25."Nigdy."
NIE SPRAWDZONY (wiem leń ze mnie)
- Może pójdziemy na spacer? - zaproponował blondyn kończąc myć naczynia. Popatrzyłam na niego i usmiechnęłam się lekko.
- Okey. - powiedziałam i wstałam z krzesła. Blondyn oparł się o blat i zaczął mi się przyglądać. Podeszłam do niego i go przytuliłam. Jego ręce owinęły się wokół mojej talii i przycisnęły bardziej do jego ciała.
W jego objęciach czułam się bezpieczna. Ash rozluźnił trochę ucisk i odsunął mnie trochę od siebie i oparł swoje czoło o moje. Wpatrywaliśmy się w swoje oczy w ciszy, nie potrzebne nam były słowa. Ashton delikatnie złączył nasze wargi w krótkim pocałunku.
- Dziękuję że jesteś. - wyszeptałam. Chłopak lekko się uśmiechnął i pocałował w czubek nosa.
- Zawsze będę przy tobie. - ponownie złożył krótki pocałunek na moich ustach.
- Kocham cię. - powiedzieliśmy w tym samym czasie. Wymieniliśmy się uśmiechami po czym zatopiłam się w jego objęciach. Stojąc tak jeszcze jakiś czas, postanowiliśmy iść na ten spacer. Wróciliśmy do swoich pokoi i jak się przebraliśmy, wyszliśmy z domu zamykając za sobą drzwi na klucz.
Szliśmy wzdłuż ulicy trzymając się za ręce. Weszliśmy do parku i usiedliśmy na jednej z ławek. Ashton wpatrywał się we mnie z niepokojem. Wtuliłam się w jego bok a on objął mnie ramieniem. Siedzieliśmy w ciszy którą zagłuszał szelest liści.
- Ashton? - odezwałam się przerywając ciszę.
- Co jest słońce? - zapytał z troską łapiąc moją dłoń.
- Nie zostawisz mnie, prawda?
- Nigdy. - pocałował mnie w policzek. - Kocham cię. - wstał z miejsca i przyklęknął na przeciwko mnie. - Nigdy nawet nie myśl, że cię zostawię. - powiedział i wstał. Poszliśmy w stronę starej sceny. - A mogę zapytać co ci się śniło? - odezwał się dy byliśmy już na miejscu. Usiedliśmy na drewnianej scenie. Spuściłam wzrok na palce. W końcu kiedyś musi się dowiedzieć.
- Ten koszmar już się pojawiał wcześniej. - westchnęłam i popatrzyłam na chłopaka który wpatrywał się we mnie. - Przed tobą miałam chłopaka, to było jakieś rok temu. - wlepiłam wzrok przed siebie. - Niby byliśmy świetną parą ale do czasu. Po pół roku zaczął się dziwnie zachowywać ale wtedy tym się tak nie przejmowałam. Raz jak byliśmy na spacerze zapytał się czy zastanawiałam się jak to jest zabić człowieka. Trochę mnie zamirowało ale odpowiedziałam że nie. On mi zaproponował zabójstwo jego sąsiadki. Brałam to za żart, ale to był mój błąd. Po jakimś czasie spotkałam go w szatni, kiedyś grałam w siatkówkę. Chciał wtedy ustalić kiedy ją zabijemy. Dopiero wtedy zobaczyłam że nie żartuje. Powiedziałam że nie chce brać w tym udziału, on wtedy wyciągnął nóż i mi groził. Powiedziałam wszystko Eve, ona była również przerażona. Następnego dnia dostałam SmS-a żebym przyszła za stary budynek który jest niedaleko jego domu. Poszłam z Eve, ona po drodze zadzwoniła na policje. Gdy on zobaczył że nie jestem sama wyciągną broń i wycelował w nią. Eve zaczęła coś do niego mówić. Gdy on na nią krzyczał ja złapałam jego nadgarstek. Zaczął się ze mną szarpać i po chwili można było usłyszeć strzał. Brad upadł na ziemię razem z bronią a z jego klatki piersiowej leciała krew. Chwile później pojawiła się policja. - przerwałam i wytarłam mokre policzki. - Zostałam uniewinniona ale wciąż powraca sen w którym słyszę słowa 'Zabiłaś go'. - skończyłam mówić i poczułam dłoń Ashton'a na moim policzku. Otarł moje łzy po czym przytulił mnie mocno do siebie. Niczego więcej mi nie było trzeba.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro