Epilog
^
|
|
|
|
Macie tu pięknego Raya na poprawę humoru 😏 I no co by tu powiedzieć... dotarliśmy do epilogu, mam nadzieję że chociaż trochę usatysfakcjonuje was wymyślone przeze mnie zakończenie, wiec tak... Dziękuję, że dotrwaliście do epilogu ❤️
.
.
.
.
.
.
Po miesiącu leżenia w szpitalu w końcu wróciłem do ciepłego domu... pustego domu...
Nikogo w nim nie było i nikt się w nim później nie pojawił...
10 lat później
- Kiedyś miałem przyjaciela.. - zacząłem niepewnie, patrząc jak dwie pary niebieskich oczu skupiły całą swoją uwagę na mnie. - Nie pamiętam go zbyt dokładnie, ale wiem, że był dla mnie bardzo ważny. Nie widziałem go już od dziesięciu lat... Dużo się działo przez ten czas, na przykład wy przyszliście na świat - powiedziałem posyłając delikatny uśmiech czarnowłosym chłopcom. - Szkoda, że nie mogę mu pokazać tego wszystkiego, ale opowiem mu o tym, gdy spotkamy się następnym razem... Tak, napewno się znowu spotkamy - skończyłem, a bliźniaki wydawały się być zafascynowane tą krótką opowieścią o mojej przeszłości. - No nic... Mama powinna za chwilę wrócić - powiedziałem, a gdy tylko skończyłem mówić drzwi do mieszkania się otworzyły.
- Mama! - krzyknęły naraz bliźniaki, podbiegając do kobiety stojącej w drzwiach.
- Hej, Momo - przywitałem się, machając do czarnowłosej dziewczyny.
- Dziękuję Todoroki, że zgodziłeś się nimi zająć.Satoru musiał pilnie pojechać do pracy, a ja już wcześniej umówiłam się z Uraraką i Tsuyu na wybieranie dla nich sukni ślubnych. Naprawdę życie mi ratujesz - oznajmiła i ukłoniła się, aby wyrazić swoją wdzięczność.
- To naprawdę nic takiego - stwierdziłem, wstając z podłogi i podchodząc do Momo. - Są naprawdę spokojni - wyznałem, puszczając oczko do uśmiechniętych twarzy dzieci.
- Nie sprawiliście wujkowi żadnych kłopotów? - zapytała dziewczyna, wpatrując się w oczy bliźniaków.
- Naprawdę, to żaden problem, byli grzeczni jak aniołki - odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Chłopcy byli naprawdę spokojni, jak na osoby w ich wieku, niesamowicie pojętni i słuchali wszystkiego co mówię. Lubiłem z nimi przebywać
- Jeszcze raz dziękuję - powtórzyła czarnowłosa z miłym uśmiechem. - Jutro z Satoru idę na festiwal z okazji nowego roku, może zechcesz się do nas przyłączyć? - zapytała uprzejmie, jednak ja naprawdę nie miałem ochoty być 5 kołem u wozu na randce jej i jej męża.
- Przepraszam, nie mogę, idę jutro na koncert. Z resztą jak co roku ale dziękuję za zaproszenie i bawcie się dobrze - mruknąłem, delikatnie uśmiechając się do Momo.
- Todoroki... Żeby budować jakąś przyszłość, musisz stawić czoło przeszłości. Przeszłości, która wydarzyła się naprawdę, a nie tej, którą chciałbyś pamiętać - powiedziała, patrząc mi w oczy. - No nic... My już będziemy wracać do domu, w razie czego wiesz, gdzie mnie szukać - dodała po chwili, szybko zmieniając temat i łapiąc bliźniaków za ręce.
- Taa..- odparłem cicho, wpatrując się w plecy czarnowłosej kobiety. Wszyscy już ułożyli swoje życie, Uraraka za niedługo pobiera się z Tsuyu, Kaminari i Jirou mają dziecko, Kirishima i Bakugo są już 6 lat po ślubie, Iida wyjechał z kraju i został bohaterem we Francji.... Tylko ja ciągle stoję w miejscu, nawet gdy próbuję postawić krok na przód to i tak się cofam, a przeszłość trzyma się mnie zbyt mocno. Kiedy będę mógł odzyskać swoje życie?
Dzień festiwalu
- Dobrej zabawy - powiedziała dziewczyna z miłym uśmiechem, gdy sprzedała mi bilet abym mógł wejść na koncert fortepianowy.
- Dziękuję - odpowiedziałem i zacząłem się rozglądać za wykupionym dla siebie miejscem.
Powoli zaczynało się robić bardzo tłoczno, a ja miałem wrażenie, że duszę się w obecności tylu osób. Nigdy nie przychodziło tu tak wiele ludzi, w tamtym roku było ich około czterystu a w tym już jest coś ponad sześćset.
Usiadłem na swoim miejscu i głośno odetchnąłem. Kiedy moje życie stało się tak nudne? W przyszłym roku mam zamiar zrezygnować z bycia bohaterem i zacząć podróżować po świecie. Mam już prawie 29 lat, chcę coś zmienić w swoim życiu zanim będzie za późno.
- Proszę o ciszę - oznajmił donośny głos dochodzący ze sceny, zwracając uwagę wszystkich na sobie. - Witam w corocznym koncercie....
Już w połowie wypowiedzi przestałem go słuchać. Co roku mówi to samo, znam już tą całą regułkę na pamięć...
- Ahhh w końcu cię znalazłam! - krzyknęła szatynka z końca rzędu, przepychając się między ludźmi. - Ledwo zdążyłam - powiedziała, siadając obok mnie.
- Uraraka? Co ty tu robisz? - zapytałem, patrząc na zdyszaną dziewczynę.
- Miałam czas, więc chciałam cię odwiedzić, ale nie było cię w mieszkaniu. A ponieważ co roku tu chodzisz, to ja też przyszłam - oznajmiła, posyłając mi miły uśmiech. - Nikt nie powinien spędzać festiwali samotnie...
- Dziękuję - odpowiedziałem, odwzajemniając uśmiech i skierowałem swój wzrok ku scenie.
Był to koncert na otwartym powietrzu, więc poza reflektorami otaczającymi podest przyświecały nam jedynie gwiazdy i księżyc.
Po chwili ze sceny rozległa się delikatna melodia fortepianu.
Nie znałem tego utworu, ale i tak brzmiał on bardzo znajomo.
Nie widziałem kto grał, ponieważ wysoki facet przede mną zasłaniał mi widok.
Każda nuta była niewiarygodnie smutna i głucho rozbrzmiewała w moich uszach...
Nie...
Jestem pewny że gdzieś już to słyszałem...
Te znajome dźwięki... Tak pamiętam je, ktoś mi już kiedyś to grał...
Byłem wtedy szczęśliwy...
Tylko kto to był?
Po skończonym występie wszyscy wstali i rozległ się głośny aplauz.
Wszyscy... oprócz mnie.
- Todoroki? Co się stało? Dlaczego płaczesz? - zapytała zaskoczona Uraraka.
He? Płaczę?
Dotknąłem dłonią swoją twarz i faktycznie po czerwonych policzkach powoli spływały mi łzy...
Dlaczego płaczę?
Wstałem z siedzenia i przepychając się między ludźmi zacząłem się kierować w stronę sceny na której stał już ktoś inny.
- Todoroki!? Dokąd idziesz?! - krzyknęła za mną szatynka, jednak ją zignorowałem.
Powoli wszedłem po schodkach na scenę i od razu skierowałem się za kulisy.
- Co Pan tu robi? Nie powinien pan tutaj wchodzić, to miejsce tylko dla personelu i uczestników - powiedział jeden z pracowników, patrząc się na mnie wkurzonym wzrokiem.
- Wiem, przepraszam, ale czy możesz mi powiedzieć gdzie jest osoba, która grała poprzedni utwór? - zapytałem z nadzieją w głosie.
- Chodzi ci o pana Midoriye? Od razu po występie przebrał się i poszedł do domu - odpowiedział beznamiętnie mężczyzna i po kilku minutach wysłuchiwania moich prośb zgodził się mi wskazać kierunek w którym odszedł.
Biegłem co tchu we wskazaną stronę, a krew buzowała mi w żyłach.
Nie wiem dlaczego goniłem tę osobę...
Co mu powiem, gdy już go dogonię?
Żałuję wiele rzeczy... Żałuję, że nie śpiewałem na cały głos karaoke z moimi przyjaciółmi, ponieważ za bardzo się wstydziłem... Żałuję, że nie skoczyłem ze spadochronu, ponieważ bałem się że się zabiję... Żałuję, że nie mówiłem bliskim mi osobą o swoich uczucia, ponieważ obawiałem się, że nie będą w stanie ich zrozumieć... Żałuję, że nie zagadałem wczoraj do tego przystojnego zielonowłosego chłopaka w metrze... Żałuję naprawdę wielu rzeczy, ale teraz czuję, że jeśli nie zatrzymam chłopaka, którego utwór doprowadził mnie do łez to znowu się cofnę, zrobię kolejny krok w tył przez który w końcu wpadnę w przespać, a już zdecydowałem, że chcę iść naprzód...
Nie chcę więcej żałować...
Więc gdy na horyzoncie zobaczyłem niską postać, bez zastanowienia krzyknąłem "czekaj".
Zielonowłosy obrócił się w moją stronę i wyglądał na zagubionego.
Zdyszany podszedłem bliżej niego i w końcu, gdy dzieliła nas odległość nie większą niż 3 kroków, wyprostowałem się i spojrzałem mu w oczy.
- Znalazłem cię... - oznajmiłem, powoli nabierając powietrza. Serce mi przyspieszyło, gdy zobaczyłem ten piękny ciemnozielony wzrok. - Poszedłem twoimi śladami... - dodałem po chwili bez cienia zawahania, nie rozumiałem dlaczego powiedziałem coś takiego, ale w głębi serca czułem, że te słowa to mój pierwszy mały krok ku przyszłości...
-the end -
Gdyby ktoś nie zrozumiał o co chodzi z tym " poszedłem twoimi śladami" to już tluamcze książka ma tytuł " your trace" co oznacza " twoje ślady" a więc postanowiłam nawiązać do tytułu i wplotłam go w to zdanie ✨
Pozwolę sobie jeszcze wytłumaczyć kilka rzeczy, po pierwsze istnienie Izuku zostało wymazane wszystkie wspomnienia z nim zostały usunięte a rzeczy materialne takie jak zdjęcia czy film zostały zastąpione inną osobą czyli jak no grali w ttm filmie to Todoroki nie grał z Midoriyą tylko z jakimś innym aktorem , jednak Izuku nie przestał istnieć, po prostu zapomniał kim jest a jedyne ci pamiętał to imię i nazwisko, ludzie wymazali jego istnienie ze swojego życia, ale nie wymazali go ze wszechświata
Mam nadzieję że was nie zawiodłam pomimo faktu że w mojej wyobraźni wyglądało to dużo lepiej TvT
A więc skończyłam kolejną książkę z czego w chuj sie ciesze a ponieważ nie mogę się rozleniwić to zapraszam was do kolejnej, mam nadzieję że dacie jej szanse
A więc miłego dnia ❤️
I oficjalnie zamykam tą książkę no chyba że wpadnie mi jakiś pomysł na specjal po pół roku 😂
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro