Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Ch.4

-Pan Wu chciał wypytać się o zasady panujące w przedszkolu, to wszystko.

-Ohhhhhhhkej. Ponieważ nadal jest to ich pierwszy dzień, po prostu dałem im potrzebne książki i zostawiłem ich, żeby trochę pokolorowali, kiedy będziemy się poznawać. Możesz do nich iść.

Po raz pierwszy Luhan wcale nie słuchał co mówi do niego Jongdae, po prostu kiwnął głową w roztargnieniu, a wzrok co chwilę kierował na szybę drzwi. Nie trudno było mu wypatrzeć chłopca, którego chciał zobaczyć w tłumie dwudziestu dzieci rozbieganych po małej klasie. Luhan usłyszał jak jego szef mruczy coś o spotkaniu, kiedy nadejdzie czas lunchu, po czym wyrwał się ze swojego transu, odwracając wzrok, żeby zobaczyć jak Jongdae odchodzi, żeby zobaczyć jak radzi sobie Jimin z dziećmi, które są już w tym przedszkolu drugi rok.

Jego serce biło z tęsknoty, młody nauczyciel wziął głęboki wdech i pchnął drzwi,otwierając je.

Luhan przykleił do twarzy delikatny uśmiech, jak zwykle dzieci skakały wokół niego z radości, Jongdae zawsze narzekał, że Luhan jest magnesem na dzieci, zawsze był kochany przez te małe aniołki. Na pierwszym roku były dzieci od trzech do czterech lat, niektóre z nich traciły jeszcze przednie zęby, ale promienne uśmiechy na ich twarzach wprowadzały radość do życia Luhan'a. Każde dziecko biegało w kółko wokół Luhan'a, łapiąc i ciągnąc go za nogi oraz ręce i wołając, aby z nimi pomalował.

Wszystkie dzieci oprócz jednego, które siedziało w rogu klasy.

-Ahh... dzieci, proszę usiądźcie przy swoich stolikach, obiecuję pomalować z każdym z was, okej? -powiedział Luhan z nieśmiałym uśmiechem, dając pstryczki w nos i klepiąc dzieci po głowie. Jego nowe, małe minionki kiwnęły głowami, krzycząc "tak , panie Xi" zanim pobiegły do swoich miejsc i książeczek do kolorowania.

Luhan zatrzymał swój jeleni wzrok na maleńkim chłopcu, który siedział sam przy jednym ze stolików w rogu klasy. Nieświadomie złapał za przód koszuli gdzie jego serce biło szaleńczo z miłości, dumy i tęsknoty. Tam było jego małe dziecko, pochylone w dół, energicznie kolorujące coś w swojej książeczce, gęste włosy zakrywały jego czoło, tańcząc tuż nad jego jelenimi oczami... oczami Luhan'a. Jego ciało go nie słuchało, ciągnęło ciężkie kończyny w stronę jego brakującego kawałka.

-Zhi...Zhiyu?- zawołał tak obce, a jednak bliskie mu imię. Luhan przełknął nerwowo ślinę, kiedy wzrok dziecka powędrował do góry, aby spojrzeć na swojego opiekuna. Wielokrotnie oddech Luhan'a stawał się urywany, kiedy ich podobnie do siebie oczy spotkały się ze sobą. Wielokrotnie w sercu Luhan'a wybuchała mieszanka emocji na widok nieśmiałego uśmiechu Zhiyu, który był kierowany w jego stronę.

-Dzie... dzień dobry ponownie, Panie Xi.- Zhiyu odpowiedział cicho, ale pewnie. Wzrok Luhan'a był utkwiony w małym dziecku, które w powrotem patrzyło w dół na pomalowaną już stronę kolorowanki. Zhiyu stukał nerwowo palcami o kolana, przygryzając swoje uśmiechnięte usta, ładny rumieniec malował jego policzki na czerwono.

-Zhiyu...- Luhan zaczął delikatnie, zawahał się na początku, ale potem, powoli centymetr po centymetrze podchodził do małego chłopca. Walczył z chęcią wzięcia swojego malutkiego dziecka w ramiona i tulenia go z wielką miłością i uczuciem.

I po raz kolejny... przypomniał sobie, że nie może się do niego przywiązać, że jest dla Zhiyu tylko nauczycielem, nikim więcej.

Musi to zrobić dla... dla Zhiyu.

Prawda?

-Tak, nauczycielu Xi?

Luhan potrząsnął głową, aby pozbyć się tych nieprzyjemnych i niepotrzebnych myśli, maskując swój smutek lekkim uśmiechem.

-Dlaczego... dlaczego siedzisz tutaj sam?- serce Luhan'a zabolało, kiedy uśmiech Zhiyu zniknął. Mały chłopiec skierował swój wzrok z powrotem w dół , z dala od Luhan'a.

-Ja... ja nie mogę z nimi siedzieć.- powiedział łamiącym się głosem.

-Dlaczego? To twoi koledzy z klasy, Zhiyu.

-Bo...- usta Zhiyu ułożyły się w smutną podkówkę, a jego brwi złączyły się ze sobą, kiedy zmarszczył czoło. - Bo appa* powiedział, że Zhiyu nie może niczego robić bez pozwolenia appy.

Oczy Luhan'a rozszerzyły się z czystego zdziwienia oraz gniewu, nie tylko dlatego, że Zhiyu mówił w sposób w jaki dziecko nie powinno mówić, ale też dlatego, że.... mówił o tym człowieku. Człowieku, który potraktował go jak marionetkę, rozkazując mu jak żołnierzykowi na wojnie i człowieku, który prawdopodobnie odrodził go od pewnego rodzaju etykiety w której sposób bogaci ludzie wychowują swoje dzieci. W oczach Luhan'a widoczna była wściekłość, ale szybko ukrył ją przed małym chłopcem.

Jak mógł... jak mógł traktować Zhiyu w taki sposób? Na miłość boską, on ma tylko cztery latka!

-Zhiyu.- przełykając gulę w gardle Luhan położył rękę na głowie Zhiyu, delikatnie głaszcząc jego miękkie włosy. Nie zauważył, że przekroczył niewidzialną linię i dotknął małego chłopca w czuły sposób. Nie zauważył, że oczy Zhiyu rozszerzyły się, kiedy szczerze się do niego uśmiechnął.

-Twój... twój appa nie miał na myśli czegoś takiego, wysłał cię do tego naszego, małego zamku, abyś poznał nowych przyjaciół, a nie po to abyś siedział tu sam i nic nie robił.

Luhan uśmiechnął się szeroko, kiedy Zhiyu wstrzymał oddech ze zdumienia.- To jest zamek nauczyciela Xi i nauczyciela Kim?

Oczywiście, dziecko zauważy tylko coś takiego.

Luhan delikatnie skinął głową, a jego ręka głaskała jedwabiste włosy Zhiyu.- Tak, jest też Jimin'a, Taehyung'a, a teraz także twój i reszty książąt i księżniczek.

Zhiyu znowu wstrzymał oddech i klasnął w dłonie,odchylił się do tyłu na stołku, chcąc dowiedzieć się więcej od Luhan'a. Małe dziecko nawet nie zdawało sobie sprawy, że sprawiało, że serce Luhan'a biło coraz szybciej i szybciej przez co coraz bardziej go kochał. Luhan nie zdawał sobie sprawy z tego, że inne dzieci siedzą wokół niego i Zhiyu i także słuchają, wszystkie kolorowanki i podkradane ciasteczka ze słoika nauczyciela zostały dawno zapomniane. Nie zdawał sobie z tego sprawy dopóki na jego kolana nie usiadła mała dziewczynka w czerwonej sukience i rozwalonym kucykiem, chrupiąca ukradziony słodycz. Luhan zabrał swoją rękę, aby ułożyć ją na plecach sprytnej dziewczynki, kiedy spoglądał uważnie na dzieciaki, które odważyły się wziąć słodycze z szuflady biurka.

- T-to znaczy, że nauczyciel K-kim jest królem?- zapytała dziewczynka, ale zanim Luhan zdołał odpowiedzieć, został uprzedzony przez piszczący głos Zhiyu.- Tak!Jest!

Dzieci zachwycały się i chichotały wokół Luhan'a i Zhiyu, młody nauczyciel nie mógł ich uspokoić, ale znowu wypełniła go duma, kiedy obserwował jak Zhiyu rozmawia energicznie z innymi dziećmi. Mała dziewczynka na kolanach Luhan'a zdjęła jego dłoń z jej rozczochranych włosów, po czym zsunęła się z jego kolan i podzieliła się swoim drugim ciastkiem z Zhiyu, który przyjął go z uroczym uśmiechem.

-Cześć, nazywam się Oh Zhiyu!

-Cześć, Zhiyu jestem Pa-Pakkk Hyeri-ya!- Luhan zachichotał, kryjąc się za ręką, kiedy młodsza o rok od Zhiyu dziewczynka się przedstawiła. Jej imię to Park Hyeri, miała tylko trzy latka.

-Nauczycielu Xi?- Luhan z powrotem spojrzał na Zhiyu, cicho pragnąc usłyszeć jak mały chłopiec nazywa go tatą. Ale to tylko jego marzenia. - Dobrze robię, prawda?- mimo, że Luhan nie lubił, kiedy Zhiyu mówił jakby był starszy niż rzeczywiście jest, pokiwał głową w stronę chłopca, który znowu rozmawiał z Hyeri, ta słodka, mała dziewczynka mówiła więcej bzdur niż prawdziwych słów.

Przynajmniej, Zhiyu zaprzyjaźnił się z innymi i zaczął bawić się tak, jak powinno dziecko w jego wieku. I jeszcze lepiej, jest ciągle w zasięgu wzroku Luhan'a, nie znikając z niego nawet na chwilę.

-Czekajcie! To znaczy, że nauczyciel Xi jest królową!-powiedziało z nie wiadomo skąd inne dziecko, a Luhan nie mógł zrobić nic innego jak szeroko się uśmiechnąć, kiedy jedno z dzieci zgodziło się z tym i dodało, że zamek nie może mieć więcej jednego króla, nawet jeśli naprawdę obrazili jego męskość ( bez skojarzeń )

-Tak! Bo...bo nauczyciel Xi jest... bardzo ładny!- a serce Luhan'a podskoczyło ze szczęścia, kiedy Zhiyu wypowiedział te słowa.

Nawet jeśli to coś tak małego, to w głębi serca naprawdę cieszył się z tych słów.

**********

Na koniec pierwszego dnia, Luhan spakował swoją teczkę, po czym wyszedł i zamknął biuro. Najpierw sprawdził czy Jongdae pozamykał wszystkie klasy, a następnie wyszedł na dziedziniec, gdzie Jimin i Taehyung prowadzili dzieci do ich czekających rodziców. Automatycznie, oczy Luhan'a powędrowały w w stronę jego małego chłopca, uśmiechnął się smutno, kiedy jego oczy napotkały Zhiyu, który siedział sam na jednej z ławek, które były porozstawiane po całym dziedzińcu, patrzył jak inne dzieci odchodzą ze swoimi rodzicami, a w jego jelenich oczach widoczny był ból.

-Zhi..- Luhan urwał w połowie słowa, kiedy zauważył Kris'a podchodzącego do samotnego dziecka. Iskierka zazdrości uderzyła w serce Luhan'a, kiedy obserwował, jak Zhiyu rzuca się na Kris'a, oplatając krótkimi rączkami nogi mężczyzny.

Bolesna prawda uderzyła w serce Luhan'a, kiedy patrzył jak Kris kiwa krótko głową w jego stronę w geście przywitania, zanim odwrócił się i odszedł ciągnąc za sobą Zhiyu.

Serce Luhan'a trochę zmiękło, kiedy mały Zhiyu odwrócił głowę i pożegnał się z nim najbardziej anielskim uśmiechem, jaki kiedykolwiek zobaczył.

**********

Kris złapał za małą, machającą rączkę Zhiyu i pociągnął go delikatnie w stronę czekającej za bramami limuzyny. Kris otworzył drzwi od tylnego siedzenia, po czym pomógł energicznemu Zhiyu wspiąć się na nie. Delikatnie zamknął drzwi, spojrzał w tył na budynek przedszkola, po czym wsiadł na miejsce pasażera.

-Do posiadłości Oh'a.- surowo rozkazał kierowcy. Kris obrócił się minimalnie na swoim siedzeniu, patrząc przez małą szybę, która odgradzała przednią część limuzyny od tylnej, gdzie słyszał jak Zhiyu mówi coś do kogoś podnieconym tonem.

Oczy Kris'a zauważyły jak lekki uśmiech rozciąga się na cienkich ustach mężczyzny, który słyszał mówiącego bez końca Zhiyu.

-Appa, nauczyciel Xi jest naprawdę miły i ładny!

*Appa - To nic innego jak tata po koreańsku, tak zazwyczaj mówią małe dzieci. Postanowiłam tego nie zmieniać bo appa uroczo brzmi.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro