Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Ch.7

Zepsuty przed naprawą, jest tym co czuł Luhan. Właśnie wtedy gdy myślał że Oh Sehun nie może już go więcej zranić, siedział w ciemnym kącie roniąc łzy, właśnie przez niego. Ten człowiek odważył się przyjść do niego, pokazując swoją twarz i z okrutną chwałą odejść z Zhiyu, znowu.

Młody nauczyciel po prostu wszedł do mieszkania, ignorując zrobione przez Yixing kimchi i makaron z pulpetami, żeby po prostu zasnąć w środku małego pokoju Zihyu. Luhan czknął głośno, ręką chwytając jego bolące serce, gdy jego zamglone oczy wpatrywały się w zdjęcie maleńkiego Zihyu. Kris obiecał mu przemycić jedno zdjęcie dziennie w miarę możliwości, wtedy Luhan wciąż nie chciał ufać Kris'owi ale z pół miękkim sercem przyjął kuszącą propozycję, pragnął zobaczyć każdą chwilę, którą stracił w życiu swojego dziecka. Jednak, Oh Sehun się stał.

Luhan wyprostował się na maleńkim łóżku, ściskając wypchanego misia w jego ramionach,gniewnie przecierając swoje przekrwione oczy brzegiem koszulki. Luhan był teraz zdezorientowany. Czy Kris wiedział o Sehunie? Czy Sehun wiedział wszystko od samego początku? Dlaczego Sehun zdecydował się teraz pojawić? I co najważniejsze, czy pozwoli Zihyu przyjść znowu do przedszkola Luhan'a?

Łzy po raz kolejny próbowały uciec z oczu Luhan'a na samą myśl o ponownej stracie swojego dziecka. On nie powinien się do niego przywiązywać, ale jak nie mógł kiedy jego malutki chłopiec był dosłownie przed nim. Takie właśnie były intencje Oh Sehun'a od samego początku?

Będziesz tego żałował, Luhan.

----------------

Z potarganymi włosami i nierównym krawatem, Luhan wszedł do środka przedszkola. Yixing miał dziś poranną zmianę, kilka razy tylko zadzwonił do Luhan'a aby go obudzić, to dlatego młody nauczyciel biegł spóźniony z niewłaściwym wyglądem na spotkanie z maluchami. Po cichu opłakując szansę że zobaczy ponownie Zihyu, to było jakby jego serce zostało wyrwane z jego ciała.

-Wah! Chłopie, wyglądasz jak!...

-Co Jongdae? Myślałem że nie powiedziałeś żadnego przekleństwa.- Oczy Jongdae błyszczały oceniającym spojrzeniem i nieczytelnymi emocjami na puste oczy Luhana.

- Moje przedszkole, moje zasady.

-Ta, te dzieci nie są twoje, dlatego po co miałbyś się przejmować. - Luhan zamknął swoje usta po tym jak rozumiał znaczenie jego własnych słów zapadających w jego myślach. Oczywiście, dzielił się swoimi ciężkimi żartami z Jongdae ale nigdy nie przekroczył granicy ze swoim szefem, to co powiedział było całkowicie nie do przyjęcia. - Jongdae, Ja..Ja mam na myś-

-W porządku, Lu.- Luhan w swoim sercu poczuł ogromne poczucie winy i wstyd gdy ręka jego szefa klepała go po ramieniu w pocieszeniu. - Wiem że w tym momencie jesteś myślami gdzie indziej, od wczoraj wyglądałeś jak chodzący trup.

-Jongdae- Luhan zatrzymał swoje kroki patrząc na zamknięte drzwi swojej klasy i znowu wracając do raniących oczu Jongdae.-Przepraszam, Ja.. Ja nie wiem... ja... bardzo przepraszam.

-Nie przepraszaj, chłopie. Jestem już przyzwyczajony do twoich aroganckich głupich powrotów, po prostu... po prostu pamiętaj że jestem tutaj kiedy byś chciał wydmuchać trochę pary z twojej księżniczkowej główki.

-Hey! Jestem męs-

-Moja księżniczko. Po prostu tam idź i uspokój swoje rozgniewane dzieciaki, pytali o ciebie już kiedy tylko postawili stopę w klasie.- Przeszywające oczy Luhan'a patrzyły żartobliwie na swojego uśmiechającego się szefa, który wówczas targał swoje włosy.- zawłaszcza też tą twoją replikę.

Z ostatnim żartobliwym puszczeniem oczka, Jongdae wyszedł, w celu zajęcia się sprawami firmy, zostawiając w tym samym czasie Luhan'a będącego w szoku. Replika? o ile Luhan dobrze wiedział, Jongdae nazywa tak tylko jedno dziecko.

Luhan nie marnował ani sekundy i podbiegł do zamkniętych drzwi swojej klasy, już słyszał podekscytowane głosy dzieci przebijające się przez grubą ścianę. Chiński nauczyciel przedszkola złapał za klamkę z roztapiającym się sercem, wziął głęboki wdech zanim otworzył drzwi. W pewnym momencie, gdy Luhan postawił stopę w zatłoczonej sali, odsunął się z wielkim ciężarem na jego nogach jak i brzuchu. Nie tylko jednym ale wieloma. Luhan tracąc grunt pod nogami w ostatniej chwili złapał się framugi drzwi utrzymując równowagę z dziećmi duszącymi go w przygniatających kości uściskach.

-Nauczycielu Xi! 

-Księżniczko-nauczycielu, gdzie byłeś?!

-Nauczycielu Xi! już myśleliśmy że dzisiaj nie przyjdziesz!

-Nauczycielu Xi! Chcemy ciasteczka!

-Tak! Ciasteczka,Panie Xi!

Głośne, domagające się głosy zaatakowały uczy Luhan'a. Odetchnął cichym chichotem do domagających się dzieci gdy poklepał ich po głowach, machając do tych, którzy nie mogli go dosięgnąć aby go przytulić. 

-Spokojnie, dzieci. Już jestem tu, prawda? i nie, żadnych ciasteczek przed drugim śniadaniem. Niektóre dzieci jęczały i niektórzy cieszyli się że Luhan jest z nimi. Młody nauczyciel poklepał ich po główkach, przekazując dzieciom ich książeczek i kolorowanek, dając mu przestrzeń aby chodzić wygodnie. Serce Luhan'a zabiło mocno w jego piersi gdy jego oczy powiększyły się na widok chłopca siedzącego z małą Hyeri w odległym rogu. Tam on był, jego malutki chłopiec Zhiyu. Uśmiechał się czule do Luhan'a, machając mocno rączką aby przyszedł. Stopy Luhan'a nieświadomie zaprowadziły go do jego dziecka, walcząc z łzami na myśl o Zhiyu siedzącego przed nim, i nie zamknięto go poza jego zasięgiem po jego wczorajszemu spotkaniu z Sehun'em.

-Hej kochanie.- Szepnął bez tchu Luhan, klękając na kolanach przed krzesełkiem Zhiyu. Wyciągnął rękę, by pogłaskać miękkie włosy swojego dziecka. Nawet nie zorientował się gdy łza spłynęła po jego policzku, dopóki nie poczuł malutkiego paluszka Zhiyu który ją starł. 

- Nadal jesteś chory, nauczycielu Xi?- Zapytał cicho Zhiyu, z jego malutką ciepłą dłonią trzymającą policzek Luhan'a. Nikt nie jest w stanie zrozumieć jego mieszanych, ale pięknych emocji które przeszły po ciele Luhan'a na sam widok Zhiyu znajdującego się tak blisko niego, patrząc na niego pełnymi zmartwienia oczami i  małą rączką na jego policzku, łagodząc jego cały ból.

-Nie. Nie, kochanie. Dobrze się czuję, po prostu...na zewnątrz jest strasznie zakurzone.- Luhan wymamrotał delikatnie, kochając ten błyszczący błysk w oczach Zhiyu, kiedy znów go nazwał "kochaniem".

-Może trochę kurzu nadal jest w ślicznych oczach nauczyciela Xi? - Luhan zaśmiał się ciepło kiedy mała Hyeri mruknęła obok Zhiyu, nie podnosząc swojej głowy od kolorowania czegoś czym Luhan nie był w tej chwili zainteresowany. Wszystko co miało w tej chwili znaczenie, to jego mały chłopiec.

-Na prawdę?- Zhiyu sapnął słodko, dłonią wciąż głaszcząc policzek Luhan'a.

-Może, ale w porządku, wymyję to.

-Nie, nie będziemy tego myć. Nadmuchamy trochę miłości na to.- Oczy Luhan'a zaświeciły w dumie, na jego słodkie i życzliwe dziecko, usiadł na piętach, pozwalając Zhiyu oprzeć się o niego podczas korzystania z ramion Luhan'a  za wsparcie. -W ten... sposób- Mimo że oczy Luhan'a były pełne łez, trzymał zamknięte oczy z powodu ilości powietrza które wydmuchał Zhiyu, wciąż cenił każdy mały gest.

-Dziękuję, kochanie.- szepnął, gdy jego łzy zdławiły jego głos. Zhiyu usiadł z powrotem na krzesełku z zadowolonym uśmiechem i Luhan mógł dostrzec z bliska podobieństwa między nimi, nosek, różowe usta, długie rzęsy, i w końcu świecące jelenie oczka. To było na prawdę jego dziecko.

-Appa mnie tego nauczył.

I Oh Sehun'a.

-N- Na prawdę? Dobrze. T-to zadziałało.

-Tak, na prawdę. Appa zawsze robi tak Zhiyu.

Luhan uśmiechnął się smutno do swojego wesołego dziecka, mimo że jego umysł nie mógł przepościć sobie myśli o tak okrutnym człowieku robiącym takie delikatne gesty wobec Zhiyu. Odchrząknął cicho zanim w końcu odwrócił swój wzrok na Hyeri, która nadal kolorowała...kartę?

-Hyeri, co ty... robisz?

Głowa Hyeri podniosła się do góry z wstydliwym uśmiechem, jej ciemne włosy uroczo rzucały się na jej duże uszy, które wydawały się boleśnie widoczne przy jej małej główce. Była naprawdę urocza.

- To moja karta urdzinnnowa!

-Nie Hyeri. Urodzinowa. Urodziny.- Luhan musiał stłumić swój śmiech, gdy Hyeri próbowała powtórzyć to po Zhiyu, aby ponownie wymówić to źle.

-Karta urodzinowa?

-Tak! Mój Appa i tatuś powiedzieli, że mogę zrobić własne karty i przekazać je moim przyjaciołom i Zhiyu i nauczycielowi DaeDae i nauczycielowi Lulu i Jimin'owi oppie i Tae oppie! - Luhan zaśmiał się po raz kolejny, skradając się ręką, by poklepać Zhiyu ponownie po główce. Patrzył z czystą radością gdy Hyeri przekazywała swoją pierwszą kartę Zhiyu a następną dla niego. Karta była mała z narysowanymi motylkami na okładce, te, które Hyeri musiała pokolorować.

-To w ten weekend.

-Tak! więc przyjaciele Hyeri i nauczyciele mogą też przyjść!

-Oczywiście, Hyeri.- Nie może odmówić małym aniołkom.

-Zhiyu powie appie też , nauczyciel Xi też będzie, prawda?- Zihyu kierował swoje pytanie do Luhana z błyszczącymi w nadziei oczami. 

-Tak, Zhiyu. Przyjdę.

----------------

Luhan żałował, że jego oczy nie mogą zabijać w tym momencie, ponieważ w tej chwili był świadkiem idącego Oh Sehun'a z całą swoją chwałą w luksusowym garniturze przez podwórko przedszkola, z typowym uśmieszkiem na jego pełnych ustach.

-Do widzenia, nauczycielu Xi!- Luhan odwrócił wzrok od uśmieszku Sehun'a, patrząc na dół na Zhiyu który przytulił go mocno w talii. Raz walczył z demonami i pochylił się aby także uścisnąć Zihyu, zatrzymał się, gdy jego maleńki chłopiec odsunął się, by pobiec w stronę Sehun'a. Serce Luhana ścisnęło mu się w piersi kiedy Sehun uklęknął na swoich kolanach drogimi spodniami, nie zwracając uwagi na brudną podłogę by tylko przytulić Zhiyu do siebie. Szczęśliwy chichot Zhiyu spowodowany przez Sehun'a tylko zranił serce Luhan'a tak bardzo jak zostało uzdrowione. 

Sehun skrzyżował swoje spojrzenia z Luhan'em, minął moment wieczności pomiędzy nimi. Wzrok Luhan'a nawet nie drgnął, a Sehun uśmiechnął się do niego nad ramieniem Zhiyu. Ręka Luhan'a sięgnęła w kierunku swojego dziecka, które chciało aby Oh Sehun podniósł go na ręce, i zabrał go. Uśmiechnął się tylko szczerze, kiedy Zhiyu pomachał do niego jedną ręką, drugą ręką trzymając się mocno karku Sehun'a.

************************

Gdy tłumaczyłam ten rozdział to skoczył mi cukier, takie urocze to było że jezuu.

Rozdział 8 pojawi się pojutrze, ponieważ udostępnię jeszcze tłumaczony ff vkooka w formie czatu. 

W razie jakichkolwiek błędów językowych, śmiało możecie pisać, a ja to poprawię. ;*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro