili się by mi pomagać. Myślałem, że zwariuję od tej ich pomocy, kiedy Yumi się odezwała:

- Ja mu pomogę, a wy już idźcie pod salę, bo Nathan nie ma nawet jak kroku postawić!

Wszyscy posłusznie się odwrócili i odeszli do swoich klas. Razem z czarnowłosą weszliśmy do szkoły i skierowaliśmy się pod salę. Ledwo zdążyliśmy przed dzwonkiem.
Yumi zaczęła rozpakowywać moje książki, ale jej przerwałem.

- Bez przesady dam radę.

Chyba jej nie przekonałem. Dalej wypakowywała moje rzeczy, a gdy skończyła, nie dała mi nawet samemu książki otworzyć.

- Yumi, ja mam tylko nogę w gipsie, nie jestem kaleką.- powiedziałem cicho, tak żeby nie usłyszał nas nauczyciel

- Ale ja chcę pomóc.

- Wiem, ale proszę, przecież zeszyt mogę sam wyjąć.

- No dobrze...- pokiwała głową, ale wciąż nie wyglądała na przekonaną.

~~~

Lekcja się skończyła, a ja właśnie wyszedłem z Yumi na korytarz. Nagle poczułem jak ktoś mnie obejmuje i przytula. Najpierw myślałem, że to Yumi, ale przypomniałem sobie, że idzie przede mną.

Odwróciłem się w stronę tajemniczej osoby i zobaczyłem Maye. Aż nie mogłem uwierzyć. Co ona sobie wyobraża?! Już chciałem się odsunąć albo chociaż ją odepchnąć, ale zdałem sobie sprawę, że nie uda mi się z gipsem. Różowowłosa, najwyraźniej świadoma moich ograniczeń, wtuliła się we mnie mocniej.

Zerknąłem na Yumi błagalnym wzrokiem. Ona stała i patrzyła niedowierzając na dziewczynę. W sumie jej się nie dziwię. Najpierw chciała ją utopić, a teraz podchodzi do mnie jak gdyby nigdy nic.

- Nathan! Co ci się stało? Boli cię? Może ci pomogę?- zapytała z troską.

W innej sytuacji, może bym grzecznie odmówił. Ale dokładnie słyszałem, jak fałszywa jest ta jej "troska". Poza tym, nie potrafię być miły, dla kogoś, przez kogo Yumi mogła sobie zrobić krzywdę.

- Czego chcesz?- zapytałem wściekły.

- Tylko ci pomóc!- powiedziała mocniej ściskając moje ramię.

Yumi nagle się ocknęła i podeszła do dziewczyny.

- Idź stąd. On nie chce twojej pomocy.

- A może niech sam zdecyduje?- zapytała patrząc wrogo na czarnowłosą.

Choć byłem pewien, że mój wzrok mówi sam za siebie, to powiedziałem:

- Wiesz, chyba nie potrzebuję pomocy od CIEBIE, więc idź.

Teraz jej wściekły wzrok przeniósł się na mnie. Ze spokojem patrzyłem na nią, aż odwróciła się i szybkim korkiem odeszła.

- W końcu...- odetchnęła z ulgą Yumi.

Uśmiechnąłem się. Zadzwonił dzwonek, więc z powrotem weszliśmy do klasy.

Oczami Yumi:

Co ta wariatka sobie myśli?! Cały czas podrywa Nathana, potem mnie wrzuca do rzeki, a teraz znowu próbuje mi zabrać chłopaka! Czy ona ma coś z głową? Ile jej można powtarzać? Nathan to MÓJ chłopak!

Uspokoiłam się i usiadłam w ławce. Lekcja była nudna, tak jak wszystkie następne. Gdy w końcu dobiegły końca, razem z Nathanem wyszliśmy ze szkoły. Ja mam jeszcze trening, a on musi coś załatwić, więc poszłam się przebrać, zostawiając go.

Gdy stanęłam na boisku, Nelly podeszła do mnie.

- Mam informację. I raczej się ucieszysz.

- O co chodzi?- zapytałam.

- Ta cała Mayumi z twojej klasy, przenosi się do innej szkoły.

Myślałam, że zaraz zwariuję ze szczęścia. Zaczęłam skakać i krzyczeć z radości. W końcu! Moje marzenie się spełniło! Nadal radosna podeszłam do reszty. Trening się zaczął, ale Nathana nadal nie było.

- Mogę pójść poszukać Nathana?- spytałam Marka- Boję się, że coś się stało.

Brunet pokiwał głową i uśmiechnął się szeroko.

Popędziłam korytarzami, szukając niebieskowłosego. Gdy go znalazłam, nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Stał tam, a przed nim ta różowowłosa wariatka. I się całowali...

Oczy momentalnie wypełniły mi się łzami smutku i gniewu. Podeszłam do niej, a Maya na dźwięk kroków się odwróciła. Jej słodki uśmieszek tylko potwierdził moje podejrzenia.

- Wynocha stąd!- wrzasnęłam, a ona odbiegła najszybciej jak umiała.

- Yumi, co ci...- zaczął niebieskowłosy.

- Nie odzywaj się do mnie więcej! Nie chcę cię znać!

Po policzkach popłynęły mi łzy, a ja wybiegłam z budynku. Popędziłam do wyjścia ze szkoły, po drodze mijając boisko. Usłyszałam krzyki Aphrodiego i reszty, ale biegłam dalej. Po prostu nie obchodziło mnie co mówią. Teraz chce być sama.

Po kilku minutach byłam w domu. Zamknęłam się w swoim pokoju i zaczęłam nie powstrzymanie płakać. Zamknęłam oczy i pozwoliłam łzom płynąć. Jak on mógł? I to jeszcze ona? Maya? Znowu wybuchłam płaczem. Rzuciłam się na łóżko i wtuliłam w poduszki.

Oczami Aphrodiego:

Wolałem Yumi, ale ona biegła dalej, ignorując krzyki moje o reszty. Zobaczyłem, że za nią biegnie Nathan, na tyle na ile można biegać z gipsem na nodze.

- Coś ty zrobił?- spytałem podchodząc do niego wściekły.

- Nic!

- I dlatego jest smutna?- złościłem się coraz bardziej.

- Ale ja naprawdę nic nie zrobiłem! To ta kretynka próbowała mnie pocałować!

- Co?!- wkurzyłem się jeszcze bardziej, ale już nie na niego.

Niebieskowłosy opowiedział jak Maya przystawiała się do niego i nagle zjawiła się Yumi. Ta wstrętna różowa wariatka pożałuje, jak tylko mnie spotka. Zamorduję gołymi rękami.

- Gdzie ona jest?- zapytałem, próbując się uspokoić. Chyba nieskutecznie, skoro przed oczami miałem piękny obraz jak mam okazję pogadać z różowowłosą.

- Nie wiem...

- I tak się przenosi do innej szkoły. Jeden problem mniej.- odezwała się Nelly.

Pokiwałem głową.

- Ja muszę iść do Yumi.- powiedziałem, a Mark pokiwał głową.

- To idź.

Razem z Nathanem ruszyliśmy do domu. Gdy znaleźliśmy się przed pokojem Yumi, odkryłem, że jest zamknięty.

- Yumi, wpuść nas!- krzyknąłem.

- Nie! Chcę być sama, a go nie chcę widzieć na oczy!

Spojrzałem na Nathana.

- No przecież nie będę z nią przez drzwi rozmawiał.- powiedział.

Zastanawialiśmy się chwilę, aż się odezwał:

- Mam pomysł.

Zostałem pod drzwiami, a on poszedł do mojego pokoju. Aż się boję co on wymyślił...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro