Ch.12
Zegar wybił już godzinę 12:30, ale ani Luhan, ani Zhiyu nie mieli poczucia czasu. Ostatnie dwie godziny spędzili na graniu w chowanego, i rysowaniu na kartkach Luhan'a, ponieważ nauczyciel nie miał żadnych kredek ani żadnych książek do pokolorowania. Luhan odkurzył swój stary PS2, aby na godzinę zagrać w Crash Bash z Zhiyu.
-Gdzie idziemy, baba?- Zhiyu zapytał ochoczo z cichym westchnieniem po tym jak Luhan zdołał założyć mu jego koszulę przez głowę. Mały Zhiyu nie odczuwał mrowienia i dumnego uczucia, które były powodowane za każdym razem gdy nazywał go Baba.
-McDonald's, idziemy na drugie śniadanie.
-Naprawdę?! Mogę Happy Meal'a, baba?
-Oczywiście, kochanie. - Luhan chrapnął na nadpobudliwość Zhiyu, gdy podskakiwał wzdłuż małej sypialni. Gdy Luhan stanął na nogi, mały Zhiyu rzucił się na nogi swojego baby, spoglądając na niego świecącymi oczami.
-Do góry, do góry, baba!
Serce Luhan'a nigdy nie przestało omijać kilku bitów za każdym razem, gdy malutki Zhiyu pytał go o cokolwiek, mówiąc do niego baba i spoglądał na niego oczami pełnymi uczucia i miłości. Luhan zaczął się zastanawiać nad magicznym zaklęciem, rzucone na małego chłopca by tak szybko go uwielbiać, i znowu nie jest tym który zaprotestował.
Młody nauczyciel pochylił się i zgarnął małe ciało Zhiyu w jego ramiona, odbijając go kilka razy i słysząc kilka pięknych chichotów od niego. Uwielbiał sposób, w jaki Zhiyu owijał swoje krótkie ramiona i nogi naokoło jego, tuląc się jak najbliżej niego. Wreszcie, Luhan już się przygotował. Kawałek jego, który niegdyś utracił, wreszcie znalazł się w jego ramionach.
Upewniając się że zamknął swój apartament, Luhan poszedł do windy, a potem wyszedł z budynku mieszkalnego, z Zhiyu w jego bezpiecznych ramionach, ciesząc się łaskoczącą kwietniową bryzą wiatru, owijając ich swoim ciepłem. Nie umknęło to uwadze Luhan'a, jak Zhiyu był lżejszy niż powinien, jego serce bolało go agresywnie dla dobrego samopoczucie swojego dziecka.
-Dzień dobry, Panie Xi.
-Oh! Ah... dzień dobry, sir. - Luhan przywitał właściciela sklepu, gdy przyglądał mu się uważnie, potem jego wzrok złagodniał, gdy jego oczy napotkały te zaciekawione Zhiyu, spoglądając na niego spod jego grzywki.
-Kim jest ten mały mężczyzna?- Uśmiechnął się delikatnie, gdy Zhiyu cicho krzyknął i odwrócił się od starszego pana, chowając swoją twarz w szyi Luhan'a.
-To jest...To jest Zhiyu, jest...uhm...moim uczniem i... i synem przyjaciela.
-Ah, rozumiem. Dzień dobry, Zhiyu, miło mi cię poznać.- Właściciel powiedział wesoło a Zhiyu skinął tylko nieśmiało przy szyi Luhan'a. Staruszek wręczył Luhan'owi zawiniętego lizaka natychmiast go biorąc. Właściciel sklepu uprzejmie odmówił, gdy Luhan podał mu kilka monet.
-Ale sir-
- Już zapłaciłeś mi swoim szczerym uśmiechem przez te wszystkie lata, Panie Xi. Cieszę się że poznałem przyczynę twojego szczęścia.- Luhan zarumienił się i opuścił swoją głowę gdy stary mężczyzna puścił do niego oczko figlarnie, jednocześnie szturchając głowę w kierunku Zhiyu. Luhan podziękował mu po raz ostatni zanim poszli.
Zajęło im to około dziesięciu minut jazdy autobusem, by znaleźć się we właściwym miejscu. Zhiyu był już na swoich nogach, podskakując z niecierpliwością i ciągnąc Luhan'a za rękę by iść szybciej. Już w środku, zamówili dwa Happy Meal'e i bawili się darmowymi zabawkami które przyszły wraz z tacą. Zhiyu był niechlujnym zjadaczem, tak więc Luhan musiał co minutę wycierać usta dziecka.
-Wah, ty naprawdę jesz jak mini potwór.
-Appa mówi na mnie jedzeniowy potwór- Zhiyu nagle nadąsał się a Luhan walczył z trudną sprzeczką dotknięcie i uszczypanie policzków swojego uroczego dziecka. - Ale wujek Kris powiedział że mam tak po Appie.
- Masz?- Luhan zapytał z delikatnym uśmiechem, zauważając kilku rodziców zachwycających się nimi.
-Nie, Zhiyu się nie zgodził, appa nie jest jedzeniowym potworem.- Luhan zwrócił uwagę na te słowa zanim rumieniec zakwitł na jego policzkach. Czy to może przez niego? Yixing zwykł go besztać zawsze za to jak niechlujnie je...
-Baba ma keczup na podbródku.- Zhiyu zachichotał i pochylił się by przetrzeć podbródek Luhan'a swoją serwetką.
On jest niechlujnym zjadaczem zarówno kiedyś jak i teraz.
Po zakończeniu Lunchu, Luhan zabrał Zhiyu do pobliskiego parku i razem grali w różne gry w piaskownicy, na koniku, huśtawce. Była prawie 16:30, kiedy wracali do mieszkania Luhan'a.
-Zhiyu dobrze się dzisiaj bawił z Babą.- Powiedział szczęśliwie Zhiyu, owijając się mocniej ramionami wokół szyi Luhan'a. Luhan pomyślał że za bardzo go rozpieszcza, ale do diabła, Zhiyu zasługuje na znacznie więcej.
-Ja też, kochanie.- Bezwiednie, Luhan pochylił głowę i z miłością pocałował nosek Zhiyu. Jego mały chłopiec zachichotał i kręcił nosem, zanim pocałował Luhan'a w policzek. Spędzili jazdę windą, chichocząc i dając sobie pocałunki na noskach i policzkach, myśl Luhan'a rozkoszowała się każdą sekundą jaką mógł spędzić ze swoim dzieckiem.
Moment Luhan'a został przerwany, gdy metalowe drzwi windy otworzyły się i spotkał się z sylwetką Sehun'a stojącą przy jego drzwiach. Serce Luhan'a rozwalało się na kawałki kiedy postawił stopę przed windą i bliżej Sehun'a. Drugi mężczyzna odwrócił się natychmiast, gdy Zhiyu zdał sobie sprawę z jego obecności i go zawołał.
-Zhiyu.- Sehun zawołał i ruszył długimi krokami w ich kierunku. Luhan zacisnął ramiona wokół ciała Zhiyu na sekundę, zanim jego chłopczyk został mu odebrany. Zhiyu wyglądał na tak szczęśliwego gdy się śmiał i przytulał się do szyi jakby nie widział go kilka lat.
-Uhm..- Luhan mruknął delikatnie gdy oczy Sehun'a powędrowały do niego zza Zhiyu.- Uhh...Hej.
-Hej.- Jelenie oczy Luhan'a rozszerzyły się, gdy Sehun przywitał się z nim. Luhan gapił się na niego, gdy jego dłoń uniosła się z roztargnieniem by poklepać plecy Zhiyu.
-Czekałeś.. zbyt-zbyt długo?- Zapytał Luhan zerkając na zegarek. Czy nadszedł już czas, by odebrać Zhiyu.
-Nie, Właśnie przyszedłem.
-Oh...Ja...Ja zabrałem Zhiyu do McDonal'da, nie sądziłem że przyjedziesz...tak wcześnie.
-Cóż, zapomniałem o antybiotykach Zhiyu więc musiałem tu przyjechać. Luhan spuścił swój wzrok na dłoń Sehun'a, w której trzymał plastikową torbę. Jego usta rozchyliły się aby coś powiedzieć, ale to nie wyszło. Nagle, całe jego ciało wydawało się płonąć z bólu gdy pomyślał znów o chorobie Zhiyu.
-Więc, myślę że to cza-
-Nie!- Luhan wypalił, nie bardzo myśląc ponieważ Sehun zdecydowanie za wcześnie chciał zabrać Zhiyu do domu. Przyłożył swoje ręce do boków, stojąc twarzą w twarz z pytającym wzrokiem Zhiyu i Sehun'a.
-Nie? Co to miało znaczyć, Luhan?
-Ja...Ja... Ja miałem na myśli, bo...ja...
-Kupiliśmy ciasto, appa. Zjedzmy je razem.- Zhiyu nagle odpowiedział, wskazując na małe opakowanie które Luhan nosił w jednej z rąk. Nauczyciel podziękował niebiosom za uratowanie dzięki jemu dziecku.
-T-tak...tak, to ciasto...Zhiyu chciał, więc tak nie możesz go zabrać zanim go nie zje...tak.
-Dlaczego nie mogę po prostu wziąć go do domu i tam je zje?- Sehun zapytał z uśmiechem, którego Luhan tak bardzo nienawidził. Chiński nauczyciel musiał ugryźć się w wargę by zapobiec kolorowym przekleństwom o których myślał z powodu swojej własnej głupoty.
-Cóż...Ja..ja nie-
-Nie, appa.- Zhiyu powiedział z gniewnym wyrazem twarzy, jego oczy widocznie wpatrywały się w Biznesmena. Serce Luhan'a skoczyło mu w piersi, w jakiś sposób widząc kawałek Sehun'a w Zhiyu po raz pierwszy.
-O co chodzi, Zhiyu?
-Appa, Nauczyciel Xi wybrał ciasto dla Zhiyu, zjemy je razem.- Luhan uśmiechnął się na to dumnie.- I ty też, appa.- ale znowu znikł.
Obaj mężczyźni patrzyli na siebie w milczeniu, a Zhiyu wciąż przyglądał się im na przemian. Luhan wyglądał na rozdartego, nie wiedząc gdzie powinien stanąć, podczas gdy oczy Sehun'a przekierowały się z Zhiyu na błagalne oczy Luhan'a.
-Dobrze, jak sobie życzysz, kochanie.
Zhiyu radośnie podskoczył uderzając niechlujnym pocałunkiem usta Sehun'a, usta Luhan'a otworzyły się, gdy Sehun uśmiechnął się szeroko do swojego dziecka. Musiał przyznać, że Sehun wyglądał naprawdę olśniewająco. Wkrótce, serce Luhan'a zadrżało, kiedy twarz Sehun'a znów stała się zimna, gdy spojrzał na niego.
-Więc, Luhan. Wygląda na to że spędzimy wieczór razem.
Zhiyu znów radośnie podskoczył a Sehun uśmiechnął się na ramieniu Zhiyu, wtedy serce Luhan'a skoczyło mu z mieszanymi emocjami.
---------------------
Mogą pojawić się błędy językowe, które będę później poprawiała bo niestety teraz nie mam jak. Następny rozdział dodam w środę po lekcjach <3
Tym czasem zapraszam was również na moje 2 tłumaczone ff z vkook'ami ^^
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro