♕ Ostatni płatek śniegu ♚
Pięć lat później.
Pomimo tego, że Clarence House znajduje się jedynie przecznicę od pałacu Buckingham, panowała w nim znacznie pogodniejsza atmosfera. Książę Yorku wskakuje na łóżko, a jego żona od razu odkłada książkę, przyciągając go do siebie. Alex nie czekając na nic, ściąga lekko ramiączko jej koszuli nocnej i zaczyna obsypywać jej ramiona pocałunkami, a ona odchyla szyję, by jego usta mogły łatwiej podążyć w górę do jej ust.
– Zasnęła? – pyta księżniczka, a jej mąż przytakuje lekko, na chwilę przerywając pocałunki i sunąć dłońmi po jej udach. – Za bardzo ją rozpieszczasz, niania mogła ją położyć spać...
– Nasza córka będzie kiedyś królową, niech więc ma coś z dzieciństwa.
– Ja nie narzekam na moją dorosłość – śmieje się Bella i odpycha jego dłonie. – Nie teraz, jestem za bardzo w ciąży i za bardzo się boję, że obudzimy Margarett.
– Jutro po koronacji swojej matki będziesz jeszcze bardziej zmęczona – dogryza jej Alex, kładąc się na plecach, ale Isabella od razu się do niego przytula.
– Jutro po jej koronacji będę tryskać optymizmem – odpowiada blondynka, spoglądając mu prosto w oczy. – Jeden krok bliżej do korony mój kochany – szepcze, kładąc dłonie na jego policzkach i przyciąga go do swoich ust. – Królu Alexandrze.
– Nie śpiesz się tak, jeszcze cały okres panowania Twojej matki przed nami.
– Spokojnie. Nie będzie zbyt długi. – Alex śmieje się krótko na jej słowa, a jego dłoń znów zsuwa ramiączko jej koszuli nocnej, ponownie przewracając ją lekko na plecy. Pochyla się nad jej okrągłym brzuchem i całuje go delikatnie. Blondynka zagryza usta, widząc jego szczęście i niemal pierwszy raz w życiu czując całkowity spokój.
– Izzie, wiem, że obiecywaliśmy sobie nie zadawać pytań, które mogą zniszczyć to, co jest między nami, ale muszę zadać jedno pytanie.
– Jesteś tego pewien? – pyta blondynka, przeczesując palcami jego włosy. – Jak już je zadasz, nie będziesz mógł tego cofnąć.
– Jedno pytanie – mówi czule, znów całując jej brzuch. – To dziecko, które nosisz... jest moje prawda?
– A czyje inne ma być Kochanie? – odpowiada rozbawiona. – Kocham Cię Alex, nie ma w moim życiu żadnego innego mężczyzny, dopóki nasz syn nie przyjdzie na świat. Poza tym nie zadawałeś mi takich pytań, kiedy Margarett się urodziła.
– To nie znaczy, że o tym nie pomyślałem.
– Więc mogłeś mnie zapytać już wtedy – oświadcza Isabella, ale jej ton nadal był ciepły. – Czy uważasz, że byłabym tak głupia, jak moja bratowa i zdradzała męża? Chcę widzieć nas na tronie, chcę tej korony, bo jest ona moim dziedzictwem. I nie zrobię nic, co mogłoby temu zagrozić.
Alex wraca od razu do jej ust, dociskając ją do miękkich poduszek, a księżniczka sama nie może do końca pojąć tego, jaką satysfakcję czuła obecnie. Pierwszy raz czuła się spełniona. Patrząc na swojego męża i córkę, doceniała swoją drugą stronę, której nigdy wcześniej nie była świadoma. Po matce odziedziczyła bezwzględność, a za kilkanaście lat miała dostać też koronę, ale to bezwarunkowa miłość jej ojca była tym za co kochały ją miliony i przede wszystkim jej własna rodzina.
Następnego poranka, gdy schodzi do jadalni, od razu uśmiecha się na widok Alexandra, który siedział przy stole, czytając gazetę, gdy niania wmuszała śniadanie w ich rozkapryszoną córkę. Isabella owija ręce wokół szyi swojego męża, składając na jego szyi, krótki pocałunek, gdy służące mówią im dzień dobry.
– Wyspałaś się? – pyta Alex, a ona odpowiada mu uśmiechem i poprawia wiązanie szlafroka na swoim wystającym brzuchu.
– Wasza Wysokość – mówi szefowa służby i podchodzi w ich stronę. – Paczka do Ciebie.
Księżniczka ocenia wzrokiem niewielkie tekturowe opakowanie, a Alex również posyła jej zaciekawione spojrzenie.
– Spodziewasz się czegoś?
– Nie, to dzień koronacji mojej matki, ona powinna dostawać prezenty – mówi Isabella i przy pomocy nożyka otwiera przesyłkę, w której jest mnóstwo ścinków z gazet.
Mała Margarett wciska się na kolana ojca i również z zainteresowaniem obserwuje, co znajdzie jej matka, która w końcu trzyma w dłoniach coś wyglądającego jak dwa spojone kawałki szkła laboratoryjnego. Bella unosi szkło do góry, w stronę światła słonecznego i zagryza lekko usta.
– Czy to jest płatek śniegu? – pyta Alexander. – Po co ktoś przysłał Ci płatek śniegu w sierpniu Izzie?
– Może to znak od Boga – mówi Bella i po chwili przypomina sobie, że James Moriarty nigdy nie był specjalnym fanem konceptu istnienia siły wyższej niż on sam. – A może to zwiastun czegoś nowego.
Koniec!
Tak jak zapowiadałam, nie była to długa historia, jednak gdy wpadła mi do głowy nie mogłam się jej pozbyć. Mam nadzieję, że wyszło nieźle.
Obecnie nie planuję nic nowego ze świata Sherlocka, trochę wypadłam z tego fandomu w ostatnim czasie... ale i tak zapraszam was na moje inne prace.
Konstancja.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro