Ch.18
—Poważnie?
Luhan podskoczył na nagły duch oddechu padającego na jego kark, szybko odwrócił się od oglądania rozmawiających Sehun'a i Chanyeol'a, do uśmiechniętego Jongdae stojącego zbyt blisko niego.
—C-co.. O czym mówisz? I możesz przestać na mnie nachodzić w taki sposób? — jęknął młody nauczyciel, walcząc z argumentami aby udusić swojego szefa gołymi rękoma.
— To. — Brwi Luhan'a drgnęły ze zmieszania, kiedy Jongdae szarpnął jego brodę za niego.
— Co?
— Tutaj, multimilioner Oh Shaun? Dzwoni coś?— Krew Luhan'a zamarzła gdy Jongdae powiedział te słowa. Czy on wiedział o....Zhiyu?
— Ja...ja nie wiem o czym ty m--
— No weź!— Luhan wrzasnął, kiedy jego hałaśliwy szef podskoczył do niego, owijając ramiona wokół jego ramion z gniewnym wydęciem jego koto podobnych warg.— Widziałem was dwóch, kiedy wychodziliście z jego samochodu! Jego samochodu! Czy wy jesteście ze s--mmfff!
— Zamknij mordę, Jongdae!— Luhan powiedział uderzając dłonią w usta mężczyzny, powstrzymując wszelkich bzdur, które miał on wypowiedzieć. Poczuł ulgę, że Jongdae nie podejrzewał niczego o prawdzie, ale w tym samym czasie było to strasznie kłopotliwe dla Luhan'a że Jongdae zakładał taką rzeczy tylko dlatego, że przyjechali razem dziś rano.
— Więc? To prawda?— Szepnął Jongdae, gdy dłoń Luhan'a odsłoniła mu usta, a jego oczy tak błyszczały z podekscytowania, że wyglądało to naprawdę przerażająco.
— Nie, nie jest. Zhiyu poprosił pana Oh żeby... wpadł podrzucić mnie ponieważ ja... ponieważ nie mam samochodu, to wszystko.— Luhan syknął, oczami wędrując wokół gawędzących rodziców i biegających dzieci wokół nich, po raz kolejny jego wzrok zatrzymał się na dziecku bawiącym się z Hyeri, które stało blisko Baekhyun'a, Chanyeol'a i Sehun'a przy wejściu. Jego oczy spotkały się z tymi Biznesmena na dosłownie sekundę.
— Naprawdę?
— Naprawdę, Jongdae.
— A-ale co z tymi bordowymi koszulami, czy to nie jest... dla par*?
— Oczywiście że nie, idioto.— To cholerny zbieg okoliczności.
— Uhm... Słowo?
Westchnienie uciekło z ust Luhan'a.— Tak, słowo.
— Cholera!— Jongdae zaklął głośno, przyciągając na siebie bolesne spojrzenia od rodziców i jego męża, Minseok'a który liczył obecne pary i ich dzieci na liście obok Taehyung'a i Jimin'a.
— Jongdae--
— Luhan, jest idealnym strzałem dla takiego samotnego tyłka takiego jak ty, wiedziałem że jest bogaty ale nigdy nie sądziłem że jest aż tak sławny, nie masz pojęcia jak bardzo moje przedszkole zyskało na popularności w mieście dzięki niemu i Zhiyu.
— Co masz na myśli?
— Wczorajsze nowe gazety, na głównej stronie, gdzie pokazali Sehun'a i Zhiyu wychodzących z naszego przedszkola, prawdopodobnie przed weekendem, uwierzysz że nigdy nie pozwolił aby media wiedziały o Zhiyu aż do wczoraj?
Serce Luhan'a opadło podczas gdy oczy Jongdae lśniły z radości. Spojrzał z powrotem na swojego chłopca grającego w jakąś grę jak chowanego i szukającego za wysokimi nogami Sehun'a zanim nagle odwrócił się i zamachał do niego. Luhan odmachał do niego półgłosem i westchnięciem porażki. Wiedział, że pewnego dnia jego mały chłopiec zostanie ujawniony światu, nie może znieść faktu że Zhiyu będzie teraz uwięziony pod reflektorami głodnych reporterów będąc synem Oh Sehun'a, który został opuszczony przez swoją prawdziwą i tajemniczą matkę.
— Biedne dziecko.— Luhan odwrócił swój wzrok na Jongdae, który nagle zmarszczył brwi jednocześnie patrząc na Zhiyu.— Wiele wycierpi przez te wiadomości, ale ah, cóż...to musiało się stać, on jest synem pieprzonego celebryty.
— On...jest.
— Koleś, powinieneś naprawdę wykorzystać swoją szansę, że Zhiyu bardzo cię lubi, to jest jednorazowa szan--
— Autobusy już są, chodźmy je załadować.— Luhan przerwał i poszedł do wejścia, pozostawiając za sobą swojego zagubionego i przegranego szefa.
*************
Szczęka Luhan'a była mocno zamknięta, starając się nie gapić na scenę przed nim. Całkowita liczba rodziców i dzieci osiąga czterdzieści sześć, podczas gdy autobus turystyczny mógł pomieścić w sumie pięćdziesiąt. Jednak, Luhan nie wziął pod uwagę myśli wszechmocnego Oh Sehun'a siedzącego w pierwszym rzędzie z Zhiyu, zamiast odjeżdżać za nimi swoim fantastycznym samochodem, tak jak Luhan się spodziewał. Mimo że mężczyzna nie wyglądał na nie na miejscu ze swoim codziennym strojem. W rzeczywistości, wyglądał nawet o wiele za młodo wychodząc z jego zazwyczaj poważnie-firmowego wyglądu.
— W porządku ludzie, dotrzemy do zoo za około dziesięć minut!—Jongdae wypowiedział informację z miejsca pasażera autobusu, uśmiechając się do swojego męża, który siedział obok Luhana tuż za kierowcą. Minseok grał na gitarze, podczas gdy rodzice jak i dzieci śpiewali razem z różnymi zabawnymi piosenkami. Oko Luhan'a drgało za każdym razem, gdy słyszał głos Sehun'a śpiewającego wraz z krzyczącym Zhiyu.
Jednak, jego serce zatrzęsło się radośnie z radości jego dziecka.
Jak już powiedziano, dziesięć minut później, nauczyciele, rodzice i dzieci wyszli z autobusu i utworzyli trzy grupy z prowadzeniem Jongdae, Taehyung'a, Luhan'a i Jimin'a którzy wzięli jedną grupę razem, aby rozpocząć wycieczkę po zoo. Luhan nie mógł oderwać wzroku od nieczytelnego wyrazu twarzy Sehun'a podczas gdy rozmawiał przez telefon po raz trzeci odkąd opuścili przedszkole. Coś naprawdę ciężkiego szarpnęło jego serce.
—NIE! JA CHCE NAUCZYCIELA XIIIIII!—Luhan podskoczył przerażony nagłym płaczliwym krzykiem jego małego chłopca. Odwrócił się od wyjścia ze swoją grupą, prawie powalony na podłogę przez nagłe uderzenie ciężaru Zhiyu na jego nogach.
— Zh-Zhiyu?
— Chcę iść z tobą!—Zhiyu płakał mocniej i owinął swoje krótkie ramiona ciasno wokół nóg Luhan'a. Jego oczka były czerwone od płaczu i mocnego czkania.
—Zhiyu chce być w twojej grupie zamiast pana Kim'a. — Sehun powiedział z tyłu Zhiyu, gdy podszedł bliżej nich. Spojrzał na Luhan'a spiczastym wzrokiem, jakby chciał powiedzieć że i tak powinien być posłuszny.
—Zhiyu-
—Obiecałeś Zhiyu zrobić z nim zdjęcia! Zhiyu chce tylko Nauczyciela Xi!
Luhan zmrużył oczy na słowa swojego dziecka, spojrzał na Jongdae, który podniósł kciuki i szarpnął głową w kierunku Sehun'a. Chiński nauczyciel przewrócił oczami, zanim ściągnął z siebie rączki Zhiyu i kucnął przed nim.
— Przepraszam, kochanie zapomniałem.—Powiedział cicho, delikatnie wycierając łzy Zhiyu.
—Zhiyu i appa mogą iść z tobą?
—Tak.—Uśmiechnął się zachęcająco i poklepał rozweselone włosy Zhiyu kiedy wstawał. Jego oczy znów spotkały się z tymi Sehun'a ale żaden z nich nie trzymał go długo, gdy podążali za Jimin'em, który rozpoczął trasę. Młody nauczyciel roześmiał się, gdy zauważył małą Hyeri siedzącą na ramionach ojca i machając na pożegnanie do Zhiyu, kiedy wystartowali za grupą Taehyung'a.
Minęli najpierw sekcję morską, a potem udali się do jagniąt, lama- która przypominała Luhan'owi o swoim szefie że dosłownie wypluł swoją cole ze śmiechu - wtedy patrzyli na klatkowe lwy i niedźwiedzie przed ostatecznym zatrzymaniem się przed dużą klatką z małpami. Luhan niósł Zhiyu w ramionach, jak wymagało małe dziecko po tym jak zmęczyło go chodzenie, teraz poruszał się podekscytowany i chichotał głośno, wskazując na małe małpki wiszące blisko szklanej ściany.
Luhan zacisnął mocno usta, starając się nie śmiać, kiedy spojrzał na wszechmocnego biznesmena który najwyraźniej próbował ukryć się w odległym kącie z zakłopotanym wyrazem twarzy.
—Ruszajmy, Hyung.—Powiedział Jimin wskazując na rodziców i dzieci, które już odchodziły, oczywiście nie będąc zainteresowanym małpami tak jak Zhiyu.
—Uhm...— Młody nauczyciel spojrzał na zirytowanego Zhiyu, który w każdej chwili wyglądał na gotowego do płaczu. Prawdopodobnie chciał zostać dłużej podczas oglądania swoich kochanych małpek.— Idź przodem, będziemy za chwilę.
—Jesteś pewien?
— Tak, zadzwonię do ciebie.
—Okej.—Jimin dostał polecenie i uszczypnął chichotliwy policzek Zhiyu zanim poszedł. Serce Luhan'a wybuchło radością, gdy jego mały chłopiec schował ze wstydu twarz w zagięciu jego karku.
— Gdzie oni idą? Nie idziemy też? Dlaczego zostajemy z tym... z tym czymś?—Sehun nagle pojawił się za Luhan'em z wyrazem obrzydzenia na jego twardej twarzy. Luhan próbował naprawdę, naprawdę ciężko powstrzymać się od staczania się po podłodze, żeby pokazać swoje roześmiane serce.
—Zhiyu chce spędzić więcej czasu z małpkami.
—Tak! Zhiyu też je nazwał, appa!—Zhiyu zaśmiał się radośnie i klaskał, zanim szarpnął koszulę Sehun'a, wcale nie tak delikatnie. Biznesmen szarpnął naprzód, gdy zaskoczyli go strażnicy, gdy trzymał swój wzrok na małpie która znajdowała się najbliżej szkła. Cichy pisk uciekł z ust Luhan'a, kiedy Sehun się potknął i złapał go za ramiona żeby się uspokoić.
—Uhm...Wszystko dob-
— Zhiyu, bądź ostrożniejszy kiedy-
— To Kris!—Zhiyu przerwał obu dorosłych, wskazując palcem na losową małpę znajdującą się z tyłu. Obaj mężczyźni odwrócili wzrok od siebie nawzajem, oboje ukrywając swoje rumieńce przed drugim.
—A to DaeDae! Oh! Oh! A ten to..uhm..Sehunnie!
Nie będąc w stanie dłużej wytrzymać, Luhan wybuchnął śmiechem na przerażony wyraz twarzy Sehun'a podczas gdy próbował zrównoważyć ciężar Zhiyu na swoich ramionach. Mały Zhiyu zachichotał, po czym zakrył usta dłońmi, ukrywając twarz w piersi Luhan'a, gdy Sehun spiorunował go żartobliwie.
— Teraz wyglądam jak małpa?
—Nie, appa! Zhiyu powiedział że nazwał tylko małpki!— Zhiyu powiedział jako sposób na przeprosiny, ale wciąż można było wyczuć jego złośliwość. Luhan śmiał się mocniej przez sekundę i jednocześnie podekscytowany spotykając się z oczami Sehun'a, które po raz pierwszy wykazywały zbyt wiele emocji.
To uczucie jakby.... byli prawdziwą rodziną.
—Ty, przestań się śmiać.
—J-ja...nie mogę-— Luhan oddychał między jego chichotami, jego błyszczące oczy i melodyjny śmiech wysyłają szczęśliwe wstrząsy w dół kręgosłupa pewnego Biznesmena.
— Xi Luhan.—Sehun ostrzegł śmiercionośnym tonem. Tylko wtedy, gdy ktoś może przyjrzeć się uważnie, będzie w stanie wykryć żartobliwość w jego głosie.
—O-okej, okej.— Usta Luhan'a wreszcie się zamknęły, ale najwyraźniej starał się nie powtórzyć swojego wybuchu śmiechu.
Znowu, Zhiyu z przyjemnością obserwował swoich dwóch ukochanych ludzi z bliska.
—Zróbmy zdjęcie!
—Dobrze, kochanie, ale gdzie aparat?
—Telefon appy!
Oczy Luhan'a rozszerzyły się, gdy spojrzał znowu na Sehun'a, który uśmiechał się, udając że nie drży na widok wiszącej małpy - albo raczej DaeDae - przed nim.
— Ja...Ja użyje swojego więc,--
—Nie, mój jest lepszy.—Sehun powiedział nagle, wymachując swoim nowo wyglądającym iPhonem przed twarzą Luhan'a.
— Ale-Ale-
— Jakość aparatu jest lepsza niż two-
— Myślałem że nigdy nie chciałeś zrobić sobie zdjęcia z małp-
— Zhiyu chciał-
—Zrobimy zdjęcie obydwoma!
Geniusz Zhiyu.
— Przepraszam pana?—Luhan burknął ciężko do jednego z przechodniów, przekazał mu swój telefon i Sehun'a, po tym jak go ładnie poprosił. Wrócił do miejsca, gdzie Zhiyu i Sehun stali tuż przed przeszkloną ścianą ze zdenerwowanym biznesmenem, który co sekundę patrzył za siebie na małpy za szklaną ścianą.
—Chodź tu,Nauczycielu Xi!—Luhan uśmiechnął się błyszcząco i stanął niezręcznie obok Sehun'a ze strony Zhiyu, który był przytulony w jego ramionach.
—Tutaj, baba.—Zhiyu wyszeptał nagle, jednym ramieniem owijając się wokół szyi Sehun'a podczas gdy wyciągnął swoją drugą rękę, owijając ją wokół szyi Luhan'a, przyciągając go bliżej, aż jego małe ciało zostało zgniecione między Sehun'em a Luhan'em.
Widok był podziwiany przez wielu przechodniów prawdopodobnie urzekających i zazdroszczących szczęśliwej i doskonale wyglądającej rodzinie.
Tylko gdyby..
—Trzy, dwa-—Luhan był za bardzo oszołomiony bliskością Sehun'a, by uśmiechnąć się do mężczyzny który pierwsze zdjęcie zrobił jego telefonem. Spojrzał w bok na uśmiechniętego Zhiyu, który był nieświadomy burzy emocji z każdej jego strony, potem jego oczy odwrócił się ku Sehun'owi, który z zaskoczeniem patrzył na niego zamiast na kamerę. Biznesmen ponownie odwrócił swój wzrok, gdy spotkał te jelenie oczy Luhan'a.
**************
Jego serce biło szybko z przytłaczających emocji, gdy rozkoszował się bliskością Luhan'a. Czuł się pobłogosławiony, i przeklęty aby mieć go tak blisko niego, z....Ich dzieckiem łączącego ich razem.
Sehun był bardziej zajęty podziwianiem bliskością Luhan'a, jego anielskiej twarzy, żeby się troszczyć o człowieka który zrobił właśnie zdjęcie z telefonu Luhan'a, nawet przestało mu przeszkadzać małpy wieszające się za jego plecami, całkowicie zapominając o tym, że jeden z nich skoczy, żeby go uderzyć albo co gorsza, nasikać na niego.
Serce Biznesmena zatrzymało się na sekundę, gdy oczy Luhan'a nagle zwróciły się ku niemu, więc szybko odwrócił swój wzrok, bojąc się bycia przyłapanym na podziwianiu tego pięknego stworzenia.
Spojrzał na mężczyznę, który zmienił telefon, żeby zrobić teraz zdjęcie jego iPhone'm. Sehun próbował tym razem pociągnąć swoje wargi w mały uśmiech, ale jego twarz nagle opadła, a serce wbiło się w żołądek, kiedy jego przeszywające oczy złapały znajomą twarz w zatłoczonym miejscu. Twarz, którą widział tylko na zdjęciach sojuszników Kim Kai'a.
Hwang Zitao.
W jego dłoni znajdowała się czarna i lśniąca broń wsparta na dźwiękoszczelnym sprzęcie, gotowy do pociągnięcia za spust.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro