Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Ch.10+małe info

-Baba.

Świat nagle się zatrzymał, lub to serce Luhan'a przestało bić. Żołądek mu się skręcił w węzeł, gdy jeszcze mocniej zacisnął uścisk naokoło ciała Zhiyu, przybliżając go bliżej swojej klatki piersiowej, mając nadzieję że jego dziecko usłyszy bijące dla niego serce Luhan'a.

-Zhiyu...jestem tu kochanie.

-Baba.- Zhiyu kontynuował jedynie szepcząc to słowo cichutko i pieszcząc zwilżony policzek Luhan'a czubkiem swoich małych paluszków. Serce Luhan'a pękało ze szczęścia i smutku w tym samym czasie.

-J-jak się czujesz, kochanie?- Ignorował swoje obolałe serce, skupiając się wyłącznie na pocieraniu w kojący sposób plecków Zhiyu, chowając swój nos w jego włosach, aby zaciągnąć się ich zapachem.

-Baba...Zhiyu poczuje się lepiej, jeśli nauczyciel Xi będzie jego babą.- szloch zniszczył ciało Luhan'a, gdy tłumił go we włosach Zhiyu. Widział o tym że Zhiyu nic o nim nie wiedział, ale miał tylko nadzieję, że Luhan będzie jego drugim ojcem. A może będąc w swoim rozbitym stanie, wyobrażał sobie że Luhan jest tym czego pragnął

Co ja zrobiłem, że się tak do mnie przywiązał?

To pytanie najbardziej bolało Luhan'a a mimo to chciał, aby była na to odpowiedź. Ale....on nie może być nikim dla Zhiyu. Właśnie na to zgodził się z Oh Sehun'em. Luhan wie, że to jego wina przez ten cały czas, nie powinien akceptować tej umowy. Powinien był pomyśleć o nadchodzącej przyszłości jego dziecka, tej, w której już tak boleśnie żyli.

Właściwe pytanie brzmi, czy Oh Sehun także o tym myślał?

Luhan kontynuował kołysanie Zhiyu w swoich ramionach, aby ukołysać go z powrotem do snu, nigdy nie odpowiadając na jego pytanie. Podniósł połowicznie swoją głowę i jego oczy spotkały się z jedną osobą, której nie mógł zignorować w swojej obecności. Luhan to widział, w tej chwili widział prawdziwą odpowiedź w oczach Sehun'a. Nie ważne jak okrutnym i nieczułym...nie, nikt nie jest bez serca, każdy w pewnym momencie się o coś martwi, bez względu na to, jak bardzo zimni byli, i Oh Sehun nie jest wyjątkiem. Luhan wiedział w tym momencie, że Oh Sehun żałuje wszystkiego na temat ich umowy.

Ponieważ prawdziwą ofiarą jest tu Zhiyu.

-Shhh...kochanie, śpij, dobrze?-Luhan szepnął cicho, wracając do kołysania Zhiyu w jego ramionach. I przez ten cały czas, ani razu nie odrywając wzroku od smutnego spojrzenia Sehun'a. Po raz pierwszy widział tak wyraźne emocje w oczach kogoś innego.

Zhiyu wymamrotał coś niespójnego, chowając się bardziej w koszuli Luhan'a. Jedna malutka dłoń zacisnęła się na kołnierzu Luhan'a, tak jakby bał się, że jego....baba zniknie, gdy tylko zamknie oczy. Łzy Luhan'a w dalszym ciągu nie przestawały lecieć, gdy odwrócił swój wzrok, by lepiej przyjrzeć się śpiącej buzi swojego dziecka.

Jednak, tego czego się z pewnością nie spodziewał, to pochylającego się Oh Sehun'a, aby pocałować z miłością główkę Zhiyu, znajdującego się w jego uścisku. Serce Luhan'a przez krótką chwilę przestało bić, będąc tak blisko Sehun'a, mógł poczuć zapach jego szamponu gdy na minutę oparł się czołem o tył główki Zhiyu.

-Luhan.- Powiedział, a Luhan wyskoczył z transu gdy Sehun się odsunął spoglądając mu surowo w oczy. Coś lekko szarpnęło Luhan'a za serce gdy uniósł z powrotem głowę, ich nosy prawię się ze sobą stykały, z powodu bliskości Sehun'a.- Musimy porozmawiać...teraz.

Luhan z roztargnieniem kiwnął tylko głową, ramionami zaciskając się wokół ciała Zhiyu, nigdy nie chcąc puszczać.

**********

Luhan nie wiedział, co myśleć o Sehun'ie przez ostatnie trzydzieści minut. Mężczyzna nie okazywał żadnych oznak okrucieństwa, do którego przywykł Luhan. Sehun był opiekuńczy...dla Zhiyu oczywiście. Serce Luhan'a ścisnęło się z zazdrości i ulgi w tym samym czasie. Nawet jeśli Sehun miał miłość Zhiyu przez większą część życia ich dziecka, Luhan czuł się spokojnie ponieważ jego wątpliwości nie były prawdziwe, Sehun wzniósł się i kochał Zhiyu bardziej niż cokolwiek innego, mógł to dostrzec nawet w jego zwykłych zimnych oczach.

Potężny biznesmen wyglądał na rozbitego i zakłopotanego kiedy szedł za Luhan'em, pozwalając mu nieść Zhiyu aż do jego mieszkania. Nadal była godzina 21, Luhan starał się wyglądać na spokojnego i poukładanego, gdy napotkał wzrok właściciela sklepu znajdującego się po drugiej stronie ulicy od jego mieszkania.

Luhan nerwowo przełknął ślinę, próbując wyciągnąć klucze do swojego mieszkania znajdujące się w tylnej kieszeni spodni, trzymając w tym samym czasie ostrożnie Zhiyu, mógł poczuć jak wzrok Sehun'a wbija mu się w tył czaszki. Ciche jęknięcie wydobyło się z ust Luhan'a gdy usłyszał niecierpliwe westchnięcie Sehun'a, przy czym jego duża dłoń wślizgnęła się do jego tylnej kieszeni, by wyjąć jego klucze.

-Czekalibyśmy wieczność.- Sehun mruknął, wkładając klucz do zamka drzwi, wciąż stojąc za Luhan'em, wyciągnął rękę wokół talii Luhan'a by otworzyć drzwi, jego gorącym oddechem parząc prawy policzek Luhan'a.

-Mogłeś-Mogłeś potrzymać Zh-Zhiyu, zamiast tego.- Krótkie spojrzenia i cisza była odpowiedzią Luhan'a, zanim drzwi się otworzyły i Sehun wszedł do środka za nim.

-Ja...Ja...- Luhan stanął za kanapą w salonie, wyglądając na zmieszanego, co powinien zrobić z Zhiyu który wciąż spał spokojnie w jego ramionach. Sehun stał kilka kroków dalej na środku małego mieszkania, krążąc osądzająco oczami wokół jego mieszkania.

-Po prostu połóż go do łóżka.- zaskoczył, Luhan spojrzał na Sehun'a, ale ten nie zwracał już na niego uwagi. Zamiast tego, gościł się w barze w kuchni, pijąc do połowy skończonej szklanki wody, którą Luhan prawdopodobnie zostawił wcześniej. Oczy młodego nauczyciela zwęziły się jeszcze bardziej.

-Ja..Ja po prostu..tak.- Nakierował się powoli zanim poszedł w kierunku do jego sypialni. Nie mógł uwierzyć, że Oh Sehun, ten, który dokładnie cztery lata temu zamienił jego życie w piekło, stoi teraz w środku jego mieszkania nieopatrzony i...bezradny, kiedy spojrzał.

Luhan z roztargnieniem pocałował główkę swojego śpiącego dziecka gdy szedł i zatrzymał się zanim dotarł do własnej sypialni, aby stanąć przed tym malutkim pokojem, który zawsze trzymał, by pewnego dnia ugościć w nim swoje dziecko. Łzy po raz kolejny zalały mu oczy, spojrzał z powrotem na salon, jego wzrok złapał te zmęczone Sehun'a gdy ten opadł ciężko na kanapę. Luhan odwrócił się plecami do drugiego mężczyzny i przetwarzał wejście przez otwarte już szeroko drzwi. Jego serce się ścisnęło i spadło na dół jego żołądka gdy wchodził dalej do małego, przytulnego pokoju.

-Witaj w miejscu, do którego zawsze należałeś, kochanie.- Wyszeptał cicho do ucha Zhiyu, uśmiechając się smutno, gdy jego chłopiec zacisnął dłoń na jego koszuli kiedy Luhan położył go na małym łóżku. Ostrożnie zdjął rączki Zhiyu, gdy go ciepło przytulił do kołdry. Następnie przykucnął przy łóżeczku, jego wspomnienia minęło go niezliczoną ilość razy, jak spędzał noce płacząc w tym pokoju z powodu nieobecności jego dziecka z powodu tej głupiej, samolubnej decyzji opuszczenia go wtedy.

Luhan przełknął ślinę w gardle, unosząc małego pluszowego misia, którego zawsze przytulał i umieścił go obok Zhiyu. Pozwolił kilku kropelkom łez uciec mu z powiek gdy pochylił się by delikatnie pocałować czółko Zhiyu. Kiedy wstał, aby wyjść już z pokoju, Luhan spotkał Sehun'a stojącego przy wejściu, prawdopodobnie widząc wszystko co wcześniej robił. Strach i zmieszanie opanowało Luhan'a, gdy nie mógł odczytać ciemnych oczu Sehun'a.

-Przez tak długi czas miałeś pokój dla Zhiyu. - to nie było pytanie, ale zwykłe oświadczenie.

Luhan obrócił się na pięcie by spojrzeć na śpiącego Zhiyu, zanim minął Sehun'a wychodząc z pokoju. Usłyszał westchnięcie Biznesmena gdy ten szedł za nim wracając do salonu.

-Mówiłeś że musimy porozmawiać, więc...mów.- Luhan opuścił głowę kryjąc twarz w dłoniach gdy wyczuł Sehun'a siedzącego na fotelu naprzeciwko niego. Mentalnie pośpieszał go do tego co Biznesmen miał powiedzieć bez wątpienia o stanie Zhiyu. Nie widział czy będzie mógł to znieść.

-Zhiyu.- Sehun zaczął spokojnie, a Luhan ciężko przełknął ślinę.-Jedno z jego naczyń krwionośnych nerki powoli zawodzi, cierpiał na to od czasu...od czasu kiedy byłeś z nim w ciąży.- Po tych słowach Luhan podniósł głowę, by spojrzeć swoimi przekrwionymi oczami na Sehun'a. Drugi mężczyzna patrzył na niego pustym wzrokiem.

-C-co? Od...od wtedy?

-Tak, ale przewlekła niewydolność nerek nie może być czasem zdiagnozowana, szczególności w tak młodym wieku jak Zhiyu. Zdiagnozowano to jakoś około sześć miesięcy temu.

-Ja..Ja...- Luhan zaniemówił, jego serce dusiło się w całości. Nie wiedział już co robić, On... on nie mógł tam być dla Zhiyu wtedy jak i teraz. - W jaki sposób? czemu?- wychrypiał to jedyne pytanie walcząc z kolejną falą łez.

-To...to dziedziczne.

Świat zatrzymał się na minutę lub dwie, a czerwone oczy Luhan'a wlały się głęboko w wypełnione poczuciem winy oczy Sehun'a. Jest pewny, że on nigdy nie miał żadnych chorób nerek i to wyjaśnia poczucie winy w oczach Sehun'a.

-Ty?

Sehun milczał przez kilka minut, opuszczając swój wzrok. - To ty, prawda?

-Tak, tak, ja. Chorowałem na nerki kiedy miałem dziesięć lat, na to samo co Zhiyu. - Luhan nie wiedział, dlaczego jego serce ścisnęło się tak mocno w jego klatce piersiowej gdy Sehun przyznał się do prawdy. Czy on... mu współczuł? żal, że go nie poznał bardziej wcześniej?

Pytania chodziły i chodziły mu po głowie, ale coś zaświeciło się nadzieją dla Luhan'a. Okrutnie mogło to zabrzmieć, lecz Luhan miał tę iskrę nadziei na życie jego dziecka.

-Ty...ty żyjesz, więc Zhiyu ma szansę żyć, prawda? On... on nie umrze, prawda?- Luhan prawie trzymał Sehun'a za rękę lecz zatrzymał się w ostatniej chwili. Błagając tylko i jedynie o prawdę swoimi błagalnymi oczami.

-Prawda?

-Nie, ale...- Jego serce uderzyło mocno w klatce piersiowej.-Na razie może liczyć tylko na lekarstwa, lekarze powiedzieli że może go to zniszczyć , ale jest to bezpieczniejsze niż operacja transplantacyjna w tym wieku. Zresztą...- Sehun przerwał, jego oczy znów zatrzymały się na tych załzawionych Luhan'a.- Do tej pory nie ma pasującej nerki, a ja miałem przeszczep, dlatego nie mogę mu pomóc.

-Ja mogę!- Luhan wyrzucił bez zastanowienia się nawet przez chwilę. Byłby nawet gotowy oddać Zhiyu swoje serce i dusze jeśli byłaby taka konieczność. Coś błysnęło w oczach Sehun'a lecz Luhan był za bardzo rozproszony by to zauważyć. -Jestem gotowy, zrobię wszystko dla Zhiyu. Zrobię wszystko dla...dla mojego dziecka.

Przekrwione oczy Luhan'a podążyły za Sehun'em gdy ten wstał. Siedział w ciszy, podczas gdy jego oczy wpatrywały się w usta Sehun'a zakrzywiających się w smutnym uśmiechu.

-Zawsze istnieje ryzyko, że twoje nerki mogą nie pasować, Luhan.- Sehun powiedział idąc w kierunku z którego przybyli. Serce Luhan;a zamarło w miejscu, ponieważ nie mógł zrobić nic więcej. Mieli czekać aż stan Zhiyu się pogorszy? Czy mieli oglądać jego dzieciństwo w bólu zanim o-

- To przez to pozwoliłeś mi go zobaczyć?- Luhan również wstał, patrząc na tył głowy Sehun'a, który zatrzymał swoje ruchy. -Ty...ty myślałeś że Zhiyu może nie przeżyć i dlatego chciałeś spełnić jego życzenia? Czy chciałeś abym mu pomógł tylko po to, byś znów z nim zniknął?

To prawda czy nie? czy to drugie czy pierwsze? czy wszystkie są prawdziwe? Sehun nie odpowiedział, przeszedł tylko do sypialni w której wcześniej zostawił Zhiyu.

Chociaż czuł, że jego energia z niego wycieka, Luhan wciąż chodził za Sehun'em. Zatrzymał się przy wejściu, i delektował się chwilą, jaka się przed nim wydarzyła, ryjąc tę chwilę w jego sercu jak i umyśle. Widok Sehun'a skulonego przy łóżku Zhiyu, delikatnie trzymając jego malutkie dłonie, całując je między jego wymamrotanymi słowami. Drugą ręką głaskał włosy Zhiyu z taką, ostrożnością. Luhan chciał... chciałby, gdyby byli jak normalna rodzina. Chciał żeby Zhiyu miał oboje kochających go rodziców przy sobie i nie urodził się z powodu ich samolubnych potrzeb.

Luhana przywrócono do rzeczywistości gdy Sehun wstał, dając Zhitu ostatni pocałunek w jego skroń, zanim podszedł do Luhan'a mówiąc.- Może zostać tu dziś na noc, przyjadę jutro wieczorem żeby go zabrać.

I tak, Sehun wyszedł zamykając za sobą drzwi, zostawiając Luhan'a aby wpatrywał się w jego cofające się plecy w szoku i... wdzięczności.

Tej nocy po raz pierwszy od czterech lat, Luhan nie spał samotnie w tym łóżeczku. Zamiast tego, tulił swojego małego chłopca do swoich ramion, nucąc mu do ucha słodką kołysankę.

-Dziękuję, Oh Sehunnie.

-----------------------------

Jak obiecałam dodaje rozdział ^^ postaram następny dodać także jutro.

Ogólnie to w środę idę do szkoły, mam dużo do poprawienia, przez co chaptery będą pojawiać się co dwa dni. Nie będzie wam to przeszkadzało?

A i serdecznie zapraszam was na nowy tłumaczony przeze mnie ff vkook'a! 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro