Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Ch.17

–Appa, pośpiesz się! pośpiesz się!–Mały Zhiyu krzyczał podekscytowany gdy jego malutka rączka złapała tą wielką Sehun'a prowadząc go do zaparkowanego BMW. Bezradne usta ojca rozciągnęły się w oślepiającym uśmiechu za każdym razem, gdy jego synek ziewał zmęczony kiedy próbował napierać swoje ciało by iść szybciej.  

–Uspokój się, Zhiyu zmęczysz się jeszcze zanim dotrzemy do zoo.

–Bab— Nauczyciel Xi pierwszy, appa! Nauczyciel Xi!

Zwykłe i zimne serce Sehun'a zawsze będzie kołatać, za każdym razem gdy to imię zostanie wspomniane.–Wiem, kochanie, wiem.

–Będzie zaskoczony! – Zhiyu wykrzyczał, podnosząc swoje ramiona z radości gdy Sehun próbował zapiąć pas bezpieczeństwa wokół jego maleńkiego ciała. Skubany prawie wydłubał by swojemu ojcu oko, gdyby Sehun nie wycofał się w ostatniej chwili. ( Zaczęłam chrumkać chociaż chyba nie powinnam przepraszam)

 – Będzie. 

– Zhiyu powie Bab— Nauczycielowi Xi że to wszyyyystko zaplanował! 

– Tak kochanie, zaplanowałeś.– Sehun odpowiedział gorliwemu dziecku gdy usadowił się za kierownicą w celu uruchomienia silnika. Mógł jechać z zamkniętymi oczami, gdy już podjeżdżał do budynku w którym znajduje się mieszkanie Luhan'a, tyle czasu spędził na jeżdżeniu tutaj żeby...oglądać Luhan'a z daleka, zostawiając samego siebie w cieniu. 

  – Zobaczymy śmieszne zwierzęta z Nauczycielem Xi? 

– Tak kochanie, zobaczymy.

–  Nauczyciel Xi zrobi zdjęcie z Zhiyu i małpkami? – Sehun zaśmiał się cicho, gdy spojrzał na swoje energiczne dziecko, widząc tą błyszczącą iskrę w tych jelenich oczkach którym zawsze udawało się osłabić te najsilniejsze mury wokół jego serca. 

– Czemu nie z Appą, Zhiyu?

Na to pytanie, błyszcząca twarz Zhiyu wywróciła się do góry nogami gdy zaczął się dąsać i skrzyżował swoje małe ramiona na swojej  klatce piersiowej. – Ponieważ Appa boi się małpek.

– To nie jest prawda!

–  Jest!

– Nie jest!

– Jest!

– Nie jest!

–  Jest!

– Nie jest, Oh Zhiyu!

– Jest, Appa Sehun! 

– Nie jest!

– Jest!

– Jest!

– Nie je—...hej Appa!

Stoicki wyraz twarzy Sehun'a opadł w ciągu kilku sekund gdy wybuchnął śmiechem na słodkość swojego dziecka. Uwielbiał kłócić się z Zhiyu, aby zobaczyć tylko te niezadowolone usta i wściekłe jelenie oczka patrzące się kamiennie z wyzwaniem, którego brakowało mu u pewnego Jelenio—podobnego mężczyzny. Czuł także zarówno dumę jak i radość z dobrego postępowania swojego dziecka w związku z chorobą.

– Ale ja nie boję się małp?

– Appa zawsze odmawiał zrobienia zdjęć z Zhiyu i klatką małpek, zawsze wujek Kris to robił.

– To dlatego że są jego rodzeństwem.– Zhiyu sapnął a jego oczy rozszerzyły się komicznie, Sehun spanikował i zmienił temat, nie chcąc by jego dziecko złe więzi w ich drzewie genealogicznym. 

– Zrobię dzisiaj to zdjęcie, dobrze?

– Okej..– Rozczarowana ekspresja Zhiyu zmieniła się gdy uśmiechnął się dumnie do swojego "posłusznego" ojca. Sehun uśmiechnął się w odpowiedzi zanim jego wzrok powędrował na lekko kremowy budynek gdzie było mieszkanie Luhan'a. 

***********

 Luhan znowu spóźniał się.

Nauczanie przedszkola było przekleństwem jak i skakanie z pokoju do pokoju swoim krzykliwym ubiorem. Jego koszula była w połowie schowana w spodniach, jedna nogawka była zgięta w okolicach kostki a trzy pierwsze guziki jego bordowej koszuli były niezapięte. Nie wspominając o tym ptasim gniazdku z włosów...jedwabistym gniazdku ptaka. Musiał się wyspać, w końcu to był oczekiwany dzień wolny w zoo. Musiał także spakować kanapki, które zrobił dla małych dzieci. 

Luhan przeklął głośno, kiedy przypadkowo uderzył swoją lewą stopą w różowy marmurowy narożnik kuchennego blatu. Cholernie zapomniał, o tym że musi się zatrzymać na przystanku autobusowym, co najprawdopodobniej zajmie więcej niż dziesięć minut, czekając na kolejny, gdyby nie zdążył, autobus o dziewiątej.

Dźwięk dzwonka do drzwi zaskoczył młodego nauczyciela, podczas gdy zapinał już ostatni plastikowy pojemnik. Przeklął po raz szesnasty, myśląc że to może być jego denerwujący, samotny pięćdziesięcio-ileś letni sąsiad, który przynosił mu różne rodzaje domowo robionych ciasteczek w celu flirtu.

– Panie Kwon, błag—- Usta Luhan'a zatrząsnęły się i opadły, gdy otworzył drzwi wejściowe nie spodziewając się napotkania przenikliwych oczu nikogo innego, niż Oh Sehun'a stojącego wysoko i dumnie przed nim. Był ubrany zwykle, ubrany w bordową koszulę z wycięciem V... i cholera! obcisłe jeansy. Jego ciemne włosy były potargane luźno prawie dosięgające do jego głębokich oczu. 

Serce Luhan'a pominęło kilka uderzeń, ale nikt nie musi o tym wiedzieć. 

– T-Ty--

– Baba!– Nagły pisk jego przezwiska ściągnął Luhan'a z transu. Automatycznie przykucnął aby złapać swoje energiczne dziecko w swoje ramiona. Serce Luhan'a zatrzepotało z miłości gdy mały Zhiyu owinęło swoje krótkie ramiona wokół szyi Luhan'a zostawiając niechlujny pocałunek na jego prawym policzku. 

– Zhiyu jak się masz?

– Zhiyu ma się dobrze, baba. Zhiyu chciał zrobić niespodziankę dla ciebie dzisiaj!

Luhan zachichotał cicho i uśmiechnął się do małego dziecka w jego ramionach. Prawie zapomniał, że Sehun wciąż stoi przy jego drzwiach patrząc się się na niego i Zhiyu z nieczytelnymi spojrzeniami. 

– Zhiyu..– Sehun łagodnie próbował przyciągnąć uwagę Luhan'a, a jego dłoń uniosła się by poklepać jedwabiste włosy jego dziecka.– Chciał żebyśmy po ciebie przyjechali i razem pojechali do przedszkola.

Oczy Luhan'a rozszerzyły się, a jego policzki musiały zabarwić się na jaskrawo-czerwony kolor gdy spojrzał się na błyszczące oczka Zhiyu.– Tak, Baba chodź z nami!

  – Ale...Zhiyu,Ja-

– Będziesz spóźniony, Luhan. Autobusy odjeżdżają o 9:30. 

Prawda....pamiętał o tym. 

– No chodź, Baba!

 Oczy Luhan'a na moment zatrzymały się na tych ciemnych Sehun'a, gdy zastanawiał się. Spojrzał na jasny uśmiech Zhiyu i anielskie oczka wpatrujące się w niego z zaufaniem. Nie może zaprzeczyć prośbom swojego małego chłopca. 

I właśnie tak, Luhan został ciągnięty przez maleńkie dłonie Zhiyu do oczekującego samochodu Sehun'a, który szedł za nimi gdy uniósł torby wypełnione plastikowymi pojemnikami do bagażnika samochodu. Luhan uśmiechnął się niezręcznie machając do właściciela sklepu, pomagając Zhiyu usiąść w foteliku z tyłu, następnie ostrożnie zapinając pas bezpieczeństwa wokół niego. Gdy zamknął drzwi, Luhan cofnął się by zająć miejsce pasażera z topiącym się sercem, machając do Zhiyu przez szklaną szybę, gdy jego dziecko machało do niego jakby znajdował się w odległości jakichś dziesięciu mil. 

– Zhiyu jest bardzo podekscytowany, baba!– Zhiyu krzyknął gdy zarówno Luhan jak i Sehun usadowili się na swoich miejscach, gotowi go jazdy. 

– To wspaniale, Kochanie--

– Zhiyu, mówiliśmy coś o nazywaniu mnie baba w miejscach publicznych prawda?– Luhan przerwał z ciężkim sercem, przypominając sobie, że powinien przestać przyzwyczajać się do nazywającego go tak Zhiyu. Mimo to, stoicki Prezesowi nie wydawało się to przeszkadzać przez ostatnie kilka razy, ale Luhan nie kwestionowałby nawet czegoś, co zostało uzgodnione lata temu.  

– Oh...dobrze, Ba-Nauczycielu Xi.– Nienawidził jak głos Zhiyu brzmiał tak rozczarowanie, nie mógł nawet spojrzeć za siebie, by zobaczyć jak jego małe dziecko traci swoje podekscytowanie. 

Ale wszystko musiało być zrobione tak, jak powinno być.

– D-dobry chłopiec.–   Wymamrotał z pokonanym głosem, jego oczy odwróciły się nieświadomie do siedzącego obok niego mężczyzny. 

Serce Luhan'a pękało z różnych przytłaczających emocji gdy złapał oczy Sehun'a patrzące na niego... z łagodnością. Biznesmen wzdrygnął się i oderwał oczy, jakby został złapany na robieniu czegoś nielegalnego. Nauczyciel potrząsnął swoją głową, by uwolnić swój głupi umysł, który zaczynał dostrzegać łagodne strony zamarzniętego serca Sehun'a przez ostatnie kilka dni. Jeśli czuł się źle, nie na miejscu i.... fantazji. 

Przypomniał sobie dziewięć miesięcy życia w piekle, które cztery lata temu spędził posiadłości zimnego Prezesa. Przypomniał sobie okrucieństwo Sehun'a i jego zimne serce, które porwało ten kawałek Luhan'a gdy wyszedł ze szpitala z jego płaczącym małym aniołkiem. 

Oczy Luhan'a wypełniły się gorącymi łzami kiedy zauważył pełen miłości uśmiech Zhiyu, w lusterku wstecznym. Pomyślał o swoim małym chłopcu, który był już tak blisko niego, wreszcie sięgał do niego swymi ramionami, nawet jeśli nie mógł uznać go za swoje dziecko. Pomyślał o łagodnych i ojcowskich gestach Sehun'a w stosunku do Zhiyu, myślał że może nie był tak okrutny, kiedy pozwolił mu spędzić jedną noc i jeden dzień ze swoim zagubionym, cennym dzieckiem. 

– Luhan,– Nauczyciel wyrwał się ze swoich mylących myśli kiedy głos Sehun'a zawołał go. Mógł przysiąc, że jego serce przestało bić na sekundę kiedy spotkał się z bardzo blisko znajdującymi się oczami drugiego mężczyzny, który pochylał się nad nim, jakby chciał... ukraść pocałunek. Luhan został sparaliżowany na swoim miejscu, gapiąc się szeroko otwartymi, jelenimi oczyma na twarz Sehun'a. Nieświadomie zauważył kilka brązowych piegów dekorujących wysokie kości policzkowe i nos Sehun'a. 

Serce Luhan'a waliło coraz szybciej kiedy smukłe palce Sehuna szarpnęły za jego kołnierz. Mózg nauczyciela zamarzł, nie mogąc poruszyć żadnego swojego mięśnia, podczas gdy ręce Sehun'a pracowały nad zapięciem guzików jego koszuli. Jego zwykle zimne palce były ciepłe, podczas gdy przypadkowo musnął nimi szyję Luhan'a...Chyba.

  – Wyglądasz nieporządnie.–  Sehun wymamrotał cicho z tym swoim uśmiechem przyklejonym do jego twarzy, jego gorący oddech napełniał usta Luhan'a. Chińczyk wciąż wpatrywał się w twarz Biznesmena z bliska, jego umysł niemal smażył się z ilości tych mieszanych uczuć, które atakowały jego świadomość.

Oboje byli nieświadomi zadowolonego uśmiechu Zhiyu. ( ( ͡° ͜ʖ ͡°) )

  – Ja..Ja zaspałem.

– Oczywiście.

– Kpisz ze mnie ponieważ--

– Ba- Nauczycielu Xi! Zhiyu chce zrobić zdjęcie z małpkami w zoo.!– Zhiyu oznajmił nagle, przerywając wszelkie protesty opuszczające usta Luhan'a. 

Nauczyciel spojrzał raz jeszcze na zadowolonego Prezesa zanim odwrócił się twarzą do Zhiyu na tylnym siedzeniu.– Oczywiście, Zhiyu. 

– Zrobisz też zdjęcie z Zhiyu i małpkami?– Zhiyu zapytał ochoczo swoimi błyszczącymi oczkami a usta Luhan'a w odpowiedzi wygięły się w prawdziwym uśmiechu. 

– Tak, Cokolwiek chcesz, kochanie.

– Super! Bo Appa--

– Zhiyu ja, nie-- 

– - Boi się małpek!

– Nie prawda!

– Boisz się, appa! 

 Luhan obserwował słodkie kłótnie Zhiyu i Sehuna, którzy w tej chwili wyglądali jak uparci nastolatkowie. Jeśli Luhan nie wyobrażał sobie tego, to właśnie policzki Biznesmena były poplamione jasnoróżowym kolorem. 

To będzie piekło dnia.

  – Powiedz, Oh Sehun, czemu boisz się małpek?

–  Nie boje!– Warknął Biznesmen, nie odrywając wzroku od drogi. 

–  Czemu boisz się małpek? Naprawdę?

Minuta ciszy. 

– Oglądałeś kiedyś "Noc w muzeum?" małpy są naprawdę bardzo niebezpieczne.

----------------------

Boże chyba jeden z moich ulubionych rozdziałów, tak mi się to super tłumaczyło XD

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro