Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 15

Jedyną pożyteczną rzeczą, którą zrobiłam od piątkowego poranka była rezerwacja pokoju dla Eileen i jej chłopaka. Zostawiłam również bilety na weekendowe konkursy w recepcji oraz dołączyłam do nich informację, w którym jestem pokoju, gdyby przyjaciółka chciała pogadać.

Co do Michaela, to w ogóle nie rozmawiałam z nim od wczorajszego wieczora, kiedy to wszedł do pokoju i przerwał mi oraz Koflerowi, no, wiadomo co... Za każdym razem jednak gdy widziałam blondyna moje serce zaczynało bić szybciej co było dziwne. Przecież nic do niego nie czułam, prawda? Nie chciałam nic czuć do tego dupka. Jedyną pociechą było to, że Andreas rozmawiał ze mną normalnie mimo tego, że wczoraj wyrzuciłam go z pokoju w takim momencie. W sumie to była to dobra wiadomość, przynajmniej miałam z kim pogadać, a i sam skoczek przestał być mi tak obojętny jak na początku.
Teraz jednak miałam na głowie ważniejsze rzeczy niż moje rozterki sercowe.

Właśnie wyciągałam z torby ubrania na dzisiejsze kwalifikacje kiedy ktoś zastukał do drzwi.

- Proszę! - zawołałam, a na progu stanęła praktycznie cała kadra austriacka. Prawie, bo brakowało Michaela, czego w sumie mogłam się spodziewać. On nadal był na mnie zły i obrażony. - Co wy tu robicie? - spytałam zaskoczona i odrobinę zaniepokojona, bo już za niecałą godzinę miały rozpocząć się kwalifikacje.

- Nie było cię na śniadaniu ani na obiedzie, więc coś ci przynieśliśmy - wyjaśnił Kraft i wskazał na Fettnera oraz Koflera, którzy trzymali w dłoniach kubek, chyba z kawą, i talerz tostów z masłem.

- Pytaliśmy Heinza co się stało, a on powiedział, że źle się czułaś... - zauważył Schlierenzauer. - Teraz jest okay? - wzruszyła mnie ta troska. Mimo tego, że znaliśmy się zaledwie kilka dni oni już stali mi się bardzo bliscy.

W ich słowach było jednak sporo prawdy. Rzeczywiście, nie schodziłam dzisiaj na dół. Jedynie po to by zarezerwować przyjaciółce pokój. Wolałam nie zostawiać tego na później z powodu kwalifikacji. Nie pojawiałam się na posiłkach, ponieważ nie miałam ochoty na bezpośrednią konfrontację z Michaelem. Trochę skłamałam Kuttinowi odnośnie mojego samopoczucia, choć tak naprawdę wszystko było dobrze. No, byłam wprawdzie trochę przybita, ale to nic takiego.

- Jest okay. Dziękuję wam za troskę - cmoknęłam każdego ze skoczków w policzek po czym kazałam im zostawić posiłek. - Andreas, możemy pogadać? - spytałam zanim Austriak zdążył opuścić pomieszczenie.

On tylko skinął głową i powiedział reszcie, że za pięć minut będzie na dole.

- Andi... - zaczęłam siadając na łóżku. - To wczoraj... To w ogóle nie powinno mieć miejsca i nie powinno się powtórzyć - mówiłam to niejako wbrew sobie. - Ty powinieneś skupić się na skokach, a ja na pracy. Nie mogę jej stracić... - westchnęłam i wyczekująco spojrzałam na chłopaka.

- Kate, cholernie mnie kręcisz i trudno będzie mi się powstrzymać, ale się postaram - posłał mi delikatny uśmiech. - Ale teraz muszę lecieć. Liczę, że zobaczę cię na kwalifikacjach - puścił mi oczko, cmoknął w policzek po czym wyszedł zostawiając mnie samą.

Szybko wypiłam kawę, na szczęście bez mleka i niesłodzoną, oraz zjadłam tosty, a następnie przebrałam się w ciepłe rzeczy i zeszłam na dół. Jak się okazało czekał tam na mnie Michael. Chciałam go wyminąć, ale on złapał mnie za nadgarstek i powstrzymał przed tym.

- Powinnam być już na skoczni, o ile się nie mylę ty również, więc mi tego nie utrudniaj - wycedziłam przez zaciśnięte zęby i wyrwałam się z jego uścisku.

- Kuttin kazał mi czekać na ciebie, więc zrób mi tę przyjemność i wsiadaj do samochodu - jego głos był tak oschły i stanowczy, że bez zbędnych słów wyszłam na zewnątrz i zajęłam miejsce pasażera w czarnym BMW, które wskazał mi blondyn.

On sam wsiadł z drugiej strony i zapalił silnik. Przez całą drogę w samochodzie panowała cisza, która była mi w sumie na rękę. Sportowiec nawet na mnie nie spojrzał tylko cały czas skupiał się na drodze, co dawało mi doskonałą okazję do podziwiania niemieckich krajobrazów. W miarę szybko, bo w niecały kwadrans, dotarliśmy pod skocznię i każde z nas udało się w swoją stronę.

***

Kwalifikacje zakończyły się parę minut po wpół do siódmej z bardzo dobrym dla nas rezultatem, bo wszyscy Austriacy przez nie przebrnęli. Całe "zmagania" wygrał Richard Freitag, przed Simonem Ammannem i Jurijem Tepesem. Po skończonej rywalizacji wracałam do hotelu pieszo. Towarzyszył mi jedynie trener kadry po to, by na spokojnie omówić skoki chłopaków i zdecydować kto wystąpi następnego dnia w drużynówce. Wybór padł na Krafta, Schlierenzauera, Koflera oraz najlepszego z naszych w kwalifikacjach, mianowicie Hayboecka.

Do hotelu dotarliśmy szybko, a ja pod samymi drzwiami wejściowymi dostałam wiadomość od Eileen, w której napisała, że za dwie minuty będą na miejscu. Przeprosiłam szkoleniowca i postanowiłam zaczekać na dziewczynę w recepcji. Nie zdążyłam nawet dobrze usiąść, bo w drzwiach pojawiła się moja przyjaciółka. Kiedy tylko mnie zobaczyła natychmiast podbiegła i wpadła mi w objęcia.

- Kate! Dziękuję! Nawet nie wiesz jak się cieszę, że tu jestem! Mam u ciebie dług, kochana - puściła mi oczko i obie się roześmiałyśmy.

- Spłacisz go kiedy powiesz mi gdzie jest twój facet. Chcę go poznać - odparłam niecierpliwie, a jej nagle zrzedła mina co było trochę dziwne. Powinna przecież tryskać radością. - Nie mów, że to była ściema albo coś podobnego - westchnęłam bezradnie.

- Nie no skąd. Przyjechał ze mną, ale nie wiem czy masz ochotę go poznać... - blondynka wbiła wzrok w swoje stopy.

Teraz to naprawdę mnie zdziwiła i zaskoczyła. Dlaczego miałabym mieć coś przeciwko poznaniu faceta swojej najlepszej przyjaciółki? To wszystko było podejrzane, a jako, że znam ją już tak długo wiedziałam, że coś ukrywa. Spojrzałam na Eileen, która niepewnie przestępowała z nogi na nogę i nerwowo przygryzała wargę. W tym momencie naszły mnie dwie myśli - jedna gorsza od drugiej...

- Ej, a może ty masz laskę a nie faceta? - spytałam żartobliwie, ale dziewczyna chyba nie była z tego zbytnio zadowolona, bo spojrzała na mnie oburzona.

- Dzięki, Kate, ale nie - zrezygnowana pokręciła głową. - W stu procentach gustuję w chłopakach.

- Dobra. Więc może go wymyśliłaś? - zadałam kolejne absurdalne pytanie co spotkało się z głośnym westchnieniem. - Ej, nie patrz tak na mnie, bo ja nie wiem co mam myśleć skoro nic mi nie mówisz... - wzruszyłam ramionami patrząc jak wyraz twarzy blondynki znowu ulega zmianie.

- Proszę cię, daj spokój, bo już nie wytrzymam - dziewczyna spojrzała na mnie stanowczo.

- W takim razie wytłumacz mi gdzie jest twój chłopak i dlaczego mam mieć coś przeciwko poznaniu go - zażądałam.

- Kate, on wypakowuje walizki z bagażnika i zaraz tu będzie. A co do drugiego pytania to... - jej wzrok zatrzymał się na drzwiach wejściowych i urwała swoją wypowiedź w połowie zdania.

Sama spojrzałam w tym samym kierunku co przyjaciółka w porę by dojrzeć jak do budynku wchodzi wysoki, niezwykle przystojny blondyn. W pewnym momencie chłopak odwrócił się w naszą stronę i pomachał do Eileen. Kiedy dokładnie przyjrzałam się nowemu przybyszowi, a nasze spojrzenia się spotkały naprawdę ogromnie się zdziwiłam. Kogo jak kogo, ale jego spodziewałam się tutaj najmniej. Pojawienie się chłopaka zazwyczaj zwiastowało kłopoty, a ja nie darzyłam go zbytnim szacunkiem.

Powinnam czytać "Hamleta", a tymczasem piszę dla Was rozdział. ;) :D Mam nadzieję, że się podoba ^^ Tak w ogóle to dziękuję za te ponad 1k wyświetleń i wszystkie gwiazdki oraz komentarze. To naprawdę mnie motywuje do dalszego pisania. <3 *.* Przepraszam też za wszystkie błędy, szczególnie te interpunkcyjne, bo z tym mam ogromny problem. ;) ^^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro