Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Ch.15

Jelenie oczy zatrzepotały, gdy promienie słońca załaskotały jego policzki. A ciężkie powieki Luhan'a zmusiły się do otwarcia, to naprawdę było bolesne zmierzać się z nowym dniem.

- W końcu się obudziłeś, śpiochu, wstawaj.- Luhan ziewnął i warknął nisko po tym jak głos Yixing'a odbił się boleśnie głośno w jego pulsującej głowie. Przeciągnął się jak leniwy kot i wyprostował swoje ciężkie ciało na łóżku. - Daj spokój, Lu. Spóźnisz się do pracy.

Luhan zmusił się do małego uśmiechu na swoich ustach, gdy jego najlepszy przyjaciel stał tuż przy jego łóżku. Delikatnie trzepiąc swoimi włosami jakby został obudzony jak małe dziecko do szkoły. Oczy nauczyciela wypełniły się łzami na myśl o jego małym dziecku, sposób w jaki Sehun rzucił mu w nocy te okrutne słowa odchodząc z Zhiyu. Jak gdyby jego bolesna przeszłość powtarzała się po raz kolejny.

-Luhan? - Powiedział mężczyzna przechylając swoją głowę aby napotkać zmartwione oczy Yixing'a. - Jak... jak się czujesz?

- Ze mną...ze mną wszystko w porządku. - Udało mu się cicho szepnąć z delikatnym uśmiechem, który szybko zniknął gdy Yixing delikatnie ujął jego bezwładną dłoń. Usta Luhan'a zwinęły się w cienką linię, zmuszając swoje łzy do pozostania w jego oczach. - Nie, ze mną nie jest w porządku, Yixing. Czuję się jakby... czuję się jakby moje serce zostało ze mnie wyrwane.

- Shhh...w porządku, będzie z tobą dobrze, Zhiyu... Zhiyu wciąż jest w pobliżu, prawda? Wszystko będzie z nim w porządku. - Luhan schował głowę w klatce piersiowej swojego najlepszego przyjaciela, wylewając swoje łzy w jego koszulkę.

Yixing głaskał włosy jego płaczącego przyjaciela, gruchając i próbując ukoić odrobinę jego bólu. Luhan powiedział mu wszystko wczoraj, odkąd poznał Zhiyu aż następnie do nagłego pojawienia się Sehun'a, i na koniec o przyjęciu urodzinowym jak i przewlekłej chorobie Zhiyu.

-Jesteś.. jesteś p-pewny, Yixing?

- Tak, jestem pielęgniarzem a mój mąż lekarzem. Będzie dobrze, duże dziecko, ze Zhiyu będzie w porządku. Poprosimy o dokumenty Zhiyu, jeśli... jeśli Sehun da na to zgodę, a następnie porównamy wyniki po wykonaniu testów.

- C-co... co jeśli nie b-będę pasował? - Yixing uśmiechnął się smutno, delikatnie głaszcząc plecy czkającego mężczyzny.

- W porządku, Luhan. Nawet jeśli nie, zawsze są inne opcje, Zhiyu wciąż jest młody i silny.

- Tak... tak, jest silny, wiem że jest.

- Oczywiście, ponieważ jest twoim dzieckiem.

***********

-Ehm..

Luhan głośno odchrząknął gdy szedł korytarzem do swojego biura aby spotkać wzrok swoich współpracowników, Jimin'a i Taehyun'ga całujących się pod ścianą. Posłał im krzywy uśmiech i mrugnął do zestresowanych mężczyzn zanim poszedł dalej do swojego biura, mijając ich.

- Upewnijcie się że nie będziecie tego robić przy dzieciach, dobrze? - ostrzegł z żartobliwym wzrokiem i zamknął drzwi po usłyszeniu cichego."tak jest." od nowych zakochanych ptaszków.

Uśmiech Luhan'a zniknął, gdy był już bezpiecznie schowany w swoim małym biurze. Czuł się strasznie zmęczony i zmarnowany, spędzając kolejny dzień w pracy, patrząc na nowo zakochanych, przypominając jego dziewięć miesięcy będąc zamkniętym w posiadłości Sehun'a. A później zaczął nauczać te małe aniołki. Patrząc na nich bawiących i śmiejących się razem ze sobą jak i wokół niego, to wszystko przypominało mu jego własne dziecko.

- -han, Luhan. - Luhan skierował swoją głowę w kierunku drzwi, spotykając się ze sfrustrowaną twarzą swojego szefa. Głowa Jongdae, wyłaniała się zza szczeliny drzwi, marszcząc brwi na twarzy.

- Jongdae.

- Co słychać, stary? dzwoniłem wieki, co się dzieje? I tak, wyglądasz jak gówno. - Jongdae powiedział i wszedł do środka po zamknięciu drzwi za sobą.

- Nic, stres.

- To stres albo nic.

Luhan westchnął ciężko podczas gdy Jongdae opadł na krzesło naprzeciw niego. Stale kierując swoje spiczaste spojrzenie na Luhan'a gdy ten mu nie odpowiedział.

- W porządku, Lu. Możesz mi powiedzieć kiedy będziesz gotowy. - Jongdae uśmiechnął się wesoło a usta Luhan'a zakrzywiły się automatycznie razem z nim. Sądził że Jongdae będzie wspaniałym ojcem, tak jak teraz jest przyjacielem.

-Dzięki, szefie.

Jongdae zachichotał a Luhan uśmiechnął się. - Tak czy inaczej, przyszedłem tutaj aby podzielić się z tobą moim pomysłem.

- Którym jest?

- Cóż..- Jongdae za hałasował swoimi ustami, próbując naśladować bęben po czym wziął pióra Luhan'a. Luhan mlasnął językiem i wyszarpnął długopisy od Jongdae który nadąsał się na niego.

-Po prostu powiedz to.

- Wycieczka szkolna! Cóż.. w tym przypadku, przedszkolna wycieczka! - Jongdae zawiwatował i rzucił ramionami, a Luhan spojrzał na niego osądzająco.

-Uhm... dokąd dokładnie?

- Cóż, w pewnym sensie nie myślałem o miejscu aż do spotkania z rodzicami najpierw uzyskując ich zgodę.

- Dlaczego tak nagle?

-Uhm..- Jongdae wymamrotał, a Luhan skulił się na widok rumianych policzków szefa. - Minseok to zaproponował, jeśli rodzice dzieci zgodzą się, to wszyscy jedziemy. To nie tylko wycieczka, aby dzieci mogły poznać się nawzajem i nas lepiej, ale także dla rodziców aby dogadać się ze sobą, i z nami.

- Więc Minseok będzie ci towarzyszył.

-Tak.- Luhan zachichotał gdy Jongdae zaczerwienił się jeszcze bardziej. Wiedział, jak bardzo ten czuł się samotny z powodu jego pracy jak i męża, nigdy tak naprawdę nie mają czasu na wspólne spędzenie dnia, a to była ich szansa.

-Oczywiście, powiedziałeś Jimin'owi i Taehyung'owi?

-Tak, ale nie jestem pewien czy naprawdę zwracali na mnie uwagę, podczas gdy pieprzyli się nawzajem wzrokiem.

Obydwoje wybuchli śmiechem na samą myśl, zanim Jongdae usprawiedliwiał się. Poinformował Luhan'a o wysłaniu pisemnej wiadomości do rodziców za pośrednictwem dzieci i jeszcze zanim to wiedział, uśmiech Luhan'a odwrócił się do góry nogami gdy twarz Sehun'a zaatakowała jego umysł. Przyjdzie lub odmówi uczestnictwa Zhiyu?

Tak samo jak Luhan tego nienawidził, wolałby spędzić dzień z Sehun'em w pobliżu niż w ogóle nie widząc Zhiyu.

***********

-Nauczycielu Xi!

Jak zawsze, uśmiech Luhan'a był jaśniejszy niż kiedykolwiek, za każdym razem gdy tylko stawiał stopę w swojej klasie. Dzieci biegły do niego z niecierpliwością, ciągnąc go za kończyny, żądając od niego ciasteczek. Tylko jedno dziecko siedziało z tyłu z Hyeri, machając do niego z najbardziej błyszczącymi oczkami z takim uwielbieniem jego osoby. Zwalniając się z uścisku dzieci po obiecaniu im całodziennej zabawy i jedzeniu słodyczy, Luhan podszedł do stolika, przy którym siedział Zhiyu, kolorując wspólnie z Hyeri.

- No hej.- Luhan przywitał się i przykucnął obok dzieci. Hyeri uśmiechnęła się do niego zanim ponownie zwróciła swoją uwagę na książeczkę. Serce Nauczyciela prawie wybuchło z powodu trzymanej miłości, którą trzymał dla swojego małego aniołka obok niego.

- Hej. - Zhiyu powiedział a Luhan zauważył jak spojrzał na Hyeri przed pochyleniem się bliżej Luhan'a i wyszeptał. - Baba.

Serce Luhan'a ścisnęło się z miłości na widok słodkiego Zhiyu tłumiącego swoje chichoty, za swoją dłonią. Nauczyciel spojrzał żartobliwie na małego chłopca i przyłożył mu swój indeks do jego ust w miażdżącym geście, Zhiyu zrobił to samo, ale jego chichoty nigdy się nie zatrzymywały. Luhan chciał potajemnie dla Zhiyu by nazywał go 'baba' w każdej sekundzie, ponieważ nigdy nie będzie miał tego dość.

-Jak się dzisiaj czujesz?

-Dobrze, Ba-nauczycielu Xi. - Język Zhiyu 'ześlizgnął się' po raz kolejny, spoglądając na Hyeri na sekundę, przed ponownym przyłożeniu indeksu do jego małych ust. Luhan uśmiechnął się w odpowiedzi delikatnie głaszcząc włosy swojego dziecka. Chiński nauczyciel był świadomy swojej stronniczej gry, może brzmieć to samolubnie i niesprawiedliwie, ale nie mógł tak inaczej, gdy tylko uśmiech jego dziecka był skierowany tylko na niego.

- Nauczycielu Lulu, popatrz! - Hyeri nagle krzyknęła z podekscytowania a Luhan skupił się na rysunku który malowała.

- Kto to jest?

- Nauczyciel Lulu i Zhiyu oppa!

Obaj chłopacy obserwowali poruszającą się dziewczynkę z różnymi emocjami, podczas gdy oczka Zhiyu odzwierciedlały ciekawość i zdumienie, a oczy Luhan'a zabłysły bólem i zmieszaniem.

- To jest Nauczyciel Xi, a to jest Zhiyu oppa. - Powiedziała Hyeri, wskazując na każdą figurę na jej rysunku. To były zwykłe bazgroły, z dwóch patyków ale jeden jest większy od drugiego, z krzywo uśmiechniętymi buźkami w kole twarzy, a krótsze patyki przypominające dłonie były ze sobą połączone .

-Czem..- Luhan próbował, oczyszczając mocno swoje gardło. - Czemu wybrałaś nas do narysowania?

- Ponieważ nauczyciel Xi i Zhiyu wyglądają pięknie razem i oboje wyglądają tak samo. - Hyeri odpowiedziała, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie, oczywiste dla bolesnego serca Luhan'a.

- Może oppa go zatrzymać, Hyeri? - zapytał Zhiyu błyszczącymi oczami, a Luhan westchnął nieświadomie, ponieważ potajemnie także chciał go zatrzymać.

- Tak.- Hyeri odpowiedziała, wzruszając swoimi małymi ramionami.

- Dziękuję , Hyeri-ya!

Zhiyu wiwatował i chwycił cenny rysunek, przed zostawieniem szybkiego pocałunku na obojętnym policzku Hyeri. A kwaśna atmosfera Luhan'a zawsze zmienia się w mgnieniu oka ilekroć Zhiyu uśmiecha się, aby rozjaśnić nim cały wszechświat.

**********

Po zwolnieniu małych dzieci z Jimin'em i Taehyung'iem , Luhan wrócił do swojej klasy ponieważ zdawał sobie sprawę, że pewne dziecko wciąż jest w środku. Oparł się o framugę drzwi i spędził swój słodki czas podziwiając anielską twarz Zhiyu, podczas gdy jego dziecko pozostało obojętne na jego obecność. Mały chłopiec był tak pochłonięty kolorowaniem czegoś, czego nie chciał pozwolić wcześniej zobaczyć nauczycielowi.

-Kochanie. - Luhan zawołał łagodnie, po czym podszedł dalej. Zhiyu podniósł się na nogach w ciągu kilku sekund i podbiegł by przytulić się do nóg Luhan'a, zanim ten w ogóle doszedł do stołu.

- Baba, Baba! Chodź, usiądź! - Luhan zaśmiał się i zobowiązany był dla tego hiper dziecka, które ciągnęło go by usiadł na swoim poprzednim maleńkim taborecie.

Gdy nauczyciel usiadł niezgrabnie, to drobne rączki Zhiyu próbowały zakryć oczy Luhan'a. -Baba, zamknij oczy. Zhiyu ma ci coś do pokazania.

-Dobrze.- mógł brzmieć spokojnie i poukładanie, ale serce Luhan'a przeskakiwało a motyle tańczyły w jego brzuchu z podekscytowania. Jego dziecko miało coś dla niego, pierwsza rzecz jaką Zhiyu robił z takimi gestami dla Luhan'a. Zhiyu zdjął swoje ręce, gdy upewnił się że oczy Luhan'a są zamknięte. Luhan słyszał odgłosy szelestu papieru i kredki Zhiyu spadające pod stół, zanim jego dziecko stanęło przed nim rozkosznie chichocząc.

-Otwórz oczy, baba.

Serce Luhan'a podskoczyło mu w piersi, gdy otworzył oczy z zakrzywiającym uśmiechem na jego różowych ustach podczas gdy jego oczy spotkały się z tymi iskrzącymi Zhiyu. Jednak, uśmiech Luhan'a zacisnął się, gdy jego oczy skierowały się na rysunek który Zhiyu trzymał w swoich dłoniach, dla niego.

-To...to jest piękne, kochanie.

-Tak! Tak! Baba, Zhiyu zrobił jeden dla ciebie ponieważ Zhiyu wziął ten od Hyeri.

Ręce Luhan'a drżały, gdy złapał papier z rąk Zhiyu. Jego serce było ciężkie a jego oczy zaszkliły się łzami, biorąc pod uwagę szczegóły małego prezentu Zhiyu. Był podobny do rysunku Hyeri, jedyną różnicą była trzecia osoba, która stała obok po drugiej stronie najmniejszego patyka.

- To jest Zhiyu.- Zhiyu wskazał na najmniejszy patyk pomiędzy tymi wysokimi, na tego który najwyraźniej trzymał się za ręce z pozostałymi dwoma a Luhan doskonale to rozumiał. - A to jest Baba i Appa.- Nie mógł nic zrobić, ale uśmiechnął się w zamian.

-To naprawdę piękne, dziękuje ,kochanie.

Zhiyu uśmiechnął się wesoło i mocno przytulił Luhan'a w talii, serce nauczyciela prawie się zawaliło z powodu różnych emocji których doświadczył. On wie, że Zhiyu jest zbyt przywiązany do niego podczas gdy w tym samym czasie był do Sehun'a. Boleśnie wiedział, że nie ma przyszłości pomiędzy nim a Sehun'em, Zhiyu jest z nim lub z drugim ojcem.

Tylko on zna odpowiedź. Odkąd zdecydował się na tą umowę cztery lata temu.

-Zhiyu.- Serce Luhan'a spadło na ziemię podczas gdy cichy i dominujący głos Sehun'a odbił się echem w małej klasie. Luhan zerwał się na swoje nogi, podczas gdy Zhiyu pobiegł rzucić się w powitalne ramiona Sehun'a.

Ich oczy spotkały się cichym szeptem za plecami Zhiyu. Stopy Luhan'a zostały sparaliżowane w miejscu, podczas gdy Sehun robił dokładnie odwrotnie, idąc powoli w jego stronę. Biznesmen zatrzymał się w swoich krokach, gdy był zaledwie o stopę od niego, a jego głębokie oczy przeszywały duszę Luhan'a.

- Pan Kim powiedział mi o wycieczce.

Luhan przełknął ślinę i opuścił powoli głowę , z powrotem do kwadratu, gdy stracił całą swoją siłę przed przerażającą aurą Sehun'a.

-Będę tam.- Luhan zmrużył oczy, gdy podniósł swoją głowę by zmierzyć się z drugim mężczyzną. Spojrzał na Zhiyu, który spoglądał między nimi ze zdezorientowaniem. - Po prostu głowy do góry.

Luhan nie wiedział, co naprawdę miał na myśli i oczywiście Sehun nie był zainteresowany dalszą rozmową. Jak zawsze, miał dość wiele pytań, ale nie dostał nic poza uśmieszkiem lub okrutną odpowiedzią w zamian.

-Pa, ba- nauczycielu Xi!

Luhan zmusił się do uśmiechu gdy Zhiyu machnął do niego, a Sehun miał zamiar odwrócić się i wyjść. Odmachał tylko, aby oczy Sehun'a padły na papier w jego dłoni. Luhan przełknął gulę w gardle, gdy Biznesmen spojrzał na niego dosadnie, w jego zimnych oczach pojawiły się różne i niewyjaśnione emocje. Luhan mógł przysiąc , że dostrzegł ból w oczach Sehun'a, kiedy jeszcze przez chwilę skanował twarz Luhan'a, zanim odwrócił się na pięcie, i odszedł. Radosny głos Zhiyu zgasł, pozostawiając zdezorientowanego Luhan'a patrzącego na oddalające się plecy.

**********

Sehun oparł się plecami o skórzaną kanapę, jego krawat zwisał z rozpiętej koszuli, jego włosy były potargane, w przeciwieństwie do zwykłej, idealnie wystylizowanej fryzurze. Jego oczy były przekrwione i zmęczone gdy kręcił niedokończonym kieliszkiem wina.

-Kris? - Wymamrotał jego imię, gdy podniósł swój nowy telefon, by usłyszeć głos kuzyna. - Powiedz mi, proszę powiedz mi coś dobrego.

-Sehun,- Kris odpowiedział po drugiej stronie, dyszał tak jakby przebiegł maraton. - my...my znaleźliśmy go.

- Co?! - Biznesmen skoczył na nogi, jego serce mocno waliło w klatkę piersiową, podczas gdy jego usta wygięły się w zwycięskim uśmiechu. - Jesteś pewien?

-Oczywiście, mały kuzynie, po tych wszystkich latach poszukiwań w końcu zaleźliśmy tego psychola.

-Dziękuję, dziękuję, Kris.

-Spoko, od czego są bracia z krwi, Sehun? - Powiedział Kris i zachichotał, minęło trochę czasu, odkąd usłyszał ten ton w głosie Sehun'a.

- Kim on do kurwy jest? - Sehun wycedził przez zęby, jego zimne oczy błyszczały furią na myśl o schwytaniu tego jednego człowieka który groził mu swoją jedyną słabością.

Miłość.

-Jego imię to,- Kris zaciął się a Sehun usłyszał odgłos przewracanych papierów. - Kim Kai A.K.A Kim Jongin, głowa mafii czerwonych oczu i właściciel czerwonej linii podziemnych barów.

Uśmieszek pokazał ukrytego diabła wewnątrz Sehun'a, gdy starannie dobierał następne słowa.- Ten Kim Kai, chcę go martwego lub żywego w ciągu następnych dwudziestu czterech godzin.

Po rozkazie ich pożegnania, Sehun opadł na kanapę, czując się jak góra skał została zdjęta z jego ramion. Westchnął z ulgą i uśmiechnął się autentycznie do cienkiego powietrza, wypowiadając słowa, które tak długo tkwiły w jego sercu.

- Ja tylko chciałem cię chronić.

---------------------

Wybaczcie że tak późno, ale 2324 słów. Masakra XD Mam nadzieję że wam przyjdzie powiadomienie o tym rozdziale bo ostatnio watt ma downa. ;;

+ Rozdziały z resztą fików pojawi się po południu, jak wrócę z poprawy z matematyki, i wattpad zrobi swoją aktualizację.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro