5
^
|
|
|
|
Za niedługo skończę tego One Shota z tej Kagehiny 😏😏
Wgl śmieszne jest to że w tym moim one shocie wszystkie wydarzenia dzieją się dopiero po śmierci Hinaty
Ogółem zgadnijcie jaka to postać : 🙎🏻♂️🥼📖🧠🔥
Powodzenia 🖤
I zapraszam do czytania ^^
A i ten u dołu jest fanarcik na którym deku i todoroki są w krótkim rękawku, to ten wyobraźcie sobie że mają na sobie bluzy 😏
.
.
.
.
.
.
.
- Jak ja dawno na tym nie jeździłem - powiedziałem, patrząc na jasno-żółty rower miejski.
- To teraz możesz do tego wrócić - oznajmił Todoroki, po czym wsiadł na swój zielony pojazd.
- Myślałem, że mówiąc, żebyśmy gdzieś poszli, miałeś na myśli coś innego, ale tego się nie spodziewałem - stwierdziłem zdziwiony delikatnie przejeżdżając ręką po kierownicy.
-Jak ci się coś nie podoba nie musisz jechać - burknął chłopak, posyłając mi gardzące spojrzenie.
- Nie! - od razu stanowczo zaprzeczyłem, machajac przy tym głową. - To jest dobre - mruknąłem pod nosem, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech
- No to jedźmy - powiedział dwukolorowowłosy, czekając aż wezmę swój rower.
Jakiś czas później
Postawiłem rower obok ściany po czym usiadłem zdyszany na schodkach.
- Dawno tego nie robiłem - oznajmiłem z uśmiechem na twarzy
- Ja też - odpowiedział chłopak, po czym usiadł obok mnie.
- Reżyser ciągle do mnie wydzwania - powiedziałem, po raz kolejny kończąc połączenie od mężczyzny w podeszłym wieku
- To wyłącz telefon - poradził Todoroki, a następnie wyrwał mi urządzenie i je wyłączył. - I widzisz? Problem z głowy - stwierdził, kładąc się na schodkach i podkładając ręce pod głowę.
- Czuję się, jakbym robił coś nielegalnego - wyznałem, bawiąc się bryloczkiem przyczepionym do telefonu.
- Midoriya, za bardzo się przejmujesz, nic nam nie mogą zrobić, w końcu jesteśmy im potrzebni - oznajmił chłopak, podnosząc głowę, aby popatrzeć mi w oczy. - A tak poza tym, to i tak wszyscy o tobie zapomną, więc nie robi to żadnej różnicy - powiedział, wracając do swojej poprzedniej pozycji.
- Wiesz, że jak tak o tym mówisz to wcale nie pociesza? - zapytałem, posyłając chłopakowi gardzące spojrzenie.
- Midoriya, musisz się oswoić z tą myślą, wtedy będzie łatwiej to zaakceptować - odparł obojętny na moje słowa
Głośno westchnąłem, po czym położyłem się obok dwukolorowowłosego.
- Jak myślisz, kto pierwszy zapomni? - zapytałem, głośno wciągając powietrze i pocierając o siebie ręce, ponieważ zaczynało mi się robić zimno.
- Twoja matka - odpowiedział bez chwili zawahania chłopak. - Jest ci najbliższą osobą, więc myślę, że to właśnie ona... - dodał, podnosząc się do pozycji siedzącej, aby na mnie spojrzeć.
- To naprawdę okrutne - stwierdziłem z smutnym uśmiechem, w międzyczasie podciągając nosem.
Todoroki nic mi nie odpowiedział po prostu mi się przyglądał, a w jego oczach można było zauważyć... Nie wiem... Może żal? Lub coś podobnego, jego oczy wyglądały tak samo smutnie jak mój uśmiech.
Siedzieliśmy w ciszy, a żaden z nas nie odważył się wypowiedzieć ani słowa. Nie wiem jak długo tam siedzieliśmy, może godzinę, może dwie, ale na niebie zaczynały pojawiać się gwiazdy, a ulice przedtem tłocznego miasta, teraz zaczęły świecić pustkami.
- Piękne niebo... - powiedział chłopak, a w jego oczach odbijało się gwieździste niebo, faktycznie było pięknie...
- Racja - odparłem, już lekko trzęsąc się z zimna.
- Zimno ci? - zapytał Todoroki, zwrócajac swój wzrok ku mnie.
- Tak... troszeczkę - wyznałem, naciągając rękawy bluzy na ręce.
- Podaj mi swoją dłoń - nakazał dwukolorowowłosy.
- Po co? - zapytałem z lekkim zdziwieniem.
- Po prostu daj- powiedział wyciągając do mnie dłoń, więc bez zbędnego wykłócania się chwyciłem jego rękę.
- Jaka ciepła - stwierdziłem ze zdziwieniem, ponieważ jego lewa strona była praktycznie gorąca.
- Przyjemnie? - spytał, zacieśniając uścisk. Nic nie odpowiedziałem, po prostu pokiwałem głową z uśmiechem na twarzy.
To było jak.... scena z jakiegoś filmu....
20:21
- Przepraszam mamo, że tak późno. Obiecałem, że przyjadę o 19, ale ktoś... znaczy coś, mnie zatrzymało - powiedziałem, wchodząc do mieszkania mojej matki.
- Kto tam? - zapytał kobiecy głos, a w drzwiach pojawiła się zielonowłosa postać.
- Hej mamo, kupiłem składniki, przygotuje nam kolację - oznajmiłem z uśmiechem, biorąc siatki z zakupami i zacząłem iść przed siebie.
Doszedłem do kuchni i położyłem reklamówki na blacie, po czym umyłem ręce i zpiąłem sobie włosy spinką, aby te nie leciały do jedzenia.
Moja matka nie odezwała się ani słowem. Jedynie patrzyła na mnie zdezorientowanym wzrokiem, stojąc w progu pokoju.
- Przepraszam, ale kim pan jest? - zapytała, a ja w skutek tego pytania przeciąłem się nożem
- Mamo nie żartuj... - odparłem z nerwowym śmiechem.
Krew z mojego palca kapała na podłogę, naprawdę mocno się przeciąłem, jednak nie o to się teraz najbardziej martwiłem.
- Mamo proszę cię..... - zacząłem błagalnym tonem, a ręce zaczęły mi drżeć
- Niech pan wyjdzie z mojego domu, nie mam pojęcia kim pan jest - nakazała surowo kobieta, wskazując na drzwi wyjściowe
- Przecież obiecaliśmy sobie, nie pamiętasz?! OBIECAŁAŚ! Obiecałaś, że będziesz pamiętać! - krzyczałem dławiąc się łzami i wyrywając sobie włosy z głowy.
- Nie mam pojęcia, o czym pan mówi! - krzyknęła zielonowłosa, a na jej twarzy było widać zaniepokojenie.
- Przestań! Proszę, przestań mamo.... - zacząłem, podciągając nosem i pozwalając moim słonym łzom dostać się do buzi.
- Niech Pan opuści mój dom, albo zadzwonię na policję - oznajmiła stanowczo, całkowicie ignorując moje uczucia.
Wybiegłem z domu, jak każdy typowy nastolatek w okresie buntu
- Obiecałaś... - wyszeptałem, wycierając bluzą oczy.
Wyciągnąłem telefon i wybrałem numer Uraraki.
Zadzwoniłem i czekałem, aż dziewczyna odbierze, jednak w słuchawce usłyszałem jedynie pocztę głosową.
Usiadłem na krawężniku przy bloku i podciągnąłem swoje kolana do brzucha, po czym położyłem na nich głowę.
To boli. Tak bardzo boli. Bardziej niż przypuszczałem. Oni naprawdę o mnie zapominają....
Po raz kolejny sięgnąłem po telefon, jednak tym razem zadzwoniłem do Todorokiego. Nie musiałem długo czekać, chłopak odebrał po pierwszym sygnale.
- Halo? - odezwał się kojący głos w słuchawce, dzięki któremu już trochę się uspokoiłem
- Todoroki. .. - powiedziałem łamiącym się głosem, a po mojej twarzy znów zaczęły spływać łzy. - Przytul mnie...
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Jejku ja przepraszam za ten brak rozdziałów ale jutro odbędzie się pogrzeb mojej weny i chęci życiowych 😩
Przepraszam jeszcze raz i życzę miłego dnia/wieczoru/nocy
Moja beta : DazaiNozeeSam ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro