Ch.26
O boże w końcu dokończyłam!! jest 02:02 i czuję się wypompowana ale mam nadzieję że wybaczycie mi tą długą przerwę w tłumaczeniu tego fika, z przyczyn szkolnych i prywatnych. Kochajcie tego ficzka całym serduszkiem bo jest przecudowny <3
~*~
— Pamiętaj że to będzie naszym małym sekretem, dobrze?
— Okej..— Zhiyu zadrżał z przygnębionym tonem, porzucając pomysł przechwalania się że Nauczyciel Xi jest teraz jego babą. Luhan zagruchotał na ten ujmujący widok, czując się nieco dumny z tego, że jemu dziecku się polepszyło, po tym jak dowiedziało się że jest jego prawdziwym tatą.
—Hej kochanie, przestań się dąsać, chyba nie chcesz żeby inni myśleli że baba i.... appa kiedyś byli złymi ludźmi.
— Ale nie jesteście złymi ludźmi, baba. Appa nie jest złym człowiekiem.
— Byliśmy, ponieważ opuściłem cię i ponieważ... appa na to pozwolił. — Luhan cicho odparł, chowając kilka długich pasm włosów za uchem Zhiyu i poprawił skośny kołnierzyk jego koszuli ze spongeboba. Pochylił się i pocałował pulchny policzek Zhiyu kiedy mały maluch w końcu przytaknął.
— Ale pozwolisz żeby Zhiyu powiedział wszystkim kiedy będzie na to czas?
— Oczywiście, kochanie. — Odparł Luhan z małych chichotaniem, gdy twarz Zhiyu natychmiast się rozjaśniła.
Gdy autobus dotarł do przeznaczonego miejsca, zarówno Luhan jak i Zhiyu odsunęli się trzymając się za ręce, lub bardziej jak Zhiyu trzymał palec wskazujący i te środkowe jego drobną rączką. Zhiyu po raz ostatni przytulił jego nogi, zanim wybiegł do przedszkolnego holu czekając na swoich przyjaciół.
— Luhan! Hej, gościu! Popatrz na siebie, nie wyglądasz jak gówno!
— Um... Dzięki, Jongdae. — Luhan uśmiechnął się niezręcznie, kiedy Jongdae przykleił się do jego pleców. Obaj dotarli do przytulnego budynku, słysząc podekscytowane piski śmiejących się dzieci.
— Więc, Zhiyu przyszedł dzisiaj z tobą. — Luhan odwrócił wzrok od przeszywających oczu Jongdae, udając że przygotowuje jakieś papiery z teczki. — Jak się czuję Pan Oh Sehun? Wiadomości o nim są we wszystkich gazetach.
Luhan chrząknął z tyłu gardła, jego serce biło mu w uszach na tę myśli. Nie zamierzali go zostawić, ani go ani jego dziecko. — Jest u niego lepiej. On.... Zostawił wczoraj Zhiyu pod moją opieką, to dlatego dzisiaj jesteśmy razem.
— Cóż...— Jongdae zamruczał w zamyśleniu, po tym jak wskoczył na biurko Luhana prawię zrzucając jego papierkową robotę. — Jest do ciebie bardzo przywiązany, nie sądzisz? Wydajesz się również... trzymać do niego specjalne uczucia.
— Wiesz że dzieci mnie wolą. — Luhan wzruszył ramionami i roześmiał się drżąco. — I wiadomo że kocham je wszystkie tak samo.
— Mówiłem o Oh Sehun'ie.
Jongdae uśmiechnął się łobuzersko na oszołomione spojrzenie Luhana. Jednak, jego uśmiech wywrócił się do góry nogami, kiedy poczuł że całuje podłogę, jak Luhan zrzucił go z biurka z przesadną siłą.
— P-przestań myśleć w taki sposób!
— Owwww! Cholera, księżniczko! Uderzyłeś mnie jak... jak macocha od kopciuszka! — Jongdae jęknął głośno trzymając się za swoje obolałe czoło. Ale potem jego uśmiech znów był przyklejony na jego twarzy, kiedy jego oczy dostrzegły rumieniec, na twarzy chińskiego nauczyciela. — I dlaczego nie? Jest przystojny, bogaty i samotny. To tak jakby Bóg go zesłał by był twoim uroczym księciem i żeby uratował cię od tego nudnego, samotnego życia.
Zaraz potem Jongdae wyskoczył z biura wściekłego Luhana, po tym jak jego twarz spotkała się z latającymi grubymi słowami i milionami przekleństw na niego.
Nikt nie wiedział o szalonym biciu serca Luhan'a.
~*~
Zajęło Luhan'owi i Kris'owi godzinę, by przekonać Zhiyu by zgodził się towarzyszyć swojemu wujkowi w dzień spędzony na zabawkach i zakupu lodów. Zhiyu przylgnął z rozpłakanymi oczyma, do talii Luhan'a, nie chcąc go puszczać. To bolało Luhan'a że musiał pożegnać swoje dziecko mimo że tego nie chciał, ale tak musiało być. Obiecał Zhiyu, że będzie mógł zostać na noc i obejrzą razem filmy Disneya i mały maluch w końcu go puścił ale dopiero po przytuleniu go i wycałowaniu na pożegnanie.
Luhan stał z tyłu podczas gdy dzieci wychodziły ze swoimi rodzicami. Pomachał Chanyeol'owi, Baekhyun'owi i malutkiej Hyeri kiedy wchodzili już do swojego samochodu. Luhan musiał wymknąć się pola widzenia Jongdae, na dworzec autobusowy gdzie Sehun napisał do niego że go odbierze. Nie zamierzał nawet kwestionować w jaki sposób Sehun zdobył jego numer.
— Wchodź. — Ktoś krzyknął do Luhan'a wyrywając go z oszołomienia. Odwracał swój wzrok dopóki nie spotkał tego Sehun'a. Biznesmen zsunął czarną szybę i wskazał Luhan'owi aby wszedł do środka. Nauczyciel przełknął nerwowo ślinę i pokonał drogę do eleganckiego samochodu Sehun'a. Jazda była niezręczna, pełna napięcia i ciszy. Luhan chciał coś powiedzieć, cokolwiek, tylko żeby rozwikłać tę ciężką atmosferę, ale zanim się zorientował byli już w centrum szpitala w Seulu.
— Luhan. — Luhan szedł za biznesmenem ze schowaną głową, gdy usłyszał głos doktora Joonmyun'a. Kiedy się odwrócił, spotkał się z solidną klatką piersiową doktora, w tym samym czasie doktor otoczył swoje ramiona wokół ciała Luhan'a.
— Hej, Hyung, Jak u ciebie?
— Super, — Joonmyun uśmiechnął się swoimi anielskimi rysami twarz, ukazując prawdziwy sens swojej pracy jako zbawiciela życia. — I przepraszam za wszystko przez co musiałeś przechodzić, Yixing mi powiedział.
Luhan uśmiechnął się do męża swojego najlepszego przyjaciela, ale potem zniknął gdy wielkie dłonie które aż za doskonale znał, spoczywały na jego ramionach i odciągnęły go od uścisku Joonmyuna. Jego serce skoczyło w jego piersi, gdy napotkał oczy Sehun'a. Oczy biznesmena były czarne od zimnej elewacji gdy patrzył na zdezorientowanego lekarza.
— Luhan chce zrobić teraz testy, już wczoraj wysłałem wszystko co było potrzebne z plików Zhiyu, więc nie marnujmy więcej czasu.
— Uh...tak, Panie Oh. — Joonmyun powiedział z pewnością siebie, powracając do swojego trybu profesjonalizmu. Wyciągnął delikatną dłoń do ramienia Luhan'a, by go prowadzić ale nie udało się ponieważ pewien biznesmen stał jak solidna ściana pomiędzy nimi.
Luhan patrzył się w tę i z powrotem między Jonmyunem a Sehunem. Biznesmen wykazywał teraz niezwykłe opanowanie, a Luhan czuł że topił się w tych jego tajemniczych oczach. Joonmyun lekko spiorunował wzrokiem Biznesmena a Luhan był wdzięczny, że Yixing był na służbie albo byłby w stanie połamać żebra Sehun'a jeden po drugim. (Nie jestem pewna co do tego zdania XD)
~*~
Wyniki testów będą wiadome jutro.
Tak powiedział Joonmyun. Serce Luhan'a zabolało w rozczarowaniu, naprawdę chciał wiedzieć dziś przed jutrem, godzinę i minutę przed tymi następnymi. Nie mógł się doczekać żeby wiedzieć czy w końcu może coś zrobić dla Zhiyu. Dać mu kawałek siebie.
— Tak, jesteśmy w drodze. — Luhan odwrócił głowę w stronę Sehuna na czas, żeby zobaczyć jak odkłada swój telefon. Biznesmen zacisnął dłoń na kierownicy kiedy wjechał na autostradę, jego oczy spoglądały w bok spotykając wzrok Luhan'a który od razu odwrócił. — Kris powiedział że obiecałeś Zhiyu zostać u nas na noc.
— C-co? Ja... ja tylko tak powiedziałem bo nie chci-
— Co miało być zrobione jest zrobione, Luhan, albo nie zaśnie tej nocy.
Luhan zamknął usta z bezradnością, Sehun miał samochód i jechał tam gdzie mu się to podobało, czy nie. Poza tym, bardzo tęsknił za Zhiyu, nie miał go dość i nigdy nie będzie.
Krew Luhan'a zamarzła gdy zauważył rezydencję której był kiedyś więźniem. Serce spadło mu do głębi żołądka, kiedy wróciły do niego te okropne wspomnienia, zamknął oczy i próbował wymyślić coś co mogłoby rozproszyć jego uwagę. Dopóki coś się nie wydarzy. Odgłos kogoś nerwowo odchrząkującego, a potem piosenka grająca w radiu, której kompletnie nie znał. Luhan nie otworzył oczu, ale odchylił się wygodnie na swoim miejscu, kiedy usłyszał cichy szum głębokiego głosu Sehun'a śpiewającego wraz z delikatną pieśnią grającą w radiu.
Czuł....wdzięczność.
— Baba! — Zhiyu krzyknął radośnie, gdy zauważył Luhan'a wyskakującego z samochodu Sehun'a. Biegł do rąk Luhan'a z bosymi stopami i piżamą.
— Hej, Kochanie, nie powinieneś tak wychodzić. — Zhiyu zachichotał kiedy Luhan złapał go zaczepnie za nosek, owinął swoje krótkie ramiona wokół szyi Luhan'a po tym jak jego baba pocałował go z miłością w policzek. Spojrzał Sehun'owi w oczy który znajdował się za plecami Luhan'a.
— Appa, też pocałuj. — Zhiyu wyłożył usta gdy zauważył że jego appa ma rozczarowaną minę. Myślał że Zhiyu zapomniał o przywitaniu go w domu, ponieważ Luhan tutaj jest.
Sehun zmarszczył brwi a na jego twarzy pojawił się zapierający dech w piersiach uśmiech kiedy naciskał na plecy Luhan'a. Nie widział rumieńca na twarzy nauczyciela i nie słyszał jego szaleńczego bicia serca, kiedy pochylił się by złapać wargi Zhiyu, bok jego twarzy spoczywający na skroni Luhan'a.
Cała trójka nie słyszała słodkiego "Aww" Krisa, gdy szedł w celu powrotu do domu. Skinął do Luhan'a, a nauczyciel wszedł do środka z Zhiyu na swoich rękach, odwrócił się i czekał na Sehuna w samą porę, by zobaczyć jak biznesmen i jego kuzyn szepczą coś do siebie zanim Kris poszedł do swojego zaparkowanego auta.
Coś było w sercu Luhan'a i nie podobało mu się że czuł jedną dziurę.
Mała rodzina - Jak Sehun nazwał ich potajemnie w swoim umyśle - Postanowili zjeść kolację razem, a Zhiyu z powrotem wrócił do swojego maszynowego trybu, ciągle gadał i gadał o swoim dniu z wujkiem Kris'em. Sehun od czasu do czasu spoglądał na Luhan'a zauważając jak ten patrzył wokół swojego otoczenia oczami pełnymi smutku.
Tak po prawdzie, umysł Luhan'a i jego ciało pamiętało każdy pojedynczy szczegół przez który przeszedł, ale nie mógł zaprzeczyć że rezydencja wygląda teraz inaczej niż wtedy. Może...bo Zhiyu był tutaj z nim lub może.... ponieważ Sehun był bardziej otwarty i opiekuńczy przy nim.
Kiedy zegar uderzył o dziewiątej wieczorem, głowa Zhiyu kołysała się z boku na bok, gdy ślinił się między Sehunem a Luhanem na kanapie. " Piękna i Bestia" nawet nie była w połowie ukończona.
— Wezmę go, obiecałem że będę z nim spał. — Luhan powiedział delikatnie i próbował zatrzymać swój śmiech kiedy Sehun się trochę szarpnął, ukazując że już dawno zasnął. Wygląda na to że tylko Luhan jest w stanie przesiedzieć całą noc na oglądaniu filmów Disneya.
— Huh?...ah..tak...Okej. — Sehun wymamrotał i skinął głową która zaraz pochylił na kanapie, pocałował włosy chrapiącego dziecka, zanim jego oczy ponownie się zamknęły, pozostawiając Luhana by odgadł który pokój należał do Zhiyu. Nie było także w pobliżu żadnych pokojówek żeby o to zapytać.
Tuląc ciało Zhiyu w swoich ramionach, Luhan spojrzał na zmęczoną, śpiącą twarz Sehun'a przed pójściem do schodów. Doskonale i boleśnie znał każdy kąt tej rezydencji. Luhan przełknął łzy kiedy jego wzrok padł na zamknięty pokój w którym spędził dziewięć miesięcy. Stał nieruchomo przez kilka sekund, nie czując nic poza równomiernym oddychaniem Zhiyu na jego szyi, zanim otworzył drzwi z wahaniem. Jego oddech uwiązł mu w gardle a łzy ukłuły go mocniej w oczy gdy uświadomił sobie że Sehun zmienił pokój dla Zhiyu. Wszystko w nim było ciepłe i przytulne, w przeciwieństwie do tego co Luhan pamiętał z zimną i ponurą atmosferą.
Luhan przełknął szloch kiedy wszedł do dziecięcego, niebieskiego pokoju i położył Zhiyu na ciepłym łóżku i przykrył go kołdrą do ramion. Przykucnął obok śpiącego dziecka, podziwiając jego śpiącą twarz i rozchylone usta z których raz na jakiś czas wyślizgiwały się słodkie chrapnięcia.
Nie wiedział ile godzin, lub minut spędził u boku Zhiyu, delikatnie dotykając jego włosów i nucąc cicho do starej kołysanki. Chciał wślizgnąć się obok Zhiyu i spać z dzieckiem w swoich ramionach ale coś mu mówiło że powinien wrócić i obudzić ciężko śpiącego Sehun'a albo spędziłby noc rozłożony na niewygodnej kanapie.
Luhan przeklął się cicho, za nagłe dbanie o dobre samopoczucie biznesmena, gdy schodził po schodach z powrotem do ciemnego salonu.
— Nie obchodzi mnie to, posunęli się za daleko.
Luhan zatrzymał się w miejscu gdy zbliżał się już do salonu, usłyszał zmęczony głos Sehun'a warczący do kogoś. Zajrzał do środka, napotykając tył głowy Sehun'a który wciąż siedział na kanapie. Mówił przez telefon z widocznym niepokojem, który szarpał jego zimny głos.
— Kim Kai powinien być odstrzeliwany.
Oczy Luhan'a rozszerzyły się a szok spłynął mu po kręgosłupie po bezlitosnych słowach Sehun'a. Kim był ten cały Kim Kai i dlaczego pragnął go...martwego?
— Nawet kiedy jest więźniem, nadal to ro- Kurwa wiem Kris ale nie mogę już tego znieść. — Głos Sehun'a nagle ucichł a chłód w jego tonie został zastąpiony....zranieniem.
Co się dzieje? Kim jest Kim Kai?
— On zranił Luhan'a i Zhiyu,— Serce Luhan'a przestało bić na sekundę lub więcej, jego oczy lśniły od łez gdy tłumił w sobie grożący mu szloch.
Sehun....O czym on mówi?
— Nie pozwolę mu być, bo popełnił jebanie wielki błąd zabierając Luhan'a ode mnie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro