Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2~ Klub Piłkarski

Oczami Yumi:

Aphrodi poprowadził mnie na boisko nad rzeką. Stanęliśmy niedaleko, obserwując grę. Zafascynowana obserowałam jak kolejne osoby podają piłkę, by w końcu znaleźć się przy bramce i strzelić.

Jeden z graczy wybił się w powietrze, otoczony przez czerwone płomienie, by zaraz kopnąć piłkę. Nawet z takiej odległości byłam w stanie zobaczyć jak potężny był strzał. Moc z jaką piłka pędziła do bramki dosyć mnie zszokowała, ale jeszcze bardziej byłam zaskoczona bezbłędną obroną bramkarza.

Wyciągnął rękę przed siebie, a przed nią pojawiła się jej złota odpowiedniczka, powiększona kilkadziesiąt razy.

Już po chwili bramkarz trzymał w ręku lekko dymiącą piłkę. Uśmiechnął się szeroko do strzelającego, a później nas zauważył.

- Aphrodi!

Spojrzenia wszystkich skierowały się na nas. Stojący obok mnie blondyn uśmiechnął się lekko i ruszył w ich stronę, a ja kilka kroków za nim.

Wszyscy również ruszyli nam na spotkanie i już po chwili mogłam dokładnie się im przyjrzeć. Ten który wołał Aphrodiego, bramkarz, miał brązowe oczy i tego samego koloru włosy, a na głowie pomarańczową opaskę. Miał szeroki uśmiech, zdecydowanie zbyt szeroki jak na normalnego człowieka. Drugi z nich, wcześniej zauważony przeze mnie strzelec, miał stojące do góry blond włosy i czekoladowe oczy, a nieodgadniony wyraz twarzy sprawiał, że chłopak wydawał się raczej milczący. Kolejny z chłopaków miał długie niebieskie włosy spięte w kitkę z grzywką opadającą na prawe oko. To widoczne było ciemnobrązowe, patrzące na mnie z zaciekawieniem. Na jego twarzy widniał uśmiech, choć już nie tak szeroki jak u bruneta.

- Przyszedłeś grać?- zapytał bramkarz Aphrodiego, patrząc na niego z ogromnym uśmiechem.

- Tylko ją oprowadzam.- odpowiedział blodnyn, zerkając na mnie.

Teraz spojrzenia zawodników skierowały się na mnie. Widziałam zaciekawienie w ich oczach, zwłaszcza u ognistego strzelca i bruneta o włosach zaplecionych w dredy o związanych z tyłu. Niemal widziałam jak analizują moje możliwości w grze.

- Kto to?- zapytał bramkarz.

- Moja kuzynka Yumi. Przeprowadziła się tu.

Chłopcy pokiwali głowami, wciąż nie odrywając ode mnie wzroku. Niebieskowłosy podszedł do mnie, uśmiechając się szerzej i wyciągając do mnie rękę.

- Ja jestem Nathan.

Odpowiedziałam tym samym i uścisnęłam jego dłoń.

- A to są Jude, Axel, Ma...- zanim zdążył skończyć, moja ręką została mu wyrwana przez rozentuzjowanego bramkarza, który zaczął nią energicznie potrząsać.

- Ja jestem Mark, kapitan szkolnego klubu piłkarskiego Raimona! A ty lubisz grać? Jesteś w jakiejś drużynie? Gdzie chodzisz do szkoły?

Nie dając mi choćby zastanowić się nad pierwszym pytaniem, z jego ust wylatywał potok kolejnych. Zdezorientowana patrzyłam na niego oczami wielkimi jak spodki.

Do akcji wkroczył Aphrodi. Chwycił bruneta za łokieć i wyswobodził moją dłoń. Spojrzał na niego z lekkim uśmiechem.

- Mark, normalni ludzie potrafią odpowiedzieć na jedno pytanie na raz. 

- O... Przepraszam- zaśmiał się Mark.

Aphrodi i pozostali chwilkę rozmawiali, ale zaraz chłopak pożegnał się i ruszyliśmy dalej na wycieczkę po mieście. Nie udało nam się zwiedzić całego, było na to stanowczo za duże. Ale poznałam kilka najważniejszych miejsc i tych najciekawszych według oprowadzającego mnie blondyna. Należała do nich między innymi wielka metalowa wieża z symbolem błyskawicy na czubku. Sprawiała wrażenie czegoś bardzo ważnego. Musiała wiele znaczyć dla mnóstwa osób.

Gdy skończyliśmy spacerować po mieście, nogi bolały mnie niemiłosiernie, a słońce zdążyło już niemal zupełnie zniknąć. Musieliśmy wracać. W końcu jutro zaczynam naukę w nowej szkole, powinnam się jakoś przygotować.

Właśnie. Szkoła. Pewnie będę w tej samej do Aphrodi, więc chyba nie mam się o co martwić. A ci gracze z dzisiaj? Może to znajomi z jego szkoły. Rozmyślania o szkole przerwało pukanie do moich drzwi.

Po chwili się otworzyły i do środka zajrzał Aphrodi.

- Nie masz swojego pokoju?- zapytałam.

- Mam, ale lubię siedzieć u ciebie.- powiedział i rozsiadł się na moim fotelu.

Przez chwilę piorunowałam go wzrokiem, ale on najwyraźniej nic sobie nie robił z mojej złości, więc dałam spokój i znowu powróciłam do myśli o nowej szkole. Jak tam będzie? Aphrodi chyba uczył się w Zeusie. Ostatnio nie słyszałam za dobrych informacji o tej szkole, której uczniowie podczas Strefy Futbolu mocno poturbowali zawodników innych drużyn. Na dodatek byli zamieszani w jakieś środki wzmacniające czy coś takiego...

- Denerwujesz się?- spytał po chwili blondyn. Widząc niezrozumienie w moich oczach dodał- Szkołą?

- Trochę.- przyznałam.

- Nie martw się. Już parę osób znasz. Ci wszyscy z dzisiaj też się tam uczą.

- W Zeusie?- zapytałam. Obraz tamtych chłopaków nie pasował mi do opisu oszustów o jakich słyszałam.

- Co? Nie! Są z Raimona. Też się teraz tam uczę.

- Nie wiedziałam, że zmieniłeś szkołę- trochę mi ułożyło, że Aphrodi nie jest już częścią tej szkoły.- Dlaczego?

- Po prostu Mark i reszta otworzyli mi oczy, że nie potrzebuje uciekania się do oszustwa by zyskać siłę. Dark i jego Boska Woda nie pomogą mi stać się lepszym.

- Jaka woda?- zapytałam zaskoczona.

-Kiedy jeszcze grałem dla Zeusa, razem z całą drużyną stosowałem Boską Wodę. Sprawiała, że miało się więcej siły, wzmacniała zdolności... Ogólnie zwiększała poziom zawodników.

-I ty tego używałeś?!- krzyknęłam niedowierzając. Aphrodi miałby coś takiego robić?

-Używałem- powiedział ze smutkiem w głosie.- Ale już nie używam. Mark i reszta udowodnili mi, że żeby zyskać siłę, trzeba trenować. Oni pokazali mi jaka jest piłka nożna. Na początku tego roku przeniosłem się do nich.

Zapadła cisza. Po głowie cały czas krążyły mi słowa Aphrodiego. Rzeczywiście, kiedyś taki był- pragnął mocy za wszelką cenę, liczyła się dla niego tylko wygrana. Gdy tu przyjechałam, nie wiedziałam co go tak zmieniło. Teraz wiem.

Wstałam i usiadłam na oparciu fotela. Na twarzy blodnyna pojawił się szeroki uśmiech, a ja za późno zrozumiałam o co może mu chodzić.

-Spadniesz.- powiedział i mnie popchnął, a ja runęłam na ziemię.

-Aphrodi!- krzyknęłam wstając, ale było już za późno. Chłopak stał w drzwiach, gotów wyjść.

-Co? To zemsta!- odkrzyknął i wybiegł z pokoju zamykając drzwi.

Oczami Aphrodiego:

Następnego dnia kiedy się obudziłem, usłyszałem cichą muzykę w pokoju obok. Najwyraźniej Yumi bardzo lubi z rana słuchać muzyki. Nie tox że mi przeszkadza, przynajmniej nie muszę ustawiać budzika. Podniosłem się z łóżka i ubrałem, po czym zapukałem do pokoju Yumi.

Po szybkim przywitaniu i krótkiej rozmowie oboje zeszliśmy na dół, gdzie rodzice już szykowali śniadanie.

Po skończeniu posiłku, każde z nas chwyciło swoją torbę i ruszyliśmy w drogę do Raimona. Tam udaliśmy się pod salę, gdzie już czekała reszta uczniów.
Zadzwonił dzwonek i wszyscy weszli do środka.

Oczami Nathana:

Niedowiary! Jestem w klasie z Yumi, tą dziewczyną z boiska z wczoraj. Stała teraz za nauczycielem, czekając aż ją przedstawi.

Ubrana była w typowy żeński mundurek Raimona, a długie czarne włosy miała rozpuszczone. Wiśniowe oczy z ciekawością i lekkim strachem rozglądały się po twarzach uczniów. Zauważyła mnie i uśmiechnęła się  delikatnie. Poczułem się jakoś dziwnie. Po mojej twarzy rozlało się słabe ciepło. Byłem wdzięczny za grzywkę, która z łatwością zakryta rumieńce.

Co się ze mną dzieje? Przecież znam ją ledwie od wczoraj.

- To jest Yumi Kaneko- odezwał się nauczyciel wskazując stojąca za nim Yumi.- Usiądź tam koło pana Swifta.

Nie no, naprawdę? Czy on musi mówić do mnie pan Swift?!

Yumi siadła koło mnie.

- Ty jesteś pan Swift?- uśmiechnęła się złośliwie.
- Nie dołuj mnie...
Lekcja mijała normalnie, czyli nudno. Yumi chyba też się nieźle znudziła, bo rysowała coś w zeszycie. Zajrzałem jej przez ramię.

-Ładnie rysujesz.- powiedziałem.

Spojrzała na mnie lekki zarumieniona, a moje serce zabiło szybciej na ten widok.

-Dziękuję...- odpowiedziała cicho.

Reszta lekcji minęła w spokoju, a ja cały czas obserwowałem jak czarnowłosa ostrożnie kreśli kolejne elementy z tyłu zeszytu.

- Lubisz piłkę nożną?- zapytałemna przerwie, przypominając sobie wczorajsze pytanie Marka.

Pokiwała głową.

- To może dołączysz do naszego klubu? Nowi gracze zawsze są potrzebni.

- No nie wiem...

- Spróbuj. Będzie dobrze!

- O czym rozmawiacie?- spytał Aphrodi, podchodząc do nas.

- O tym, że Yumi powinna dołączyć do klubu piłkarskiego.- odpowiedziałem, wciąż patrząc uważnie na czarnowłosą.

- On ma rację Yu.- poparł mnie Aphrodi.

Wahała się chwilę, ale po chwili lekko kiwnęła głową.

- No dobrze.

Oczami Aphrodiego:

Po lekcjach razem z Yumi poszliśmy na trening. Gdy weszliśmy na boisko, Axel akurat wykonywał Ogniste Tornado. Zauważyłem, że Yumi uważnie obserwuje każdy ruch blondyna.

Podeszliśmy z Nathanem do trenera Hibikiego.

- Trenerze, czy Yumi może dołączyć do drużyny?- zapytałem, wskazując na czarnowłosą kilka kroków od nas.

- Jak pokaże nam co umie, to nie widzę przeciwwskazań.

Chwilę później, Yumi stała naprzeciwko bramki, gotowa do strzału. Stojący na bramce Mark wyglądał na gotowego do każdego strzału. To dobrze, że nie chce dawać jej forów, ale nie wiem jak Yumi poradzi sobie z jego genialną obroną.

Czarnowłosa wzięła głęboki wdech i ruszyła do przodu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro