Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 18~ Ponowne spotkanie

Oczami Yumi:

Kiedy się obudziłam, oczy miałam spuchnięte i czerwone od płaczu. Całą noc nie mogłam spać z powodu łez cisnących mi się do oczu, a kiedy w końcu mi się to udało, dręczyły mnie koszmary o wydarzeniach z dnia poprzedniego. Teraz nawet mężczyzna spotkany kilka dni temu nie miał znaczenia, jedyne o czym byłam w stanie myśleć, to rozstanie z Nathanem.

Postanowiłam ogarnąć się i przestać dołować. Chociaż to wcale nie wydaje się takie łatwe. Ubrałam się i zeszłam na dół coś zjeść. Aphrodi chyba jeszcze śpi, więc pójdę i sama sobie coś zrobię. Z braku pomysłów, zrobiłam kanapki i gorącą czekoladę. Jakże oryginalnie.

- A kiedy ja to przygotowuje marudzisz.- usłyszałam głos za plecami.

Odwróciłam się. W drzwiach od kuchni stał Aphrodi. Uśmiechnęłam się słabo, ale najwyraźniej go nie dało się oszukać. Od razu wiedział, że wciąż mnie to dręczy. A ja mimo wszelkich starań nie byłam w stanie zapomnieć o wczorajszych słowach niebieskowłosego.

Blondyn usiadł przy stole, a po chwili ja do niego dołączyłam, stawiając mu przed nosem kubek z pracującą czekoladą i talerz z kanapkami. Wpatrywałam się w swoją porcję, nie bardzo mając ochotę cokolwiek jeść, choć zdrowy rozsądek mówił mi, że powinnam. A burczenie w brzuchu pokazywało, że żołądek się z nim zgadza.

Aphrodi nie spuszczał ze mnie wzroku. Cały czas przypatrywał mi się, jakby szukając jakichś oznak złego samopoczucia. Chociaż jak na mój gust, całe moje istnienie mówiło "życie jest bez sensu".

- Jak się czujesz?- zapytał po chwili.

Podniosłam na niego wzrok. Nie podobało mi się, że przeze mnie się martwi, ale podświadomie potrzebowałam jego troski i pomocy, więc nawet nie próbowałam udawać, że czuje się lepiej.

- Jest okej, na tyle na ile może być...

- Yumi, nie zadręczaj się tym. Nie warto.

Znowu przytaknęłam. Wiem o tym. Wiem o tym, ale mimo to nie mogę tak po prostu zapomnieć o tych wszystkich wspaniałych chwilach, jakie spędziłam z Nathanem. Po prostu nie potrafię...

- Może powinnaś sobie odpuścić dzisiaj szkołę? Rodzice na pewno zrozumieją.

- Nie. Nie zamierzam z tego powodu rezygnować z normalnego życia- wzruszyłam ramionami.- Przecież to tylko chłopak. Będzie mnóstwo kolejnych. Pewnie nawet lepszych.

Co ja bredzę? Od Nathana nie będzie nikogo lepszego. Tylko chłopak? Śmieszne. Dla mnie był naprawdę ważny. Nadal jest, choć sprawia mi to niewyobrażalny ból.

~~~

Gdy skończyliśmy śniadanie, wyszliśmy z domu kierując się do szkoły. Na miejscu byli wszyscy, łącznie z Nathanem. Zerknęłam na niego i z zaskoczeniem stwierdziłam, że wygląda na przybitego. Oczy miał podkrążone i spuchnięte, i ogólnie sprawiał wrażenie smutnego. Zaraz otrząsnęłam się z tych myśli. Co mnie obchodzi czy mu przykro? Mi też jest źle.

Lekcje minęło bardzo szybko i przyszła pora na trening. Rozejrzałam się wokół, na chwilę zatrzymując wzrok na Nathanie. Po chwili jednak odwróciłam spojrzenie, skupiając się na ćwiczeniach.

Trening trwał dalej, przez trzy godziny, a później razem z Silvią i Celią, poszłyśmy na zakupy. Potrzebowałam rozmowy, a wiedziałam, że mogę na nie liczyć.
Szłyśmy właśnie do centrum, rozmawiając o niczym, gdy Silvia nagle spytała:

- Yumi, czemu ty i Nathan się tak dziwnie zachowujecie? Chyba się nie rozstaliście, nie?- uśmiechnęła się lekko, rozbawiona takim niedorzecznym pomysłem.

Nie odpowiedziałam. Silvia stanęła gwałtownie i chwyciła mnie za ramiona.

- Zerwaliście?!

Widząc łzy w moich oczach, przytuliła mnie mocno. Celia zaraz dołączyła.

- No proszę. Widzę, że znalazłaś sobie przyjaciółki.- usłyszałam znajomy głos.

Natychmiast spojrzałyśmy na tajemniczego rozmówcę. Przed nami stał mężczyzna w czarnym garniturze, ten sam, z którym rozmawiałam jakiś czas temu. Na jego widok Silvia i Celia aż krzyknęła z szoku.

- Dark?!

- Kto?- zapytałam.

Już słyszałam to nazwisko... Wiem! Rey Dark, były trener Królewskich. Przypomniałam sobie co Aphrodi opowiadał mi o Darku.

- Ten Dark?- zapytałam Silvię- Ten od Boskiej Wody i Królewskich?

Zielonowłosa pokiwała głową.

- Widzę, że ten niedawny kapitan Zeusa opowiadał ci o mnie. A już myślałem, że będę musiał ci się przedstawiać.

- Czego ty chcesz?- zapytałam coraz bardziej wściekła.

- Po prostu mam kilka spraw do załatwienia. Niedługo wszystkiego się dowiesz, choć akurat dla ciebie lepiej, żebyś nie wiedziała.

Odwrócił się i odszedł. Zanim jednak zniknął za rogiem, powiedział jeszcze:

- Pozdrów tego swojego chłopaka, dobrze, że jest taki posłuszny.

Zza rogu wyjechał czarny samochód, do którego mężczyzna wsiadł, a już po chwili odjechał ulicami miasta.

- Yumi, o co mu chodziło? Skąd ty go znasz?- zapytała Celia, gdy wreszcie otrząsnęła się z szoku.

- Ja... Nie wiem. Jakiś czas temu, rozmawiał ze mną i mówił mi... Różne rzeczy.- cała się trzęsłam.

Silvia podeszła do mnie i spojrzała mi w oczy.

- Musimy powiedzieć reszcie. Skoro Dark przeżył i nadal prowadzi tę swoją grę musimy być ostrożni.

Silvia natychmiast zadzwoniła do Marka, a Celia do Juda. Obaj chłopcy mieli powiadomić resztę zawodników. Wróciłam do domu i skierowałam się do salonu. Aphrodi od razu zbiegł na dół i podszedł do mnie.

- Spotkałaś Darka?!- zapytał.

Opowiedziałam mu wszystko, łącznie z rozmową z Darkiem i dziewczynami. Wyglądał na przerażonego.

- Yumi, musisz być ostrożna. Ten człowiek jest zdolny do wszystkiego. Nigdy nie wiadomo co tak naprawdę chce osiągnąć. Może zrobić ci krzywdę.

~~~

Siedziałam na kanapie, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Poszłam i otworzyłam. Od razu poczułam jak ktoś mocno mnie obejmuje i przytula. Przed oczami mignęły mi niebieskie włosy i brązowe oczy.

- N-Nathan?- spytałam oszołomiona.

Przytulił mnie mocniej. Przez chwilę nie wiedziałam co zrobić, ale potem gwałtownie go odepchnęłam.

- Co ty robisz?- zapytałam wściekle.

- Martwiłem się. Mark zadzwonił do mnie i powiedział, że widziałaś Darka. Musiałem sprawdzić czy...

- Martwiłeś?- zezłościłam się- Jakoś trudno mi w to uwierzyć. Przecież już nic do mnie nie czujesz!

- Yumi, ty nie rozumiesz. Ja też go widziałem, wtedy kazał mi cię zostawić i trzymać się od ciebie z daleka.

- C-Co?- teraz już nie wiedziałam nic. Zupełnie nic.

- On... Powiedział, że jeśli cię nie zostawię, zrobi krzywdę mojej siostrze. A ten człowiek jest zdolny nawet spowodować śmiertelny wypadek, byle osiągnąć swój cel.

Patrzyłam oniemiała na niego. Czyli... On mnie rzucił, żeby chronić swoją siostrę? Bo Dark zagroził jej wypadkiem. Powieki mnie zapiekły. Zarzuciłam mu ramiona na szyję i pocałowałam. Odpowiedział tym samym. Chciałam by ta chwila trwała wiecznie. Usłyszałam kroki za sobą i zobaczyłam Aphrodiego, rzucającego wściekłe spojrzenia Nathanowi.

- Em, zaraz wyjaśnię, Aphrodi.

Weszliśmy do środka i rozsiedliśmy się na kanapie. Wyjaśniłam wszystko Aphrodiemu i opowiedziałam Nathanowi o rozmowie z Darkiem. Wtedy on zaczął mówić o jego rozmowie z byłym trenerem Królewskich.

- Kiedy wracałem od ciebie przedwczoraj, spotkałem go. Powiedział, że ma do załatwienia sprawy z tobą i Aphrodim.

Mówiąc to złapał mnie za rękę i mocno ścisnął.

- No dobrze- powiedział Aphrodi.- Na razie cię nie zabiję.

- Aleś ty łaskawy.- powiedziałam, uśmiechając się lekko.

Wszyscy wybuchliśmy śmiechem, co było miłą odmianą po bardzo poważnej rozmowie. Nathan musiał wracać, więc poszłam odprowadzić go pod drzwi. Gdy miał wyjść, złapał mnie za rękę. Spojrzał na wisiorek na mojej szyi.

- Nawet jak się rozstaliśmy nosiłaś naszyjnik ode mnie?- zapytał z lekkim uśmiechem.

Pokiwałam głową.

- Ja... Sama nie wiem czemu. Ale uważałam, że powinnam go nosić. Dostałam go od wyjątkowej osoby.

Uśmiechnął się szerzej i przytulił mnie mocno.

Potem wyszedł i ruszył do siebie do domu, a ja zamknęłam drzwi i udałam się do swojego pokoju.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro