Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Ch.20

Gdy ciepłe promienie słoneczne uderzyły w jego wciąż zamknięte powieki, oczy Sehun'a otworzyły się powoli, odczuwając senność i brak tchu. Najprawdopodobniej było późne po południe. Próbował się poruszyć, lecz ostry ból w ramieniu dał się we znaki i zmusił go do zatrzymania się. Rozejrzał się po nieznanym mu pokoju, i nie zajęło mu to więcej niż minutę aby przypomnieć sobie co się stało zanim jego umysł stracił jakąkolwiek świadomość. Panika prawie kazała mu wyskoczyć ze szpitalnego łóżka, ale witający go ciężar naciskający w bok jego talii i ten, który przytulił się do jego nieuszkodzonej ręki, uspokoił jego zmartwione serce. 

Raz zimne serce Sehun'a zatrzepotało ciepłem, podczas gdy on mierzył swoimi ciężkimi i zmęczonymi oczami między jego najcenniejszym człowiekiem. Spojrzał głęboko na śpiącą twarz Luhan'a, wciśniętą po jego prawej stronie. Biznesmen poczuł się źle kiedy zauważył niewygodną pozycję w której spał Luhan. Klęczał na kolanach, górna część jego ciała leżąca na boku łóżka, a jego dłonie były zamarznięte mocno na prześcieradle. Ręce Sehun'a rwały się, by złapać te delikatne dłonie. 

— Appa.. — Malutki głos zawołał szeptem po jego drugiej stronie. Na wargach Sehun'a pojawił się uśmiech w momencie uderzenia serca. Obrócił głowę i napotkał opadające oczu Zhiyu, spoglądające na niego i ziewnął słodko. 

— Cześć mały mężczyzno.

— Appa nie jest już więcej zmęczony?

— Hmm, z appą dobrze.

Serce Sehun'a napełniło się ciepłem na widok jego błyszczących oczu i ospałego uśmiechu. Zhiyu wtulił się w jego uścisk, a ramię Sehun'a otoczyło się wokół jego małego ciała. Wiedział że jeśli zdarzy się coś podobnego do tego wypadku, będzie więcej niż gotów oddać swoje życie jak i kolejne setki razy. 

— Ba- Nauczyciel Xi źle śpi.— Zhiyu sapnął cichym głosem, jego oczka rozszerzyły się gdy podniósł głowę z ramienia Sehun'a i spojrzał na śpiącą twarz Luhan'a. — Appa, pozwól by nauczyciel Xi spał po twojej stronie.

Z powodu niewiarygodnej prośby Zhiyu, słaby rumieniec pojawił się na twarzy Sehun'a. Nerwowo odchrząknął kiedy mały chłopiec opuścił jego objęcie i wspiął się na jego kolanach do Luhan'a.— Zh-Zhiyu, kochanie co ty robisz?

— Nauczyciel Xi będzie chory jak będzie tak spał.— Zhiyu sapnął, gdy zbliżył się do Luhan'a i Serce Sehun'a skoczyło kiedy jego małe dłonie zaczęły szarpać Luhan'a za ramiona, próbując wciągnąć na łóżko.— Łóżko appy jest duże, nauczyciel Xi może--

— Zh-Zhiyu, Zhiyu, kochanie przestań, Lu-Nauczyciel Xi się--

— Ale nauczyciel Xi może spać z nami.

— Kochanie, przestań.— Sehun prawie błagał syna, który jeszcze słabo szarpał Luhan'a za ramiona czerwoną twarzą. Usta Sehun'a wydały z siebie bezradne westchnięcie kiedy nie mógł złapać Zhiyu za ręce żeby go powstrzymać, potem jego serce podskoczyło i zatonęło w jego żołądku, gdy Luhan jęknął w irytacji lekko zaczynając się poruszać. Zhiyu sapnął w poczuciu winy przez obudzenie zmęczonego nauczyciela a Sehun złapał oddech, gdy te jelenie oczy zamrugały na niego ze zmieszaniem. 

— Gdz-Gdzie...uhm..C-co się dzieje?— Luhan wymamrotał sennym głosem, kiedy poczuł jak ręka Zhiyu delikatnie klepie go po głowie. Spojrzał w bok na swoje dziecko siedzące obok łóżka, patrząc na niego ze zmartwieniem swoimi błyszczącymi oczkami. 

— Baba, chodź spać z Zhiyu i appą.

Senność zdawała się usuwać z mózgu Luhan'a na wspomnienie imienia Sehun'a. Rzucił się na swoje nogi przestraszając zarówno Zhiyu jak i Biznesmena leżącego na łóżku. Nerwowo odchrząknął, potrząsając stopami z oczami kołyszącymi się po bladej twarzy Sehun'a. 

— Obudziłeś się?

— Uhm....tak?

Gruba atmosfera pochłaniała biały pokój, podczas gdy obaj dorośli próbowali omijać nawzajem swój wzrok. Zhiyu wyglądał na zmieszanego pomiędzy dwoma mężczyznami, zanim się poddał i postanowił jeszcze raz się wtulić do Sehun'a lecz tym razem do jego piersi. 

— Luhan--

— Ty--

— Appa, chodźmy do domu, Zhiyu chce więcej pospać.— Zhiyu przerwał obu dorosłym, a jego oczka znów się powoli zamykały a jego palec ułożył się na usta by się na nim zassać. Luhan gruchnął, i przysunął się bliżej by odgarnąć jedwabiste włosy Zhiyu z czoła. Nauczyciel zmarszczył brwi, gdy poczuł ciepłe czoło Zhiyu w tej chłodnej kwietniowej atmosferze. 

—Sehun-ah.— Drzwi pokoju biznesmena otworzyły się, a Kris wszedł do środka z przerażonym wyrazem twarzy.—Obudziłeś się? Podpisałem twoje dokumenty na wypis, lekarze mówią że możesz iść, ale myślę że będzie lepiej jeśl--

—Nie.—Ostre oczy wpatrywały się w te zastanawiające Luhan'a, zanim powędrowały do Kris'a.— Ze mną dobrze, daj mi parę minut na ubranie się i idziemy.—Sehun dokończył, próbując podnieść się na pozycję siedzącą. Kris podniósł go i natychmiast zabrał śpiącego Zhiyu w swoje ramiona. 

— W porządku.—Kris odpowiedział i odwrócił się w kierunku drzwi, nie zapominając o wycelowaniu swoim nieczytelnym spojrzeniem na Luhan'a.—Zaczekam na ciebie na zewnątrz. 

Kiedy drzwi zamknęły się za kuzynem Sehun'a, oczy Luhan'a opadły na jego stopy. Odchrząknął głośno i patrzył wszędzie oprócz oczu Sehun'a.—Dziękuję...dziękuję za-za...

—Próbowałem chronić Zhiyu, nie musisz mi za to dziękować.—Sehun odpowiedział zimno, ale Luhan nie wiedział, że Biznesmen bił się ze samym sobą z powodu własnych wyrzuconych słów. 

Sehun był za bardzo pochłonięty próbą stania z mrowiącym ramieniem, by zauważyć zraniony wyraz twarzy Luhan'a. Jęknął i zdołał stanąć na własnych nogach, po czym zaczął zdejmować swój szpitalny fartuch, gdy odnalazł spodnie i koszulę założoną na krześle przed sobą. 

—C-Co..Co ty robisz?!— Sehun odwrócił się wokół, a jego fartuch opadł na kostki. Był ubrany tylko w czarne bokserki, co tłumaczy zaczerwienioną twarz Luhan'a i dłonie pokrywające jej większość. 

Urocze. 

— Przebieram? Nie wyjdę stąd w szpitalnym fartuchu. 

— Mo-mogłeś poczekać a-aż wyjdę s-stąd i-i--

— Przestań się zachowywać jak dziewica z liceum, Luhan. Widziałeś o wiele więcej niż to.

Mógłbyś się zamknąć w dowolnym momencie, Oh pierdolony Sehun. 

— Ja...ja..A niech cię, Oh Sehun.— Usłyszał jak Luhan gruchnął, gdy z trudem założył spodnie. 

Zza jego pleców dobiegło głośne trzaśnięcie, biorąc pod uwagę dramatyczne wyjście Luhan'a. 

**********

Pozostawienie wyglądało na bardziej niż niemożliwe dla Luhan'a. Kiedy wyszedł z pokoju i ogłosił swoje wyjście do Kris'a, śpiące oczy Zhiyu otworzyły się gwałtownie, i zaczął płakać, domagając się objęć baby, co wyjaśniał widok w którym Sehun spoczął gdy opuścił swój pokój. Luhan miał rozdarty wyraz twarzy, a Kris starał się utrzymać w ramionach Zhiyu gdy mały chłopiec wypłakiwał swoje serce i wiercił się w jego objęciu próbując dosięgnąć Luhan'a. 

—Zhiyu, Nauczyciel Xi musi też iść do domu!— Kris oznajmił dziecku, ale Zhiyu nawet nie wypowiedział ani słowa, tylko czkał i płakał mocniej, rączkami wciąż sięgając do bezradnego Luhan'a. 

— Kochanie co jest?

— Appa! Chce babe! chce babe! Zhiyu chce babe!— Zhiyu zapłakał mocniej, ciężkie łzy spływały mu po policzkach łamiąc serca wszystkim dorosłym. 

— Zhiyu, błagam--

— Zostaw go, Kris.— Sehun powiedział spokojnie, a potem spojrzał na Luhan'a, który patrzył na niego z zakłopotaniem i wdzięcznością w tym samym czasie. — Też idę z Luhan'em. 

— Co?

— C-Co?

Zarówno pytanie Luhan'a, jak i Kris'a dotarły do uszu Sehun'a przez głośny płacz Zhiyu. Jego kuzyn spojrzał na niego uważnie, wzdychając ciężko, po czym przekazał Zhiyu w oczekujące ramiona Luhan'a. Mały chłopiec uspokoił się od razu w objęciach Luhan'a, noskiem opierając się o ramiona Luhan'a gdy owijał swoje krótkie rączki wokół jego szyi, ale nauczyciel nigdy nie wydawał się mieć nic przeciwko temu, gdy mocniej uścisnął Zhiyu i otarł jego łzy swoimi dłońmi.

— Reporterzy z mediów prawdopodobnie też czekają na mnie w rezydencji, po prostu weźmiemy twój samochód i odjedziemy bez niczyjej uwagi. 

— W porządku,— Kris kiwnął głową i od razu dał kluczyki Sehun'owi.— Rozproszę ich.

Po wypowiedzeniu tych słów, Kris wyminął parę i zniknął za rogiem. Sehun westchnął zmęczony, zanim odwrócił się w kierunku swojego czkającego dziecka w sparaliżowanym uścisku Luhan'a. Raz jeszcze przekroczył przestrzeń osobistą nauczyciela i pochylił się by otrzeć usta o mokry policzek Zhiyu.—Jest dobrze, kochanie, zostajemy na noc u Nauczyciela Xi, dobrze?— Zhiyu kiwnął głową w ciszy. Uśmiechnął się słabo i dziobał wargi Sehun'a z głową wciąż wtuloną w zagięciu szyi Luhan'a. 

—Ty... nie masz nic przeciwko, prawda?

— Ja...ja..— wyjąkał Luhan i spojrzał na wydętą wargę na twarzy Zhiyu, który patrzył na niego jak zgubiony kotek.— Ja...nie, nie mam nic przeciwko. 

— W porządku, więc chodźmy. 

Sehun szedł przed nimi z nisko pochyloną głową. Oczy Luhan'a złagodniały, gdy wylądowały na zranionym ramieniu Sehun'a, najwyraźniej próbował wyzwolić z niego ból. Jego serce biło ze zmieszania i zdezorientowanych emocji, podczas gdy jego umysł w kółko odtwarzał słowa Sehun'a. Powiedział że chronił tylko Zhiyu. 

Lecz dlaczego serce Luhan'a mu nie wierzyło?

Nauczyciel pokręcił głową z porażki, zanim zaczął iść bliżej Sehun'a, ostrożnie zachowując bezpieczną odległość między nimi. Zhiyu wymamrotał coś pod nosem i wtopił się bardziej w szyję Luhan'a, był naprawdę ciepły, ale nauczyciel odrzucił ciężkie szarpnięcie jego serca. Przytulił swoje dziecko bliżej siebie i pochylił się by szepnąć mu do ucha. 

— Też cie kocham, kochanie.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro