Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

♕ Panie Holmes... ♚

Mieszkanie w Kensington Palace wypełnia słodki zapach róż, który zaczyna powoli doprowadzać Isabellę do lekkich mdłości. Codziennie, gdy otwierała, drzwi znajdowała na każdym meblu kolejne, nowe bukiety różowych kwiatów, które były prezentem od jednego człowieka, od którego księżniczka ze wszelkich sił chciała się uwolnić.

James o dziwo bardzo cierpliwie znosił jej humory, ale Bella nie mogła mu się dziwić. Miał ciekawsze rzeczy do roboty niż kaprysy swojej kochanki, jak na przykład groźba zdetonowania ładunków wybuchowych w samym sercu jej ukochanego państwa. Jej państwa. Państwa, nad którym miała za kilkanaście lat objąć rządy, a które on swoimi gierkami próbował zniszczyć.

Isabellę nagle zaczęło przerażać, jak szybko ona i James zaleźli się jeszcze dotkliwiej na dwóch przeciwległych końcach tej samej planszy. Z jednej strony dawało jej to doskonały pretekst do zakończenia ich... relacji, a z drugiej strony siedząc w sztabie kryzysowym, widziała doskonale, do czego mężczyzna, z którym sypia od miesięcy, jest zdolny i że wcale nie będzie jej tak łatwo się uwolnić i ruszyć dalej.

Bella przemierza swój salon, a na jej kremowej satynowej pościeli w sypialni zauważa czarną kopertę. Od razu idzie w jej stronę, a w środku znajduje kartę, zapisaną starannie jego eleganckim charakterem pisma.

„Zaufaj mi moja królowo."

Czytając te słowa, w pierwszej chwili księżniczka uświadamia sobie, że słowo „moja" napisane przez Jamesa wcale nie odnosi się do żadnych romantycznych aspektów, a raczej do jego okrutnej władzy nad nią. Napoleon Zbrodni posiadał ją na własność, trzymał ją na sznurkach jak marionetkę, w taki sam sposób, w jaki robiła to jej rodzina.

A druga myśli, która kiełkuje w jej głowie to, że jutro czeka ją niezwykle ciekawy dzień, jeśli ten kończy się właśnie takim listem.

♕♚

– Izzie, Twój dziadek tu jest. – Budzi ją głos Alexandra, który stoi w stosownej odległości od jej łóżka, zachowując swój zimny profesjonalizm. Bella siada na materacu, patrząc na niego przerażona.

– Jak to mój dziadek tu jest? – pyta zaskoczona księżniczka, owijając się szlafrokiem.

– Widać Jego Królewska Wysokość ma swoje powody – odpowiada Quinn, obracając się i zamyka za sobą drzwi sypialni Isabelli, która ubiera się w popłochu.

Wiedziała, że jeśli jej dziadek odbywa tajemną wizytę w jej apartamencie, to świat stanął w płomieniach, a dokładniej cokolwiek się działo, chciał to zataić przed jej matką, która częściej niż w rodzinnym Clarence House, przebywała w Buckingham.

Gdy wychodzi do salonu, jej dziadek siedzi przy stole, a po Alexandrze nie ma nawet śladu, co jeszcze bardziej uświadamia księżniczkę, w tym, że sprawa jest poufna.

– Czy tracę tron? – pyta Bella, idąc w stronę stołu i dopiero wtedy zauważa na nim papierową teczkę.

– Jeszcze nie, ale jest to niezwykle prawdopodobne – odpowiada chłodno władca i gdy jego wnuczka usiądzie na swoim krześle, przesuwa dokumenty w jej stronę i sięga po filiżankę kawy. Bella drżącymi dłońmi otwiera teczkę, nie wiedząc, co znajdzie w środku. To mogło być wszystko, od dowodów na jej schadzki z najniebezpieczniejszym człowiekiem na świecie, przez zabójstwa, których dopuściła się z zimną krwią, aż przez wszystkie inne romansiki i kłamstwa, które Moriarty mógł zbierać na nią latami.

Jednak zamiast tego wszystkiego widzi zdjęcia siebie i Adler w wielu jednoznacznych sytuacjach i niemal uśmiecha się ostentacyjnie.

– Jeśli traciłoby się koronę za sypianie z prostytutkami, to nasza rodzina nie posiadałaby tytułów od kilku pokoleń wstecz – śmieje się Bella. – Irene to moja przyjaciółka, nie ujawniłaby tych zdjęć do prasy.

– Panna Adler osobiście je do nas przesłała, a dokładniej poinformowała nas raczej o ich istnieniu.

– Byłam świadoma ich istnienia – odpowiada Bella, grając swoją najlepszą rolę opanowania.

– Dlaczego to zrobiła? Nie chce pieniędzy, nie chce nas zniszczyć, więc czemu?

Isabella wiedziała czemu, to była część gry Jamesa, który nie dopuści do tego, by coś jej się stało, by coś spowodowało skandal z jej udziałem. Moriarty na razie nie chce jej zniszczyć, jeśli o to by mu chodziło, nie posłużyłby się Adler, nie, ją spaliłby osobiście. Więc może chodzić mu tylko o jedno.

– Próba sił? Zabawa z najpotężniejszą rodziną w Wielkiej Brytanii... – Bella sięga po imbryczek i nalewa sobie kawę. – Odzyskajcie je.

– Dziękuję za sugestię Isabello, na pewno nikt na to nie wpadłby, jakby nie ty – sarka władca i nie zważając na nic, odpala papierosa. – Masz może pomysł, jak mamy odzyskać te zdjęcia? Nie wydaje mi się, by powierzanie tak delikatnej sprawy służbom specjalnym...

– Oczywiście, że nie! Na Boga, oni szpiegują za pieniądze – śmieje się księżniczka. – A co Twój sekretarz o tym myśli?

– Na razie nic, czeka na moje decyzje – odpowiada Charles. – Jak się domyślasz, na razie wiedzą o tym cztery osoby. Ja, Ty, mój sekretarz i...

– Holmes.

– Tak, Mycroft...

– Nie. Jego młodszy braciszek, ten nieznośnie genialny detektyw. Niech on weźmie tę sprawę.

– Prywatny detektyw? – upewnia się król, a gdy jego wnuczka przytakuje, parska śmiechem. – Ubieraj się, jedziesz ze mną do pałacu.

Księżniczka przytakuje lekko, pisze wiadomość do swojej asystentki, by ta też pojawiła się w Buckingham za kilkadziesiąt minut i szykuje się do wyjścia, słysząc przez drzwi, jak jej dziadek wykonuje kilka telefonów. Isabella specjalnie ubiera się bardziej elegancko, niż powinna, teraz gdy rozumiała swoją partię w tej grze, nie obawiała się już niczego. Miała tylko wepchnąć młodego detektywa w ramiona Irene, co było tak oczywiste, że niemal obraźliwie proste.

– Gdzie jest obecnie moja matka? – pyta Bella, gdy siedzą z dziadkiem w samochodzie jadącym do pałacu.

– W Irlandii Północnej, powinnaś znać rozkład oficjalnych wizyt.

Bella śmieje się z tego, jak wygodnie, że wybrali moment, gdy akurat nie ma jej w Londynie, co było dodatkowym punktem na liście, tego, że Moriarty jeszcze jej nie zagrażał. Jeszcze, na razie księżniczka nie dopuszczała do siebie emocji towarzyszących temu, że istniało realne ryzyko, że może stracić wszystko.

W Buckingham podąża korytarzami za swoim dziadkiem, w towarzystwie jego najbardziej zaufanego człowieka, który najpierw zdaje się zaskoczony planem przedstawionym przez młodą księżniczkę, ale po chwili mu przytakuje. Mycroft Holmes pojawia się w gabinecie, w którym przebywali kilkanaście minut później, a Bella uśmiecha się na jego widok, w ten sam czarujący sposób co zawsze. Śmieszyła ją w duchu jego wyniosłość i jego żółty krawat i mina, którą zrobił, gdy kazali mu ściągnąć jego nieznośnego młodszego brata do samego serca brytyjskiego narodu.

– Panie Holmes – oświadcza księżniczka, gdy jej dziadek i jego sekretarz zbierają się do opuszczenia gabinetu, w którym rozmawiali o zaistniałej dziś sytuacji. – Chciałabym zamienić słówko.

Holmes od razu spogląda na władcę, który przytakuje lekko, a Harry zamyka za nimi drzwi. Bella podnosi się z gracją z fotela, który zajmowała i przemierza pokój, w stronę Mycrofta, stojącego przy oknie.

– W czym mogę pomóc Wasza Wysokość? – pyta Holmes z poważną miną.

– Wiesz, prawda? Wiesz więcej, niż po sobie pokazujesz – mówi Bella, stając naprzeciwko niego w niewielkiej odległości.

– Nie rozumiem, o czym mówisz Wasza Wysokość.

– Rozumiesz. Dlatego go bawisz – odpowiada blondynka, widząc delikatne drgnięcie brwi mężczyzny przed sobą i robi kolejny krok w jego stronę. – Człowiek z Lodu. Jesteśmy do siebie podobni Panie Holmes, też jestem wykuta z Lodu, może dlatego oboje jesteśmy jego marionetkami. – Wyciąga dłoń i poprawia wiązanie jego krawata, wprawiając go tym w zakłopotanie. – W końcu pod wpływem ognia piekielnego, każdy lód się roztopi.

– To bardzo niestosowne Wasza Wysokość – oświadcza Holmes, próbując się odsunąć przed jej dotykiem, ale księżniczka kładzie bez skrupułów dłoń na wysokości jego serca.

– Wiesz, że niestosowne sytuacje mnie nie niepokoją Mycroft, widziałeś w końcu te zdjęcia, które przesłała Adler, prawda? – pyta, przygryzając usta i unosząc wzrok do góry, by spojrzeć mu w oczy. – Prawda.

– Uważam, że Wasza Wysokość nie wie dokładnie, jak wielkie zagrożenie...

– Wiem najlepiej, jak wielkie zagrożenie stanowi dla nas ta sytuacja, którą sama na nas sprowadziłam Panie Holmes – mówi i wspina się na palce, by wyszeptać mu ostatnie zdanie na ucho. – Moriarty to pająk, a my wszyscy wpadliśmy w jego pajęczynę i musisz bardzo uważać Mycroft, On wciąga nas w grę nie do wygrania, sama wiem o tym najlepiej. – Bez żadnych zahamowań całuje jego policzek i w pośpiechu opuszcza pokój, pozostawiając Człowieka z Lodu w nie małym zaskoczeniu.

I przerażeniu.

Mycroft Holmes obawiał się, jak głęboko może sięgać siatka Napoleona Zbrodni, jeśli groziła ona bezpośrednio samej następczyni tronu.

Za to Isabella, uśmiecha się szeroko dumna ze swojego przestawienia, jeśli to wszystko się zawali, będzie mogła bronić się w kolejny sposób. James poruszył swoją figurę, ona wystawia swoją, oboje oczekują na nieuniknione, na to, aż ubiegną drugą stronę, nim ona wykrzyknie Szach-Mat. Księżniczka spotyka swoją asystentkę w korytarzu i obie kobiety ruszają prosto w stronę wyjścia z pałacu, jednak blondynka zatrzymuje na chwilę swoją przyjaciółkę i przez chwilę obserwują przez okno, jak do pałacu wchodzi młody mężczyzna owinięty białym prześcieradłem.

– Sherlock Holmes właśnie przekracza próg pałacu Buckingham, nie mając na sobie spodni – mówi Bella, uśmiechając się szaleńczo. – Trzeba mu przyznać, że ma klasę.

– Jest całkiem śliczniutki, podobają mi się jego loczki – odpowiada Zawinski, a Isabella wybucha śmiechem. Dla niej Holmes, przypominał wystraszoną wydrę.

– Jest gejem – mówi bez namysłu blondynka. – Najpewniej w związku ze swoim asystentem, widać to po tym, jak się o siebie troszczą.

– Ty z Alexem troszczycie się o siebie.... – zaczyna Anna, a księżniczka prycha cicho.

– Tak, właśnie po tym to wnioskuję – stwierdza chłodno blondynka, ruszając dalej w stronę schodów. – Ściągnęłam Cię tutaj nie z powodów służbowych, przynajmniej nie do końca Ann. Powiedz mi, jak wygląda Twoja wiedza, jeśli chodzi o precedensy co do małżeństw w historii mojej rodziny?

– Uważam, że moja wiedza jest wystarczająca, ale o co dokładnie chodzi Wasza Wysokość?

– Izzie – mówi księżniczka, obracając się do niej na chwilę na schodach. – Mów mi Izzie, jak jesteśmy same, a dziś potrzebuję porady przyjaciółki, a nie mojej przyszłej sekretarz.

– Oczywiście Izzie, czego tylko sobie zażyczysz.

– Dużą hawajską pizzę i kilka litrów wina – odpowiada blondynka, uśmiechając się do niej. – Czy jest możliwość, byśmy pojechały do Ciebie?

– Dlaczego?

– Unikam kogoś.

– Alexa?

– Również.

Isabella przyśpiesza kroku, aż wyjdą na kamienisty plac przed pałacem i wsiądą do jednego z czarnych samochodów, należących do rodziny królewskiej. Prawda była taka, że Bella chciała mieć poczucie, że uda jej się ukryć na jeden dzień przed całym tym spektaklem, jaki miał się rozegrać w ciągu najbliższych miesięcy. Musiała zweryfikować z Anną pewne części opracowanego przez nią planu, a nie mogła tego zrobić, nie wtajemniczając jej we wszystko.

Choć mimo to i tak wiedziała, że nie ma takiego miejsca na świecie, gdzie mogłaby się ukryć.

Jeśli Moriarty chciałby ją dziś znaleźć, zrobiłby to bez mrugnięcia okiem.


To maksimum #johnlocka jakie umiem napisać. Nie pisząc go. 

Zostały trzy rozdziały, mam nadzieję, że jeszcze tu jesteście. 

K.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro