Ch.6
-Zhiyu.
Ten głos.
Głos należący do człowieka, który wywrócił życie Luhan'a do góry nogami, człowieka, który zranił go tak bardzo, że nie da się tego naprawić, człowieka, który dał mu jego pięknego aniołka Zhiyu, ale bardzo go zranił i zniszczył zabierając mu jego dziecko.
Oh Sehun.
Serce Luhan'a podskoczyło mu do gardła, jego szeroko otwarte oczy twardo wpatrywały się w Zhiyu siedzącego na przeciwko niego i szeroko uśmiechającego się do mężczyzny za nim. Drżące dłonie Luhan'a zacisnęły się na koszulce Zhiyu,ale jego ramiona opadły, kiedy chłopczyk nagle wstał i podszedł do swojego ojca.
Nie,nie... nie idź do niego.
-Appa,appa! Przyszedłeś! Chodź i poznaj nauczyciela Xi!
Serce Luhan'a spadło mu w okolice żołądka, kiedy usłyszał energiczny ton głosu Zhiyu. Wciąż nie odważył się spojrzeć za siebie, jego całe ciało zdawało się odmawiać mu posłuszeństwa, przez co Luhan zamarł w miejscu, drżąc ze strachu i bezradności.
-Nauczycielu Xi! To jest appa!
Nie, nie zbliżaj się.
Jego gardło się ścisnęło, a oddech stał się urwany. Oczy miał mocno zaciśnięte, starając się zatrzymać niebezpiecznie zbliżające się łzy. Luhan zacisnął pięści po swoich bokach, kręcąc głową. Słyszał, jak maleńkie stópki Zhiyu biegną w jego stronę , po czym usłyszał regularne ciężkie kroki. Serce Luhan'a przyśpieszyło dziewięciokrotnie z każdym kolejnym krokiem, jaki słyszał coraz bliżej i bliżej za sobą.
-Nauczycielu Xi?- Luhan otworzył oczy, kiedy malutki Zhiyu chwycił go za rękaw. Równomiernie oddychający mężczyzna był tuż za nim. Temperatura w pokoju spadła nagle o sto stopni. Luhan wciąż beznadziejnie walczył ze łzami, dłonie świerzbiły go do tego, aby wziąć Zhiyu w swoje ramiona, chroniąc go przed tym człowiekiem, który stał za nim.
Czuł się jak cztery lata temu, ten człowiek przypomina teraz o sobie tylko po to aby zranić Luhan'a kolejny raz.
-Nauczycielu Xi? Jesteś chory? Nie wyglądasz dobrze. - oczy Luhan'a zapatrzyły się w oczy jego dziecka, które były w niego wlepione. Mógł poczuć jak malutkie dłonie Zhiyu zaczynają drżeć na jego udach. Wszystko co chciał zrobić to bycie przy swoim dziecku i nie opuszczanie go już nigdy.
-Appa?- zdławiony szloch opuścił usta Luhan'a, kiedy Zhiyu odwrócił wzrok , patrząc na mężczyznę za nim; który na pewno stał zaledwie kilka kroków dalej od niego. Czuł jak zimna aura Oh Sehun'a omiata go całego.-Appa, nauczyciel Xi nie czuje się najlepiej, możemy zabrać go do szpitala?- zapytał bardzo niewinnie Zhiyu.
-Zhiyu.- Luhan nareszcie zdołał coś powiedzieć walcząc ze swoim urywanym oddechem, i dzięki temu zwrócił na siebie całą uwagę Zhiyu. - Czuję się dobrze, nie...nie martw się o mnie.
-Ale nauczycielu Xi, ty nie...
- Zhiyu.- znowu ten głos, ale tym razem był o wiele, wiele bliżej niego, Żołądek Luhan'a gwałtownie się skurczył z czystej nienawiści i strachu, ale jego ciało nie dało tego po sobie poznać. -Kris czeka na zewnątrz, idź do niego, a ja porozmawiam z... nauczycielem Xi, dobrze?- ten głos brzmiał, jakby był nasączony jadem i Luhan nienawidził, naprawdę nienawidził tego, że jego dziecko słyszy to każdego dnia.
-Ale Appa, czy Zhiyu nie mógłby zostać?
-Nie, Zhiyu.- powiedział surowo i Luhan zauważył kątem oka, jak jego synek sztywnieje przez ten ton głosu. Ale był przerażony, był przerażony tym, że musiał stawić czoła temu człowiekowi. Co jeśli zrobi coś źle i znowu straci Zhiyu?-Będziemy rozmawiać o... sprawach dorosłych ludzi, ty pójdziesz do wujka Kris'a, on kupi ci twoje ulubione lody i to takie najlepsze.
-Naprawdę?- zapytał radośnie Zhiyu, ale wahanie wciąż było słychać w jego głosie.
-Tak, naprawdę. Teraz idź, jutro znowu zobaczysz nauczyciela Xi.
-D...dobrze. Do widzenia nauczycielu Xi.-powiedział Zhiyu cichym i nieprzekonanym głosem, po czym Luhan poczuł, jak maleńkie dłonie jego dziecka układają się na jego ramionach, aby lekko unieść głowę Luhan'a, zaskakując starszego niechlujnym buziakiem złożonym na jego szczęce.
I właśnie tak, Zhiyu wyszedł, zostawiając cicho płaczącego Luhan'a przerażonego przez mężczyznę z którym ponownie został sam na sam w małym pokoiku.
Kroki Zhiyu ucichły, pozostawiając za sobą Luhan'a oraz jego ciężki i urwany oddech. Jego żałosny szloch odbijał się echem po chłodnym pokoju, bezgłośnie modlił się, aby Jongdae lub ktokolwiek wszedł do środka. Bał się, tak cholernie bał się tego człowieka. Widział, że te dwa tygodnie, które spędził ze swoim dzieckiem skończą się szybciej niż przypuszczał, a Oh Sehun pojawi się, aby zabrać Zhiyu daleko od niego.
Znowu.
-Kopę lat, Xi Luhanie.
Oczy Luhan'a rozszerzyły się w czystym przerażeniu. Pragnął uderzyć i podrapać twarz Oh Sehun'a, odpłacić się za te cztery lata pełne złości i cierpienia, ale jego ciało zamarło ze strachu, kiedy poczuł, że mężczyzna jest jeszcze bliżej niego, jego serce przyśpieszyło, kiedy dwie stopy odziane w drogie, wypolerowane buty zatrzymały się przed nim, spojrzał na niego, po czym Oh Sehun odwrócił krzesło Luhan'a, aby znowu być twarzą w twarz z niższym.
Tak samo jak zrobił to cztery lata temu na huśtawkach.
-Pofarbowałeś włosy na blond.- nauczyciel zesztywniał, kiedy poczuł jak długie palce Sehun'a kręcą z jego włosów loki, a następnie je puszczają. Luhan nadal nie odważył się unieść głowy do góry.- Nie spojrzysz na mnie?
Luhan wciąż milczał, jego pełne łez oczy twardo wpatrywały się w buty mężczyzny. Głos Sehun'a ciągle był taki sam, pełen okrucieństwa i zgorzkniałości.
-Spójrz na mnie, Luhan.- nakazał zniecierpliwionym tonem.
Luhan nie posłuchał.
-Nie?
Nadal nic.
-Powiedziałem, spójrz na mnie.
W mgnieniu oka, Luhan poczuł zimną dłoń mężczyzny, unoszącą jego podbródek, dzięki czemu uniosła jego twarz do góry. Łzy Luhan'a spłynęły mu po policzkach, jego oczy rozszerzyły się, kiedy po raz pierwszy; znalazł się oko w oko z Oh Sehunem. Jego przeraźliwe i głębokie spojrzenie nie tylko przebijało jego serce, ale także duszę.
-Tak lepiej.
Łzy Luhan'a spływały mu po policzkach strumieniami, z jego drżących ust wydobywało się łamiące serce szlochanie podczas gdy jego oczy pozostały na twarzy Sehun'a. Mężczyzna wyglądał znacznie chłodniej i brutalniej niż na zdjęciach jakie widział w gazetach, wyglądał identycznie jak cztery lata temu. Zaczesane do tyłu czarne włosy, zimne i brązowe oczy, ostra linia szczęki i usta na których błąkał się zadziorny uśmieszek.
-Dla...dlaczego?- wyjąkał z dłonią Sehun'a ciągle na swojej szczęce. Wyższy mężczyzna zmierzył go nieodgadnionym spojrzeniem, zabierając rękę. Cichy skowyt uciekł z ust Luhan'a, gdy silne ręce Sehun'a przeniosły się na jego wąskie ramiona, podciągając go do pozycji stojącej w bardzo nie miły sposób.
Oh Sehun nie wiedział jak to jest być miłym i delikatnym. Luhan bardzo dobrze to wiedział.
-Dlaczego?Dlaczego?Dla...dlaczego?- głos Luhan'a załamywał się z każdym kolejnym słowem, czuł się obrzydliwie i przypominał sobie, jak zmysłowy był Sehun, kiedy dotykał go wtedy.
-Dlaczego? Dlaczego co, Luhan? - zapytał Sehun ostrym tonem, jego usta zacisnęły się w cienką linię, a jego zimne oczy ukazały nieznane dla Luhan'a emocje. Chciał krzyczeć i wyrwać się z ramion tego mężczyzny, ale nie miał na to siły. Był cholernie zmęczony.
-Pytasz mnie o co chodzi? Ty...ty jesteś...- Luhan przerwał, a jego widok stał się zamglony przez łzy, jeśli silny chwyt Sehun'a by go nie podtrzymywał, to Luhan był pewny, że upadłby na podłogę przez parę wycieńczonych kończyn.
-Dlaczego wtedy uratowałem twoje żałosne życie? Dlaczego zaoferowałem ci bogactwo i zdrowie? - powiedział Sehun wyższym, surowszym tonem. Jego uścisk wzmocnił się boleśnie na wątłych ramionach Luhan'a, potrząsając nim lekko jak szmacianą lalką.-Pozwól mi tobie przypomnieć, że zgodziłeś się na to.
-Nie!- uciął ostro Luhan, jego drżące ręce umiejscowiły się na ramionach Sehun'a. Nie miał tyle siły, aby wyrwać się z uścisku Sehun'a, ale mógł wbić paznokcie w jego skórę.- Ty... ty zabrałeś go ode mnie nawet nie pozwalając... pozwalając...
-Nie sądzę, że jesteś na takim poziomie, aby ze mną o tym rozmawiać.- Sehun syknął cicho, kiedy paznokcie Luhan'a wbiły się głębiej. Wyższy mężczyzna wreszcie się odsunął, omiatając zapłakaną twarz Luhan'a nieodgadnionym wzrokiem, po czym prychnął i przeszedł obok niego.
Luhan przysłuchiwał się jak równe kroki Sehun'a stają się coraz cichsze i cichsze. Nawet jeśli dławił się łzami, nie mógł pozwolić mu tak po prostu odejść. Drżący nauczyciel podbiegł do Oh'a, który chciał złapać za klamkę, zaskakując ich oboje, kiedy złapał łokieć Sehun'a i szarpnął go, aby znowu stać z nim twarzą w twarz. Jego bystre oczy rozszerzyły się tylko na ułamek sekundy, jednak Luhan tego nie zauważył, a Sehun podniósł rękę, aby wyrwać się z jego uścisku.
Luhan skrzywił się i zignorował ból zadany przez silne palce Sehun'a zaciśnięte na jego nadgarstku, ale nie odsunął się, nie mógł dopóki nie dostanie odpowiedzi na swoje pytanie.
-Dlaczego?- westchnął ciężko, jego serce cholernie przyśpieszyło, kiedy Sehun spojrzał na niego chłodno. - Dlaczego pozwoliłeś mi zobaczyć Zhiyu? Dlaczego pozwoliłeś mu zapisać się i zostać tutaj, w tym przedszkolu?
-Co sprawia, że myślisz....
-Wiem! Wiem, że musisz to wiedzieć, nawet jeśli sam tego nie zaplanowałeś.- Luhan był zdenerwowany, od razy odpychając od siebie strach, bo chodziło tutaj o jego dziecko.
Sehun tylko uniósł brew patrząc na niego, jego wzrok taksował trzęsące się ciało Luhan'a od góry do dołu, zanim odetchnął i zaśmiał się sztucznie.
-Ja to wiem, a ty masz to odkryć.- odrzucając nadgarstek Luhan'a, Sehun wycofał się gotowy do otworzenia drzwi i opuszczenia pomieszczenia, kiedy Luhan ponownie chwycił go za łokieć i zmusił do spojrzenia mu w twarz. Spojrzał na niego znudzonym wzrokiem.
-Co teraz? Nie wykorzystuj swojego szczęścia, Xi Lu-
Sehun nie dokończył zdania, bo dłoń Luhan'a uderzyła go, z całej siły z jaką mogła, w policzek. Wzrok Luhan'a posyłał w jego stronę sztylety, jego dłoń przez siłę uderzenia powoli zostawiała po sobie ślad, blady policzek Sehun'a stawał się coraz bardziej czerwony z każdą mijającą sekundą. Zrobił to, przekroczył granice.
-Będziesz tego żałował, Luhan.
Te słowa zawisły w powietrzu, a Sehun wyszedł, pocierając swój bolący policzek, zostawiając Luhan'a. który mógł tylko dławić się własnymi łzami i wypłakiwać swoje smutki z serca, cicho przy tym cierpiąc.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro