Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 11

- Polska wódka od Żyły - w mdłym świetle dostrzegłam jego uśmiech, co wprawiło mnie w lepszy nastrój. - Została jeszcze z Letniej Grand Prix - puścił mi oczko po czym do końca opróżnił butelkę i odstawił ją na stolik. - Kto jest twoim ulubionym skoczkiem? - zadał całkiem szczere pytanie, a następnie oparł się o poduszki zakładając ręce za głowę i wpatrując się we mnie przenikliwie. Nie wyglądał na pijanego, ale byłam pewna, że rano ciężko będzie go obudzić. - Więc?

- Nie mam ulubionego. Powiem ci tylko, że nie przepadam za Niemcami... Poza tym mam ogromny sentyment do skoczków, że tam powiem "starszego pokolenia" - zrobiłam palcami cudzysłów w powietrzu. - Chciałabym spotkać kiedyś Schmitta, Ammanna czy Kasai'ego. Albo którąś z legend - rozmarzyłam się i uśmiechnęłam do Austriaka.

- Zrobiło się ciekawie... Teraz odpowiedz mi szczerze. Jeśli załatwię ci spotkanie z... Dajmy na to, że z Ammannem, Morgim czy kim tam chcesz to umówisz się ze mną?

   Nie powiem, bo naprawdę mnie zatkało. Znam go od wczoraj, a on już chce iść ze mną na randkę? Chociaż z drugiej strony to mógłby być niezły ubaw, patrzeć jak ugania się za kimś kto albo jest zajęty skakaniem albo już nie skacze i ma swoje prywatne sprawy na głowie.

- W sumie... Nie ma prawa ci się udać, więc dobra, zgadzam się - wydobyło się z moich ust; sama byłam tym zaskoczona. - Ale to nie będzie randka. Tylko wyjście dwóch znajomych. - zastrzegłam od razu. - O ile w ogóle do tego dojdzie - dodałam ciszej.

- To będzie twoja porażka, słońce. Razem na pewno będziemy się dobrze bawić. Która godzina? - spytał po chwili milczenia.

   Spojrzałam na zegarek znajdujący się na szafce obok mojego łóżka.

- Piętnaście po trzeciej - odparłam. Byłam zdziwiona, że jeszcze nie zasnęłam i nie kleiły mi się oczy. Wiedziałam, że tej nocy raczej nie dam rady już zasnąć.

   Hayboeck jakby czytał mi w myślach, bo wziął swojego laptopa i spojrzał na mnie odrobinę niepewnie.

- To może jakiś film?

   Nie namyślając się zbyt długo skinęłam głową. Skoczek włączył urządzenie, a ja tymczasem podeszłam do swojego łóżka i zabrałam z niego koc.

- A co z treningiem? No wiesz, Kuttin powiedział, że po śniadaniu macie mieć lekki trening - wzruszyłam ramionami nie wiedząc co jeszcze dodać. - Dasz radę obudzić się na dziewiątą? - kiedy byłam na dole dostrzegłam, że właśnie o tej porze serwowane jest śniadanie.

- Uwierz mi, nieraz tak robiłem - po tych słowach przesunął się na łóżku i poklepał wolne miejsce obok siebie.

   Szybko usadowiłam się koło sportowca i natychmiast owinęłam ciepłym, polarowym kocem. W pokoju zrobiło się zimno, więc nakryłam się również kołdrą blondyna.

- Więc kto jest twoim ulubionym aktorem? Daję ci możliwość wyboru filmu. Inaczej włączę horror... - pogroził mi żartobliwie palcem, na co szeroko się uśmiechnęłam. Ucieszyło mnie, że jest w dobrym humorze.

- Niech pomyślę... Stallone, Lundgren, Cage, Statham... - zaczęłam wyliczać. - Downey Jr., Chris Evans, Jim Carrey, Felton...

- Skończyłaś? - przerwał mi w pewnym momencie.

- Radcliffe, Paul Walker, Vin Diesel, Chan i Steven Seagal. Jeszcze Bruce Lee i Sean Connery. I...

- Dobra, cicho - położył mi dłoń na ustach skutecznie uniemożliwiając mówienie. - Niezdecydowana jesteś, więc pozwól, że ja wybiorę - uśmiechnął się przebiegle po czym wstukał coś na klawiaturze, a na ekranie pojawiły się napisy początkowe.

- "Kronika opętania"? Coś czuję, że będzie źle... - mruknęłam cicho. Widziałam zwiastun tego filmu i nie zapowiadał się on zbyt ciekawie. To po prostu nie był mój typ filmów, jednak na razie ekranizacja nie była taka zła, ale podejrzewałam, że będzie gorzej.

- Wiesz, jeśli to będzie zbyt straszne, za dużo dla ciebie, to służę ramieniem... - uniósł kąciki ust wysoko ku górze i śmiesznie poruszył brwiami co spotkało się z cichym chichotem z mojej strony. - Oczywiście jedynie jako kolega, żebyś nic sobie nie wyobrażała - na te słowa prychnęłam oburzona i założyłam ręce na piersi.

- Wiesz, naprawdę łatwo cię przestraszyć... - zauważył Hayboeck po pewnym czasie gdy siedziałam z głową pod kołdrą.

- Zamknij się... - wycedziłam przez zęby i wychyliłam głowę.

Jak się okazało w niezbyt dobrym momencie. Na widok palcy " wychodzących" z gardła głównej bohaterki obróciłam się w prawo, ale natrafiłam na przeszkodę. Był nią tors towarzysza. Poczułam bijące od niego ciepło, a pod policzkiem wyczułam doskonale wyrzeźbione mięśnie chłopaka. Nie powiem, że mi się to nie podobało, bo było to naprawdę przyjemne uczucie. On oderwał wzrok od ekranu laptopa i spojrzał wprost na mnie. Jego dłoń nieśmiało musnęła moje włosy, a w jego szarych tęczówkach dostrzegłam te same niesamowite iskierki, które widziałam już wcześniej. Bojąc się tego do czego mogłoby dojść opamiętałam się i odsunęłam od Austriaka na bezpieczną odległość.

- Przepraszam... - wymamrotałam cicho i jeszcze bardziej naciągnęłam na siebie kołdrę oraz koc. On natomiast lekceważąco machnął ręką po czym spojrzał na mnie rozbawiony.

- Daj spokój - uśmiechnął się szeroko ukazując przy tym swoje lśniące zęby. - Mam pytanie. Takie "od czapy" - puścił mi oczko. - Jesteś Irlandką, prawda?

- W połowie. Moja mama jest ze Szwajcarii. Pytanie faktycznie dziwne. Skąd ci w ogóle coś takiego do głowy przyszło? - zaskoczyła mnie ta jego nagła ciekawość o moją osobę. - Ale tak, urodziłam się w Irlandii, w hrabstwie Down - dodałam ciszej.

- Pytałaś skąd mam takie pytanie. Otóż, jakby to ująć, żebyś się nie obraziła... Jesteś ruda - powiedział po prostu. - Oczywiście bez urazy. Nie mam nic do rudych czy coś, ale wiesz... Rude podobno są fałszywe... - zaśmiał się cicho, a ja zgromiłam go wzrokiem.

- Ludzie mówią też, że rude są najlepsze w łóżku - palnęłam bez zastanowienia. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę w jakiej sytuacji obecnie się znajdujemy. Dobrze, że światło nie było zbyt mocne i chłopak nie widział rumieńców, które oblały moje policzki.

- Proponujesz coś? - niemal przewiercał mnie wzrokiem.

- Zboczeniec - prychnęłam i znowu skupiłam się na filmie, chociaż bliskość blondyna mi to nieco utrudniała. We znaki dało mi się również zmęczenie; ledwo trzymałam oczy otwarte. - Jesteś okropny - dodałam po chwili z wyrzutem i miną smutnego pieska.

- Ale za to jaki przystojny - odpowiedział natychmiast. Wywołał tymi słowami uśmiech na mojej twarzy.

   Byłam już mocno zmęczona wydarzeniami całego dnia, nawet ta niewielka porcja alkoholu od Michaela zrobiła swoje. Przestałam skupiać się na filmie. Zamiast tego wygodnie oparłam się częściowo o poduszki, a częściowo o ramię szatyna i zamknęłam oczy. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

Obiecałam, więc jest. ^^ Rozdział ma równe 1000 słów. :D Przepraszam za błędy, jakiekolwiek by one nie były. ;)

P. S. Tak w ogóle to cieszę się z dobrej postawy naszych zawodników w dzisiejszych kwalifikacjach. ^^ Oby było tak w konkursach. ;D *.* <3 Ale liczę na rekord Prevca. ;)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro