14."Czekaj!"
ASHTON
Poniedziałek był pochmurny, ale tak czy tak uznałem że wyjdę na spacer. Postanowiłem iść do opuszczonego budynku bo dawno tam nie byłem. Luke mi napisał, że o jedenastej idą do skate parku, a z tego względu, że było już za dwadzieścia dwunasta to wątpię żebym zastał ich w tym budynku.
Założyłem okulary, dresy zmieniłem na czarne rurki, założyłem szarą bluzkę i na to czarną bluzę. Włosy w miarę ułożyłem i podszedłem do szafy z nadzieją, że znajdę tam moją torbę z pełnym wyposażeniem. Gdy już odkopałem ją spod sterty starych ciuchów założyłem ją na ramię, a na głowę zarzuciłem kaptur. Kupowałem wszystko jak byłem tu ostatnio czyli jakieś dwa tygodnie temu tylko wtedy nikt nie wiedział że tu byłem ponieważ przyjechałem na kilka dni.
Zabrałem rower z garażu i pojechałem do wcześniej wyznaczonego celu.
Jechałem jakieś dziesięć minut aż w końcu dotarłem na miejsce. Ustawiłem rower przy wejściu i ruszyłem w stronę ściany która dużo się nie zmieniła, jedynie parę malowideł przybyło. Położyłam torbę na ziemi i wyciągnąłem czarny spray. Znalazłem puste miejsce na ścianie obok jednego z moich graffiti i zabrałem się za tworzenie.
Nie było tu nikogo. Kiedyś o tej porze było tu dość sporo ludzi, ale widać że to się zmieniło.
Przerwałem na chwilę i wyciągnąłem telefon ze słuchawkami puszczając muzykę oraz wkładając słuchawki do uszu. Zabrałem się dalej do pracy, ale znowu przerwałem gdy poczułem wibracje w kieszeni. Wyciągnąłem telefon z kieszeni i odblokowałem.
Od: Luke
Cooooo robiszzzzz???
Do: Luke
Odreagowuje
Do: Luke
Jak tam wypad?
Od: Luke
A okey. Byliśmy w skate parku, później w parku a teraz łazimy gdzie nas nogi poniosą
Do: Luke
To fajnie
Po tej wiadomości schowałem telefon do kieszeni wsłuchując się w dźwięki piosenki. Po tak długim czasie wreszcie mogłem poczuć się tak jak kiedyś. Mimo tych dwóch lat nie wyszedłem z wprawy.
Nie minęło pół godziny, a przez dźwięki muzyki usłyszałem jak drzwi wejściowe się otwierają. Kątem oka zobaczyłem moich przyjaciół. Dawnych przyjaciół. W tym momencie cieszyłem się, że miałem kaptur, bo nie było widać mojej twarzy tak bardzo. Postanowiłem wyciągnąć jedną ze słuchawek. Nie żebym chciał podsłuchiwać.
- Co to za gość? - to był zdecydowanie głos Caluma.
- Nie wiem pierwszy raz go tu widzę - moje serce szybciej zabiło na głos Darcy.
- I tak nas pewnie nie słyszy. Nawet nie spojrzał jak wyszliśmy - odezwał się Luke.
- On nie ma prawa - warknął Cal.
- O co ci chodzi Cal? - ponownie głos mojej miłości.
- To jest ściana Irwina i po mimo tego, że wyjechał nikt nie ma prawa jej dotknąć! Ja go dalej mam za przyjaciela! - krzyczał szatyn, co mnie zaskoczyło.
- Uspokuj się Calum - Michael starał się go uspokoić, ale widocznie mu nie wyszło, bo po kilku sekundach zostałem pchniety na ścianę, a kawałek wystającego betonu dość mocno uderzyło w mój bok. Puszka wypadła mi z ręki, a ja upadlem zwijając się z bólu.
- Nikt po za Ashtonem nie ma prawa czegokolwiek robić na tej ścianie, rozumiesz?! - krzyknął stojąc nad moją osobą.
- Cal, ogarnij sie i wracaj! - krzyknął Luke.
- Kurwa - przeklnąłem pod nosem powoli wstając.
- Zrozumiałeś?! - ponownie podniósł głos.
Wyprostowałem się i oparłem ręką o ścianę. Ze spuszczoną głową odwróciłem się w jego stronę.
- Naprawdę masz mnie jeszcze za przyjaciela? - zapytałem cicho kierując wzrok na jego oczy i wciąż trzymając się za bolący bok. Jego źrenice się rozszerzyły gdy zobaczył kto przed nim stoi.
- A-Ashton?
- To ja - odpowiedziałem - już pójdę - powiedziałem biorąc spray z betonu i chowając go do torby.
- Czekaj! - krzyknął.
- Calum, daj chłopakowi spokój - usłyszałem głos Eve.
- Nic nie rozumiecie! Ashton, do cholery, zaczekaj! - wciąż krzyczał. W końcu się zatrzymałem w połowie drogi do wyjścia.
- Jak coś wiesz gdzie mieszkam. Nie chcę psuć humoru nikomu - powiedziałem patrząc na każdego po kolei. Każdy patrzył na mnie z zaskoczeniem - Cześć - dodałem i wyszedłem. Wsiadłem na rower i wróciłem do domu najszybciej jak się dało.
***
SUPRAJS!🎉
Mam nadzieję że nie spierdoliłam rozdziału i się podoba 😂
Miłego wieczoru kochani 💕
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro