Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 17 - Michael

Wciągnęła mnie do pokoju, ale zanim zdążyłem o coś zapytać Kate zniknęła w łazience. Czekając na nią zadawałem sobie mnóstwo pytań. Kim był ten facet? Czego od niej chciał? No i przede wszystkim o jakich kłopotach mówił? Przecież ta Kate, którą miałem przyjemność poznać i nawet z nią mieszkać to dziewczyna delikatna, a jedyną jej wadą był cięty język oraz ciągła ochota na kłótnie ze mną. W sumie to się nie dziwię, bo sam dałem jej mnóstwo powodów do tego, by mnje nienawidziła. Postanowiłem, że czas z tym skończyć i zacząć zachowywać się jak na prawdziwego faceta przystało.

W momencie gdy o tym pomyślałem Kathleen wyszła z łazienki i od razu skierowała się do łóżka gdzie ciężko opadła na poduszki. Czułem, że muszę zacząć rozmowę, bo ona raczej tego nie zrobi.

- Kate, spójrz na mnie - przysiadłem na kraju jej łóżka, a ona posłusznie podniosła wzrok. - O co w tym wszystkim chodzi? Kim był ten facet?

Dziewczyna otarła łzy z kącików oczu i westchnęła głośno. Miałem wielką ochotę ją dotknąć, pocieszyć, przytulić, ale to chyba nie był zbyt dobry moment.

- Marcel to mój były - wydusiła w końcu, a jej oczy znów się zaszkliły. Nie powstrzymałem się i nakryłem jej dłoń swoją, a ona - o dziwo - nie cofnęła ręki. - Teraz on... On jest z Eileen, moją przyjaciółką - wyjaśniła.

- Czekaj, mała. Jesteś o niego zazdrosna? - wtrąciłem niezbyt rozumiejąc ten wywód.

- Nie, Michi... Ja po prostu się o nią boję... Słuchaj, jeszcze nigdy nikomu o tym nie mówiłam... - widziałem, że ciężko jej o tym rozmawiać, więc aby dodać jej otuchy przysunąłem się i wziąłem ją w ramiona. Nie protestowała. Wzięła tylko głęboki wdech po czym znowu podjęła swoją opowieść. - Poznałam Marcela gdy miałam 16 lat, on 20. Byłam wtedy młoda i głupia, wierzyłam w wielką miłość... Od zawsze miałam słabość do starszych... Jak widać w jego przypadku to nie był dobry wybór - cały czas uspokajająco gładziłem ją po włosach nie chcąc by znów płakała. - Miałam swoje marzenia, dobrze się uczyłam, a wtedy pojawił się on... Wciągnął mnie w źle towarzystwo, alkohol, papierosy... - załkała cicho, a mnie naprawdę zrobiło się jej żal. - Opuściłam się w nauce, moje stosunki z rodziną się pogorszyły - nie była w stanie powiedzieć nic więcej, bo zaczęła otwarcie ronić słone łzy.

- Ej, maleńka, spokojnie - posadziłem dziewczynę na swoich kolanach i mocno do siebie przyciągnąłem.

Wiedziałem, że opowiadanie o tamtych czasach było dla niej cholernie trudne. Czułem się jakbym pocieszał małe dziecko, a nie piękną, młodą kobietę. Uspokoiła się dopiero po paru minutach i znowu była w stanie mówić.

- W tamtym okresie miałam chwile słabości, a on... On to wykorzystał - pociągnęła nosem, a w mojej głowie zaczęły tworzyć się najczarniejsze scenariusze. - Byliśmy u mnie w domu, sami i Marcel... On... On chciał dać mi narkotyki - wydusiła w końcu. Chciałem przerwać te zwierzenia, nie chcąc by cierpiała opowiadając mi o tym, ale nie zrobiłem tego. - Odmówiłam mu. Wtedy mnie uderzył, a kiedy zaczęłam się bronić pchnął mnie na szafkę... - czułem, że znowu zbiera jej się na płacz, ale wiedziałem też, że chce to zakończyć i uwolnić się. - Spędziłam w szpitalu kilka dni i zostało mi to... - wyswobodziła się z mojego uścisku i podciągnęła czarny T-Shirt. Poprzednim razem gdy widziałem jej brzuch nie zauważyłem tej blizny. Ciągnęła się po lewej stronie zaczynając pod żebrami i niknąc gdzieś na wysokości bioder. Nie była ona tak widoczna, jedynie cienka biała kreska, ale wiedziałem, że dla dziewczyny to skaza na całe życie. - Szafka miała szklane drzwi... - wyjaśniła cicho i opuściła koszulkę.

Zamurowało mnie. Spodziewałem się, że ten cały Marcel ją zdradził czy coś, ale pobicie i narkotyki? Teraz miałem ochotę tylko wyjść z pokoju i znaleźć tego sukinsyna jednak powstrzymałem się z uwagi na Kathleen.

- Poszedł do więzienia na 1,5 roku i od tamtej pory go nie widziałam. Aż do teraz... - westchnęła i spuściła wzrok. - Wiem, że teraz pewnie mnie nienawidzisz, brzydzisz się mną, ale byłam ci to winna... - wyszeptała skubiąc brzeg kołdry. Jej słowa naprawdę mną wstrząsnęły.

- Spokojnie, Kate - powiedziałem w końcu i złapałem ją za rękę. Spojrzała na mnie zdziwiona.

- No i? Nie uciekasz? Nie lecisz opowiedzieć o wszystkim trenerowi?

- Nie - odparłem stanowczo. - Nie mam takiego zamiaru. Ale powiedz mi kto ci w tym pomagał? Gdzie byli rodzice? - tej jednej kwestii nie mogłem pojąć.

- Odwrócili się ode mnie - wzruszyła obojętnie ramionami. - Doszłam do siebie tylko dzięki pomocy Eileen i dziadka - w jej głosie dało się wyczuć nutę żalu i zawodu. - Z dziadkiem zamieszkałam i mieszkam tam do dzisiaj. Zaczęłam ciężko się uczyć, żeby nadrobić zaległości no i jestem tu gdzie jestem - uśmiechnęła się delikatnie co sprawiło mi przyjemność, widząc ją przynajmniej trochę zadowoloną. - Spełniło się marzenie moje i dziadka. Po jego śmierci została mi tylko Eileen, pomagała mi, więc jakoś dałam sobie radę - zakończyła.

Pomyślałem, że to musiał być dla niej ogromny cios. Pobicie, brak wsparcia ze strony rodziców, śmierć dziadka, osoby tak jej bliskiej...

- Kate, jesteś najdzielniejszą dziewczyną jaką znam - wydusiłem w końcu i nie zważając na nic musnąłem ustami jej czoło.

- Michi, ja... Dziękuję, naprawdę, dziękuję i przepraszam za wszystko... Nie wiem...

- Mała, przestań już - przerwałem stanowczo. - Nie przepraszaj mnie więcej - dodałem uśmiechając się delikatnie chcąc dodać jej otuchy. Chyba zadziałało, bo pierwszy raz odkąd weszliśmy do pokoju usłyszałem jej śmiech tak kojący dla moich uszu. - Już jest dobrze - pogłaskałem ją po tych pięknych rudoblond lokach.

Z ulgą wtuliła się we mnie co było naprawdę miłym zaskoczeniem; wreszcie mogłem trzymać ją w ramionach nie obawiając się późniejszych problemów. Zdawałem sobie sprawę, że opowiedzenie tego kosztowało ją sporo wysiłku. Teraz powinna tylko odpocząć.

- Kate, posłuchaj - zacząłem, delikatnie ją od siebie odsuwając. - Połóż się i śpij. Musisz odpocząć - dodałem po czym opuściłem dziewczynę na łóżko.

Później zrobiłem chyba najgorszą rzecz jaką mogłem zrobić. Nachyliłem się nad nią i ostrożnie pocałowałem. Zdziwiło mnie, gdy nie zaprotestowała, a wręcz przeciwnie. Kathleen sama pogłębiła pocałunek rozpaczliwie pragnąc bliskości i wsparcia. Ja jednak wiedziałem, że źle zrobiłem i postanowiłem przerwać zanim doszłoby do czegoś czego oboje byśmy żałowali. Przecież tych ust nie tak dawno dotykał Kofler... Niezbyt chętnie się odsunąłem co z kolei spotkało się z głośnym jękiem dziewczyny. Miałem wielką ochotę jej ulec i ponownie posmakować tych kuszących ust jednak w porę się powstrzymałem.

- Przepraszam... - rzuciłem odrobinę speszony całą tą sytuacją. - To nie powinno mieć miejsca...

Chciałem odejść, ale Kathleen złapała mnie za nadgarstek i smutno na mnie spojrzała.

- Nie, Michi. To ja przepraszam. Ale... Mógłbyś ze mną zostać? Proszę... Potrzebuję cię... - ostatnie słowa wypowiedziała tak cicho, że ledwie usłyszałem, jednak byłem pewien, że właśnie to powiedziała. Robiło mi się jej coraz bardziej żal.

Taka młoda, a tyle przeszła... Zdawałem sobie sprawę z ewentualnych konsekwencji, ale się złamałem. Westchnąłem ciężko po czym opadłem na łóżko dziewczyny. Ona odsunęła się i poklepała miejsce obok siebie.

- Będę miał przez ciebie kłopoty... - wymruczałem, ale położyłem się do ciepłej pościeli, podobnie jak ona.

Kate odwróciła się do mnie plecami, więc chwyciłem ją w pasie i mocno do siebie przyciągnąłem.

- Dobranoc, słońce - wyszeptałem, a następnie cmoknąłem ją w czubek głowy i zasnąłem.

PRZECZYTAJ, BĘDZIE MI MIŁO <3

Rozdział miał być jutro, ale postanowiłam, że dodam teraz, a kolejny prawdopodobnie w środę. :D
Jest z perspektywy Michaela, bo uznałam, że tak będzie mi łatwiej wszystko napisać ;) Cieszę się, że Wam się podoba to co piszę ^^ Dziękuję za te prawie 200 gwiazdek, komentarze, no i ponad 1500 wyświetleń *.* To naprawdę mnie motywuje ^^ :*

Smutno mi, że sezon się skończył, że Michiego nie było na podium... ;( :D Ale nie będę się rozpisywała... :DTeraz należy czekać tylko na kolejny rok ^^

Zastanawiam się czy nie założyć na Wattpadzie "książki" z cytatami z piosenek, książek, itp. :D Tak, bardzo mi się nudzi ;)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro