32
*pov Perrie*
Lee spędziła ze mną cały dzień, nie mogę teraz zostawać sama bo jestem już przy końcu mojej ciąży, boli mnie brzuch i większość czasu spędzam w łóżku, więc dziewczyny na zmianę z Alexem dyżurują przy mnie.
Wieczorem wrócił Alex, Leigh jeszcze chwilę z nami posiedziała, jednak Andre po nią przyjechał więc pożegnała się z nami i wyszła a ja wreszcie zostałam sama z Alexem.
- Jak się czuje najpiękniejsza mama na świecie?- zapytał Alex całując mój policzek.
- Okropnie, chce już urodzić!
- Dasz radę to tylko kilka dni.
- Dobrze, że mam was.
- Was?
- No Ciebie, rodziców i dziewczyny!
- A no tak, zawsze będziemy przy tobie a przynajmniej ja!
- Kochany jesteś...
- Ty bardziej, pójdę się wykąpać i do Ciebie dołączę.
- Czekam.
Położyłam się do łóżka i sprawdziłam social media, mam najcudowniejszych fanów pod słońcem, czekają razem ze mną na narodziny małego!
Przyszedł Alex, więc odłożyłam telefon i przytuliłam się do niego, pocałował mnie w czoło i życzył słodkich snów.
Następnego dnia obudziłam się z uśmiechem bo wiedziałam, że dzisiaj jest kolej Jade na niańczenie mnie, więc wstałam i zrobiłam makijaż, chciałam po prostu przy niej dobrze wyglądać. Ubrałam się w koszulkę Alexa, mam masę ciążowych ubrań ale to w takich luźnych czuje się najlepiej. Pożegnałam się z piłkarzem, który ma dzisiaj treningi i czekałam na Jadey.
Po jakiś dwudziestu minutach zadzwoniła do drzwi, poprawiłam włosy i otworzyłam, uśmiechnęłam się do niej szeroko, jest taka piękna!
- Jadey! Czeeeeść!- przytuliłam ją bardzo mocno.
- Hejka Pez, uważaj na brzuch!
- Sorki, po prostu się stęskniłam! Zrobisz mi śniadanie?- zrobiłam słodką minę.
- Jasne, na co masz ochotę?
- Hmm mogą być po prostu bułeczki i herbata, czekam w salonie.
Ułożyłam się na sofie i odpaliłam telewizor, przełączyłam na Disney Channel i akurat leciało Zakochany Kundel, więc się ucieszyłam. Jade dołączyła do mnie z jedzonkiem i usiadła niepewnie.
- Jade, podasz mi kocyk?
- Pewnie, może być ten szary?
- Tak, chcesz się położyć koło mnie?- zapytałam odważnie, nawet nie wiedząc dlaczego.
- Jeśli nie będzie Ci to przeszkadzać to jak najbardziej!
- Jakby mi przeszkadzało to bym nie proponowała głuptasie.- zrobiłam miejsce dla brunetki, położyła się obok a ja tylko się uśmiechnęłam i oglądałyśmy dalej.
Jakoś w połowie filmu oparłam głowę na ramieniu dziewczyny, nie wiedziałam co ona o tym myśli, ale nie obchodziło mnie to, chciałam po prostu to zrobić, potrzebuje jej.
- Pez?
Udawałam, że śpię.
- Brakuje mi Ciebie, nawet nie wiesz jak bardzo...- usłyszałam szept Jade i mnie zamurowało... Nagle wstała i po dźwiękach domyśliłam sie, że otwiera drzwi od łazienki. Usiadłam i wzięłam głęboki oddech, chyba muszę się na serio przespać.
*pov Jade*
Wróciłam do salonu, gdzie Pez spała i położyłam się obok niej, objęłam ją na wysokości piersi, nie chciałam na brzuchu, bo boję się go teraz dotykać...
Czułam spokojnie bicie jej serduszka pod dłonią, spojrzałam na jej śliczną twarz, jest ciepło, więc wyszło jej kilka piegów, wydawała się taka bezbronna, miałam ochotę ją pocałować, boli mnie fakt, że nigdy już nie będzie moja...
Chciałam się nią nacieszyć póki mogę, więc oparłam głowę na jej piersi i zasnęłam.
Obudziłam się, blondynki nie było koło mnie, zobaczyłam na telefon i była już 14;20, muszę wstać.
Ruszyłam do kuchni, gdzie była Perrie.
- Wyspana?
- Tak a ty?
- Nawet, zrobiłam kisiel cytrynowy, chcesz?
- Jasne, ale następnym razem mnie po prostu obudź.
- Nie było takiej potrzeby...
- To się cieszę, potrzebujesz czegoś ze sklepu albo coś?
- Nie, Alex robi zakupy prawie codziennie, także mam zapasy.
- Okej, a jak wam się układa?- to zdanie ledwo przeszło mi przez gardło.
- Ostatnio bardzo dobrze!
Zabolało...
- To super!- wymusiłam uśmiech.
- A co u Ciebie?
- Em nic ciekawego, ale mam fajny plan, chciałabym otworzyć własny bar!
- Wow ale zajebiście! Masz już coś ogarnięte?
- Będę robić remont i ogólnie takie rzeczy, ale myślę że na nowy rok spokojnie go otworzę!
- Jeju Jade, nawet nie wiesz jak się cieszę!
Uśmiechnęłam się do blondynki.
- Może pójdziemy na spacer? Jest śliczna pogoda!
- Pewnie, czemu nie!
Wychodząc z domu poczułam na skórze ciepłe powietrze, słonko świeciło a obok mnie spacerował najjaśniejszy z promyczków, kiedyś moja Perrie.
Dużo rozmawiałyśmy i wstąpiłyśmy do pobliskiej kawiarni na herbatę i ciastko.
Po powrocie zabrałam się za obiad, a Pez usiadła na kanapie i dyszała, podałam jej szklankę wody i wróciłam do kuchni, dzisiaj postanowiłam zrobić pieczony placek nadziewany mięsem z pieczarkami i warzywami, nie jestem mistrzem w dziedzinie gotowania ale spróbuję coś improwizować, przecież nie każe stać Pez przy garczkach z brzuszkiem.
Skończyłam i nie wyglądało najgorzej, więc nakryłam do stołu i poszłam po Pez, jednak ona spała oparta o brzeg sofy, to było najsłodsze co dzisiaj zobaczyłam, jednak musiałam ją obudzić bo nie lubi zimnego jedzenia, lekko chwyciłam za jej ramię i poruszyłam nim, blondynka otworzyła oczy i się uśmiechnęła mamrocząc 'ja nie śpię', było to trochę śmieszne ale i urocze, wzięłam ją pod rękę i zaprowadziłam do kuchni, zaczęłyśmy jeść.
- Mmm wygląda świetnie! A ja czuję się dzisiaj jak kotwica, mały ciągle kopie a mi chce się spać... Chciałabym już urodzić!
- Współczuję, ale wiesz śpij póki możesz bo potem będą nieprzespane noce...
- Jade, ty zawsze wiesz jak dodać otuchy!
- Moja specjalność, ale jak coś to masz Alexa przecież on Ci będzie pomagał, tak samo ja i dziewczyny! Poradzimy sobie, nie jesteś w tym sama.
- Kochana jesteś, nie wiem w co ja się wpakowałam a mogło być nam tak super.- wtedy przerwała ja się zarumieniłam i przygryzłam wargę.
- Widocznie tak musiało być, Pez już tego nie zmienimy.
- Wiem, ale nie czuje się przy nikim tak jak czułam się przy tobie...
- Przestań Perrie! Nie rozmawiajmy o tym, zaraz urodzisz i będziesz miała swoją rodzinę i nie mieszajmy już, dobrze?
Blondynka tylko pokiwała głową a moje wargi lekko się uniosły.
Spojrzałam na zegar i dochodziła już siedemnasta.
- Co chcesz teraz robić?
- Chyba się prześpię, zmęczyłam się tym spacerem.
Zgodziłam się i postanowiłam zmyć naczynia, potem wzięłam telefon i ogarnęłam social media.
Zaczęło mi się nudzić i przypomniałam sobie, że Pez ma pianino, może nie umiem jakoś barzo dobrze grać, ale nasze piosenki miałam w małym palcu.
Usiadłam przy instrumencie i zaczęłam grać melodię z Secret Love Song, nuciłam po cichu tekst, nagle usłyszałam jej anielski głos, otworzyłam oczy i zobaczyłam uśmiechniętą Perrie, śpiewającą ze mną w duecie, zrobiłam jej miejsce obok mnie i dokończyłyśmy piosenkę...
- Wow, dawno tego razem nie robiłyśmy...- przyznałam rozmarzona.
Nagle blondynka przygryzła wargę i delikatnie mnie pocałowała szepcząc
- tego też nie...
Nie wiedziałam do końca co się właśnie stało, nagle niezręczną ciszę przerwał dźwięk otwierających się drzwi, domyśliłam się, że to Alex.
- Hej dziewczyny! Udało mi się wcześniej urwać plus kupiłem ciasto!- do pomieszczenia wszedł mulat i pocałował policzek Perrie.- Jak się czujesz skarbie?
- Hejka, bardzo dobrze- wtedy jej wzrok wylądował na mnie, troszkę się zarumieniłam...
- To może ja już pójdę.- wstałam z fotela.
- To nie zostaniesz na ciasto i może zamówię jakąś pizzę?
Od kiedy Alex jest dla mnie miły.
- Nie no nie będę Wam przeszkadzać.
- Nie wygłupiaj się, zostań z nami...- tym razem odezwała się Perrie.
- Okej, ale tylko na chwilkę!
Okazało się, że nawet da się pogadać z Alexem i jest całkiem spoko, źle go oceniłam na początku, jest odpowiednim facetem dla Perrie...
- Będę się już zbierać bo dochodzi północ, dziękuję Wam za dzisiaj!
- To ja dziękuję, że wytrzymałaś cały dzień!- Perrie wstała i mnie przytuliła a jak Alex nie patrzył pocałowała moje usta, zaśmiałam się i pomachałam Alexowi a on mi, ubrałam kurtkę i wyszłam na zewnątrz.
Po jakiś dwudziestu minutach byłam już w swoim mieszkaniu, usiadłam na kanapie i uśmiechnęłam się do siebie.
Nagle mój telefon wydał dźwięk powiadomienia, okazało się, że to SMS od Pezz...
SMS od: Perrie 💙
Nie mogę się doczekać aż znowu Cię zobaczę! ❤️
SMS do: Perrie 💙
Ja tak samo...
Kolorowych snów... ☺️
Już nie patrzyłam na telefon tylko ruszyłam do łazienki żeby się umyć i przebrać w piżamę potem położyłam się na łóżku i myślałam o wszystkim co się dzisiaj wydarzyło, nadal czułam na sobie miękkie wargi blondynki, później już nawet nie pamiętam kiedy zasnęłam.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro