Ch.25
Mogą się pojawić błędy, poprawiałam ale dalej nie potrafię się ich dopatrzeć
~*~
— Zhiyu płakał i appa pocałował jego bubu, ale.... Zhiyu nie czuł się lepiej, bonbo na mojej rączce nie znikło, i Zhiyu nie chciał żeby appa się martwił więc Zhiyu przestał płakać...i-i kiedy Zhiyu upadł z rowerka i miał bonbo na jelly kolanku appy nie było, i buzi wujka Kris'a też nie pomogło.
Zhiyu ciągnął dalej z niezadowolonym wyrazem twarzy, mówiąc Luhan'owi jak wiele razy upadł i zrobił sobie krzywdę, ale najwyraźniej wiedział że Sehun skłamał na temat pocałunków. Luhan ciężko próbował powstrzymać się od śmiechu że Zhiyu nazywa części ciała, nie mógł też pozbyć się tego faktu, że Sehun stworzył najdziwniejsze słowa dziecięcego języka odbiegających od tych zwykłych.
Weewy i bonbo.
No błagam....
Urocze.
— - Appa nie może pływać ale nie powiedział Zhiyu, Zhiyu wie ponieważ zawsze chodził z Zhiyu do części basenu dla dzieci żeby bawić się z Zhiyu ale ani razu nie poszedł do tego dla dużych ludzi. — Luhan musiał się do tego uśmiechnąć, zastanawiając się czy to kiedykolwiek było prawdą. Oparł się o zagłówek, a Zhiyu rozwalił się na jego kolanach, nadal przytulając ciasno jego talię, kiedy Luhan przeczesywał palcami jego miękkie włosy. Nauczyciel westchnął z ulgą, delektując się ciepłem swojego dziecka, mieszającego się z tym jego. To uczucie było zbyt piękne żeby było prawdziwe, mieć tak w swoich rękach Zhiyu i to wszystko dzięki.... Sehun'owi.
Mimo że chciałby aby jego dziecko rozmawiało zawsze, myśli Luhan'a uciszyły głos jego dziecka, gdy spojrzał w stronę wejścia. Mógłby przysiąc że zobaczył Sehun'a stojącego tu przed chwilą, ale nie było na to ani jednego znaku, nie słyszał żadnych dźwięków dochodzących z zewnątrz.
— - Chce to bardzo zrobić! — Zhiyu nagle podniósł swój głos i uwaga Luhan'a znowu skupiła się na nim, kiedy mały chłopiec podniósł się i podskakiwał z niecierpliwością lśniącą w jego oczkach. Luhan uwielbiał każdy szczegół anielskiej twarzy Zhiyu.
— Co chcesz zrobić, kochanie? — Luhan spytał cicho, palcami gładząc włosy Zhiyu i kołnierzyk koszulki.
— Zhiyu chce pójść na rower z babą i pójść popływać z babą i Zhiyu chce wiedzieć czy buzi Baby pomoże w zniknięciu bonbo!
Rozkoszujący się śmiech Luhan'a pojawił się z głębi jego serca, kiedy pociągnął pulchną twarz Zhiyu bliżej. Zasypywał jego policzki, czoło i nos motylimi pocałunkami, zarabiając tym na najbardziej melodyjne chichoty Zhiyu. Skończył, kładąc Zhiyu na plecach i dmuchał "malinowo" na jego odsłonięty brzuszek. Zhiyu chichotał bardziej, próbując odepchnąć twarz Luhan'a, ale większy mężczyzna nawet nie drgnął. Kiedy Zhiyu kaszlnął kilka razy, Luhan wpadł trochę w tryb paniki, ale wkrótce Zhiyu zachichotał jeszcze bardziej przed położeniem się nieruchomo z falującą klatką piersiową, z przyklejonym największym uśmiechem na jego twarzy, podczas gdy jego małe dłonie ułożyły się na twarzy Luhan'a, by powstrzymać więcej jego łaskoczących ataków.
— Baba?
— Hmm?
— Zhiyu jest szczęśliwy. — Uszkodzone serce Luhan'a zatrzepotało, kiedy zauważył uśmiech Zhiyu, podciągnął go by usiadł wygodnie na jego kolanach. Zhiyu ziewnął uroczo i oparł twarz na zgięciu szyi Luhan'a, rączki chwytające go za szyję w mocnym i najcieplejszym z jego małych uścisków.
Jeśli Zhiyu był szczęśliwy, to Luhan był w siódmym niebie. Nie chciał niczego innego poza szczęściem swojego dziecka, nie chce widzieć niczego innego poza anielskim uśmiechem jego dziecka, nie chce słyszeć niczego więcej poza śmiechem jego chłopca.
— Baba też jest szczęśliwy, najszczęśliwszy jaki mógłby być.
— Zhiyu ma teraz babe.
— Zawsze miałeś, kochanie.
Luhan przechylił głowę, gdy Zhiyu odsunął się od jego szyi, jego dziecko przyglądało się uważnie jego twarzy, potem uśmiechnął się wesoło, po czym pochylił się i położył niechlujny pocałunek na szczęce Luhan'a.
— Baba Zhiyu jest bardzo piękny, wszyscy w szkole będą za- zaz...uh...zazdreśni.
— Huh... zazdrośni, tak. — Luhan wymamrotał, podczas gdy jego umysł zakwestionował tę myśl. Jeśli Sehun powiedział Zhiyu prawdę, w końcu może ujawnić to całemu światu. Tak po prawdzie, Luhan nie miałby nic przeciwko czemuś takiemu, jedyna osoba która ma największe dla niego znaczenie, zaakceptowała go z radością i teraz tuli się w cieple jego uścisku. Wie że będzie mu ciężko wytłumaczyć wszystko Yixingowi, Jongdae i jego bliskim znajomym ale w końcu zrozumieją, po prostu teraz zastanawiał się co od teraz zrobi Sehun.
— Baba? — Oh, spędziłby każdą sekundę swojego życia, kochając dźwięk głosy Zhiyu, który go tak nazywa.
— Hmm?
— Kocham cię.— I to też.
— Ja ciebie też, kochanie.
**************
Ostatni raz zerkając na swoje dziecko tulące się w łóżku do Pana misia, Luhan zamknął cicho drzwi i poszedł do jego salonu. Dostrzegł Sehun'a siedzącego chicho na kanapie, ręce trzymał na swoim telefonie z zabielonymi knykciami. Nauczyciel przełknął ciężko ślinę, i podszedł bliżej niego. Jeśli Sehun go słyszał, to nie okazywał żadnych oznak tego gdy patrzył w nicość. Wyglądał na głęboko pogrążonego w swoich myślach, a Luhan czuł się nie wiedząc czemu winny.
— Ja....Ja zrobię ci coś do picia. — Sehun nawet nie podarował mu małego spojrzenia, nie pozwalając Luhanowi wykryć z jego oczu emocji które się w nim kumulowały. Nie zgodził się ani nie odmówił, nie nawet wzroku od swojego pustego telefonu. Luhan przełknął gulę w gardle i ruszył ciężkim krokiem do kuchennego baru. Zauważył że Sehun wyczyścił blat z zakrwawionego bandażu, i wacików, a zestaw umieścił na swoim miejscu.
Dziesięć minut później, parująca herbata została umieszczona przed cichym biznesmenem. Luhan opadł na fotem, a oczy rzuciły mu się w dół, odmawiając spojrzenia na Sehun'a. Tyle rzeczy do powiedzenia, ale nic nie wychodziło z jego ust, nie wiedział jak zacząć.
— Zhiyu kochał cię od pierwszego dnia w przedszkolu. — Sehun zaczął cichym głosem który wysłał coś, co przebiło kręgosłup Luhan'a. Oczy nauczyciela spoczęły na nim ze zdziwieniem, ale Sehun nie patrzył na niego.
— Nie mógł przestać mówić o tym jak... jak piękny jesteś i jak uroczy byłeś dla niego. — Sehun poruszył się na swoim miejscu, i skrzywił się lekko przez ból w ramieniu, zanim oczyścił zaschnięte gardło. — Myślę że on zawsze czuł że nie jesteś tylko jego nauczycielem, czasami wierzę że ci którzy mówią że dziecko poczuje swoją matkę, gdziekolwiek by była i na odwrót. — Delikatny chichot opuścił usta Sehun'a, a Luhan nie znosił jak wymuszenie do brzmiało. Biznesmen wyglądał na bardzo zmęczonego....w środku.
— Ja.... Ja złamałem swoje własne zasady, prawda?
Luhan wyglądał na zaskoczonego, gdy ciemne oczy Sehun'a nagle odwróciły się w jego stronę. Poczuł jak jego serce zaczyna bić szybciej i walczył, by powstrzymać się od odwrócenia wzroku. W końcu tego nie zrobił.
— Powiedziałem Zhiyu o wszystkim kiedy ty jako jedyny błagałeś o nie robienie tego.
— Ja...Ja byłem.. — Luhan upadł zaniemówiony ciężarem spojrzeń Sehun'a.
— Przestraszony? Skrzywdzony? Przerażony?
— Wszys...Wszystko. — Sehun spojrzał na niego z nutą przeprosin, przez które Luhan myślał że tylko sobie wyobraża.
— Rozumiem, ale.... tak i tak miało nastąpić, zawsze wiedziałem że Zhiyu się dowie w przyszłości, jeśli nie teraz.
— Myślałeś nawet o tym żeby mu powiedzieć? — Luhan podniósł swój głos, i zapytał go o to długotrwałe pytanie. Ich oczy znów się spotkały i nieznane uczucia szarpnęły serce Luhan'a. Oczy Sehun'a zawsze go zdradzały, dlatego próbował je ukryć przed Luhanem, mógł to poczuć.
— Ja...tak.
Luhan omal nie spadł z miejsca przez nieoczekiwaną odpowiedź. Szczerze myślał że Sehun zaprzeczy temu, ale tam też wyjawił prawdę Zhiyu, gdy tego się nie spodziewał. Sehun ukrywał zbyt wiele sekretów i Luhan pragnął o nich wiedzieć.
— Czy ty....Czy ty zamierzasz również poinformować o tym media?
— Jeśli czujesz się swobodnie. Nie zapomnij, że oni faktycznie myśleli, że byliśmy kochankami, zanim zerwaliśmy i opuściłeś Zhiyu.
W głowie Luhan'a pojawiła się nagła złość na tę myśl, co nie było jego winą od początku. Jednak, był tym który się zgodził.
— Co-Co więc zrobisz? Ja....Ja chcę żeby wszyscy o tym wiedzieli ale...może być to niewygodne dla Zhiyu. Reporterzy z mediów już chodzą za tobą wszędzie, a teraz za Zhiyu także, będzie jeszcze gorzej jeśli... dowiedzą się o mnie i nie zasługuje na takie rzeczy w jego wieku.
— Więc nie powiemy nic, dopóki Zhiyu nie poczuje się lepiej i nie będzie starszy.
— Co z twoją....firmą? — Luhan odwrócił wzrok gdy o to zapytał, wiedząc że był to delikatny temat dla biznesmena. Sehun zrobił to wszystko dla dobra swojego bogactwa.
— To moja w tym głowa co z nią się stanie, nie musisz się o to martwić.
Na policzkach Luhana pojawił się nagły rumieniec i chciał powiedzieć, że się nie martwił ale został od tego odcięty, gdy Sehun nagle zerwał się na równe nogi. Luhan spoglądał oczami na ciało biznesmena, przypominając sobie że Sehun miał na sobie jego bluzę z kapturem na lekko poplamionej koszuli.
Wyglądała na za krótką i to wyglądało zabawnie. I to dało Luhanowi uczucie...Ciepła.
— Będę już wychodził, mam rzeczy do zrobienia.
— A c-co z Zhiyu?
Serce Luhana uderzyło w jego pierś przyjemnie, gdy Sehun odwrócił się do niego z uśmiechem na zmęczonej twarzy. — Dopiero go odzyskałeś, to byłoby niesprawiedliwe, żebym tak szybko go zabierał.
Usta Luhana zamknęły się z trzaskiem, gdy nie mógł wymówić ani jednego słowa. Chwiał się przez to co Sehun powiedział, stał się nieobecny gdy starszy mężczyzna podszedł do drzwi frontowych. —Zabierzesz go jutro do przedszkola, poproszę Kris'a żeby go odebrał, a ja cię zabiorę.
— C-co? G-Gdzie?
— Do szpitala, mówiłeś że chcesz zrobić badania.
— Oh!...oh.. — Powiedział to... i naprawdę chciał to zrobić tak szybko jak to możliwe. — Ale nie musisz po mnie przyjeżdżać i mnie zabiera-
— Bądź gotowy o 13.30. — Z tymi słowami, Sehun naciągnął kaptur na głowę i wyszedł z cichym kliknięciem, nawet nie dając Luhanowi szansy na odmowę.
Jego herbata stała się zimna, gdy Luhan myślał o jego sercu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro