Rozdział 1
-'Tasokare' oznacza 'kto to' i pochodzi ono od słowa 'tasogare-doki'. Z kolei zmierzch to okres między dniem, a nocą. W tym czasie ostatnie promienie światła, mogą natrafić na coś wręcz nieludzkiego. Starsze określenia są zawarte w słowach 'karetaso-doki' i 'kawatare-doki'. -zaczęła tłumaczyć sensei na lekcji po mojej małej wpadce. Z jednej strony o dziwo byłem zainteresowany tym tematem, ale z drugiej cały czas intrygowała mnie wiadomość zostawiona w moim zeszycie.
-A czy to nie jest 'kataware-doki'?- spytał ktoś. Nawet zbytnio nie kojarzyłem typa. Jedyne co wiedziałem to to, że uczęszczał do mojej klasy.
-'Kataware-doki'? Sądzę, że to bardziej lokalne określenie. Podobno starsi mieszkańcy Konohy nadal używają tego klasycznego języka.- odpowiedziała od razu nauczycielka.
-W końcu mieszkamy na prowincji..-skomentowała to jakaś dziewczyna siedząca na tyłach. Ja się osobiście nie odzywałem już na tej lekcji i czekałem tylko i wyłącznie na jej zakończenie. Patrzyłem raz w zeszyt, raz w zegar na ścianie, a innym razem po prostu wpatrywałem się zamyślony za okno. W taki jakże ambitny sposób minęła mi reszta zajęć. Zadzwonił wtedy też dzwonek sygnalizujący, że już możemy iść do domu, a ja z Kibą i Hinatą wybiegłem przed szkołę. Usiedliśmy razem w naszym ulubionym miejscu i zaczęliśmy spożywać przygotowane na tę chwilę jedzenie. Miejsce to bowiem było niewielką ławką pod drzewem, dzięki czemu w upalne dni jak ten, było nam przyjemnie chłodno.
-O co tak właściwie chodziło sensei?- spytałem ich, gdy byliśmy już na miejscu.
-Ty naprawdę nic nie pamiętasz?- ciągle niedowierzał Inuzuka.
-Ale co miałbym pamiętać?- byłem zdezorientowany
-Naruto-kun... Bo ty wczoraj tak jakby nic nie wiedziałeś.. Nie pamiętałeś gdzie siedzisz ani, gdzie twoja szafka...
-Co?! Nie wierzę! Poważnie?!- teraz to ja nie mogłem uwierzyć. Co prawda ufałem przyjaciołom i wiedziałem, że nie kłamią, ale po prostu wydawało mi się to tak nieprawdopodobne, że nie potrafiłem sobie tego wyobrazić mimo bujnej wyobraźni.
-Nooo. Zachowywałeś się jakbyś miał amnezję.- dopowiedział wielbiciel psów, a ja się zastanowiłem chwilę nad tym wszystkim.
-No cóż... Od jakiegoś czasu często śni mi się bardzo dziwny sen. Sen w którym jestem kimś innym..? Nie bardzo pamiętam..-próbowałem wyjąć jakieś skrawki szczegółów z umysłu, ale szło to na nic. Po jakimś czasie się poddałem.
-Już wiem! Teraz już wszystko wiem!-zaczął się drzeć nagle przyjaciel.
-Co wiesz?-spytaliśmy równo z dziewczyną.
-To na pewno sceny z twojego poprzedniego życia!
-Dajże spokój- zbyłem go od razu za gadanie takich głupot. Wtedy też przypomniało mi się o wiadomości pozostawionej w zeszycie- Kiba. Bazgrałeś coś w moim zeszycie?
-Co? Czemu? Nic nie pisałem. Czemu pytasz?
-Nieważne-mimo zaufania nie chciałem im jeszcze tego mówić. Miałem nadzieję, że niedługo wszystko się wyjaśni i będę wiódł życie jak wcześniej.
-Naruto-kun, ale naprawdę to było trochę dziwne... Jesteś pewien, że w pełni dobrze się czujesz?
-No mówię wam przecież, że właśnie czuję się znakomicie
-A może to przez stres..? Przecież twoja rodzina niedługo odprawia rytuał, nie?
-Nawet nie przypominaj. Nie mogę już przez to tu wytrzymać. To miejsce jest takie małe.. Wszyscy się tu tak znają. Mam tego dość. Pragnę już ukończyć tą szkołę i gdzieś wyjechać. Najlepiej do jakiegoś dużego miasta. - i tak ze szczęścia mój humor zjechał na zażenowanie.
-W sumie to ci się nie dziwię. Nic tutaj ciekawego nie ma. Pociąg przyjeżdża co 2-3 godziny. Sklepy zamykają już o 20. Nie ma księgarni. Nie ma dentysty...- wymieniał chłopak
-Ale mamy 2 puby..-wtrąciła nieśmiało Hinata.
-Weź nie żartuj- powiedział Kiba.- Nawet pracy tu nie ma.
-Kandydatek na dziewczynę też brak- dodałem
-Słońce szybko zachodzi...-marudził dalej Inuzuka.
-Dajcie spokój chłopcy...
-Hm?- powiedzieliśmy równo
-Chodźmy lepiej napić się herbaty.
-Herbaty? Gdzie? Przecież nie mamy kawiarni ani nic w tym rodzaju, a może planujesz wycieczkę gdzieś dalej?- zacząłem się zastanawiać na głos nie pomyślawszy do końca. Dopiero, gdy zobaczyłem skołowaną Hyuugę, która wskazywała na pobliski automat z mrożoną herbatą, to zrozumiałem. Zrobiło mi się przez to trochę głupio, że tak wybrzydzałem więc dodałem kilka słów po chwili, by lepiej to brzmiało- a właściwie po co nam jakaś kawiarnia skoro mamy takie świetne urządzenie.- myślę, że brzmiałem wiarygodnie, bo białooka od razu się lekko uśmiechnęła i zaczęła iść w stronę machiny. Oczywiście ruszyłem za nią z brunetem i tam wszyscy kupiliśmy sobie po puszce orzeźwiającej, mrożonej herbaty. Po kupnie otworzyliśmy wszyscy razem nasze napoje w tym samym czasie i zaczęliśmy je pić. Siedzieliśmy tak jakiś czas. Kiba próbował przekazać nam wszystkie plotki i ploteczki, które gdzieś usłyszał, ale ja byłem myślami gdzie indziej i nie wiedziałem czego one dotyczą. Jedynie Hinata siedziała patrząc skupieniu, więc mogłem stwierdzić, że słuchała jak ten żywo opowiada o różnych sprawach. Niestety wcale nie tak długo później musiałem już iść, więc pożegnałem się dwójką przyjaciół i wróciłem do domu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro