Ch.13
Serce Luhan'a waliło głośniej niż kiedykolwiek, kiedy wsunął swoje klucze szeroko otwierając drzwi do mieszkania i zaprosił człowieka, którego nigdy nie chciał spotkać ponownie. Sehun wszedł za nim, jakby był właścicielem tego miejsca, znającym już jego otoczenie. Biznesmen nosił na rękach Zhiyu, słuchając i przytakując głową na każde ekscytujące słowo o dzisiejszym zabawnym dniu Zhiyu. Luhan stał bezradnie, gdy Sehun umieścił mówiącą maszynę Zhiyu na kuchennym barze. Sehun wziął plastikową reklamówkę którą trzymał a Luhan nie pominął przerażającej ilości buteleczek leków które Zhiyu musiał zażyć.
-Otwórz buzie, kochanie.- Sehun wymamrotał delikatnie do Zhiyu , w jednej ręce trzymając łyżkę pożółkłego napoju, a drugą trzymając Zhiyu pod brodą, na wypadek gdyby wylał lekarstwo. Luhan stał na uboczu, obserwując jak Sehun karmi Zhiyu jego lekami, podczas gdy jego mały chłopiec zmarszczył twarz przez gorzki smak.
-Nauczycielu Xi, patrz! Zhiyu wziął swoje obrzydliwe lekarstwa.- Zhiyu podskakiwał z podekscytowania, i dumnie wskazał na swoją pustą jamę ustną. Luhan podszedł bliżej do obydwóch chłopaków, uważając by nie stać zbyt blisko Sehun'a, gdy położył mały tort obok Zhiyu.
-To mój super bohater, Zhiyu.- Luhan pochwalił, jednocześnie mierzwiąc jego włosy, dostając cichutki chichot. Podał Zhiyu szklankę wody, by wymył okropny smak po lekach, starając się ignorować przeszywające oczy Sehun'a, podczas gdy on stał bliżej niego, tylko małe ciało Zhiyu na ladzie oddzieliło ich.
-Super bohaterowie otrzymują nagrodę!
-Oczywiście, kochanie. - Sehun odpowiedział tym razem, wykonując nagły ruch głową w stronie ciasta. Luhan wpatrywał się z osłupieniem na sekundę, przed lekkim skokiem przez uświadomienie sobie tego. Jakoś, patrząc na to że Sehun jest tak blisko niego, zmusza go do zbytniego myślenia.
-Racja, ciasto, zjedzmy ciasto. Jak myślisz, Zhiyu?
Odpowiedź Zhiyu brzmiała przeraźliwie, podskakując z niecierpliwości na swoim tyłku. Właśnie wtedy, gdy Sehun miał zamiar podnieść go, Zhiyu zaskoczył obu dorosłych, zarzucając swoje ręce na szyję Luhan'a, żądając o podniesienie. Luhan popatrzył szeroko otwartymi oczami na Sehun'a, a on w zamian wpatrywał się w Zhiyu, ale potem spojrzał w bok na Luhan'a z nieczytelnym wzrokiem, aż znów się odezwał.
-Wezmę ciasto.- Serce Luhan'a znów zaczęło wariować, przełykając ślinę w gardle przed wskazaniem Sehun'owi pojemnika z talerzami i widelcami.
Kiedy usiedli w salonie, Luhan położył obok siebie Zhiyu na kanapie, który odmówił i usiadł na kolanach Luhan'a. Luhan spojrzał na Sehun'a, ale on nie wykazywał żadnego zainteresowania, w rzeczywistości wyglądał zbyt pochłonięty przekrajaniem ciasta na kawałki.
-Uhm...Zhiyu, nie jest wygodnie jeść w taki sposób.- Spróbował bezsilnie, rzucając spojrzenie na Sehun'a, tylko jedynie po to aby być w szoku, gdy Biznesmen nie zrobił nic oprócz uśmiechania się prawdziwie do Zhiyu na jego kolanach.
-Nie, jest mi wygodnie, baba...oops!- Zhiyu wykrzyknął, ale Luhan zauważył specjalne złośliwe zachowanie w swoim dziecku gdy próbował ukryć swój chichot za dłonią. Usta Luhan'a otwarły się, gdy Sehun odpowiedział tylko krótkim spojrzeniem na Zhiyu, zanim wręczył ostrożnie plastikowy talerz z ciastem małemu chłopcu.
-Proszę bardzo, Luhan.- powiedział, nauczyciel wziął talerz od Sehun'a , ani razu nie odrywając wzroku z nadzieją na odpowiedź, ale on nie robił sobie z tego niczego ...znowu.
-appa,baba..-...Znaczy, Nauczyciel Xi powiedział że byliście przyjaciółmi ze szkoły.- Zhiyu musiał to powiedzieć tego dnia, w wyniku czego Luhan dostał mini ataku serca.
-Powiedział?- Sehun uniósł do Luhan'a swoją idealną brew, gdy jego koślawy uśmieszek zmienił jego rysy twarzy. Luhan próbował oderwać swój wzrok od niego, wycierając umazane policzki Zhiyu.
-Tak! Zhiyu jest szczęśliwy, appa i baba- Nauczyciel Xi są przyjaciółmi!
-Dlaczego tak jest, kochanie?
-Ponieważ możemy spędzać dni w taki sposób, gdy appa nie jest zajęty.- Zhiyu uśmiechnął się wyglądając jak kot kasjera, gdy Luhan wkładał mu do ust ostatni kęs ciasta. Luhan zakrztusił się po raz czwarty, podczas gdy Sehun uśmiechnął się tylko do wesołości swojego dziecka. Luhan ponownie próbował wyglądać na nie przejmującego się, jednocześnie skupiając się na czyszczeniu twarzy Zhiyu, lecz jego ręka zamarzła, gdy Sehun wyciągnął swoją by przetrzeć usta Zhiyu swoją serwetką. Zhiyu mruczał z powodu jego wypełnionego brzucha, próbując żartobliwie polizać dłoń Sehun'a, podczas gdy ten ostatni wytarł jego usta do czystości.
- Taki jedzeniowy potwór.- Sehun zażartował a Zhiyu zachichotał, a potem nagle zaczął podskakiwać na kolanach Luhan'a, jakby pamiętał coś bardzo ważnego. Luhan przygotowywał się mentalnie.
-Nie, appa! baba też jest jedzeniowym potworem, patrz!- Zhiyu wykrzyknął wskazując na usta i lewy policzek Luhan'a. Nauczyciel wyrwał się z traumy, a jego ręka natychmiast ruszyła, by wytrzeć krem. -Appa, wyczyść.
-Ha? Oh! Ah..nie, nie Zhiyu jest-jest w porządku.- Luhan jąkał się próbując szybko wytrzeć usta, przeklinając samego siebie mentalnie. Jednak, wszystko poszło inaczej gdy ręka Sehun'a go złapała. Luhan gwałtownie podniósł głowę jakby miał jakiś uraz kręgosłupa, spoglądał obojętnie na Sehun'a, podczas gdy ten pochylił się bliżej, by delikatnie wytrzeć jego policzek.
-Już, nauczyciel jest czysty tak jak ty, szczęśliwy teraz, Zhiyu?
-Tak!
Luhan zaniemówił, patrząc zszokowany podczas gdy Sehun skończył swój kawałek ciasta. Zhiyu wciąż siedział na jego kolanach, mówiąc ponad milion słów w sekundę o swoim dzisiejszym dniu. Umysł Luhan'a nie działał normalnie, wszystko szybko się zmieszało, tak dziwnie nagle. Jest pewien, że jest jakiś ukryty plan za tymi działaniami Sehun'a, lub po prostu zachowuje się tak z powodu Zhiyu.
-Nie kończysz tego?- Sehun zapytał od niechcenia, gestykulując z w połowie skończonym kawałkiem ciasta w dłoni. Luhan pokręcił z roztargnieniem głową, nagle tracąc apetyt. Niestety, był zaskoczony gdy Sehun zabrał od niego talerz, jego zimne palce otarły się o te Luhan'a zanim zaczął jeść resztki.
Luhan gapił się i gapił zupełnie na nic, gdy usłyszał szybkie usta Zhiyu przemawiające w głębi jego umysłu. Jego myśli oddalały się o milion mil, dopóki się z tego nie wyrwał gdy poczuł ciało Zhiyu ciężko opadające na jego klatkę piersiową. Luhan spojrzał się z powrotem na Zhiyu, zauważając półotwarte oczy jego dziecka, podczas gdy wyrzucał niesprecyzowane słowa. Spojrzał na Sehun'a tylko po to aby zobaczyć go jedzącego jego prawdopodobnie już czwarty kawałek ciasta.
-Jest po prostu zmęczony dzisiejszą aktywnością , nic poważnego.- Odpowiedział nonszalancko, połykając kolejny kęs ciasta. Luhan uniknął tego intensywnego spojrzenia biznesmena przed wstaniem z Zhiyu bezpiecznie owiniętym w jego ramionach. Zhiyu wślizgnął się i stracił świadomość, i westchnął cicho owijając swoje rączki wokół szyi Luhan'a przy tym kładąc główkę na jego ramieniu.
-Położę go do spania, jest przyzwyczajony do drzemki w tym czasie.
-Oczywiście, wiem.- Luhan wzdrygnął się gdy Sehun wrócił do swojego zimnego tonu, odszedł, wciągając Zhiyu w ciepło jego małej sypialni, nie zapominając aby umieścić obok swojego dziecka Pana Misia. Luhan długo patrzył na spokojnego Zhiyu ze zmęczoną twarzą, przed wzdychaniem w bezsilności. Pochylił się by pocałować z miłością skroń Zhiyu przed wyjściem cicho zamykając za sobą drzwi.
A serce chińskiego nauczyciela tonęło w głębi jego brzucha z każdym wykonanym krokiem w kierunku salonu. Zatrzymał swoje jelenie oczy na plecach Sehun'a podczas gdy ten zajmował się zbieraniem brudnych talerzy ze stołu. Luhan odwrócił swój wzrok gdy Sehun odwrócił się do kuchennego barku, oszczędzając sobie dziesięć sekund pustego spojrzenia przed udaniem się do kuchni, następnie z powrotem aż salon będzie czysty z brudnych talerzy i ciasta. Luhan usiadł na kanapie podczas gdy Sehun usiadł na drugim końcu. Minęła minuta milczenia przed obydwoma mężczyznami przez co ciężki oddech była jedyną rzeczą którą można było usłyszeć.
-Mówi na ciebie baba.- Luhan zacisnął wargi ciężko przełykając ślinę zanim odwrócił się by spojrzeć Sehun'owi w oczy. Wiedział że on w końcu o to zapyta , jak nie wtedy, to teraz.
-Ja..Ja powiedziałem mu żeby tego nie robił, ale nalegał.. nie..nie widzę w tym żadnego problemu, dopóki jesteśmy sami.
- I w pobliżu mnie?- Luhan próbował stanąć na swoim, zmęczony byciem w cieniu zbyt długo. Wie, że popełnił wielki błąd, akceptując umowę sprzed czterech lat, lecz teraz wie że Sehun także czuł winę, tak jak powinien.
-Przestań taki być, proszę.
-Co? Być jaki?
Luhan zamknął oczy i ciężko wciągając powietrze, próbując się zebrać. Znów otworzył swoje oczy czując jak jego krew staje się zimna i wściekłość pojawiła się w jego umyśle z powodu obojętnego wyrazu Sehun'a.
- Na litość Boską! - warknął i stanął na nogi, wbijając Sehun'owi jego najciemniejsze spojrzenia. - Przestań zachowywać się jak palant, przestań patrzeć na mnie jak na jakąś szumowinę, przestań mnie traktować jak jakąś mijającą pomyłkę, przestań-
-Przestać być dla ciebie zimny?- Sehun przerwał, także stojąc przy swojej pełnej wysokości, górując nad Luhan'em i przywracając te niechciane wspomnienia. - Chcesz, żebym przestał być mną czy coś takiego?
-Nie, ja...- Luhan wpatrywał się głęboko w oczy Sehun'a , po raz pierwszy zauważając emocje których sądził że Biznesmen nie może mieć. -Przestań... przestań zachowywać się tak, jakbyś ty też nie był skrzywdzony tak jak ja.-wyszeptał cicho, nie odrywając swojego wzroku.
Obydwaj mężczyźni zaangażowali się w pojedynek na spojrzenia, przez minutę może dwie, zanim Sehun przerwał swoje spojrzenie odrywając swój wzrok jakby... jakby ukrywał coś z obawą że jego oczy wszystko zdemaskują Luhan'owi. On wiedział, Luhan wiedział że to co powiedział jest prawdą. Sehun już drugi raz ukrywał swoje oczy.
-Seh--
-Nie wiesz o czym mówisz, Luhan.- Obrócił się aby wyjść, ale zatrzymał się gdy Luhan złapał go za łokieć obracając go by spojrzeć mu w twarz z siłą.
-Naprawdę teraz? więc dlaczego teraz uciekasz, ha?
-Uciekam?- Sehun wpatrywał się w niego zimno, a Luhan zrobił to samo, mocniej zaciskając swój uścisk wokół łokcia Sehun'a. W końcu miał wrażenie, że ma przewagę.
-Tak, to robisz. Jeśli naprawdę nie wiem, o czym mówię, nie krył być swoich odpowiedzi za swoimi zimnymi oczami i aroganckimi uśmieszkami. Ja...Ja wiem że jesteś zraniony tak samo jak ja, widzę miłość jaką trzymasz dla Zhiyu, i ja...ja potrafię zauważyć żal w twoich oczach.
Zgodnie z oczekiwaniami, Sehun nie powiedział nic, pokazując tylko swoje zimne spojrzenie Luhan'owi. Jednak, Luhan nie cofnął swojej ręki ani nie zerwał kontaktu wzrokowego z drugim mężczyzną, ponieważ wie że ma rację.
-Przestań uciekać i powiedz mi.- Tym razem błagał cicho.
- Powiedzieć ci... co?
-Sehun...- Luhan zaczerpnął tchu, uświadamiając sobie, że po raz pierwszy zwrócił się do niego jego imieniem. - Czy przestaniesz opowiadać na moje pytania pytaniem? Powiedz mi, po prostu powiedz mi... dlaczego? Dlaczego zabrałeś do mnie Zhiyu? Dlaczego... dlaczego złamałeś naszą umowę?
Chwila minęła jak wieczność, ich oczy ścierały się w mieszanych uczuciach, ale wszystko się rozpadło gdy Sehun gwałtownie pociągnął swoją rękę, jego wzrok jeszcze bardziej ściemniał.
- Sam to powiedziałeś, moje zasady, dlatego mogę robić z nimi co chcę.
Tym razem Sehun odszedł, mówiąc coś o zabraniu Zhiyu do domu, zostawiając za sobą zepsutego Luhan'a bez słowa. Za każdym razem, gdy myślał że dostał się za barierę Sehun'a, drugi tylko sprawi że będzie bardziej solidna.
***********
Sehun wściekał się, próbując ostrożnie trzymać śpiącego Zhiyu w swoich ramionach, kontrolując swoje usposobienie. Zauważył, że właściciel sklepu z naprzeciwka spogląda na niego ostrożnie ale nie zwrócił na niego uwagi, podczas zaginania fotela pasażera i umieszczania na nim Zhiyu, przeklinał wielokrotnie kiedy pas bezpieczeństwa odmówił zapięcia z powodu jego trzęsących się rąk. Kiedy upewnił się, że Zhiyu został bezpiecznie posadzony na siedzeniu, wspiął się za kierownicą i przywrócił silnik do życia.
-Cholera.- Wymamrotał bez tchu, i wziął głęboki oddech, opadając na siedzeniu zamiast jechać. Spojrzał tęsknie na budynek gdzie znajdowało się mieszkanie Luhan'a, zanim odwrócił swoje zmęczone oczy na chłopca obok niego. Usta zmusiły go do wejścia na nie uśmiechu, i pochylił się by wytrzeć rozlewającą się ślinę przez otwarte usta Zhiyu.
Głaszcząc delikatnie włosy Zhiyu, Sehun pochylił się by pocałować czółko dziecka miękkim jak puch muśnięciem. Jego oczy wędrowały po rysach twarzy Zhiyu, jelenio-podobny mężczyzna przypominał siebie w nim.
-Gdyby tylko... gdyby tylko twój baba wiedział.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro