Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Ch.3

Oh Zhiyu.

To on.

Serce Luhan'a wie, że to on.

Zhiyu, jego mały chłopczyk.

-Zhiyu...- Luhan wyszeptał bez tchu. Jego ręce mocno zacisnęły mu się na bokach, chcąc dotknąć... swojego dziecka. Stał tuż przed nim, wyglądając jak piękny anioł, uśmiechając się do niego nieśmiało. Luhan nie wiedział, że jakiekolwiek stworzenie może wyglądać na tak zapierającą dech w piersiach osobę.

-Zhiyu...- cichy szloch cisnął mu się na usta, a gardło zacisnęło się, nie pozwalając mu wydobyć z siebie żadnego słowa. Jedyne, co mógł zrobić to cichy szept imienia chłopca.

Jego dziecka.

-Cholera, Luhan! to wygląda tak jakbyśmy przenieśli się z powrotem do czasów kiedy byłeś dzieckiem. - Luhan wyrwał się ze swojego transu, łapiąc głęboki oddech, aby stawić czoło oszołomionej twarzy Jongdae. Właściciel przedszkola gapił się otwarcie na nieśmiałego chłopca wraz z Jiminem i Taehyungiem. Dzieci bawiły się bez opieki.

-On jest repliką ciebie.

On...jest.

Luhan spojrzał na maleńkiego chłopca, który jedną ręką mocno trzymał się spodni mężczyzny, a drugą ręką pasek od plecaka. Jego mała, urocza twarz wykrzywiała się w nieśmiałym uśmiechu, jego jenie oczy wpatrywały się w Luhan'a jakby z... tęsknotą. Luhan był wdzięczny za jedną rzecz, za to, że ten człowiek wykonał dobrą robotę w utrzymywaniu jego dziecka zdrowego i... pięknego.

Łzy zebrały się w kącikach oczu Luhan'a, kiedy wpatrywał się dumnie w chłopca, zapominając o wszystkim i wszystkich wokół. Zrobił krok naprzód, wyciągając swoją trzęsącą się dłoń, by dotknąć tego brakującego kawałka swojej duszy.

-Cze-cześć Zhi...

-Pan Xi, prawda? - Luhan zatrzymał się na chwilę, odrywając wzrok od jasnych oczu Zhiyu, wreszcie spoglądając na człowieka towarzyszącego jego dziecku. Mężczyzna spuścił wzrok, gdy jego wzrok spotkał się z wzrokiem Luhan'a, spojrzał na zmieszanego Zhiyu, a potem znowu pociągnął go za siebie.

-Nazywam się Kris Wu. Jestem wujkiem Zhiyu. - mężczyzna, Kris powiedział.

Luhan nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, że jego zwykle spokojny wyraz twarzy stał się brzydką, zmarszczoną miną, gdy spojrzał na mężczyznę, który odważył się odciągnąć od niego Zhiyu, ale jeśli Kris był... kuzynem tego mężczyzny, to znaczy,że wiedział, kim jest Luhan?

Luhan skinął mu głową, gdy przekazał list do dłoni Jongdae. Wzrok z powrotem skierował na Zhiyu, mały chłopiec lustrował go ze zmarszczonymi brwiami, ale kiedy poczuł na sobie wzrok Luhan'a, jego usta ułożyły się w nieśmiały uśmiech, a wzrok skierował na swoje buty.

- Panie Xi, mogę porozmawiać z panem na osobności - zapytał Kris, wpatrując się w niego intensywniej niż powinien. Niespodziewanie, Luhan poczuł jak jego ciało gotuje się z wściekłości, na myśl o staniu na przeciwko kuzyna tego mężczyzny. Jednym z nielicznych, którzy wiedzieli o Luhanie, kiedy jeszcze był w ciąży z Zihyu. Dłonie nauczyciela trzęsły się w oczywistym gniewie, spojrzał do tyłu na Jongdae i kiwnął do niego głową, zanim z powrotem odwrócił się do Zhiyu.

Nigdy nie będzie miał dość patrzenia na swojego pięknego aniołka. Na tego, dla którego jego serce biło przez ostatnie cztery lata.

-Oczywiście, Panie Wu. - odpowiedział cicho, nie patrząc na tego człowieka. I po raz pierwszy uśmiechnął się do małego chłopca. Luhan mógł przysiąc, że jego serce na chwile przestało bić, kiedy mały Zhiyu uśmiechnął się do niego ciepło, po czym pisnął i z powrotem ukrył się za nogami Kris'a.

-Dobrze, dobrze. - Kris zdziwił się, kiedy Luhan mu odpowiedział, na pewno był jednym z tych, którzy znali go przez czterema laty, a Luhan nie był gotowy pozwolić mu uciec z odpowiedziami na jego pytania.

-Chodź ze mną do mojego biura. - powiedział Luhan, wskazując głową na tylne wejście budynku gdzie znajdują się klasy i biura. Patrzył w milczeniu, jak Kris wyplątuje swoją rękę z ciasnego uścisku Zhiyu, zanim przykucnął, aby wyszeptać mu coś do ucha. Serce Luhan'a ścisnęło się z czystej zazdrości, kiedy patrzył, jak jego chłopczyk zachichotał przez coś co powiedział Kris, a potem pocałował go uroczo w policzek. Luhan odetchnął, kiedy odwrócił się i podszedł do niego. Jego falowane, brązowe włosy delikatnie zostały rozwiane przez wiatr, jego oczy błyszczały dziecięcą ciekawością poznania nowego świata. Zhiyu kroczył pewnym krokiem w stronę Luhan'a, zatrzymując się, kiedy był tylko dwie stopy od niego.

-Cześć, Pa-panie Xi!- Zhiyu przywitał się głośno, głęboko kłaniając się Luhan'owi a potem Jongdae. - nazywam się Oh Zhiyu, proszę zaopiekuj się mną.

Serce Luhan'a zatrzepotało dumnie, cicho obiecał sobie i Zhiyu, że na pewno zaopiekuje się swoim małym chłopcem. Niestety, teraźniejszość spadła na Luhan'a, a jego oczy skierowały się na Kris'a a potem na Jongdae, zanim spojrzał z powrotem na Zhiyu. Pamiętał, zdawał sobie sprawę z tego, że nikt nie powinien wiedzieć o jego istnieniu w życiu Zhiyu.

Zapomnij, że kiedykolwiek go urodziłeś.

Po raz kolejny Luhan walczył ze łzami, kiedy kucnął, aby być na wysokości Zhiyu. Utrzymywał między nimi dystans , obawiając się, że może go stracić, i nie będzie mógł go objąć i obdarować jego ciała długimi pocałunkami, tuląc go do swojej piersi i dając mu całą miłość, na którą zasłużył, ale którą zabrał mu pewien okrutny człowiek. Luhan przypominał sobie w kółko i w kółko: Zhiyu nie może wiedzieć kim jesteś, nikt nie może wiedzieć.

-Witam, Zhiyu.- Wyszeptał, podnosząc rękę, chcąc dotknąć pyzatych policzków chłopca, ale pośpiesznie opuścił dłoń, a jego uśmiech lekko osłabł.

-Tędy, Panie Wu. - wyraz twarzy Luhan'a spoważniał, kiedy stanął z powrotem na nogach i odwrócił się od ciekawskich oczu Zhiyu. Odszedł z ciężkim sercem do swojego biura z opanowanym i pewny siebie Krisem za sobą.

-=----

Kiedy zaprosił gościa do biura, Luhan zamknął drzwi z cichym kliknięciem, a potem odwrócił się, by z obojętnością spojrzeć na Kris'a. Biznesmen usiadł na małej kanapie za biurkiem Luhan'a, a nauczyciel zauważył zmianę w wyrazie twarzy Kris'a. Wyższy mężczyzna wyglądał na zmieszanego i zestresowanego, nawet nie uniósł wzroku, kiedy zaczął mówić- Wiem, że masz świadomość o... tożsamości Zhiyu.

Wyraz twarzy Luhan'a zmienił się , kiedy próbował nie uderzyć mężczyzny, wziął głęboki wdech, walcząc ze łzami frustracji, stojąc spokojnie w tym samym miejscu. Jeśli wzrok mógłby zabijać , Kris już dawno leżałby pochowany kilka stóp pod ziemią.

- Jak możesz mieć odwagę przychodzić tu i pokazywać swoją twarz? Jak możesz w ogóle mieć odwagę przyprowadzać moje dziecko tutaj i oczekiwać, że przywitam cię z otwartymi ramionami? - głos Luhan'a załamał się z bólu, jego oczy wpatrywały się w mężczyznę przed nim.

-Panie Xi...

-Byłeś tam przez cały czas, dlaczego go nie powstrzymałeś?!

-To nie mój problem do rozwiązania Panie Xi, pamiętaj, że w ostateczności to był twój wybór i gorąco polecam, abyś mówił ciszej.- powiedział Kris opanowanym tonem ale Luhan nie mógł uspokoić gniewu wewnątrz siebie ze względu na inne oczy pełne poczucia winy. W końcu, Kris uniósł głowę, patrząc na Luhan'a w napięciu. Nauczyciel ciężko dyszał z chęcią mordu w oczach, ale nie odezwał się, pozwalając mu na zabranie głosu.

-Panie Xi- Kris zwrócił się do niego spokojnie, kiedy wstał i zaczął iść, aby stanąć przed Luhan'em, ich oczy twardo się w siebie wpatrywały i Luhan zauważył, że Kris nawet na chwilę nie stracił swojego zimnego wyrazu twarzy pod jego wrogim spojrzeniem.- Wiem, że to musi być dla ciebie naprawdę trudne, żyć z dala od swojego dziecka. Sehun..- Luhan skrzywił się na wspomnienie tego imienia.- Sehun nie rozpowszechniał za bardzo tego, że ma dziecko, nawet do dzisiaj nikt nie wie, kim jest Zhiyu.

-A ty zapisałeś go do przedszkola, w którym uczę.- Luhan zadrwił z powrotem.

Westchnął przez porażkę, przesuwając się na swoim miejscu, starając się nie spotkać z twardym spojrzeniem Luhan'a przez kilka sekund.- Przepraszam.

-Co?-oczy Luhan'a rozszerzyły się w niedowierzaniu.- Za co przepraszasz? Jeśli już to... ten mężczyzna powinien...

-Przepraszam za to, że nic wtedy nie zrobiłem.- ich oczy znowu się spotkały, Luhan'owi zmiękło serce na widok przepraszających oczu i tonu mężczyzny.- Gdybyś był na moim miejscu, zrozumiałbyś. Wiesz jakim... dyktatorem może być Sehun.

-Jest bez serca. - Luhan przerwał mu martwym głosem, a Kris zaśmiał się niemrawo.

-Dobrze,jest, ale...-Kris zaciął się , a Luhan podszedł do niego, kiedy wyższy mężczyzna włożył dłoń w kieszeń marynarki, aby wyciągnąć zdjęcie.

-To...- Luhan westchnął cicho, wyciągnął rękę, aby wziąć zdjęcie z oferującej ręki Kris'a. Do jego oczu napłynęły  łzy, kiedy badał wzrokiem śpiącą, niemowlęcą twarz Zhiyu na zdjęciu.

-To było zrobione, kiedy miał dwa tygodnie...- Kris odpowiedział delikatnie, jego oczy nie schodziły z twarzy Luhan'a na której był smutek i szczęście jednocześnie.

-Dlaczego? Dlaczego to robisz? - Luhan wyszeptał wstrząśnięty, jego ręka zacisnęła się mocno na cennej fotografii. Na jednym z momentów, które ominął w życiu swojego dziecka.

Delikatny uśmiech pojawił się na ustach Kris'a, kiedy wyciągnął dłoń w kierunku klamki od drzwi za Luhan'em.- Nosiłem Zhiyu na rękach i zawsze tam byłem, ponieważ Sehun był zajętym człowiekiem. Wiem jak bardzo Zhiyu chciał do... swojego drugiego ojca, zawsze o ciebie pytał, ale nikt mu nie odpowiadał. Wiem jak bardzo cierpiałeś i przynajmniej to mogę dla ciebie zrobić, Panie Xi.

Luhan gapił się na tą delikatną stronę Kris'a i odsunął się w bok, aby go wypuścić.- Jestem pewny że jesteś bardzo wdzięczny, ale proszę, bądź ostrożny, Panie Xi, nadal nie mogę ci z tym pomóc, więc proszę... nikt nie powinien wiedzieć o tobie i Zhiyu, nawet sam Zhiyu.

Z końcowym ukłonem szacunku, Kris otworzył drzwi do pustego korytarza, zatrzymał się tylko na chwilę, kiedy Luhan przemówił cichym szeptem:

-Więc, on o tym nie wie?

-Mówię ci, Zhiyu nie...

-Nie, miałem na myśli... jego.- Kris wpatrywał się w niego obojętnie ze zmieszaniem wypisanym na twarzy, zanim jego usta otworzyły się w cichym "oh", kiedy zdał sobie sprawę o kogo chodzi.

-Nie... Sehun o tym nie wie, mówiłem ci, jestem dość odpowiedzialny za życie Zhiyu, w rzeczywistości... to ja będę odpowiedzialny za oglądanie cię przed i po odebraniu Zhiyu z przedszkola. Sehun jest tego wszystkiego,nieświadomy więc nie martw się Panie Xi.- Kris posłał zdezorientowanemu nauczycielowi ostatni, smutny uśmiech, mówiący, że odchodzi.

Luhan stał zamurowany przez kilka sekund, zanim spojrzał w dół na niemowlęcą twarz swojego chłopca na zdjęciu. Nie bardzo rozumiał zamiary Kris'a i nie ufał mu całkowicie, nigdy nie będzie mógł tego zrobić, ale teraz najważniejsze jest to , że ten chłopczyk jest w końcu blisko niego.

Nawet jeśli był boleśnie poza jego zasięgiem.

Zapomnij, że kiedykolwiek go urodziłeś.

Nie powinien się do niego przywiązywać.

Zamykając drzwi od swojego biura, uginający się pod kolanami Luhan, zrozumiał to, ześlizgując się w dół po drewnianych drzwiach. Wreszcie łzy bólu spłynęły po jego policzkach, przykucnął ze zdjęciem, przytulając je do swojej klatki piersiowej.

**********

Ostatni raz spoglądając na budynek przedszkola, Kris zsunął swoje okno, odpalając silnik. Miał zamiar wyjechać z parkingu, kiedy jego iPhone zawibrował mu w kieszeni. Spojrzał na wyświetlacz, aby sprawdzić kto dzwoni, zanim wziął głęboki wdech przed odpowiedzią.

-Tak?

Kris słuchał dzwoniącego, który mówił nieprzyjemnym tonem.

-Tak, Zhiyu teraz tam jest... zostawiłem go pod jego opieką.

Kolejna cisza nasłuchiwania. Kris westchnął głęboko. - Tak jak mówiłeś, powiedziałem mu... nic o tym nie wiesz.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro