Ch.8
Trzymając swój telefon pomiędzy uchem a ramieniem, Luhan grzebał kluczami kiedy zamknął drzwi, jego druga ręka trzymała na biodrze małe owinięte pudełko, zanim włożył klucze do kieszeni kurtki.
-Tak,tak mam adres Panie Park, dziękuję. Będę tam w ciągu... um... trzydziestu minut? Dobrze, do zobaczenia.- wzdychając, Luhan włożył swój telefon do kieszeni spodni kiedy szedł do windy. Uśmiech pojawił się na twarzy chińskiego nauczyciela na samą myśl zobaczenia Zhiyu na przyjęciu urodzinowym Hyeri, które zacznie się za niedługo. Jednak, uśmiech Luhan'a momentalnie znikł gdy kamienna twarz Oh Sehun'a pojawiła się w jego głowie. Czy ten przemądrzały mężczyzna pozwoli Zhiyu przyjść na jego pierwszą imprezę urodzinową przyjaciółki?
Luhan zmusił się do małego uśmiechu gdy mijał mały sklep po drugiej stronie jego apartamentu z uśmiechającym się ostrożnie do niego starszym sprzedawcą. Szedł trzymając ostrożnie w dłoniach zapakowany prezent do najbliższego przystanku autobusowego na którym znajdowała się linia jadąca do sąsiedztwa Park'ów. Luhan pomyślał, że to w porządku, jeśli Zhiyu nie będzie mógł przyjść, musiał przestać myśleć tylko o nim i spróbować trochę bardziej zająć się resztą jego uczniów.
Myślał o tym i uważał za trudne. Jak mógłby nie dbać o kawałek swojego serduszka?
**************
-Wszystkiego Najlepszego, Hyeri-ya!- Luhan wykrzyczał to jako pierwszą rzecz, gdy drzwi domu otworzyły się przed nim szeroko. Luhan stanął twarzą w twarz z pełną życia Hyeri która była ubrana w błyszczącą różową sukienkę jak księżniczka, jej włosy luźno sięgały poniżej jej ramion z małą błyszczącą koroną na główce. Luhan przykucnął na kolanach aby pocałować jej małe pulchne policzki żeby następnie podać jej ostrożnie zapakowany prezent.
-Dziękuje Nauczycielu Lulu!- powiedziała podekscytowana Hyeri, dając mu niechlujnego buziaka w policzek,i pokazując swój ciepły uśmiech do swojego ulubionego nauczyciela.
-Hej, mała księżniczko, nie otwieraj go dopóki nie będzie na to pora, dobrze?
-Dobrze!
- Dzień dobry, Panie Xi- powiedział głęboki głos wydobywający się zza Hyeri, wtedy Luhan przy drzwiach dostrzegł wysokiego, szerokiego mężczyznę z zafarbowanymi włosami na czerwono. Widział go już wcześniej, wiele razy, gdy odbierał Hyeri z przedszkola.
-Panie Park Chanyeol, miło mi pana poznać i wszystkiego najlepszego dla Hyeri.- powiedział Luhan z łagodnym tonem głosu, wyciągając dłoń po uścisk dłoni, którą Chanyeol uścisnął.
-Dziękuję że przyszedłeś, i przyjemność po mojej stronie, w końcu poznaliśmy nauczyciela Lulu osobiście.- Luhan odwzajemnił lekki uśmiech Chanyeol'a zanim został wprowadzony do wewnątrz już zatłoczonego mieszkania. Oczy Luhan'a zatrzymały się na różowych i złotych serpentynach ozdabiających każdy kąt domu, nie trudno było odgadnąć, że Hyeri była za to odpowiedzialna. Niektóre utwory Disneya których Luhan nie mógł rozpoznać, przedzierały się przez małe głośniki na tylnej werandzie gdzie Chanyeol poprowadził młodego nauczyciela.
-Dzień dobry Panie Xi! Jestem Byun Baekhyun, cóż... Park Baekhyun teraz, ale mów do mnie Baekhyun, proszę.
Luhan posłał drugiemu z rodziców Hyeri delikatny uśmiech gdy uścisnął dłoń w geście przywitania, zanim został bezradnie pociągnięty na podwórko które było ozdobione tymi samymi kolorowymi serpentynami. A trzy piętrowy tort stał na zaokrąglonym stole znajdującym się na środku podwórka. Luhan poznał innych rodziców swoich uczniów i szczerze się z nimi dogadywał, podczas gdy dzieci domagały się aby poszedł się z nimi bawić. Jongdae, Jimin i Taehyung też już tutaj byli, zajmując dzieci jak i rodziców.
Gdy dzieci wróciły bawić się na wynajętych huśtawkach i zjeżdżalniach. Goszcząca rodzina wykorzystała swój czas na rozmawianie z innymi, a Luhan który udawał że słucha co Jongdae mówił obok niego, za każdym razem swój wzrok kierował się na tylne wejście gdy Chanyeol lub Baekhyun wychodzili aby otworzyć dzwoniące drzwi.
-I wtedy on powiedział nie, jego kawiarnia jest ważniejsza! Chłopie, chciałem żeby zaufał swoim współpracownikom i miał czas dla mni- Luhan czy ty w ogóle mnie słuchasz?
-Nie.- Luhan odpowiedział odważnie, jego ramiona zwisały z rozczarowania gdy Chanyeol wrócił z kolejnym rodzicem i uczniem na swoim ogonie.
- Na co ty do cholery patrzysz? Wydajesz się rozproszony.- Luhan westchnął ciężko rzucając małym spojrzeniem na Jongdae, zanim wzruszył ramionami i poszedł w kierunku Baekhyun'a który przygotowywał stół z talerzami i widelcami.
-Pomogę ci.
-Oh! oh nie musisz, jesteś tu gościem, Panie Xi.
-Nie, nie, chciałbym pomóc i proszę mów do mnie Luhan.- Powiedział nauczyciel uśmiechając się szeroko gdy Baekhyun pokiwał do niego głową i wręczył mu stos plastikowych kubeczków z księżniczkami Dinsney'a na nich.
-Hyeri bardzo lubi Disney'a.- Baekhyun powiedział gdy zauważył uśmiech Luhan'a, kiedy patrzył na nadruki na kubkach.
-Jak myślałem, mam nadzieję że polubi plecak ze śpiąca królewną jako prezent.
-Ahh~ oczywiście ze to zrobi.
W tym momencie, mała dziewczynka przebiegła obok Luhan'a, próbując dogonić jednego z jej przyjaciół, potykając się i lądując na czworaka przed stopami Luhan'a. Natychmiastowo przykucnął do poziomu jej oczu i pomógł jej wstać w tym samym czasie ścierając kurz z jej niebieskiej sukienki. Na szczęście całe podwórko było pokryte trawą więc jej upadek nie był aż tak bolesny. Luhan przygładził jej sukienkę i poprawił jej niechlujny kucyk zanim czule pocałował ją w czółko i wypuścił ją lekkim klepnięciem w pupę, dziewczynka zachichotała biegnąc w kierunku swoich przyjaciół.
Kiedy Luhan się wyprostował i wrócił z powrotem do układania kubeczków, spotkał się ze wzrokiem Baekhyun'a wylewającego nieczytelne emocje do niego. Luhan zamrugał uroczo oczami zanim zrzucił swój wzrok w dół aby dokończyć swoje zadanie.
- Wiesz co, Luhan.- Podniósł głowę, spotykając uśmiechnięte oczy Baekhyun'a.- Byłbyś wspaniałym ojcem.
Szczęka Luhan'a opadła, bezmyślnie patrząc się na Baekyun'a, który tylko uśmiechnął się szerzej wracając do umieszczania kolorowych czterech świeczek na śnieżno-białym torcie.
-Ja...Ja-
-Nauczycielu Xi!
Luhan odwrócił głowę w kierunku pogodnego głosu. Znał ten głos aż za dobrze. Poprzednia rana została zamknięta, gdy popatrzył na Zhiyu który biegł z przyczepioną do jego biodra Hyeri przez podwórko.
-Nauczycielu Xi! przyszedłeś!- Luhan przełknął łzy szczęścia, pochylając się w celu poklepania główki Zhiyu. Jego malutki chłopczyk biegł do niego tylko po to aby przytulić go mocno w talii. I znów, nie mógł go objąć swoimi ramionami.
-T..tak, to ty się spóźniłeś, Zhiyu.- Powiedział Luhan z dziecinnym głosem, gdy Zhiyu puścił jego talię by spojrzeć na niego swoimi błyszczącymi jelenimi oczkami, odzwierciedlając swoje fałszywe zmarszczone brwi. Luhan piszczał w psychice , gdy dotknął falistych włosów Zhiyu, ubranego w czerwony sweterek i białe spodenki.
-Ale Appa musiał dokończyć pracować żeby przyjść z Zhiyu, bo Zhiyu nie może przyjść sam.- Na te słowa, uśmiech Luhan'a znikł, gdy jego krew stała się zimna. Natychmiast jego jelenie oczy rzuciły wzrok na wejście, wierząc słowom Zhiyu, był tam on. W przejściu tylnych drzwi, tuż za Chanyeol'em był tam Oh Sehun we własnej osobie. Mężczyzna był ubrany niedbale w bordową koszulę z guzikami, z rękawami podwiniętymi do łokci, i czarne dżinsy. Jego zwykłe, przylizane luźno do tyłu włosy, powiewające przez lekką bryzę. Luhan dosłownie mógł usłyszeć, jak szczęki rodziców spadają na widok luksusowego mężczyzny, nawet jeśli ubrany był w swobodne ubrania. Jednak, ten uśmieszek, którego Luhan tak bardzo nienawidził, był zawsze wtedy, gdy te czarne, przeszywające oczy trzymały wzrok na nim.
-Appa powiedział że jest bliskim przyjacielem tatusia Hyeri.- Luhan spojrzał w dół na błyszczące oczy Zhiyu, jego mały chłopiec wyglądał jakby ogłaszał, że wygrał na loterii.
-Panie Xi, jestem pewien że znasz mojego przyjaciela tutaj, Oh Sehun'a.
-Tak,pewnie. Kto by nie znał.- to nie było pytanie, ale zwykłe oświadczenie, gdy unikał wzroku Sehun'a który był zaledwie kilka kroków od niego. Nigdy nie udało mu się nie spowodować szybkiego bicia serca Luhan'a, cała jego aura mogła sprawić, że ludzie zwijają się u jego stóp.
-Spotkaliśmy się już wcześniej,Chanyeol. I nie zapominajmy o tym że jestem także twoim szefem. - Sehun odpowiedział ochrypłym głosem dzwoniącym w jego uszach, gdy uśmiechnął się do Zhiyu który ciągnął jego spodnie, oczami pełnymi troski. Luhan był dumny z tego, że jego dziecko było wystarczająco inteligentne aby zauważyć jego niepokój, ale to nie było teraz potrzebne.
-Chłopie! Nie musisz tego teraz podkreślać, zapomnij o pracy i baw się dobrze, ok? - Chanyeol wiwatował, chwytając ręce Hyeri i Zhiyu, prowadząc ich do stołu z ciastem, gdzie Baekhyun już zapalał świeczki, dzieci i rodzice otoczyli stolik zaczynając śpiewać dla Hyeri piosenkę urodzinową.
I więc tak, Sehun i Luhan zostali z tyłu, patrząc na siebie, po raz pierwszy tak bardzo blisko. Luhan starał się jak najbardziej, by nie spoglądać na kamienną twarz stojącego przed innymi mężczyzny, ale najwidoczniej mu się to nie udawało.
-Oi! Sehun-ah! Panie Xi! Chodźcie, zaczynamy śpiewać!
-Chodź, appa!
Luhan zignorował fakt, że Zhiyu nie zawracał sobie głowy przywoływaniem go, ponieważ był tutaj z nim jego appa.
**************
- Nauczycielu Lulu, buzia Zhiyu jest brudna.- Hyeri narzekała, kopiąc w lewej stronie jej ciasta, następnie przechodząc do tego niedokończonego Baekhyun'a. Luhan, który siedział na przeciwko Baekhyun'a, a obok niego Zhiyu, obrócił się by delikatnie zetrzeć krem z ust jego dziecka. Jego jelenie oczy, uniosły się w górę, by napotkać się ze wzrokiem Sehun'a znajdującego się w rogu, rozmawiając z kimś przez telefon, unikając odgłosów dzieci wokół niego. Luhan więc wykorzystał okazję , by usiąść obok swojego chłopca.
-Appa zawsze jest zajęty.- Zhiyu wymamrotał przez chusteczkę, którą Luhan delikatnie czyścił jego usta.
- to... to w porządku, to jego praca.- Uderzył się mentalnie z pięści, za tą próbę obrony tego człowieka.
-Ale...Ale...Ale przez to Zhiyu nie może bawić się z appą.- Luhan usłyszał ciche westchnienie "Aww" Baekhyun'a, kiedy mały chłopiec wypowiedział swoje słowa z ciężkim wydęciem dolnej wargi w podkuwkę.
-Zihyu,- Bezwiednie, znowu i znowu, ręka Luhan'a spoczywała na włosach jego dziecka, delikatnie je głaszcząc.- Spokojnie, on... on to robi, aby zaopiekować się to--
-Hyeri powiedziała że jej tatuś często chodzi do pracy ale jej appa jest zawsze w domu żeby się z nią pobawić.- Serce Luhana ścisnęło się w środku gdy zauważył świecące od łez oczy Zhiyu, ten widok złamał mu serce, ale następne słowa Zhiyu je do końca rozdarło.
- Zhiyu chce pape, Nauczyciel Xi, będzie moim papą?
Znowu ta prośba.
Usta Luhan'a rozchyliły się, ale nie wyszło z nich żadne słowo. Jego oczy automatycznie wylądowały na Sehunie, który szedł w kierunku Zhiyu, potem wylądowały na Baekhyun'ie, który wpatrywał się na nich z mieszanymi emocjami barwiącymi się w jego brązowych oczach.
-Zhiyu, p-proszę nie--
-Zhiyu, coś nie tak, malutki?- znowu, Oh sehun stał jak solidna ściana oddzielając jego i jego małego chłopca. Patrzył bezradnie jak wyższy mężczyzna pochyla się, by chwycić małe ciało Zhiyu w swoje ramiona. Luhan próbował zignorować, gdy załzawione oczy jego małego chłopca spoglądały na niego w ciszy, kiedy Sehun niósł go do środka domu w celu umycia jego dłoni i buzi.
Luhan siedział nieruchomo, w milczeniu wpatrując się w swoje puste dłonie. Odgłosy biegających dzieci i gawędzących rodziców, a nawet głośne, szalone gaworzenie Jongdae zostało zagłuszone przez zastanawiający się umysł Luhana'a. Słowa Zhiyu wciąż i wciąż, dzwoniły mu w uszach. Oczy Baekhyun'a nadal na niego patrzyły, nawet po odejściu mężczyzny aby zobaczyć kto już opuścił podwórko.
Minęło kilka minut, ciężkiego myślenia Luhan'a zanim podniósł się na nogi. Które zaniosły go do przytulnego domu, pytając o kierunek do łazienki, kiedy po drodze powrotnej wpadł na Chanyeol'a. Wszedł do środka jak pusta skorupa człowieka, wciąż powtarzając sobie wielokrotnie niewinną prośbę swojego dziecka.
-shh...już dobrze,kochanie.Shh...Appa jest tu.- kroki Luhan'a zatrzymały się, gdy usłyszał stłumiony głos za drzwiami łazienki. Kojący, i spokojny głos dotarł do jego uszu. Nie zajęło mu to długo żeby uświadomić sobie że był to głos Oh Sehun'a.
-Już dobrze,kochanie.Już dobrze.
Zhiyu.
Krew Luhan'a zastygła, gdy zdał sobie sprawę, że pocieszające słowa Sehun'a zostały skierowane do Zhiyu. Za drzwiami mógł usłyszeć słabe krzyki płaczu jego małego chłopca. Luhan nie zastanowił się ani razu, otwierając nie zamknięte na zamek drzwi. Jego chwiejne nogi prawie się poddały, gdy jego wzrok padł na Sehun'a, który wpatrywał się w niego zszokowany. Jednak, to co najbardziej bolało go, to widok jego płaczącego i kucającego przed toaletą dziecka, który krztusił się kaszląc, z Sehun'em który głaskał jego plecy kojąco.
Luhan ciężko oparł się o framugę drzwi, gdy jego wzrok zauważył krew wydobywającą się wraz z wymiotami Zhiyu.
---------------------------
Postanowiłam wam dać dzisiaj rozdział BOOM!
Mam nadzieje że się cieszycie ^^
Rozdział może być jutro albo pojutrze, bye bye~
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro