Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

30

*pov Jade*

Po ciężkim dniu, późnym wieczorem dotarłam do ulubionego baru, usiadłam i delektowałam się drinkiem, ten barman robi je najlepsze na świecie. Rozejrzałam się dookoła, niektórzy tańczyli, inni obmacywali a jeszcze inni przyszyli tutaj odreagować, czyli się napić, tak ja też należę do ostatniego grona. Moją uwagę przykuł facet, miał gęste włosy, błyszczące oczy i cudne usta, do tej pory myślałam, że podobają mi się tylko i wyłącznie kobiety... Postanowiłam nie gapić się ciągle na niego, więc zamówiłam kolejnego drinka.
Mężczyzna musiał wcześniej zorientować się, że go obserwuje bo czułam, że się do mnie zbliża.
Próbowałam uspokoić przyspieszone tętno, ale bezskutecznie.
- Witaj piękna.- odezwał się i ujął moją dłoń w swoją
- Em, cześć...
- Jestem gdzieś brudny, że tak patrzysz czy po prostu Co się spodobałem?- zapytał z szarmanckim uśmiechem.
- Raczej ta druga opcja...
- I to mi odpowiada, chcesz zatańczyć?
- Jasne.
Muszę przyznać, że chłopak potrafi tańczyć, dodatkowo dopiero teraz poczułam jego muskuły i to jaki jest wysoki, sięgam mu ledwo do ramion.
- Jak masz na imię?- pyta nagle
- Jade
- Jade... Piękne imię!
- Dziękuję, a ty zdradzisz mi swoje?
- Shawn.
- W takim razie, miło poznać.
- Mi również, tutaj jest trochę za głośno na rozmowy, chcesz coś zjeść?
- Jasne, możemy gdzieś wyskoczyć.
Wzięłam swoje rzeczy i wyszliśmy z imprezy, znaleźliśmy jego samochód i pojechaliśmy.
- Może jakiś fast food?
- Pewnie, mam ochotę na kebaba.
- Niech będzie kebab.
- Shawn, ile masz lat?
- Prawie 25 a ty?
- Też
- No widzisz! Jesteśmy na miejscu.
Weszliśmy do środka i złożyliśmy zamówienie.
Oczekując dużo rozmawialiśmy o typowo zapoznawczych sprawach i wymieniliśmy się numerami.

Po jedzeniu kazałam się odwieźć do domu i pożegnałam nowego znajomego.
Chwilowo mieszkam u Lee i Andre, jestem im za to wdzięczna.
Weszłam do środka próbując być cicho, nie chciałam budzić żadnego z domowników.
Po zamknięciu drzwi od swojego tymczasowego pokoju zobaczyłam wiadomość na telefonie

SMS od: Shawn 😈
Dziękuję za dzisiaj śliczna, śpij spokojnie. ❤️

Uśmiechnęłam się na ten widok i odpisałam.

SMS do: Shawn 😈
Ja też dziękuję, super się z Tobą bawiłam. 🥰

Później zmyłam makijaż i przebrałam się w piżamę, położyłam się do łóżka i szybko zasnęłam.

Rano obudziło mnie szturchanie...
- Lee, daj spokój...
- Jade, pamiętasz o dzisiejszej sesji!?
- Fuck, która godzina?
- Dochodzi 17... Wstawaj, masz tutaj śniadanie o ile można to tak nazwać o tej porze, weź prysznic i ładnie się ubierz.
Przytakiwałam tylko aż wyszła, sprawdziłam telefon i miałam wiadomość, jak się domyśliłam była od mojego nowego kolegi.

SMS od: Shawn 😈

Jak się obudzisz to daj znać, mam pomysł. 😏

Fuck, napisał to przed 12, muszę mu odpisać.

SMS do: Shawn 😈
Już nie śpię, przepraszam za porę 😅🙊

Nie czekając na odpowiedź zjadłam tosty i poszłam się wykąpać.
Później ubrałam spódniczkę i t-shirt z kieszonką, nie robiłam makijażu ani włosów, bo tym zajmują się Adam i Aaron jeśli chodzi o sesje i inne wydarzenia tego typu.
Wzięłam torebkę i spakowałam potrzebne rzeczy, zeszłam na parter.
- Jestem gotowa!
- Brawo Jade! Musimy już jechać.
Jadąc z Lee myślałam o tym, że zaraz zobaczę się z Perrie, czego nie chciałam...
- Jade, jak było w klubie?- nagle przerwała mi Lee.
- Em, spoko.
- Poznałaś kogoś? Tańczyłaś? Opowiedz mi coś.
- Nie było nikogo ciekawego.- nie chciałam narazie mówić nikomu o Shawnie, wtedy też przypominałam sobie o wiadomości od niego i jak myślałam zdążył mi odpisać.

SMS od: Shawn 😈
Jesteś wolna ok 20? 👀
Zabiorę Cię gdzieś...

SMS do: Shawn 😈
Powinnyśmy się wyrobić do tego czasu, będziemy w kontakcie. 😊

W tym czasie dojechałyśmy pod wskazany adres. Czułam się źle, nie chce widzieć Pez...
Weszłam do środka i zoabczyłam ją rozmawiającą z Jesy, na mój widok obie ucichły, ja tylko do nich pomachałam i usiadłam na fotelu, bo Adam chciał zacząć już mój makijaż.

*pov Perrie*

Widząc Jade zrobiło mi się słabo, nikt nie wie jak bardzo kocham tą kobietę... Było mi ciężko, że nie potrafi zrozumieć... Postanowiłam, że spróbuję z nią jeszcze pogadać po sesji.

Podczas robienia zdjęć brunetka nie zwracała na mnie uwagi, nie stała koło mnie, nawet ze mną nie rozmawiała...
W momencie kiedy fotograf ogłosił, że mamy to i możemy się rozejść nie czekałam tylko podeszłam do Jade.
- Masz chwilę?- zaczęłam
- Czego chcesz?
- Dlaczego taka jesteś... Jade zrozum, że dla mnie to też jest ciężka sytuacja, jestem w ciąży z facetem, którego nie kocham, teraz jeszcze wyszły problemy z menadżerem a dodatkowo ty się ode mnie odwróciłaś, kiedy tak naprawdę najbardziej Cię potrzebuję...
- Wszystko rozumiem, ale dla mnie to jest za dużo... Postaw się w mojej sytuacji, albo inaczej wyobraź sobie naszą przyszłość z dzieckiem, które będzie nam przypominać o tym o czym próbowałyśmy wspólnie zapomnieć.
- Usunę dla Ciebie to dziecko, zrobię dla Ciebie wszystko! Kocham Cię i chcę mieć przy sobie, nie widzę swojego życia bez Ciebie przy boku... Daj nam jeszcze jedną szansę!
- Perrie, nie. To już koniec, zresztą i tak spodobał mi się ktoś inny.- urwała i wyszła a ja czułam się jakby ktoś wbił we mnie milion szpilek, nie wierzyłam własnym uszom, ona tego nie powiedziała... Zalałam się łzami, zjechałam na ziemię wzdłuż ściany i płakałam jak małe dziecko, nie mogłam się uspokoić... Nagle zaczął boleć mnie brzuch.

- Jezu, Perrie co się stało?!- nagle do mojej garderoby weszła Jesy.
- Brzuch! Boli bardzo...
Zaczęłam zwijać się z bólu.
- Dzwonię po karetkę! Albo lepiej jak Aaron nas odwiezie, chodź!
- Jade już mnie nie kocha- nie wytrzymałam i jeszcze bardziej się popłakałam, Jess mnie przytuliła i mówiła, że wszystko się jakoś ułoży, ale ja jakoś w to nie wierzyłam.
- Nie myśl teraz o tym!

Na miejscu szybko mnie przyjęli i powiedziałam im, że jestem w ciąży.
Lekarz zrobił kilka badań i na szczęście z dzieckiem było wszystko w porządku!
Kamień spadł mi z serca...
- Wiadomo jaki jest powód?- Jesy zapytała doktora.
- Właśnie staram się tego dowiedzieć...
Stresowała się pani w ostatnim czasie?- skierował pytanie do mnie.
- Tak, nawet bardzo...
- No to już znamy powód! Wie pani, że stres w ciąży nie jest wskazany! Tym razem się udało, że wszystko jest dobrze, ale nie wiadomo jak będzie za drugim czy każdym następnym, dlatego proszę unikać takich sytuacji.
- Jasne, przepraszam... Kiedy mogę wrócić do domu?
- Musi pani zostać kilka dni na obserwacji.
- Jasne, dobrej nocy...
- Dobranoc i proszę na siebie uważać.

W między czasie Jesy zadzwoniła do Alexa, który właśnie przyszedł.
- Perrie, wszystko w porządku?- zapytał przejęty.
- Tak, nic mi nie jest.
- A nasze dziecko? Wszystko okej?
- Tak, na szczęście jest dobrze.- uśmiechnęłam się.
- Uff, miałem mini zawał jak się o tym dowiedziałem! Nie rób mi tak nigdy więcej...
- Przepraszam za to...
- To ja was zostawię samych, chcecie coś do picia?- wtrąciła się Jesy.
- Nie, dzięki.
- Ja też dziękuję.- zostaliśmy sami.
- Perrie, chcesz pogadać? Takie rzeczy nie dzieją się bez przyczyny.- złapał mnie za rękę a ja opowiedziałam mu wszystko, ufam mu i wiem, że zawsze mnie wysłucha i da dobrą radę.
Nie myliłam się i tym razem, doradził żebym dała temu wszystkiemu czas, bo dla każdego z nas jest to nowa sytuacja, obiecał też, że nie zostawi mnie samej, czułam się już trochę lepiej.

*pov Jade*

Czułam, że to moja wina, dlatego bez zastanowienia zamówiłam taksówkę i ruszyłam w stronę szpitala.
Dowiedziałam się na jakiej sali leży Pez i wsiadłam do windy, tam zastałam Alexa.
- To przez Ciebie Perrie cierpi, po co tutaj przyszłaś?!
- Alex, to nie tak...
- A niby jak? Powiedziała mi wszystko, lepiej wracaj do domu i nie mieszaj jej w głowie!
- Kim ty niby jesteś? Nie będziesz mi mówił co mogę a czego nie mogę!
- Rób co chcesz byle z dala od Perrie! Odwal się od niej, teraz będzie szczęśliwa ze mną i stoworzymy razem rodzinę, nie ma już dla Ciebie miejsca.
Nie wytrzymałam i uderzyłam go w twarz, wyszłam z windy i znalazłam salę Pez.
- Co tu robisz...
- Perrie, wszystko w porządku?
- Może tak a może nie, zostaw mnie.
- Yhym, czyli jednak wybierasz jego?!
- Jade, to ty zerwałaś ze mną a nie odwrotnie, daruj sobie i wyjdź bo ja nie mogę się stresować!
- Skoro tak to cześć.
- Żegnaj.
Wyszłam i łzy napłynęły mi do oczu, jednak zaciskam zęby i nie pozwolę sobie na smutek, napisałam do Shawna, żeby po mnie przyjechał.

Po jakiś dziesięciu minutach wsiadłam do jego samochodu.
- Więc co to za plan?
- Niespodzianka, zapnij pasy.
Zrobiłam co kazał i ruszyliśmy.

*pov Perrie*

Po wizycie Jade było mi jeszcze bardziej smutno, miesza mi w głowie, zrywa potem daje nadzieję...
Dobrze, że to się skończyło.
Zasługuje na to żeby być szczęśliwą, każdy popełnia błędy...

- Przywiozłem Ci kilka ubrań i potrzebnych rzeczy.
- Dziękuję Alex...
- Nie ma sprawy, wiesz że zawsze możesz na mnie liczyć.
- Wiem, jestem Ci bardzo wdzięczna!
- Miło tutaj, ale wizyty są do 21 czyli od 10 minut nie powinno mnie tu być.
- Okej to wracaj do domu, poradzę sobie.
- Obiecuje, że jutro rano przywiozę Ci pyszne pancakes!
- Ohh jak ty mnie dobrze znasz!
- Muszę dbać o matkę mojego syna.
- Skąd wiesz, że syna?- zaśmiałam się
- Tak czuję! Dobra spadam bo te pielęgniarki są creepy i nie chce im podpaść. Śpij słodko!- Dał mi buziaka i wyszedł.
- Dobranoc!

*pov Jade*

Dojechaliśmy do jakiegoś pubu, spojrzałam tylko na chłopaka.
- Chce żebyś czegoś posłuchała.- złapał mnie za rękę i wprowadził do środka, każdy się z nim witał i domyśliłam się, że bywa tutaj często.
- Zostań tutaj, pokaże Ci coś.- Powiedział patrząc mi w oczy i zniknął w tłumie, muszę przyznać, że jest tu bardzo dużo ludzi...

Nagle na scenie, której wcześniej nawet nie zauważyłam, zapaliły się reflektory, po czym na scenę wyszedł SHAWN, zrobiłam zaskoczoną minę, wtedy on powiedział
- Witam wszystkich! Tą piosenkę napisałem wczoraj wieczorem, tak dobrze słyszycie! Byłem zainspirowany przez wspaniałą dziewczynę, którą poznałem kilka godzin przed napisaniem kawałka, Jade to dla Ciebie!

Byłam w tak ogromnym szoku, nie śniłam nigdy, że ktoś mnie doceni w takim stopniu, że napisze dla mnie piosenkę!
Shawn zaczął śpiewać, jego głos był cudowny!

So you leave tomorrow
Just sleep the night
I promise I will, make things right
I'll make you breakfast, the way you like
Before you leave tomorrow
Just let me try

Before you leave tomorrow
Before you say goodbye
Before you leave tomorrow
Before you leave

Stay here and lay here
Right in my arms
It's only a moment, before you're gone
And I, am keeping you warm
Just act like you love me, so I can go on

Just one more night
Lying in bed
Whether it's wrong or right
Just gotta make sense of it
And you'll be gone in the morning
And you'll be over this
Just one more night, so I can forget

Stay here and lay here
Right in my arms
It's only a moment, before you're gone
And I, am keeping you warm
Just act like you love me, so I can go on

When you go, I can't watch you leave
Just promise me you'll sneak out when I'm asleep
And when you go, and you're miles down the road
I wake up wishing everything was just a dream

Stay here and lay here
Right in my arms
It's only a moment, before you're gone
And I, am keeping you warm
Just act like you love me, so I can go on
Just act like you love me, so I can go on*

Słucham i nie mogę w to uwierzyć!
Tekst jest cudowny!

Shawn skoczył i podziękował publiczności, wrócił do mnie, nie zastanawiałam się długo i rzuciłam mu się na szyję
- Shawn! To było cudowne! Dziękuję! Nie wiem co powiedzieć!
- Nie musisz nic mówić, wystarczy że tu ze mną jesteś- wtedy mnie pocałował, a ja nie protestowałam.

--------------------------------------------------------------

1. Wiem, że rozdziały miały być co sobotę, ale nie mogłam się doczekać aż opublikuje ten. ( Możecie traktować jako bonusowy)

2. Możecie dać znać co sądzicie o nowej postaci? 😏

3. Myślicie, że jest szansa na powrót Jerrie? Chłopaki się starają o dziewczyny. 👀

* Shawn Mendes - 'Act Like You Love Me'

Ps odmłodziłam i postarzyłam trochę moje postacie 🙊😅

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro