Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

34

*pov Perrie*

Budząc się rano automatycznie odwróciłam się w stronę Alexa, zaczęłam błądzić ręką po, jak się okazało pustym prześcieradle i otworzyłam zaspane oczy, nie zobaczyłam nikogo, usiadłam i zaczęłam ziewać, spojrzałam na telefon, dochodziła już ósma a mały spał jak kamień, podeszłam do łóżeczka i przejechałam palcem po jego mięciutkim policzku.
Podeszłam do szafy, wyjęłam szare dresy i biały t-shirt, przebrałam się w przygotowane rzeczy i ruszyłam do łazienki, żeby odbyć poranną rutynę, wychodząc zerknęłam do pokoju, żeby zobaczyć czy Max dalej śpi i zeszłam na parter, chciałam przywitać się z chłopakiem ale nie zastałam go ani w kuchni ani w salonie ani nawet na siłowni... Wyjęłam telefon i napisałam SMSa z zapytaniem gdzie jest, myślałam może, że pojechał na zakupy.
Byłam głodna, więc rozgrzałam patelnie, roztopiłam masło i wbiłam dwa jajka, kiedy już się ścięły dodałam kilka przypraw i przełożyłam swoje śniadanie na talerz, użyłam swojego ekspresu do kawy i przeszłam do salonu ze swoim prowiantem, odpaliłam poranny program i zajęłam się jedzeniem. W między czasie sprawdziłam czy Alex mi odpisał, jednak tego nie zrobił, więc odłożyłam telefon żeby się nie martwić.
W momencie kiedy odnosiłam swój talerz do zlewu, usłyszałam płacz Maxa, więc pobiegłam na piętro i wzięłam go na ręce, nakarmiłam go piersią i zeszłam z nim do salonu, gdzie go przewinęłam, zostawiłam go tam, żeby posprzątać w kuchni.
Jak wróciłam to mały spał, usiadłam obok niego i zaczęłam oglądać jakiś film.
W czasie oglądania zadzwoniła do mnie Jade, zaprosiłam ją do siebie, bo nie wiem czy poradzę sobie sama z małym...
Po jakiś dwudziestu minutach zadzwonił dzwonek do drzwi, domyśliłam się, że to brunetka, podeszłam do lustra i poprawiłam włosy, z uśmiechem podeszłam żeby ją wpuścić.

- Jadey! Wchodź, zapraszam.- przytuliłam ją na przywitanie,

- Co u Ciebie Pez?

- Em, w miarę spoko... Napijesz się czegoś?

- Poproszę jakiś sok, przyniosłam ciasteczka! A gdzie ten mały słodziak?

- Max jest w salonie, zaraz do Was dołączę.

Wyjęłam z szafki dwie szklanki i napełniłam je sokiem pomarańczowym, przełożyłam na talerz ciastka, które przyniosła Jade, wzięłam ze sobą prowiant i przeszłam do salonu.

- Gdzie masz Alexa?

- Nie wiem, jak się obudziłam to już go nie było a teraz nie daje znaku życia... Zaczynam się martwić.

- Kurcze niefajnie to zrobił... Spróbuj jeszcze zadzwonić...

- Masz rację.
Wybrałam numer Alexa, ale przeszło kilka sygnałów i włączyła się poczta głosowa.

- Nie odbiera...
Spróbowałam jeszcze dwa razy, jednak bez skutku.

- Może go poszukamy?

- A co z małym? Nie mogę z nim za bardzo wychodzić...

- Będzie w samochodzie, zresztą jak wolisz.

- Wolę nie ryzykować, Alex jest dorosły i niech robi co chce...

- Dobrze to co chcesz robić?

- Przytul mnie, mam powoli wszystkiego dosyć...
Brunetka przysunęła się bliżej i objęła mnie swoją ręką szeptając, że wszystko będzie dobrze i się jakoś ułoży.

Włączyłyśmy YouTube na telewizorze i obejrzałyśmy nasze stare występy, tyle wspomnień wróciło!
Chciałam zapytać Jade co zrobić na obiad, więc odwróciłam twarz w jej stronę, ona zrobiła to samo i nasze usta były teraz niebezpieczne blisko siebie, jednak odsunęłam się powoli i tylko oblizałam usta, tym razem muszę obejść się smakiem.

- Gotujemy coś?- zapytałam tylko.

- Jasne, na co masz ochotę?

- Może być jakaś zupa, mam ogórki.

- No i super, zostań z małym a ja to zrobię.

- Wezmę go do kuchni i Ci pomogę!

Ostrożnie włożyłam śpiącego Maxa do nosidełka i ułożyłam go na stole w kuchni, wyjęłam produkty i zaczęłyśmy gotować.
W między czasie nakarmiłam małego i znowu uspałam.
Kiedy nasz krem był gotowy przeszłyśmy spowrotem do salonu i zjadłyśmy nasz posiłek, zebrałam naczynia i poprosiłam Jadey żeby miała oko na małego a ja zmyłam talerze.

- Jadee! Ała!- zaczęłam krzyczeć z bólu.

- Jezu Pezz, co się stało?- do pomiesznia wpadła przerażona brunetka.

- Popatrzyłam sobie paluszka...- spojrzałam na Jade ze łzami w oczach.

- Jejku jaka ty jesteś urocza! Chodź tu do mnie...- podeszła do mnie i mocno przytuliła.

- A pocałujesz, bo troszkę boli...- zrobiłam smutną minkę.

- Jasne, że tak słodziaku!
Jade chwyciła moją dłoń i przysunęła do swoich ust, delikatnie musnęła mojego palca i się uśmiechnęła.

- Teraz lepiej?
Nie mogłam się powstrzymać i położyłam swoje ręce na talii brunetki i przyciągnęłam ją do siebie, zaczęłam całować jej szyję, rękami błądziłam po jej ciele a ona wydała z siebie cichy jęk.

- Teraz tak...
Później moje usta znowu były na jej szyi, podnosiłam głowę i spojrzałam w jej głodne oczy, później mój wzrok wylądował na jej idealnych ustach, zaczęłam się przybliżać, kiedy usłyszałam płacz Maxa... Oblizałam usta i wyszeptałam, że muszę ją tu zostawić.

Przeszłam do salonu i przytuliłam małego, zorientowałam się, że ma pełną pieluszkę, więc go przewinęłam, w między czasie do pokoju weszła Jade.

- Nie ładnie tak.- podeszła do mnie i chwyciła za szyję. Podniosłam seksownie głowę i się uśmiechnęłam.

- Spróbuję zadzwonić do Alexa...
Wybrałam numer, ale znowu zero odzewu, więc zadzwoniłam do jego przyjaciela, ale nie było go też tam.
- A co jak mu się coś stało!

- Pez, nie panikuj... Pewnie niedługo wróci.

- Może jednak przejdźmy się po okolicy, może siedzi w jakiś pubie...

- Jasne, zapakuj Maxa do samochodu.

- Dobrze, ale jedź ostrożnie.

Objechałyśmy wokół całego miasta, ale po Alexie nie było śladu...
Wróciłyśmy do domu, zdenerwowana postanowiłam zrobić nam kawę, chcąc ją posłodzić rozbiłam cukierniczke, robiąc przy tym nie mały hałas, zaczęłam płakać z emocji, usiadłam na podłodze, przysunęłam kolana do brody nie mogąc się uspokoić.
Do pomieszczenia weszła Jade i uklękła przy mnie łapiąc moją dłoń.

- Spokojnie, już jestem przy tobie...- pocałowała moje czoło i położyła swoje dłonie na moich policzkach, ocierając łzy.

Wtedy otworzyły się drzwi wejściowe, był to Alex...
Szybko się otrząsnęłam i poszłam do przedpokoju.

- Nawet nie wiesz jak się o Ciebie martwiłam! Mógłbyś łaskawie odpisać, dać jakikolwiek znak życia...

- Ogarnij się kobieto, telefon mi padł a przecież żyje, już się tak na mnie nie wściekaj...- Wybełkotał i chciał mnie pocałować a ja się odsunęłam, bo śmierdziało od niego alkoholem.

- Piłeś coś?! Zostawiasz mnie na cały dzień z malutkim dzieckiem, nie odpisujesz, nic nie mówisz, Alex kurwa ja sie martwię!

- Byłem się spotkać z kumplami, wielkie mi halo!

- Skoro według ciebie nic takiego się nie stało to nie wiem jak do ciebie dotrzeć, mam dość...

- Przepraszam Cię najdroższa, kocham Cię i wiem, jestem pojebany, ale pamiętaj, że myślałem o Tobie cały dzień... Idę spać, pogadamy jutro.

Wyszedł z pomieszczenia i ruszył w stronę naszej sypialni. Łzy znowu napłynęły mi do oczu, nie byłam w stanie zrobić czegokolwiek przez chwilę, dopiero jak zauważyłam Jade dosłownie rzuciłam się żeby ją przytulić.
- Przepraszam, że musiałaś na to patrzeć, lepiej będzie jak wrócisz już do domu...

- Chyba śnisz, że Cię zostawię w takim stanie! Perrie, przygotuję Ci kąpiel a potem coś obejrzymy, wszystko się ułoży skarbie i już nie płacz, proszę.

Uniosłam kąciki ust i podnosiłam głowę patrząc w oczy brunetki.

- Dziękuję, że jesteś...- Podarowałam jej delikatny pocałunek w policzek i przeszłam do salonu, gdzie spał Max, przeniosłam go do pokoju i położyłam w łóżeczku, Jade w tym czasie nalała mi wody do wanny i zapaliła kilka świeczek zapachowych.
Rozebrałam się i zanurzyłam swoje ciało w gorącej wodzie, tego mi było trzeba.
Po jakiejś godzinie relaksu uznałam, że pora wychodzić, wytarłam się dokładnie i założyłam szlafrok, który zawsze wisi na drzwiach, zawinęłam włosy w turban z ręcznika, nałożyłam krem na twarz i zeszłam do kuchni, gdzie czekała na mnie Jadey z gorącą czekoladą i budyniem, oblizałam usta na ten widok i wzięłam swój kubek, przeszłyśmy do salonu gdzie odpaliłam telewizor i włączyłam mój ulubiony film, usiadłam na sofie, obok brunetki i nakryłam nas kocem, wzięłam łyka swojego napoju, teraz było idealnie...

Spojrzałam na Jade, kiedy na ekranie pojawiły się już napisy końcowe, była tak urocza, prawie zasypiała i głowa jej spadała najpierw w jedną stronę, później w drugą, lekko ją szturchnięłam i chwyciłam za dłoń prowadząc ją do pokoju gościnnego, ułożyłam ją na łóżku i zgasiłam lampkę.

- Nie zostaniesz ze mną?- zapytała jak miałam wychodzić z pomieszczenia.

- Nie wypada, wrócę do Alexa, przecież i tak śpi.

- Jak wolisz, dobranoc blondi!

- Śpij spokojnie.

Zamknęłam drzwi i przeszłam do łazienki, umyłam zęby i poszłam do sypialni, gdzie Alex ku mojemu zaskoczeniu nie spał, tylko trzymał telefon w ręce i coś w nim szperał. Delikatnie odsunęłam kawałek pościeli i położyłam się pod nią, nawet nie pytałam czemu nie śpi, bo po prostu nie miałam ochoty na rozmowe z nim...

- Przyszła moja piękna kobieta...- przybliżył twarz do mojej szyi i zaczął delikatnie lizać mój kark.

- Zostaw mnie Alex, chce iść spać.

- Później będziesz spać, najpierw się zabawimy...- wyszeptał i położył swoją rękę na mojej piersi i delikatnie ją ugniatał.

- Powiedziałam Ci, że nie i weź ze mnie tą rękę!- odwróciłam się na drugi bok i przysunęłam do siebie kołdrę.

- Widzisz, po co mam z tobą siedzieć skoro mnie olewasz.

- Przepraszam co? Alex jesteś niepoważny, to nie ja zostawiam rodzinę na cały dzień, piję niewiadomo gdzie i z kim a potem wracam jakby nic się nie stało!?

- W sumie i tak już mi się mniej podobasz przez to coś na brzuchu, idę spać.

Oczy same zalały mi się łzami, nie mam zamiaru spać z tym człowiekiem w jednym łóżku, usiadłam na łóżku chcąc ubrać kapcie.

- Gdzie się wybierasz?!- usiadł razem ze mną i zaczął całować moje ramie.

- Nie dotykaj mnie, nie będę z tobą spała. Dzisiaj prześpię się z Jade, muszę sobie coś przemyśleć.

- Jak tam chcesz, przynajmniej się wyśpię. Jeszcze jedno, jak bachor zacznie płakać to Cię tu widzę, nie mam zamiaru do niego wstawać, dobranoc.

Nawet się nie odezwałam i wyszłam z pokoju, znowu moje policzki zrobiły się wilgotne od łez...
Dotarłam do pokoju gdzie spała Jadey i delikatnie otworzyłam drzwi i weszłam do środka i zobaczyłam, że brunetka ogląda telewizję.

- Dobrze, że nie śpisz... Mogę położyć się obok Ciebie?

- Jasne skarbie, co się stało...

Położyłam się obok Jade i ułożyłam głowę na jej ramieniu.

- Nie dam rady dzisiaj z nim spać, obraża mnie ciągle, potem chce seks, jak odmawiałam to znowu jest chamski, nie tak wyobrażałam sobie nasz związek.

- To nie twoja wina, spróbuj z nim o tym jutro porozmawiać, powiedz mu co myślisz i postaw jakieś ultimatum a jak nie podziała to będziemy dalej kombinować, świat się nie kończy.

- Dobrze, że mam Ciebie... Nie poradziłabym sobie sama.

- Od tego ma się przyjaciół, a teraz chodźmy już spać.

- Śpij spokojnie, dobranoc.

- Dobranoc kruszynko.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro